Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-05-2019, 20:48   #166
Efcia
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
Po jakiś 20 minutach jazdy przez dżunglę, kobiety zatrzymały się na chwilę, by tym razem… naprawdę iść na stronę. Po krótkich odwiedzinach pobliskich krzaczków, obie były gotowe do dalszej drogi, gdy Cooke coś usłyszała.
- Dot, ćśśśś! Słyszałaś? - Spytała najemniczka. I faktycznie, po chwili i Lie słyszała… szum wody, gdzieś całkiem blisko.
- Czyżby nasze modły zostały wysłuchane? - Ucieszyła się “T”. Ruszyły by sprawdzić źródło owych dźwięków (obie nadal nagusienkie), i po chwili obie się uśmiechnęły. Wanna z bąbelkami to może nie była, i w sumie ten strumyk… czy tam mini-wodospad miał może jedynie ledwie 1,5m wysokości, ale lepsze to, niż nic.



- Łiiiii…!!- Krzyknęła Dorothy podekscytowana. - Woda, woda!! Myślisz, że możemy? - Spojrzała pytająco ma towarzyszkę.
- No przecież to woda, a nie kwas? - Cooke spojrzała na nią wymownie, po czym zaczęła z siebie ściągać militaria, a po chwili i buty - Chodź się popluskać…
- Van Straten z pół godziny siedział nad tą tylko wodą przy naszym obozie.- W głosie Dot słychać było przesadny wyrzut, ale jej oczy i całą twarz mówiły, że to tylko żart.
Rudowłosa również pozbyła się butów i weszła do wody.
- Aaaale super... - Zamruczała “T”, stojąc pod mini-wodospadem, lejącym się na jej plecy, z lekko wyciągniętymi rękami do podchodzącej Dot. Najemniczka uśmiechnęła się miło do pani doktor - ”Wielki Biały Myśliwy”, jak go to Doug nazwał, sprawdzał tak długo, czy coś w rzeczce nie pływa, nie żyje tam, czy nie ma zagrożenia pod wodą. A tu jest tylko woda, co leci niemal jak pod prysznicem - Wyjaśniła wśród mrugnięcia.
- A tu może z góry na ciebie zlecieć. Jak to.- Szybkim ruchem ręki Dot uszczypnęła, lekko, “T” w tyłek i zaśmiała się.
- Hej! - Cooke mocno drgnęła, a korzystając z sytuacji, w jakiej obie stały, pochwyciła Dot w pasie, po czym… uniosła ją nieco w górę - Pierwszy dinozaur, który tu spłynie niczym w jakimś parku wodnym, jest dla ciebie! - Parsknęła śmiechem, po czym dodatkowo wykorzystując sytuację, wtuliła swoją twarz w piersi rudowłosej, która rzuciwszy jej ręce na szyję mocno ją przytuliła obsypując przy tym pocałunkami twarz najemniczki. Po dłuższej więc chwili, i małym wybuchu kolejnych namiętności, obie się w końcu porządnie spłukały, i były gotowe do dalszej drogi… ledwie jednak wyszły spod mini-wodospadu i założyły buty, pojawił się mały problem, i to dosłownie. Bzyczący problem, najpierw jeden, potem drugi, trzeci, dziesiąty, dwudziesty.
- Ał! - Pisnęła “T” odganiając się od kąsających komarów - Ał! Ał! Fuck no! Ał!

Dorothy nie miała lepiej. Małe skurczybyki zrobiły sobie z obu nagich kobiet posiłek, i były naprawdę upierdliwe, nie pozostało więc nic innego, jak brać nogi za pas, co też obie uczyniły, pędząc do quada. A gdy go dopadły Lie ruszyła czym prędzej przed siebie. Bez ubierania się. Prawie na oślep, byle by tylko uwolnić się od natrętnych insektów, które usiłowała zjeść je żywcem. Dot klęła przy tym niemiłosiernie. Po nieco szaleńczej jeździe, trwającej może raptem 5 minut, mogły się w końcu zatrzymać.
- Pogryzły mnie po dupieeee - Użalała się Cooke, oglądając swoje nagie ciało. Miała około tuzina czerwonych plamek, które zaczęły całkiem nieźle swędzić. Pani Lie miała ich dwa razy tyle...
- Ubieramy się i jedziemy do tego UFO. Nim nas coś mocniej pogryzie.- Dorothy dokładnie obejrzała swoje pokąsane przez owady ciało nim założyła ubranie. - Trzeba będzie z Kim porozmawiać. I powiedz jak mam teraz jechać. - Liczyła, że najemniczka wie to. Wiedziała. “T” przez chwilę obserwowała słońce, rozglądnęła się, po czym wskazała kierunek. Obie po paru minutach były gotowe do dalszej drogi, ruszyły więc, już ubrane, na spotkanie pozostałych…*



BADANIE UFO

Po dotarciu do pozostałych, Dorothy i Cooke, po wymianie porozumiewawczych spojrzeń z Kaaiem, otrzymały o wiele mniej przyjazne spojrzenie Majora… pewnie chodziło o fakt, iż najemnik przyjechał na miejsce pierwszy, ergo, rozdzielenie się w dżungli, nie podpasowało Bakerowi. Głównodowodzący pozostawił to jednak bez komentarza.
- Tak? - Dorothy posłała Bakerowi pytające spojrzenie, chociaż i pytanie zostało zwerbalizowane.

