Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-05-2019, 14:56   #138
Phil
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Liwia / Konrad / Bladin


Choć poszukiwanie Katriny utknęło w miejscu, ciągle mieli nadzieję, że dzięki współpracy z niepokojącym ich astrologiem jakoś im pomoże. Niestety, nikt z osób, z którymi rozmawiali wcześniej, nie był w stanie pomóc rozpytującym znów Liwii, Konradowi i Bladinowi. Ani morryci, ani strażnicy miejscy, ani krasnoludzka społeczność nie widzieli szukanej przez nich kobiety i nie znali Karla Breidera. Jedyny trop, choć bardzo wątły, podrzucił jeden z uliczników, którym Bladin obiecał zapłatę za informacje.

- Ej, ten wasz rudzielec, to znowu był na targu rano! Widziałżem jak szła tam – chłopaczek pokazał na południowy-wschód, gdzie za rzeką znajdowała się dzielnica biedoty. – To co, dasz złocisza?


Wolken/ Peter


Peter i Wolken tymczasem poznawali inną stronę miasta. Dzielnica, której granice wyznaczały dwie rzeki i miejski mur nie wyglądała tak przyjemnie, jak okolice, w których do tej pory przebywali. Brud, smród i bieda wyzierały z każdego kąta. Niby nie było w tym nic dziwnego dla żadnego z nich, tak wyglądało przecież życie większości ludzi w Imperium, jednak tu mieli wrażenie, jakby wszystkie te rzeczy były odczuwalne jeszcze mocniej, jakby ktoś wziął najgorsze rzeczy i upchnął je na siłę na małej przestrzeni.


Krążyli zatem po wąskich uliczkach, unikając natarczywych spojrzeń, nieczystości na ziemi i nachalnych żebraków wyciągających ręce albo kikuty po drobne pieniądze.

- Dla córki, dobry panie, dla córki, ona głodna!

Liczyli na łut szczęścia. Tu i ówdzie widzieli robotników budowlanych, naprawiających pęknięte ściany budynków. Peter splótł przed sobą palce dłoni schowane w luźnych rękawach swojej kapłańskiej szaty. Kto wie, może ta modlitwa pomogła, a może wreszcie uśmiechnęło się do nich szczęście. Natknęli się na spaloną w sporej części stajnię, i nie zdążyli nawet pomyśleć, co by się stało gdyby ogień rozprzestrzenił się na okoliczne budynki, ponieważ wśród pracujących mężczyzn ujrzeli jednego, pasującego jak ulał do opisu przekazanego im przez Caromanna. Niósł w pojedynkę drewnianą belkę, którą pewnie Peter i Wolken nie unieśliby razem. Wypatrzyli też nadzorcę, który kierował robotami.

- Pracy szukasz? Jak wszyscy tutaj. Chudy jesteś, dasz radę nosić ciężary przez cały dzień? – Potarł potylicę, taksując wzrokiem Wolkena. – Mogę cię przyjąć, ale nie dam ci tyle co innym. Siedem pensów za dzień, zaczynamy po drugim biciu dzwonów i kończymy o zachodzie słońca. Jak ci pasuje, przyjdź jutro.

Białowłosy kiwnął głową i odszedł, zatopiony w myślach. Jeśli Celestium miał rację i mordercą rzeczywiście był ten robotnik, kto został schwytany przez straż miejską?
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline