Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-05-2019, 16:35   #119
Nimue
 
Nimue's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputację
Kraków, 1910

Ledwo wytrzymała wspólną podróż. Wściekłość mieszała się z żalem. Co się właściwie tam stało? Czy zbyt pochopnie się uniosła? Pewnie zdążyliby sobie wszystko wyjaśnić, gdyby nie wtargnięcie Katariny. Czego on od niej oczekiwał? Że powie mu, że go kocha wcześniej niż sama sobie to uświadomi? Przecież musiał wiedzieć, że to wszystko potoczyło się za szybko. Nie, nie żałowała. Przynajmniej jeszcze godzinę temu nie. Chciała tylko, żeby po tym wszystkim przestał być jej adwersarzem. Pragnęła zwykłej czułości, bez podtekstów, bez gierek. Ona, ona, ona. No tak. Była egoistką. Najpierw ją do tego zmuszono, potem życie pokazało, że jest to najlepsza metoda, by nie czuć bólu. Przez chwilę nawet nie przyszło jej do głowy czego chciał on. Każda myśl miała swoją towarzyszkę. Łzy leciały najpierw powoli, by później przerodzić się w niekontrolowany szloch. Udręczona rozterkami i natłokiem myśli usnęła w końcu.

Jego usta były wszędzie. Dłonie parzyły dotykiem, przesuwając się powoli wzdłuż jej ud. Jak tu wszedł? Przez okno?
- Wiedziałam, że przyjdziesz. Czekałam.
Poczuła jego gorący oddech nad swoimi ustami, otworzyła oczy.

Słońce stało już wysoko na niebie. Z uczuciem zawodu zwlekła się z łóżka. Trzeba wziąć się w garść. Najpierw kąpiel. Myślała, że woda spłucze z niej smutek. Orzeźwiła ją, ale nie przyniosła ukojenia. Pokojówka chciała jej coś powiedzieć, ale nakazała jej milczenie. Nie miała ochoty słuchać jej paplaniny. Wkrótce była gotowa, by stawić czoło rzeczywistości. Wyszła z pokoju omal nie zderzając się w drzwiach z Aleksandrem. Pierwszą połowę jego wypowiedzi pominęła, skupiając się na informacji o tym, że ON tu jest.
- Wszystko ci wytłumaczę! Ale najpierw muszę... - rzuciła do skonsternowanego brata i pobiegła na zewnątrz. Przez ułamek sekundy zanotowała gdzieś w myślach, że oto kolejny raz z jego powodu zachowuje się nieelegancko.
- Nie wierzę – westchnęła, widząc zbliżająca się postać Katariny. - To nie dzieje się naprawdę.
Kobiety stanęły naprzeciw siebie, mierząc się wzrokiem.
- Doprawdy, to dopiero tupet... - zaczęła Antonina.
- Nie ma co się unosić moja droga. Przychodzę z propozycją. I zaręczam ci, że w twoim interesie jest chociaż jej wysłuchanie.
Hrabina zastanawiała się przez dłuższą chwilę. Tak bardzo chciała pobiec do niego i porozmawiać. Z miny Katariny wnioskowała jednak, że tym razem to nie zagrywka wycelowana, by ją rozgniewać. Owszem zapewne dawało jej to satysfakcję, ale w tej chwili miała chyba coś konkretnego do powiedzenia.
- Dobrze, miejmy to raz na zawsze za sobą – odwróciła się, z żalem jeszcze omiatając wzrokiem bramę i wypatrując jego sylwetki. Ruszyła przodem, nie sprawdzając nawet czy tamta ruszyła za nią.
- Janie! Zaprowadź panią do biblioteki. Za chwilę przyjdę.
Poczuła jakby coś miało jej umknąć. Miotała się jak łania w potrzasku. Gabinet był tuż obok. Papier i pióro zawsze czekały gotowe do użycia.



- Janie, zanieś to panu Barskiemu, który stoi przed bramą. Kiedy przeczyta... i jeśli zechce, zaprowadź go do altany w ogrodzie. Przynieś coś do picia i jedzenia... zresztą, co ja mówię. Najprawdopodobniej stoi tam od kilku godzin, będziesz wiedział co masz robić.
- Oczywiście.

Wzięła głęboki oddech i nacisnęła klamkę od drzwi biblioteki.
- Słucham – usiadła w fotelu naprzeciwko swego niechcianego gościa.
Nigdy nie podejrzewałaby się o taki spokój. Wysłuchała bez mrugnięcia propozycji oddania listów w zamian za pozostawienie jej w spokoju i zatrzymanie majątku, oraz, o litości! : męża! Nawet deklaracja o zajęciu się „tym kundlem warującym pod bramą” nie wytrąciła jej z równowagi.
Widziała, że ma asa, ba! Asy w rękawie. Rozkoszowała się tą chwilą.
- Tak jak powiedziałam. Załatwmy to raz na zawsze. Nie dostaniecie żadnych listów. Nic nie możecie mi zabrać. Nie mam męża. Choć podobno ten, który nim był, jeszcze zipie tam ledwie w pokoju gościnnym. Chcesz go zabrać ze sobą? Byłabym wdzięczna. Choć jeśli nie, też sobie poradzę. Policja nie pozwoli, by bezdomny upiór nachodził mój dom. Jeśli to wszystko, to żegnam. Udany handel wymaga spotkania się w połowie negocjacji. My nie mamy czego negocjować. Ostatni raz pojawiłaś się w moim życiu. No chyba, że po to, żeby mnie zabić. Ale ty chyba nie lubisz brudzić sobie rączek? Wolisz wysługiwać się … jak to powiedziałaś? Kundlami? Widzisz moja droga, pozory mylą. Czasem okazuje się, że niewiele zachodu potrzeba, by potulny bezrasowiec okazał się dumnym chartem.
Wstała, uznając rozmowę za zakończoną. Chciała jak najprędzej znaleźć się w altanie. Obecność zmartwychwstałego byłego męża w jej domu w tej chwili zeszła na drugi plan.
 
__________________
A quoi ça sert d'être sur la terre?

Ostatnio edytowane przez Nimue : 05-05-2019 o 16:42.
Nimue jest offline