Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-05-2019, 15:21   #102
hen_cerbin
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Przeszukując pracownię Agnes von Horej Georg i Jacek podzieli się zadaniami. Gie ukradł mapę przejął kluczowy dowód w sprawie, a Jacek zwinął lunetę osobiście zabezpieczył drogocenny przedmiot przed kradzieżą. Jacek sprawdził także książki. Dotyczyły astrologii, matematyki, historii, okultyzmu... Jedna z nich wyglądała na czytaną częściej niż inne. I teraz też była otwarta, a podkreślone zdanie mówiło o mylącym uśmiechu. Obok niej była karta pełna matematycznych i astronomicznych wyliczeń i dat - jedna z nich odpowiadała dacie przyjazdu panny von Hore do Gluckwunsch, druga wypadała na kolejną noc.
Niestety, nie zdążyli zrobić nic więcej - do pomieszczenia wpadli Bohaterowie.

Wielki Gie wykazał się prawdziwą wielkością. Gdyby tylko było Poszukiwaczem Przygód, z pewnością udałoby mu się nabrać głupich strażników. Niestety, sytuacja wyglądała zgoła odwrotnie. To on był enpecem/beenem, a oni mieli wystarczająco dużo Ogłady, by przejrzeć jego blef. Bo mieli jej wystarczająco dużo, prawda? Nie było tak, że dziewięćdziesiąt procent składu użyło Ogłady jako śmieciowej statystyki, a jedyna posiadająca jej nadmiar postać zapatrzyła się nagle w okno? No i mamy jeszcze PSy...
Ponieważ jednak, drogi czytelniku, mało obchodzą Cię rozterki narratora tej opowieści, a nieco bardziej fabuła, to właśnie do niej wrócimy. A poza tym, Wielki Gie naprawdę się postarał. A i Jacek dodał swoje.

- To dobrze, to bardzo dobrze. Dziękujemy. To teraz my przejmujemy tę sprawę, mamy misję z samego Altdorfu, a wy idźcie gdzieś i nie przeszkadzajcie - Szlachcic postarał się by zabrzmiało to przekonująco i użył dużo większej ilości słów, ale tyle Georg i Jacek zrozumieli. No dobra. Tyle zrozumiał Jacek. Georg potrzebował chwili.

Ponieważ już i tak zgarnęli najcenniejsze rzeczy (oraz posążek dzikokrakena) wyszli i natknęli się na Jagodę. Ale nie na Timiego.

Timi bowiem po zjedzeniu obiadu poszedł tam, gdzie skierowały go tajemnicze liczby i jego przyjaciel Robert. Na plac targowy, największy w mieście. W miejsce gdzie spotykał się on z rzeką. Miejsce nie wyróżniało się niczym szczególnym. Przynajmniej dopóki nie miało się mapy przed oczami.


 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline