- Ten pijaczyna? Nie... przyjechał przed dwoma dniami pił tylko i awanturował się... Podobno miał tu jakieś sprawy do załatwienia... zmarł mu ojciec czy coś... W każdym razie chyba nie załatwił spraw gdyż odkąd przybył nie opuszczał karczmy i już tego nie załatwi...
Pokiwała głową od niechcenia. A więc według wszelkiego prawdopodobieństwa medalion jest w mieście, na dodatek prawdopodobnie nie miał go w najbliższym czasie opuścić skoro krasnoludowi się nie spieszyło. Więc ona sama też nie musiała pędzić na łeb na szyję. Mogła powoli zbadać sprawę i zdecydować o podjęciu odpowiednich kroków. Kusiło ją by zapytać barmana jeszcze o Fergotha Żelazną Pięść, krasnoluda z listu, on zapewne wiedział gdzie jest medalion, jeśli sam go nie miał, jednak zrezygnowała. W tej sprawie przede wszystkim liczyła się dyskrecja, za dużo pytań w jednym miejscu w zbyt małym odstępie czasu mogło wzbudzić niepotrzebne domysły. Zamiast tego postanowiła zmienić temat.
- Nie słyszałeś może o kimś kto szukałby miecza do wynajęcie? – spytała licząc, że barman powstrzyma się od głupich żartów z serii „Samego miecza? A nie przydałby się do niego jakiś szermierz?”. Przecież aż za dobrze wiedział o co jej chodziło. Powinna rozejrzeć się za jakąś pracą. Życie kosztowało a ona nie chciała popaść w problemy finansowe, zazwyczaj prowadziły one do desperacji zaś ta była jedną z krótszych ścieżek ku wiecznemu spoczynkowi. Nie zaszkodzi się rozpytać. Jutro zapewne będzie musiała się żywiej zakręcić za robotą. No i załatwić sobie jakąś reklamę, bardziej spektakularną niż skrócenie o głowę pijaczka. Po chwili przypomniała sobie, że nie uzyskała jeszcze odpowiedzi na pytanie które zadała tuż po wejściu do knajpy. Powtórzyła je więc. – Macie jakieś wolne pokoje? Jeśli tak to za ile? |