Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-05-2019, 18:36   #63
Zapatashura
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
Podczas posiłku Leilena mogła dostrzec, że coś nastąpiło pomiędzy jej matką i ojcem. W powietrzu czuć było pewne napięcie. Siri chyba też je czuła, bo zachowywała wobec Agatusa pewien dystans, choć wciąż okazywała bardzo uprzejme zainteresowanie jego wypowiedziami. Uśmiechnięta Inis po prostu jadła posiłek, zupełnie nie zauważając, że na policzku ma plamkę farby. Marcus zaś... no, nie kazał Lei obciągnąć sobie pod stołem. W ogóle nie dawał po sobie poznać, że cokolwiek stało się nad strumieniem. W końcu uczył się od ojca, każdy kupiec musiał być dobrym negocjatorem. To tylko Leilena zwykle szła po najmniejszej linii oporu bez zawahania w pełni wierząc w siłę swoich argumentów. Nie planowała nic szalonego, nie prowokowała i chętnie po prostu uczestniczyła w rodzinnej kolacji. Co by o niej nie mówić, bardzo kochała swoją rodzinę. Na różne sposoby.
Po ostatnich, u niektórych na siłę wpychanych, kęsach, ludzie zaczęli się rozchodzić. Jina zabrała się za sprzątanie, ale skinęła na Lei, żeby jej pomogła.
- Ja też pomogę - zaoferowała się Inis, ale została szybko oprawiona.
- Upaćkasz wszystko swoimi farbami, tak jak sama jesteś upaćkana - powiedziała z uśmiechem matka.
- Wcale nie jestem - zaprzeczyła od razu blondynka.
- To idź sprawdź, jak wyglądają twoje policzki.
- Nadmierne wciskanie swojej pomocy nie daje dodatkowych punktów - szepnęła konspiracyjnie Lei, mrugając do siostry wesoło.
Kiedy już matka i córka były same, Jina rozpoczęła rozmowę.
- Rozmówiłam się z Agatusem o tym… co sugerowałaś, że powinniśmy omówić.
- I jak rozumiem, teraz musicie przetrawić to co zostało powiedziane? - zapytała ostrożnie Lei.
- Chyba trawiliśmy to przez lata - westchnęła mama. - Mamy swoje potrzeby, ale nie ma już między nami tej iskry co dawniej. On ma swoje kochanki, ja swoich kochanków. Po prostu nie będziemy się już z tym przed sobą kryć. Taki… no nie wiem. Otwarty związek? - zakończyła niepewnie.
- To chyba dobrze, prawda? - Lei uśmiechnęła się szczerze, zbliżając się do mamy i obejmując ją lekko w pasie. - Chociaż jeden problem mniej, szczególnie, że to nie rozbije naszej rodziny, prawda?
- Skoro nie rozbiło do tej pory - westchnęła.
- Ale zupełnie nie rozumiem, jak możesz go nie podniecać… - zamruczała jej córka już w pełni swoim tonem.
- Robiliśmy to za młodu tyle razy. Może się mną znudził? - rzuciła przypuszczenie, ale tonem sugerującym, że nie podoba jej się ten temat.
Lei go nie ciągnęła. Zamiast tego rozejrzała się konspiracyjnie, a potem przyciągnęła Jinę i pocałowała ją w usta. Ta z początku chętnie odpowiedziała na pieszczotę, ale szybko się opamiętała.
- Nie tutaj… ktoś nas zobaczy.
- Chcesz spędzić noc tylko ze mną?
- Dziwnie zadane pytanie - zauważyła. - A z kim miałabym ją spędzić?
- Nie wiem, może chciałabyś przy tacie pokazywać, że jesteś grzeczna w nocy albo coś - niewinnie uśmiechnęła się dziewczyna. - W końcu mamy tylko jednego gościa i o ile Siri na pewno chętnie by się wami dzieliła… - mrugnęła.
- Chyba nie muszę już przejmować się byciem grzeczną przy mężu.
- Wiesz, mi by nie przeszkadzało, gdyby o nas wiedział… - lekko pociągnęła Leilena.
- Aż tak otwarte, to nasze małżeństwo nie jest - zaprotestowała Jina.
- Potrafię być przekonująca i wybadać co o takiej ewentualności myśli.
- Skąd ci się bierze w głowie taka perwersja? Nie wystarczy ci, że uwiodłaś matkę? - starsza z kobiet wzięła się pod boki.
- Mam w głowie brzydkie myśli - przyznała Lei. - Ale teraz bardziej mi chodzi o to, abyś nie bała się ciągle i oglądała za ramię, kiedy cię dotykam.
- Och tak? O mnie się martwisz? Czy też szkoda ci, że nie możesz spełnić swoich fantazji i wyruchać mnie na kuchennym stole? - zapytała, ale tonem frywolnym a nie gniewnym.
- Uważasz, że nie mogę? - równie frywolnie i z uśmiechem, dziewczyna lekko pchnęła mamę w stronę stołu.
- Nie możesz, bo ci nie dam. Dopóki w domu jest Inis. Niech chociaż ona ma normalne życie - mama wyciągnęła grożąco palec.
- To obiecaj mi chociaż, że przestaniesz nosić te ciężkie sukienki - Lei zatrzymała się lekko przekrzywiając głowę. - Co rozumiesz przez normalne życie? Myślisz, że mając w sobie twoją i ojca krew ona pozostanie grzeczna i niewinna? Chyba powinnaś z nią porozmawiać - zachichotała.
Słysząc te słowa Jina autentycznie się przestraszyła.
- O czym ty mówisz?
Lei dotknęła delikatnie policzka mamy i spoważniała, choć na ustach miała bardzo delikatny uśmiech.
- Ona i ja trochę się rozminęłyśmy, nie wiem co się u niej dzieje. Maluje, ucieka do miasta, co słyszałam od Marcusa. Myśli zapewne, że jest następna do wydania za mąż. Planujecie to dla niej, pomimo tego, że może będę w stanie pomóc mimo braku posagu? Nie wiem ile jej powiedziałaś i co chcecie zrobić, ale sądzę, że i tak należy się jej szczera rozmowa.
- Nie możemy nieustannie czekać, bo kończą nam się fundusze - odpowiedziała poważnie matka. - I Inis dobrze o tym wie. A małżeństwo to szansa dla całej rodziny.
- Jedyne o co proszę, to dać jej zaproponować alternatywę, wysłuchać jej i zastanowić się. Jeśli ją przedstawi ma się rozumieć - Lei cmoknęła mamę w usta. - Zanim skrzywdzicie ją bardziej, niż mogliście mnie. Ja bym sobie poradziła, z tą moją naturą - na oblicze dziewczyny powróciła psotność.
- Leileno Mongle, nie kręć tu, tylko mów co wiesz - Jina tupnęła nogą i odsunęła się o krok.
- Nie, nic nie wiem. Szczególnie przed twoją rozmową z Inis - pokręciła głową. - Porozmawiaj z nią jutro, a jeśli nic z tego nie wyniknie to wspólnie pomyślimy nad problemem naszej malarki - zaproponowała. Po poprzedniej nocy znacznie łatwiej i o wiele bardziej otwarcie rozmawiało się jej z mamą.
- Wiesz, wiesz. Widzę to w twoich oczach, córeczko. Gadaj - nie ustępowała. Była bardzo przewrażliwiona na punkcie najmłodszego dziecka.
- Lojalność wobec siostry jest wyżej niż wobec mamy - Lei powiedziała to niemal ze smutkiem. - Możesz iść do niej już teraz, wtedy nasza rozmowa odbędzie się szybciej - zaproponowała.
- Ach tak? No to panna Leilena będzie dziś spać sama. Może wtedy sobie przypomni, że córka powinna matki słuchać.
- Nie w takich sprawach, mamo - Lei nie ustąpiła. - Nie zdradza się siostry. Za nic w świecie. Wiesz o tym dobrze, a jestem pewna, że moje rozwiązanie pomoże w ten czy inny sposób. Myliłam się co do taty?
- Nie, ale to wcale nie znaczy, że te twoje rozwiązania mi się w pełni podobają.
- Przyznaję, że jestem bardzo bezpośrednia. Ale mi się nie podobał brak zmian u nas w domu, co też nie prowadziło do dobrych rzeczy.
- Oho, dość tego przemądrzania się, moja panno. Zmykaj do pokoju - Jina uśmiechnęła się przy tym, ale widać było, że ochota na figle jej przeszła.
Leilena spodziewała się tego, ale wszystkie te rodzinne tematy ktoś musiał przeforsować. W końcu życie nie było po to, aby się ukrywać, zadręczać i myśleć ciągle o tym, skąd wziąć jeszcze trochę pieniędzy. Liczyła, że mama tu okaże się równie skuteczna co przy pierwszej rozmowie. Cmoknęła ją jeszcze raz i uciekła.
Do Siri ma się rozumieć.

Przyjaciółkę zastała już w lekkiej, nocnej koszulce, gdy leżąc na łóżku przeglądała jakieś grube tomisko.
- Czemu mnie nawiedzasz, sukkubie? - przywitała się.
Rudowłosa usiadła w nogach łóżka, zamykając wcześniej za sobą drzwi.
- Chyba nie myślisz, że będę spała sama? No i jestem ciekawa, czy mój tata jest bardziej powściągliwy od mojej mamy.
- A co? Jego też chcesz zaprosić nad strumyk? - zapytała, uśmiechając się przy tym psotnie.
- Nie miałabym nic przeciwko - jak zwykle bezpośrednio i słodko odparła rudowłosa. - Mam tu dużo spraw do załatwienia, bo jak ich zostawię na następne miesiące to znowu zastygną w bezzmianiu.
- A jak chciałabyś ich zostawić? - tantrystka odłożyła książkę na bok.
- Weselszych. Z mniejszą ilością problemów na głowie - wymieniła Lei zastanawiając się chwilę. - I myśląch intensywnie o moim powrocie - zachichotała.
- No, tak czułam, że będzie w tym samolubna nuta… - skwitowała Siri. - Myślę, że do twojego tatuśka najlepiej, jak dobiorę się sama. A ty nas najwyżej… przyłapiesz.
- Pewnie masz rację. Chcesz tego? - zapytała, patrząc w oczy przyjaciółki. - Bo ja jestem mokra jak o tym myślę.
- Przyjechałam tutaj dla kazirodczego przedstawienia i dostałam już dwa… niby mogłabym już sobie odpuścić - stwierdziła, w zamyśleniu drapiąc głowę.
- Ja cię do niczego nie namawiam - mrugnęła wesoło Lei. - Bo jestem zbyt niepowstrzymaną falą. Za to dotrzymam słowa, następny, albo następna, jest najpierw twoja.
- Tym bardziej wezmę się za to sama. Wolę nie testować twojej silnej woli - zdecydowała. - Twoi rodzice śpią razem? Bo jak tak, to trudniej będzie złapać tatuśka samego.
- Mają osobne sypialnie i zwłaszcza po dzisiejszej rozmowie jaką moja mama z nim miała raczej wątpię, aby spali razem - odparła Lei lekkim tonem.
- No to boju - ciemnowłosa poderwała się z łóżka. - Jakieś rady?
- Z tego co podejrzałam, tata lubi uległe, łatwe kochanki. Pewnie jak żar wygasł to mama wymagała zbyt wiele przekonywania i starań - zaśmiała się. - Chyba nigdy nie przyłapałam go w łóżku. Co jeszcze… - zastanawiała się - ...zazwyczaj brał służące, niańki, kobiety na pewno nie wyższego stanu niż on sam. Zazwyczaj niższego. I pomimo tej chęci do uległości u kochanki, wydawał się wręcz czuły i delikatny kiedy je brał. Przynajmniej na początku.
- Łe, czyli łatwizna. Wystarczy, że dam mu dupy, a on weźmie sam - wyszczerzyła ząbki w uśmiechu. - To powiedz tylko, która to jego sypialnia.
- Czy łatwizna to się okaże. Masz jeszcze to zaklęcie niewidzialności? Zaprowadzę cię. Za nic nie chcę tego przegapić!

Przezornie Siri miała przyszykowane kilka zaklęć, które ułatwiłyby jej wykaraskać się z kłopotów, jakich mogła jej przysporzyć Leilena - niewidzialność była blisko szczytu tej listy. I kiedy rudowłosa była już schowana przed niepożądanym wzrokiem, na dowód swojej ostrożności czarnowłosa rzuciła w jej kierunku sakiewkę z komponentami.
- Jak coś pójdzie nie tak, to mi ją oddasz. W tej koszulce nie mam gdzie jej schować - wyjaśniła, obracając się dookoła. Cieniutki materiał kończył się w połowie ud i nie miał żadnych kieszeni ani pasków. No bo i po co?
Ponieważ noc ledwie zaczęła zapadać, dom jeszcze tętnił życiem. Z pokojów dobiegały różne odgłosy, choć żaden z gatunku tych, które przyciągały uwagę Lei. Ciemnoskóra bez skrępowania zapukała do pokoju pana domu.
- Otwarte - w zawołaniu pobrzmiewało trochę zdziwienia, któż to mógł przychodzić o późnej porze.
Dziewczyna otworzyła szeroko drzwi, tak by jej niewidoczna przyjaciółka mogła bez trudu się wślizgnąć i sama weszła do środka. Agatusowi bynajmniej nie umknęło to, jak była “ubrana”.
- Nie przeszkadzam? - zapytała, rozglądając się po wnętrzu.
- Nie, ale…- odkaszlnął i z pewnym trudem przeniósł wzrok na twarz swego gościa. - W czym mogę pomóc?
- Chciałam nawiązać do naszej popołudniowej rozmowy - wyjaśniła. - Musi mieć pan wiele pytań i wątpliwości, a pytania o szczegóły przy córce musiałyby być krępujące.
Mężczyzna jedynie westchnął i przeczesał palcami brodę. Wskazał na krzesło przy małym biureczku, jedyne miejsce poza łóżkiem, na którym można było usiąść. Siri skinęła w podziękowaniu głową.
- Czy nie ma innego sposobu, by opanować tę waszą moc niż…
- Niż seks? Nie ma - pokręciła od razu głową, spoglądając z dołu na wciąż stojącego mężczyznę. - To źródło naszej mocy, chcemy czy nie. I każde z nas musi się nauczyć nad nią zapanować, bo inaczej sama by się manifestowała. Wybory są tylko dwa - nauka albo celibat. A celibat jest nuuudny - stwierdziła, celowo ziewając i przeciągając się, by wyeksponować swoje kształty.
Mężczyzna uciekł na chwilę spojrzeniem, ale tylko na chwilę. Ze swojej perspektywy miał bardzo dobry widok na dekolt Siri.
- Czyli moja córka uprawia seks, żeby móc czarować. Do czego to doszło - westchnął.
- Wszyscy w Akademii to robimy - wzruszyła ramionami dziewczyna. - Po mojemu, to łączenie przyjemnego z pożytecznym.
- Ale to przecież prawie… - nie dokończył, ale Siri chyba domyśliła się, co miał na myśli.
- Rozwiązłość? Prostytucja? Prawie wszyscy robimy to, bo to zwyczajnie przyjemne, a nie dlatego, że daje nam moc.
- Nie chciałem niczego takiego insynuować - Agatus zamachał rękami w obronnym geście.
- Przy mnie, może pan insynuować co tylko chce - zapewniła ciemnoskóra. - Mam słabość do starszych mężczyzn - mrugnęła okiem, wcale nie siląc się na subtelność.
Pan Mongle przełknął głośno ślinę, ale niczego nie powiedział.
- Potrzebujemy się kochać choć raz dziennie, by mieć stały dostęp do naszej magii. W Akademii pozwalają na to głównie romanse, które bardzo łatwo się nawiązuje. Ale poza nią… no, jest trudniej. A mi by się przydała świeża dawka mocy, jeśli pan wie, o czym mówię - kontynuowała swój daleki od subtelnego podryw.
- Ależ Siri, tak nie można. Przecież obok śpi moja żona, Leilena - podobnie jak Jina, tak u Agatusa odzywał się zdrowy rozsądek.
- Znam Lei, ona nie miałaby nic przeciwko takiemu… romansowi - zachichotała, spoglądając na chybił trafił w bok. Może chciała spojrzeć na przyjaciółkę?
Rudowłosa po części żałowała, że nie rozebrała się przed zaklęciem niewidzialności, po części nie. Dzięki temu miała zarówno sakiewkę Siri jak i swoją. W pewnym momencie chciała podejść i pomacać przyjaciółkę, ale łobuzerski umysł zdecydował o cofnięciu się jak najdalej, aby nie była słyszana przy ewentualnej konieczności rzucenia zaklęcia. A zamierzała takim potraktować przynajmniej tatę. Mama tak ładnie zareagowała na magicznie wspomaganą chuć.
- Jak to “nie miałaby nic przeciwko”? - zdziwił się pan domu. - Przecież to zdrada wobec jej matki.
- Niekoniecznie - dziewczyna przełożyła nogę na nogę, pozwalając koszulce trochę się podwinąć. - Tak, jak ja to widzę, ciało o serce to dwie odrębne sprawy. Chuć to chuć, pierwotny popęd, a miłość to co innego. Ulżenie potrzebom ciała to jeszcze nie zdrada, jeśli nie towarzyszą temu prawdziwe emocje. No i dzieci też pan ze mną nie spłodzi, bo uczyli mnie na zielarstwie specjalnych mikstur.
Agatus nie był jeszcze przekonany, ale daleko mu też do było do wyrażenia gniewu i wyrzuceniu wyuzdanego gościa za drzwi.
- To szaleństwo. Wystarczy, że ktoś wejdzie i moje życie jest zrujnowane.
- To niech pan zamknie drzwi - zasugerowała dziewczyna bawiąc się już ramiączkiem koszulki, coraz bardziej eksponując swój pokaźny biust.
- Ktoś usłyszy - nie ustępował, ale na takie słowa Halruaanka miałą gotową odpowiedź.
- Och, czyli doprowadzi mnie pan do jęków i krzyku? Podoba mi się - zachichotała. - Ale znam zaklęcie, które sprawi, że dźwięki nie wyjdą poza ten pokój. Śmiało, niech pan wyjdzie na korytarz.
Agatus wahał się tylko chwilę. Jaki mężczyzna na jego miejscu opierałby się, gdyby piękna, młoda dziewczyna tak jawnie chciała zaciągnąć go do łóżka? Podszedł do drzwi i faktycznie wyszedł z pokoju. Pozostawało tylko rzucić zaklęcie. No, tyle, że to nie Siri miała przy sobie potrzebne komponenty. Ah te pomysły! Lei jednak szła już do niej kiedy tata zbliżał się do drzwi, więc zdążyła podać sakiewkę akurat na czas.
- Mogę przyspieszyć proces - szepnęła przy okazji.
Przyjaciółka nie odpowiedziała, zamiast tego wyjmując z woreczka kawałek wełny i w pół modlitwy rzucając właściwe zaklęcie. Dopiero wtedy odważyła się odezwać, nie spuszczając jednak z oczu mężczyzny.
- Przyspieszyć? Tym swoim czarem? Rzuci się na mnie jak zwierzę - prychnęła, ale Lei doskonale wiedziała, że w rzeczywistości nie miałaby nic przeciwko temu.
- Zerżnie cię jak kawałek mięska… - szepnęła kusząco, zabierając ponownie sakiewkę przyjaciółki pod osłonę niewidzialności.
- Jest jeden kłopot, koleżanko. Niewidzialność wtedy pryśnie - zauważyła Siri, zaczynając z jakiegoś powodu podskakiwać.
- Zaczekam na dobry moment - obiecała, ponownie się oddalając, aby przypadkiem nikt na nią nie wszedł. A jej ojciec ponownie wszedł do środka.
- I jak, słyszał pan coś? - zapytała ciemnoskóra, przyjmując postawę grzecznej dziewczynki.
- Nic a nic… - przyznał. - Ale mogłaś tylko ruszać ustami - dodał, choć jakoś bez przekonania.
- I skakać cicho, jak kot? Na to jestem za dużą dziewczyną - zauważyła, wodząc dłońmi po swoich kształtach. A oczy mężczyzny poruszały się w ślad za nimi.
- Gdzie jest w tym wszystkim haczyk? - uparcie nie ustępował. W końcu sytuacja wpisywała się w kategorię “zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe”.
Lei zastanawiała się jak podrywał swoje kochanki. Ciekawe czy ta podejrzliwość miała jeszcze coś wspólnego z rozmową z Jiną? Nie wykonywała żadnych działań, nie mogła teraz rzucić zaklęcia, bo zostałaby odkryta. Potrzebowała większego podniecenia u taty zanim to się wydarzy.
- Och, no wie pan? - westchnęła ciemnoskóra. - Nie ma żadnego. Tak, jak mówiłam, mam słabość do starszych mężczyzn. Doświadczonych - podeszła do Agatusa, kładąc dłoń na jego piersi. Nie odsunął się ani o krok. - I potrzebuję odnowić swoje zasoby. Leilena poszła już spać, a pan wygląda jak ktoś, kto umie korzystać z rozkoszy życia - przesunęła rękę niżej, na jego wystający brzuch.
- A gdyby Leilena nie spała? - coś kazało mu zadać takie pytanie.
- Wtedy kochałabym się z nią - odpowiedziała od razu dziewczyna. - Jesteśmy bardzo blisko i jesteśmy bardzo otwarte. Płeć nie robi nam żadnej różnicy. Choć… - palce zmierzały coraz niżej - lubię, jak wypełnia mnie twarda męskość zamiast wąskich palców.
Mężczyzna przełknął jeszcze raz ślinę. Lei nie miała już wątpliwości, że da się namówić. Siri co prawda nie była żadną jego służącą, ale była chętniejsza od jakiejkolwiek z nich.
- Nie powinienem - zaprotestował jeszcze słabo.
- Och, no skoro chce pan bym prosiła na kolanach, zgoda.
Ciemnoskóra od razu opadła na ziemię, przystawiając policzek do krocza gospodarza.
- Ojej. Trzyma pan tam fajkę, czy ma na mnie ochotę?
 
Zapatashura jest offline