Jakiś kwadrans później, Major wraz ze swoją grupką zwiedzającą ufo, zaprowadził grupkę Dot do wielkiego pomieszczenia, i nakazał jego dokładniejsze zbadanie, po czym Baker i towarzyszące jemu osoby pozostawiły ich samych…
- To co robimy dokładniej rudzielcu? Jakieś pomysły, czy każdy sobie bada jak ma ochotę? - Spytał Honzo, szczerząc zęby do Dot.
- Ty bierzesz tę stronę, - Ruda pokazała prawą ręką lewą część pomieszczenia. - A ja tamtą.- Tym razem lewą ręką wskazała prawą część krzyżując tym samy ręce tuż pod biustem co spowodowało, że uwydatnił się on bardziej niż odrobinę… a wzrok wszystkich osób na moment tam zawędrował - A “T” i Marcus pilnują.- Ruchem głowy wskazała na najemników. - Proste.- Opuściła ręce i ruszyła w swoją część… a za nią podreptał Kaai. Wybrał więc sobie Dorothy do ochrony, a tym samym zmuszając "T" do pilnowania Honzo.

- Co to za czerwone plamy na rękach? - Spytał cichym tonem najemnik, zanim Lie zabrała się za jakiekolwiek badanie tego miejsca.
Lie obrzuciła Marcusa przesadnie zdziwionym spojrzeniem lustrując go kilkukrotnie od stóp do głów.
- Myślałam, że staniecie sobie gdzieś… tam- ręką wskazała jakieś oddalone miejsce za sobą. - I tak ogólnie będziecie obserwować. - Po czym podrapała się lękko po ręce. - Coś mnie ukąsiło. Tak to jest gdy zapomina się o spraju na owady. - Wyjaśniła w końcu.
- Są na to naturalne sposoby… - Powiedział Marcus z dziwnym uśmieszkiem.
-N,N-Dietylo-m-toluamid- Odpowiedziała mu Lie. - Albo etyloheksanodiol. Tak?
- Nie bardzo wiem o czym mowa… - Kaai wzruszył ramionami, po czym stojąc tyłem do oddalonych o kilkanaście metrów Honzo i Cooke, lewą dłonią… rozpiął rozporek i wyciągnął swoją męskość na wierzch!!
- Efektem ubocznym będzie jednak specyficzny zapach - Dodał, po czym zaczął się cicho śmiać.
- Masz makabryczne poczucie humoru. - Dot pokręciła głową z dezaprobatą trzymając cały czas wzrok wbity w twarz rozmówcy po czym ostentacyjnie odwróciła się na pięcie by zająć się przydzielonym przez majora Bakera zadaniem.
- Przepraszam Dorothy - Powiedział do jej pleców Marcus, po czym dało się słyszeć charakterystyczny odgłos zapinanego rozporka - Chciałem sprawdzić pewną tezę…
- Aha. - Mruknęła Lie nie przerywając pracy, co chyba miało być odpowiedzią na jego przeprosiny.
- Tezę dotyczącą czego? - Pytanie zostało postawione bardziej ze względów grzecznościowych niż ciekawości. Nie było jednak ani nieuprzejme w swym tonie ani lekceważące.
- To co piszą o tobie w brukowcach… te szaleństwa z alkoholem, narkotykami, no i… seksualne. Chciałem sprawdzić osobiście - Wyjaśnił najemnik, choć i tak mocno wyolbrzymił to i owo(?).
- Masz bardzo profesjonalne źródła informacji - Ramiona Dot zaczęły się trząść. - bardzo.
- W twoich aktach, podsuniętych nam pod nos, nic takiego nie było - Odpowiedział spokojnym tonem mężczyzna.
- Umowę podpisałeś przed czy po swoich małych poszukiwaniach?- Botanik nadal stała plecami do najemnika.
- Po - Odparł wyjątkowo krótko Marcus, a Dot na jego bliski głos, jak i dłoń położoną na ramieniu, aż "podskoczyło" serce.
- Kurwa! Marcus!- Rudowłosa syknęła odwracając głowę do tyłu.- Nie strasz mnie.- Jej wzrok powędrował od ręki na swoim ramieniu aż do twarzy najemnika. Kaai milczał. Silnym, choć w miarę delikatnym uchwytem dłoni, obrócił sobie całą Dorothy twarzą ku sobie. Obie jego ręce powędrowały powyżej jej ramion, po czym ją objął, i przyciągnął ku sobie, jedną z dłoni trzymając kobietę nawet za potylicę. Przytulił ją do swojego torsu, a po chwili zaczął nawet gładzić jej głowę palcami. Nadal nie odezwał się ani słowem. W tej chwili słowa chyba były zbędne. Tu, na tej przeklętej wyspie, pośrodku oceanu, poza cywilizacją, wewnątrz ufo…
Przez chwilę Dot stała zaskoczona zachowaniem Hawajczyka i nie wiedząc co ma zrobić. Zastanawiała się przy tym czego on się naćpał, że mu na takie czułości się zebrało.
