Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-07-2007, 10:51   #38
Silwilin
 
Reputacja: 1 Silwilin wkrótce będzie znanySilwilin wkrótce będzie znanySilwilin wkrótce będzie znanySilwilin wkrótce będzie znanySilwilin wkrótce będzie znanySilwilin wkrótce będzie znanySilwilin wkrótce będzie znanySilwilin wkrótce będzie znanySilwilin wkrótce będzie znanySilwilin wkrótce będzie znanySilwilin wkrótce będzie znany
Gdy Rasklanis się roześmiał, Mark również się uśmiechnął. Słuchał cały czas okazując zainteresowanie, również kiedy dostał udziec, nie przestał co chwilę zerkać na Rasklanisa, dając do zrozumienia, że jedzenie nie jest najważniejsze. Gdy ten skończył odezwał się:
- Nie wiem co sądzić o całej sprawie. Zniknięcie glejtów jest dla mnie bardzo dziwne. Ponieważ nie ma pośród nas nikogo, kto byłby uważany za dowódcę, brakuje osoby która powinna podjąć jakieś kroki. Myślę, że takiej sytuacji jedynym kompetentnym do podjęcia decyzji jest Thorfin i na niego musimy zaczekać. Jeśli ci rycerze nie są tymi, za których się podają, jestem pewny, że Thorfin do tego dojdzie. A wtedy - łyknał piwa - nasi towarzysze będą natychmiast naszymi byłymi towarzyszami. Jeśli nie naszymi świętej pamięci towarzyszami. Póki co proponuję po prostu czekać. A że jest trzech rycerzy zakonu Lasu? Nie, nie zajmuje mnie to specjalnie. Jeśli Zakon Kruka wysłał dwóch swoich mężów, czemu Las nie miałby wysłać trzech?
Właściwie nie oczekiwał odpowiedzi na to pytanie. Starszy rycerz pojął intencje Marka i tylko rzucił mu spojrzenie w odpowiedzi na jego słowa. Kiedy się odezwał mówił już na inny temat.
- Idę teraz do kowali. Znam się trochę na tym, może dadzą mi kawałek rudy i pokaże im jak kuje się Nordmarskie miecze, hehe. Możesz iść ze mną, jeśli chcesz. Przypuszczam że zostaniemy tu na nocleg, jeśli są tu wolne pokoje.
-Dziękuję, zostanę raczej w karczmie. Jestem zmęczony i chciałbym odpocząć.
Kiedy Rasklanis wyszedł młody adept spokojnie dokończył posiłek i piwo w towarzystwie giermka. Trochę porozmawiali o niczym, w końcu znali się zaledwie od paru tygodni i ciągle niewiele o sobie wiedzieli. A lepiej mieć dobrą relację z każdym, zwłaszcza własnym giermkiem. Trzeba go też wychowywać. I nie ma tu znaczenia, że jest o rok starszy... Po skończeniu posiłku wysłał Bartka żeby zapłacił i przyniósł broń - to ostatnie to był właściwie odruch, nie potrzebował jej teraz, zamierzał spędzić noc w karczmie. Wstał i poprawił paski w zbroi, również odruchowo, przecież zamierzał iść spać. Wtedy zauważył czterech chłopów podchodzących do niego, byli to ci sami, którzy wcześniej patrzyli na Bartka, gdy ten liczył pieniądze.
- Rycerzyk? Taki młody? Czy bez swojego kolegi, rycerzyka czujesz się równie bezpiecznie? Masz może trochę złota, jakieś pięćdziesiąt sztuk?
W pierwszej chwili go zamurowało. Chłopi chcą obrabować RYCERZA??? Oni powinni pytać czego mi potrzeba i kłaniać się do ziemi! Jednak szybko się otrząsnął. Najwyraźniej panują tu drastycznie inne stosunki społeczne. Ale walczyć z chłopami? Może to tu normalne? Dobrze więc, jeśli chcą, niech poznając co to rycerz Zakonu Miecza! Spojrzał na nich z pogardą w oczach, której nie zwykł normalnie nikomu okazywać:
- Zejdźcie mi z oczu, hołoto! - wycedził.
Nie był przestraszony, bynajmniej. Nim został rycerzem musiał pokonać trzech uzbrojonych przeciwników gołymi rękami. Tych było czterech, ale byli nieuzbrojeni. Do tego wieśniacy! Z drugiej strony, była to jedyna rzecz, która go martwiła. Rycerz walczący z chłopstwem? Co za dyshonor! Ale chyba nie miał wyboru. Delikatnie poruszył ramionami przygotowując się do walki. Starał się dobrze ocenić ich możliwości. Zbytnia pewność siebie zawsze jest zła.

//--------------------------------------------------------------------------------

Wtedy pojawił się Rasklanis. Potrząsnął jednym z wieśniaków i spytał:
- Coś się stało...panowie?
Panowie?
- pomyślał młody rycerz - Czy tylko u nas między chłopstwem a szlachtą jest taka przepaść?
 

Ostatnio edytowane przez Silwilin : 27-07-2007 o 12:22.
Silwilin jest offline