Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04-05-2019, 18:56   #61
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
- To zależy. Chcesz być grzeczna czy jego młodzieńczy wigor cię też interesuje? - Lei zadała to pytanie całkiem poważnie.
- Ja? Grzeczna? Tutaj? - prychnęła. - Nie żartuj sobie, ja chcę być bardzo niegrzeczna. Byle tylko mnie stąd nie wyrzucono.
- Zawsze będzie na mnie - mrugnęła do niej wesoło. - Możemy wziąć go nad strumień, wtedy będziemy tylko we trójkę, z dala od moich rodziców. No i może lepiej nie być tu kiedy oni się rozmówią.
- Nad strumień, co? - ciemnoskóra uśmiechnęła się lubieżnie. - Żeby się trochę ochłodzić?
- Mhm, mamy taaaaki gorący dzień - pokiwała głową.
- No to na co czekamy? - z werwą wzięła Leilenę pod ramię i ruszyła w głąb korytarza. Tylko po to, by zatrzymać się w pół kroku i zapytać. - A gdzie on ma swój pokój?
Leilena bez słowa poprowadziła ją w odpowiednią stronę.
- Nie żałuj mu swojej lubieżnej strony, chcę widzieć jego minę - zachichotała.
- A którą konkretnie lubieżną stronę masz na myśli? Tę? - złapała się za biust. - Czy tę? - odwróciła się tyłeczkiem do rudowłosej.
Ta przysunęła się i objęła przyjaciółkę, łapiąc ją w ten sposób za pośladek.
- Ja się zajmę tą, bo w tych spodniach jest mniej widoczna. Ty zajmij się tą ładnie bujającą się z przodu.
- Tak jest - zaśmiała się jeszcze.
Drzwi do pokoju Marcusa były zamknięte, a z wnętrza dobiegała wyłącznie cisza.
- Myślisz, że na czymś go przyłapiemy? - szepnęła Siri.
Lei nie odpowiedziała, zamiast tego naciskając klamkę i popychając drzwi. Przez uderzenie serca zastanawiała się nad zapukaniem, ale przecież tak było zabawniej! A na pewno byłoby zabawniej, gdyby brat robił coś wstydliwego. A on po prostu, na pewno złośliwie, leżał na łóżku.
- Hej, wydawało mi się, że rodzice nie kazali ci mieszkać w chlewie - obruszył się.
- Nie mam pojęcia co masz na myśli - powiedziała z uśmiechem, wcale nie zabierając ręki od Siri. - Zastanawiałyśmy się, czy nie jest ci gorąco po tej podróży, bo wybieramy się nad strumień.
- No i? - brat postanowił zachować ostrożność.
- No i Leilena naopowiadała mi o zwierzętach, które podobno mieszkają w okolicy. Wiesz, z mężczyzną czułabym się bezpieczniej - kokietowała ciemnoskóra. Aby podkreślić jak jest przestraszona, sama objęła się rękami… a może to chodziło o podkreślenie jej buistu?
Z całej dotychczasowej familii, którą do tej pory kusiła Leilena, Marcus okazał się najmniej upartym przypadkiem. Wstał bowiem na równe nogi i jakby nigdy nic stwierdził:
- Czemu nie? Na zielonej trawce też mogę sobie odpocząć.
- O nie. Żadnego odpoczywania. Masz odstraszać zwierzęta! - tantrystka próbowała wczuć się w rolę słodkiej idiotki.
- Z gołą klatą będziesz najskuteczniejszy - podpowiedziała Leilena, biorąc go za rękę i wyciągając z pokoju. - Poza tym dobrze pobyć poza wzrokiem rodziców, prawda? Można wtedy być bardziej swobodnym.
- Swobodnym, co? Skitrałyście jakieś wino? - zainteresował się chłopak.
- Oh, świetny pomysł! - Lei nagle zmieniła kierunek, prowadząc ich w stronę piwniczki. - Wino też. Ale także nikomu nie przeszkadza, jak pozbędziemy się kilku ciuszków. Prawda Siri?
- A jak inaczej chciałabyś się ochłodzić w strumieniu? - odpowiedziała, starając się wyglądać na zdziwioną.
- No właśnie. Mam nadzieję, że się z nami zgadzasz - posłała uśmiech Marcusowi i prowadząc tak, żeby mieć najmniejszą szansę spotkać mamę, kierowała ich w stronę piwniczki, w której trzymali wino. Brat nie wnosił żadnych sprzeciwów. Raczej kątem oka zezował na kształtną halruaankę, uśmiechając się głupkowato pod nosem.
Piwniczki nie pilnował żaden wściekły pies, ani nadopiekuńcza matka. W efekcie Leilena bez trudu zdobyła dla całej trójki sporą, zakorkowaną butelkę. Tutaj jednak Marcus już miał jakieś obiekcje.
- Na pewno chcesz tę? To wino jest dość mocne - ostrzegł. Ciekawe skąd wiedział? Czyżby sam podpijał alkohol rodzicom?
- Niegrzeczny chłopiec - uśmiechnęła się do niego i poklepała po piersi. - Nie zamierzamy się upić, ale jest nas trójka. Najwyżej nie wypijemy całego - oznajmiła i podała butelkę ciemnowłosej. - Najlepiej ukryjesz ją pod bluzką!
Starsza z dziewczyn już otwierała usta, by odpowiedzieć jakąś złośliwostką, ale przypomniała sobie swoją rolę i tylko grzecznie pokiwała głową. Uniosła trochę materiał, odsłaniając brzuch i chowając wino. Marcus nie omieszkał przyjrzeć się skrawkowi nagiej skóry.
- No, to spadajmy zanim nas ktoś przyłapie - nakazał chłopak i wkrótce cała trójka złodziejaszków była już na zewnątrz. Dzień był wyjątkowo upalny i Lei potrzebowała tylko paru chwil pod piekącym słońcem by stwierdzić, że chłodny strumień naprawdę dobrze jej zrobi.

Kiedy już oddalili się wystarczająco od domu, rudowłosa nie kryła się już zupełnie ze swoją ręką. Trzymała ją bezpośrednio na pośladku Siri, ściskając go regularnie.
- No dobrze, Marcus. Widziałam, że pomagasz ojcu… ale mnie bardziej ciekawi co się u nas działo z rzeczy, których rodzice by mi nigdy nie powiedzieli. Twoje pikantne szczegóły za nasze.
- E tam, stara nuda - westchnął. - Jak zabrałaś swój tyłek z domu, ojciec tylko dowalił mi obowiązków. Wiesz, Malik się wyrwał z domu, więc mi jako najstarszemu przypada dbać o interesy - wzruszył ramionami. - Inis zwiewa do miasta, kiedy tylko może. Nie wiem, może obawia się, że i jej spokojne dzieciństwo się skończy.
- A Hugo? - chwilowo Lei porzuciła te pikantne szczegóły, faktycznie ciekawa co się działo. Inis zdradzać nie zamierzała. - Jak myślisz, dlaczego nam tak słabo idzie? To tylko kwestia magii? Teraz kiedy pracujesz razem z ojcem powinieneś coś wiedzieć. Wiesz, mnie zamierzali wydać za mąż tylko po to, żeby był posag i kontakty.
- Bo bez kontaktów się nic nie da załatwić - temat był chyba dla niego frustrujący, bo kopnął jakąś niewinna, leżącą w trawie gałązkę. - Hugo został na północy, przy przesmyku Talath. U rodziny naszego wspólnika. Takie ni to wakacje, ni to pilnowanie interesu. Nie będę ci ściemniał siostra, bez magii cały ten handel ssie. Jak masz wyprzedzić konkurencję, która się albo teleportuje, albo przewozi towary latającymi statkami?
- Mieć własne - zgodziła się Leilena. - Ale moja magia to na razie sztuczki. Jak skończę naukę to będę w stanie pomóc. Mam nadzieję. W trakcie nauki to mogłabym zdobyć kontakty tylko w stolicy, ale do tego musielibyśmy mieć coś egzotycznego, nietypowego. W zdobywaniu kontaktów jestem akurat całkiem dobra - klepnęła Siri w pośladek. - Prawda?
- Tak - potwierdziła, starając się nie mruczeć z przyjemności. Leilena doskonale wiedziała, jak bardzo ciemnoskóra lubiła gdy ktoś bawił się jej pupą. - Twoja siostra jest bardzo otwarta Marcusie.
- Aha… jest też zamknięta w murach w stolicy, kiedy my potrzebujemy przepustek od dowództwa twierdzy w Talath, przychylności dzikich elfów i…- machnął ręką. - A, zapomnijcie.
- Małe rzeczy łatwiej przenieść górą albo przeteleportować - pomyślała na głos Leilena. - Spróbuję wybadać co egzotycznego i trudno dostępnego, a jednocześnie legalnego sprzedaje się najlepiej w stolicy. Tymczasem, strumień! - pokazała na widoczny już, wijący się potok. Przyspieszyła kroku. - Zupełnie nic pikantnego, Marcus? Nie chcesz się dowiedzieć czegoś o nas? - jeszcze raz klepnęła Siri, mocniej niż poprzednio.
Do tej pory chłopak starał się aż tak jawnie nie spoglądać na to, co Lei wyczyniała z koleżanką, ale samokontrola miała przecież swoje granice.
- No… widzę, że dobrze się ze sobą dogadujecie - stwierdził oględnie.
- No… i nawet bez alkoholu - ciemnowłosa niosła przez całą drogę butelkę pod swoją bluzką i dopiero teraz ją wyjęła.
- Nie tylko ze sobą, jesteśmy bardzo towarzyskie - Lei uśmiechnęła się. - Nie wzięliśmy żadnego koca! - zauważyła nagle, kiedy już podchodzili pod sam strumień po łące, osłoniętej dość dobrze przed przechodzącymi drogą ludźmi.
- Trawa jest miękka - stwierdził Marcus i na dowód od razu się na niej położył, nie spuszczając dziewczyn z oka.
- Wiem co jeszcze jest miękkie - zamruczała rudowłosa i przylepiła się do Siri od tyłu, obejmując ją w talii. Wtuliła się w bujne włosy i ocierając się o pośladki koleżanki namiętnie ugryzła ją w szyję. - Ale ktoś tu miał odstraszać dzikie zwierzęta swoją umięśnioną klatą!
- Och, nie chcielibyśmy, żeby jakiś gniewny królik zepsuł nam popołudnie - chłopak udał, że się przejmuje. Bez żadnego skrępowania ściągnął przez głowę koszulę, pokazując, że z chłopaka już mu niewiele zostało. Praca handlarza wiązała się też z noszeniem towarów i ojciec najwyraźniej przerzucił ten obowiązek na syna, bo pod jego owłosionym torsem wyraźnie odznaczały się mięśnie. Porastająca jego policzki krótka broda też nie była już pierwszym meszkiem, ale starannie zadbanym zarostem.
- Och, chyba się czuję bezpieczniej - zamruczała Siri.
- Chyba zasłużył na jakąś nagrodę, jak uważasz? - zapytała Leilena kokieteryjnym tonem.
- No, chyba tak - zgodziła się. Ale zamiast kokieteryjnie zrzucić ciuszki, to wyciągnęła w kierunku młodzieńca butelkę. A Marcus nie marnował okazji i szybko wyrwał zębami korek i pociągnął pierwszy łyk trunku. Rudowłosej było za dobrze w tej pozycji, aby się ruszać. Wsunęła dłonie pod bluzkę przyjaciólki, trzymając je na jej brzuszku, który masowała.
- Tylko się nie upij, chyba nie potrzebujesz tyle odwagi do odstraszania zajączków - upomniała go rozbawionym tonem.
- Może potrzebuję odwagi, by pilnować dwóch kąpiących się wiedźm, co? Jeszcze zamienią mnie w żabę za podglądanie? - odgryzł się.
- Ja nie mam nic przeciwko podglądaniu - zapewniła bez wahania ciemnowłosa.
- A ja mam, bo to oznacza, że byś nam nie towarzyszył. Dziś jeszcze nie odnawiałyśmy mocy - liznęła szyję Siri.
- Że co? - no tak, on jeszcze wykładu o tantrystach nie słyszał.
- Tłumaczyłam już rodzicom, wystarczy - westchnęła Lei. - Jemu chyba można coś pokazać, prawda? - zapytała przyjaciółki.
- To twój brat, nie mój. Ty go znasz lepiej - odpowiedziała, ocierając się bezwstydnie pupą o koleżankę.
- Marcus - ton rudowłosej zdradzał podniecenie. Dłonie wędrowały wyżej, aż wyraźnie objęła piersi Siri pod bluzką. - Czy jest jakaś sytuacja, z tych… - niedopowiedziała, ale zerknęła w stronę swoich dłoni - ...w której nie chciałbyś zobaczyć swojej siostry?
Nim odpowiedział, pociągnął jeszcze jeden, tym razem dłuższy łyk.