- Ja tu muszę popracować. - Powiedziała w końcu cicho, ale została na miejscu. Marcus odstąpił od niej. Z kamienną twarzą i migoczącymi oczami spojrzał prosto w jej oczy, nie odzywając się ani słowem. Następnie odwrócił na pięcie, po czym odszedł na kilka metrów, usiadł na jakimś gruzie, i nie spojrzał na nią ani razu.
A Lie wróciła do swojego zajęcia. Chociaż od czasu do czasu spoglądała na najemnika zastanawiając się za każdym razem co to wszystko miało znaczyć.
Próbowała wyciągnąć po kolei każdy pojemnik. Niestety nie dało się. Jedyne co mogła, to pobrać próbki kurzu z nich.. co też nawet uczyniła . Niestety miała za mało sterylnych szpatułek do wymaczy czy pojemników. Musiała przed tym opisać próbki z jaskini by niczego nie pomylić. To wymagało znalezienia czegoś do pisania. Dot była pewna, że w jej plecaku, coś takiego będzie. Zwykle nosiła tam kilka markerów. Niestety tym razem okazało się, że owszem są, ale na samym spodzie. I dopiero przy drugim przeszukaniu je znalazła. Opisałą więc grzybnię, a później zebrała próbki z kilku różnych miejsc.
Każdą z tub sfotografowała i opisała sobie. A gdy skończyła z tymi do których mogła sięgnąć zaczęłą rozglądać się za drabiną czy czymś takim.
- Hej kotek! - Odezwał się nagle głośno Honzo, podchodząc do Dorothy z… połową jednej z wszechobecnych tub. Pewnie gdzieś tu odszukał w gruzowisku te poniszczone. Przystawił ten kawałek niby-to-szkła przed twarz rudowłosej.
- Zauważyłaś coś? - Spytał szyderczym tonem, wskazując wprost paluchem serię kropek na ściance cylindra. Lie już wcześniej je również widziała, ale nie bardzo wiedziała co z tym fantem zrobić…
- Tak, - Lie spojrzała z ukosa na geologa. - Fiuta, a co?- Powiedziała bardzo głośno.
- Jesteś wulgarna, mmmm, tak lubię - Powiedział Honzo, po czym zarechotał. A Kaai nawet nie drgnął powieką, wpatrując się gdzieś w ścianę.
- Tylko sobie spodni nie pobrudź przedwcześnie.- Panie botanik wyciągnęła rękę i wymownie poruszając palcami domagała się podania jej potrzaskanego cylindra, co też Honzo uczynił.
Dot ostrożnie obejrzała znalezisko. Kilkukrotnie przesunęła opuszkami palców po wypukłościach na cylindrze.
Niestety bez odpowiedniego sprzętu nie mogła za wiele dowiedzieć się o znalezisku. Rozbicie jednej z tub nie wchodziło w grę. Nie wiedzieli przecież co w nich jest.
- Przydałoby się wyciągnąć jedną z nich z tej ściany.- Dot wypowiedziała na głos swoje myśli.
- Z tego co słyszałem Ryo ma taką jedną, całą? - Honzo spojrzał na rudowłosą mrużąc oczy.
- A nie pochwalił się - mruknęła z pewnym wyrzutem.
- Marcus, - Ruda zwróciła się do Hawajczyka. - Mógłbyś dowiedzieć się czy Ryo ma taką? - Wskazała na jeden z cylindrów w ścianie.
- Mam TERAZ spacerować sam po ufo, i spytać się Ryotaro? Łączność tu wewnątrz nie działa... - Odpowiedział nieco zdziwiony Marcus.
- Nie działa?- Dorothy spojrzała zdziwiona na najemnika. - Trudno.- Dodała już obojętnym tonem. Milczeniem pomijając fakt, że po jaskini nie bał się sam chodzić. Może kiedyś zapyta się o powód takiej niekonsekwencji, ale nie teraz. Raz jeszcze obrzuciła spojrzeniem ścianę pełną przeźroczysty walców tkwiących w ścianie.
- Masz przy sobie swoje zabawki Honzo?- Dot zadała pytanie geologowi nawet na niego nie spoglądając.
- Co konkretniej byś potrzebowała? Parę przenośnych przydasiów mam... - Stwierdził Geolog.
- Jesteś w stanie określić skład chemiczny tego tu? - Zatoczyła ręką okrąg wskazując na ścianę. - Albo tego?- Postukała palcem o przeźroczysty przedmiot, który trzymała w dłoni.
- Na chwilę obecną, to nie bardzo - Honzo zrobił kwaśną minę… czyli w sumie miał taką jak zawsze.
- To, na chwilę obecną, kończymy tu zabawę. - Powiedziała doktor Lie.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline