Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-05-2019, 09:23   #143
Deszatie
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Dzielnice biedoty... Nieważne w jakim mieście, wyglądały niemal zawsze tak samo. Zapomniane przez bogów i władze siedlisko rozpaczy. Obraz gnijącego społeczeństwa, smrodu i rozkładu wszelkich wartości. Wolken, choć nie należał do wrażliwych, owinął część twarzy chustą. Zapobiegliwie, gdyż nigdy nie wiadomo, jakie choroby panoszyły się w tym miejscu i czaiły na przechodniów. Najemnik ostatnio nie czuł się najlepiej i każda najmniejsza infekcja, mogła go znacząco osłabić. A w obecnym czasie na żadną słabość nie mógł sobie pozwolić. Mimo że posiadał trochę miedziaków, nie rozdawał jałmużny. Miał bowiem świadomość, iż może ona tylko przedłużyć agonię niektórych biedaków i ich rodzin, dla których ulica była domem, częściej zaś grobem. Każdy najmniejszy datek oznaczał dla obdarowanego kolejny dzień cierpienia na skraju życia i śmierci. A dla darczyńcy wyrzuty sumienia. Tych Wolken miewał już dość, więc nie chciał kolejnych utrapień. Jednak wzrok tych ludzi przenikał go i wiedział, że te twarze zapamięta na długo.

Raźniej było wędrować z kapłanem, czując jego milczącą obecność. W takim miejscu niezwykle łatwo było stracić wiarę. Obraz nędzy i rozpaczy przytłaczał swoim ogromem. Człowiek jedyną pociechę znajdował w tym, że sam nie został skazany na taki los. Ostlandczyk był przekonany, że część z mieszkańców sama nie zawiniła i nie skazała siebie na takie życie. To decyzje innych wpłynęły na to, że stali się żebrakami. Zdrada, kradzież, nieuczciwość doznane od bezwzględnych ludzi sprawiły, że niesłusznie trafili na ulicę. Mieli pewnie plany i marzenia o wielkim mieście, rozbiły się one jednak w poczuciu beznadziei. A z rynsztoka niewiarygodnie trudno się wyzwolić, niczym z bagna, które wciąga, mimo szamotaniny i rozpaczliwych prób wydostania się z pułapki człowiek grzęźnie w nim na dobre.

Ale nawet w tym dusznym, ciemnym, brudnym miejscu zaświeciło słońce. Co prawda tylko na jedną chwilę, natychmiast zgaszone przez wszechobecne cienie, lecz i to wystarczyło, aby Wolken dostrzegł szansę. Rysopis Breidera odpowiadał mężczyźnie pracującemu na okolicznej budowie. Porozumiewawczo spojrzał na Petera. Ich cel nie pasował do tutejszych mieszkańców. Czerstwy, masywny mężczyzna uosabiał wigor i siłę, a także skrytą brutalność. Nie przyglądał mu się jednak wnikliwiej, by nie wzbudzać podejrzeń. Jutro będę miał na to cały dzień. - pomyślał.

- Dam radę! - rzekł do nadzorcy. - Pracowałem przy budowie faktorii w Kislevie. Warunki nie lepsze niż tu. Trudny teren, harówka od świtu do nocy, głodowe stawki.. - mruknął.

Zasępił się, kiedy odchodził z budowy. Wyglądało na to, że władze Aldtorfu chciały wyciszyć sprawę morderstw. Jeśli to Breider jest zabójcą niechybnie uderzy ponownie. Wolken miał wieczór i noc, by zastanowić się jak zbliżyć się do draba i poznać jego ścieżki. Wyśledzenie jego kryjówki i zwyczajów nie zapowiadało się na łatwe zadanie. - Biednemu zawsze wiatr w oczy... - szepnął do siebie, mijając tych, co pogodzili się z wiecznymi przeciwnościami losu...
 

Ostatnio edytowane przez Deszatie : 08-05-2019 o 18:06.
Deszatie jest offline