- Jesteście kochankami, tak? - spytał wprost.
- Tak. Ale nie jesteśmy dla siebie na wyłączność - Lei spojrzała mu w oczy, pozwalając przetrawić tę wiadomość. Chyba jednak jego myśli pobiegły trochę innym torem, bo przeniósł swój wzrok na obłapianą Siri.
- Bardzo… ciekawe - uznał, poprawiając trochę swoją pozycję na trawie.
- Chyba nie ma nic przeciwko - uznała rudowłosa, zsuwając dłonie znów w dół. - Pokażesz mu, że jesteś dostępna? - to już wyszeptała na ucho koleżance.
- Nie - odparła zaskakująco halruaanka. Zaraz jednak dodała. - Ale ty możesz mnie zaprezentować jak tylko chcesz.
- Możesz się rozebrać całkiem, a także robić to na co masz ochotę, Marcus - Lei uśmiechnęła się lubieżnie, dając mu pozwolenie. Jej palce chwyciły już materiał bluzki Siri i zaczęły go podwijać w górę, powoli, lecz nieustannie.
Chłopak tylko oparł się wygodnie na łokciu, ale najwyraźniej miał zamiar ograniczyć swoje uczestnictwo do obserwacji. Choć niewątpliwie był bardzo zainteresowany rozgrywającą się sceną. Jego siostra nie spodziewała się reakcji od razu, nie zamierzała wycofywać swojego pozwolenia. Odsunęła się minimalnie i ściągnęła w pełni górną część stroju przyjaciółki, obnażając pełne piersi i rzucając bluzką w brata. Zaraz złapała te piękne półkule i zaczęła je mocno pieścić, bez delikatności, tak jak lubiła ciemnoskóra.
- Podobają ci się? - zapytała zmysłowo tantrystka, przeciągając się dodatkowo jak kotka.
- Bardzo. Jakie są w dotyku?
- Mógłbyś sam sprawdzić, ale skoro z ciebie taki leń - zaśmiała się dziewczyna. - Lei, wytłumaczysz braciszkowi?
- Miękkie, sprężyste. Siri lubi jak je mocno ściskam, wtedy ma takie twarde sutki - tłumaczyła. - Chcesz zobaczyć co i gdzie najbardziej lubi?
- Jeszcze pytasz? Taką ślicznotkę mógłbym oglądać cały dzień - przyznał ochoczo.
- Odwróć się do niego tyłem - poleciła ciemnowłosej, odsuwając się od niej odrobinę.
Murzynka spełniła polecenie, ale chyba znudziła jej się ta cała pasywność i uległość bo złapała przyjaciółkę w pasie i przyciągnęła do siebie aby namiętnie ją pocałować. Leilena odwzajemniła pocałunek równie namiętnie stojąc na palcach, ale jej dłonie już chwytały spodnie i zsuwały je z pupy Siri, która zaczęła rytmicznie poruszać biodrami by to ułatwić. Wsunęła język w usta rudowłosej, zaczynając zmysłowo jęczeć. Bycie oglądaną nie podniecało jej tak bardzo jak Lily, ale taka bezpruderyjność z pewnością podobała się Marcusowi. Usta młodszej dziewczyny były pełne śliny i celowo całowała się z koleżanką właśnie tak, aby było to dobrze słychać. Kiedy już odsłoniła pełne pośladki, złapała je i bezceremonialnie rozchyliła na boki.
- Dupkę też ma taką sprężystą? - zapytał uśmiechnięty od ucha do ucha Mongle.
Lei nie odpowiadała przez chwilę, dalej całując się z Siri. Wreszcie oderwała się od niej.
- Bardzo. Lubi dostawać klapsy. Chcesz spróbować? - jakby chcąc to udowodnić wymierzyła jednego przyjaciółce, wyrywając tym samym z jej ust jęk przyjemności.
- Nie. Nie co dzień ma się okazję oglądać pieszczące się dziewczyny. Mam zamiar napawać się tym widokiem.
- Jaka szkoda - westchnęła ciemnoskóra. - Ale w takim wypadku damy ci pokaz, którego długo nie zapomnisz - obiecała, rozstawiając nogi tak szeroko, jak pozwalały na to opuszczone do kolan spodnie.
- Najpierw spróbuję cię od tyłu - powiedziała głośno Lei, obchodząc ją i kucając. Rozchyliła nawet swoje nogi, ale wszystko to było zasłonięte przed oczami Marcusa leżącego teraz za ich plecami. Rozchyliła raz jeszcze pośladki Siri i przywarła ustami do rowka między nimi, przesuwając po nim językiem. - Mmmmm, ale się tu spociłaś…
- Możemy pójść do wody - zaproponowała. Z czystej złośliwości, przecież w strumyku nie byłyby już tak dobrze widoczne dla Marcusa.
- Nie, jesteś pyszna - zamruczała Lei, ignorując to, że została źle zrozumiana. Zaczęła wwiercać się językiem w brązową dziurkę, trzymając pośladki mocno rozchylone. Mimo to jej głowa większość zasłaniała Marcusowi.
- Uwielbiam, jak to robisz - dziewczyna sięgnęła ku swym piersiom, by jeszcze bardziej spotęgować odczuwaną przyjemność. - Ale zajmij się jeszcze moją cipką - poprosiła.
- No, no. Takie przedstawienia to ja rozumiem - pochwalił Mongle.
- Odwrócimy się przodem, jak zdejmiesz spodnie - zaproponowała rudowłosa, sięgając jedną dłonią do szparki przyjaciółki. Co też obecnie mu zasłaniała.
- No nie wiem, siostra. A co jak się przestraszysz? - chłopaka nie opuszczał dobry nastrój.
- Jestem pewna, że widziałam już mniejsze. Nie wstydź się! - z pomrukiem zadowolenia znów przywarła do pupy ciemnowłosej. Kochała ją tam lizać.
- Ha, ha, ha. Jaka dowcipna - skwitował kwaśno Marcus, ale przyjął tak rzucone wyzwanie. Szybko rozsupłał węzły i zsunął z siebie spodnie, odsłaniając zupełnie już twardą męskość. Connor chyba już na zawsze zaburzył Leilenie perspektywę męskich rozmiarów, ale matka nie kłamała w temacie grubości swego syna.
- Bardzo ładnie - rudowłosa spojrzała mu w oczy, oblizując się. Pomogła koleżance wyswobodzić się ze spodni i obie się obróciły w jego stronę. Teraz nie widział twarzy siostry, która nie zamierzała zrezygnować z pieszczenia językiem tylnych rejonów ciemnowłosej, ale teraz miał dobry widok także na jej ładnie wygolone łono, widoczne dokładnie między nogami Siri, kiedy kucając Lei rozchylała szeroko uda. Pokazywała mu się z ochotą, czując jak podniecenie wręcz z niej kapie. Dłonią tak jak poprzednio sięgnęła do przodu i dwa palce zanurzyły się w okrytą ciemnymi włosami cipkę.
- Mhmm… znacznie lepiej - ucieszyła się murzynka, z zapałem ugniatając swoje piersi. - Nie krępuj się, Marcus. Możesz się dotykać. Przedstawienie za przedstawienie, co ty na to?
- No nie wiem. Nie, żebym był niewdzięczny, ale spodziewam się w każdej chwili, że Lei jakoś mnie przez to właduje w kłopoty.
- Och, Leileno. Czy ty dokuczałaś bratu przed przybyciem...do… Akademii? - ostatnie słowa ledwo dokończyła, gdy jej przyjaciółka trafiła w szczególnie wrażliwe miejsce.
- Prędzej on mnie - odpowiedziała, przerywając na tę chwilę lizanie, ale nie ruchy palców. - W przypadku seksu możesz mi ufać, ciągle mi się chce i przez to czasami naciskam za mocno. Ale dwie rzeczy są pewne: nigdy nie wpakuję cię celowo w ten sposób w kłopoty - przez chwilę milczała, zanim dodała drugą rzecz. - I nigdy ci nie odmówię.
- Że co? - zapytał szczerze zdziwiony, otwierając szeroko oczy.
- Jeśli tylko zechcesz - dodała ciszej i przywarła znowu ustami do anusa Siri, wwiercając się w niego z prawdziwą, zrodzoną z podniecenia pasją.
- Żartujesz sobie - parsknął chłopak. - No to proszę bardzo. Zostaw koleżankę i obciągnij mi tu i teraz - zażądał, przekonany że Leilena blefuje.
 
Zapatashura jest offline  
Stary 05-05-2019, 12:23   #62
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
- Przepraszam Siri, zrekompensuję ci to - powiedziała drżącym głosem. To było całkowicie szalone, ale rudowłosa nie panowała nad swoim ciałem. I podnieceniem. Wstała i podeszła do brata, klękając nad nim, nachylając się i bez zawahania biorąc jego męskość w usta.
- O jasna cholera - zaklął Marcus, ale jako nieodrodny syn swoich rodziców nie odgonił siostry. Jęknął tylko z przyjemnością. Był dość gruby, by Lei miała pewne problemy aby wziąć go głęboko.
- Och Lei, już mi to rekompensujesz. To taki cudowny widok, kiedy rodzina się wzajemnie kocha - zapewniła dwuznacznie przyjaciółka.
Rudowłosa zamruczała, bo tylko tak mogła odpowiedzieć. Nie mogła też przyjąć brata w pełni w swoje usta, skupiła się więc na żołędziu, pieszcząc go intensywnie językiem. Dłonią chwyciła się za pierś, ciągle okrytą przez sukienkę.
- Ty wariatko - jęknął Marcus.
- Ona nie ma żadnych zahamowań - zapewniła ciemnowłosa, podchodząc do chłopaka. - Absolutnie żadnych. Jeśli tylko chciałbyś ją posiąść to ci pozwoli. Prawda Lei?
Stanęła okrakiem nad młodzieńcem, prezentując mu z bliska swą wilgotną kobiecość. Rudowłosa uniosła głowę, usta zastępując dłonią, którą próbowała objąć członka. Ruszała nią w górę i w dół, nie za szybko.
- Nie odmówię niczego. Siri też ci nie odmówię - patrzyła mu prosto w oczy. W jej własnych jaśniała żądza, nie mniejsza od tej prezentowanej poprzedniej nocy przez Jinę.
- Niczego? - Mongle'owi krew już zupełnie odpłynęła z mózgu.
- Zupełnie niczego. Lei, kochanie, daj jakiś przykład naszemu bohaterskiemu strażnikowi.
- Jak każesz mi obciągnąć sobie podczas rodzinnego obiadu to wejdę pod stół - głos Lei był zachrypnięty od podniecenia, a dłoń poruszała się po mokrym członku. - Jak nie będziesz mógł spać w nocy to zaproszę cię pod koc i pozwolę się zmęczyć. Albo weźmiesz mnie w pupę w saloniku, gdy rodzice będą w pokoju obok…
- Sam widzisz. Absolutnie bez granic. Spełni każdą twoją fantazję. Ale najpierw sobie na to zasłuż nasz bohaterze i wyliż mnie - poprosiła Siri, opuszczając się na twarz młodzieńca, który odruchowo spełnił jej prośbę. Opanowany żądzą umysł nie trudził się jakąkolwiek analizą, czy tak wypada.
Kiedy ciemnoskóra swoją osobą zasłoniła Marcusowi widok, Lei wymruczała zaklęcie, zmieniając swoje usta i buzię na bardziej… elastyczną. Tak przygotowana znowu zaczęła obejmować go wargami i nasuwać się na twardy człon, pragnąc go w sobie całego. Robiła to wolno, nie chcąc wywołać przedwczesnego wytrysku. Miała podstawy, by się tego obawiać, bo główka Marcusa była już bardzo wilgotna od jego własnych soków. Z drugiej strony była od nich również śliska i gładko wsuwała się głębiej i głębiej w przygotowane gardło. Czuła dokładnie jak w nie wchodzi, jak je rozciąga i pozbawia oddechu. Wytrzymywała tak długo jak mogła i cofała głowę, patrząc przy tym na wylizywaną Siri. Wyciągnęła dłoń, aby czule położyć ją na udzie koleżanki, unosząc spojrzenie jeszcze wyżej, ku jej oczom.
- Musisz go sporo nauczyć - rzuciła lekko halruaanka. - Miałam kochanków o znacznie zwinniejszych językach. Nie wspominając o takich, którzy potrafili bez trudu znaleźć moją łechtaczkę.
Marcus próbował się bronić przed zarzutami, ale Siri tylko mocniej na niego naparła nie dopuszczając do słowa. Leilena uniosła głowę wyżej, wypuszczając go ze swoich ust.
- Pewnie nie miał wiele kobiet. Albo całkiem go pochłonęło obciąganie przez siostrę, bo zaraz tryśnie… - uśmiechnęła się i objęła wargami główkę, nie biorąc teraz więcej i tylko liżąc dziurkę.
- Jedyne w swoim rodzaju przeżycie jeszcze go nie zwalnia z elementarnej kultury i zaspokojenia kochanki - prychnęła żartobliwie ciemnowłosa. - Jak nie sięgasz głębiej, to chociaż sięgnij wyżej… - westchnęła sfrustrowana dziewczyna. - Och, Lei skończ z nim i mi pomóż.
Słysząc polecenie, natychmiast je spełniła. W podnieceniu jej uległa natura przejmowała nad nią kontrolę. Zanurzyła go w swoim gardle szybko, mocno. I zaczęła ruszać w górę i w dół, już bez przerw. Wkrótce członek zaczął pulsować, a jakby to nie było wystarczającym ostrzeżeniem, Marcus próbował coś mamrotać. Nasienie wystrzeliło głęboko we wnętrzu dziewczyny.
- Wiesz co? Ten bełkot jest całkiem fajny. Tak przyjemnie wibruje - zaśmiała się tantrystka, udając że nie zrozumiała że Marcus chciał ostrzec siostrę przed finałem. Rudowłosa nie potrzebowała już takich ostrzeżeń, trochę się nauczyła przez ostatnie miesiące. Czując zbliżający się wytrysk, uniosła głowę na tyle, aby spuścił się do ust, a nie gardła. Kiedy skończył, usiadła z otwartymi ustami, mieszając językiem nasienie na oczach Siri.
- Tę nagrodę to jednak dostałeś trochę na wyrost - ciemnoskóra wyprostowała nogi, a chłopak z ciężkim oddechem opadł na trawę. - Lei, nie baw się jedzeniem, tylko się mną zajmij - wyjęczała błagalnie przyjaciółka.
Rudowłosa głośno połknęła spermę, gestem zapraszając koleżankę do siebie. Kiedy ta przysunęła się bliżej, tak by klęcząca dziewczyna mogła się do niej odpowiednio dobrać, ta natychmiast przysunęła twarz do pachnącej szparki, przywarła mocno i zaatakowała językiem łechtaczkę.
- O, tak, tak. Żadnych zabaw Lei. Mocno i szybko… chcę… dojść - nogi dziewczyny wkrótce zaczęły drżeć. Była na samym skraju, podniecona samym widokiem kazirodczego aktu.
Lei wiedziała co kochanka lubi. Robiła to mocno i intensywnie, aż drętwiał język. Dwa mokre palce niespodziewanie zaatakowały też anus Siri, wbijając się w niego brutalnie. To wystarczyło, by przelać czarę. Murzynka oparła się mocno rękami o ramiona przyjaciółki i doszła, mocząc jej twarz swoimi sokami. Zaraz jednak ugięły się pod nią kolana i tak wylądowała na wpół na trawie, a na wpół na Marcusie.
- To było niesamowite - stwierdził chłopak, jakoś tak mało poetycko.
- No, dla kogoś tak - odpowiedziała zrzędliwie Siri, ale zaraz wybuchła serdecznym śmiechem.
Uwielbiająca wszelkie płyny Lei zostawiła trochę soków w ustach i na wargach i tak mokra zbliżyła się do brata na czworakach. Nachyliła się i powoli złączyła swoje wargi z jego. Orgazm na trochę go otrzeźwił, ale działania Leileny szybko odgoniły jego zdrowy rozsądek. Objął siostrę i odwzajemnił pocałunek. Krew Mongle wrzała w żyłach ich obojga. Przelała soki Siri do jego ust i wsunęła tam język, całując go przez moment. Oderwała się z trudem, dysząc.
- Chcesz mnie rozebrać? - szepnęła. Ona jedna jeszcze nie zaznała jeszcze nawet małej ulgi.
- Obiecywałaś, że spełnisz każdą moją fantazję, prawda?
- Oczywiście. O czym myślisz teraz?
- Żebyś się sama dla mnie rozebrała. Tak, no wiesz, zmysłowo.
- Co za leeeń - znowu zaśmiała się halruaanka, zsuwając się z młodzieńca.
- Prawda? - zachichotała Leilena, ale wstała. - W tym nie jestem dobra, wybacz.
Uśmiechnęła się przepraszająco, sięgając do wiązania na szyi. Rozwiązała je powoli i delikatnie kręcąc biodrami, oraz wokół własnej osi, pozwalała materiałowi zsuwać się z jej ciała.
- Twoja siostra woli przechodzić do konkretów, zamiast bawić się w podchody - potwierdziła tantrystka, sięgając po wino i racząc się nim.
Marcusowi zdawało się to jednak nie przeszkadzać. Patrzył się jak zaczarowany w obnażające się piersi siostry. Uwolniła je w pełni, małe, podrygujące o bardzo teraz sterczących sutkach. I zsuwała sukienkę dalej, aż opadła na ziemię, obnażając całkiem nagie ciało.
- Wyobrażałeś sobie mnie kiedyś?
- Nie… ale od teraz będę - zapewnił, pożerając ją wzrokiem. Nie mógł sam siebie przekonać, czy woli spoglądać na jej łono czy biust.
- Kiedy jestem w pobliżu, nie musisz sobie wyobrażać - opadła na kolana i wzięła od Siri wino, pociągając długi łyk. Nieco pociekło jej po brodzie, prosto na piersi. - Ktoś chce zlizać?
Halruaanki nie trzeba było zachęcać. Wartko poderwała się z ziemi i na czworakach podpełzła do przyjaciółki. Wysunęła język i powoli zlizała strużkę alkoholu, ale chyba było jej mało. Objęła dłonią sterczącą pierś rudowłosej i trąciła jej sutek.
- Może małą dolewkę? - poprosiła, spoglądając Lei w oczy. Ta westchnęła i pociągnęła jeszcze jeden łyk. Tym razem z ust wypłynęło więcej, kiedy odchylała głowę, pozwalając aby wino barwiło wyeksponowany biust. Siri wykorzystała pretekst do całowania, lizania, a nawet delikatnego przygryzania oblanych piersi. Robiła to z niezaprzeczalną wprawą, ale przede wszystkim z nieodpartym seksapilem, który zaczynał przywracać do życia oklapłą męskość Marcusa. W końcu na to miały ochotę, nieprawdaż? Jej brat był młodym, jurnym mężczyzną, a one - szczególnie Lei - ciągle niezaspokojone. Wylała jeszcze trochę wina, teraz nawet nie próbując nic połykać i wolną dłonią kiwała palcem do chłopaka, zapraszając go na poczęstunek. Dał się w końcu skusić. Siri zrobiła mu trochę miejsca, choć ani jej w głowie było zostawić rudowłosą, kiedy była już przyssana do jednej piersi. Marcusowi została drugą, którą zaopiekował się z wyraźnym pożądaniem. Może w młodości krew Mongle'ów była silniejsza i dlatego do rodziców trzeba było podchodzić podstępem, a do rodzeństwa nie? Lei miała dwie teorie - większa świadomość tego, co należało ukrywać lub to złączona krew Jiny i Agatusa zupełnie się nie kontrolowała, kiedy ich rodzice posiadali jeszcze resztki przyzwoitości. Czasami.
Dłoń Lei wsunęła się we włosy czarnowłosej, zaciskając się na nich. Jęknęła, teraz lejąc niewielki strumyk wina bezpośrednio na swoje ciało, nawet nie udając, że celuje w usta. Kochankowie też już nie przejmowali się udawaniem, że spijają wino z jej ciała. Rozkoszowali się jędrnością i kształtem jej biustu, sztywnością sutków, reakcjami jej ciała i jękami przyjemności. Pociągnęła jeszcze jeden łyk. Zakręciło się jej w głowie, choć raczej nie od trunku. Jego działanie rozpływało się przy innych doznaniach, kiedy wrażliwe sutki traktowane były tak… intensywnie przez dwie pary warg i dwa języki. Pojękiwała coraz głośniej.
- Niżej… - stęknęła.
- Jak sobie życzysz - jak zwykle skora do psot Siri oparła się na łokciach i zaczęła całować brzuch Leileny. W końcu nie precyzowała o ile niżej. To też było bardzo przyjemne, ale rozpalona rudowłosa potrzebowała znacznie więcej. Zamiast wyrażać to łamiącym się głosem, popchnęła niżej głowę przyjaciółki. Odstawiła także butelkę, aby móc drugą dłonią dociskać brata do swojej piersi.
Halruanka ze śmiechem strąciła z siebie dłoń i położyła się na plecach, tuż przed Lei, po czym wsunęła się między jej uda. Nie stoczyła się dłużej - jej język od razu zaczął łapczywie lizać wilgotną szparkę.
Tak kuszące widoki nie były obojętne Marcusowi. Siostra wyraźnie bowiem poczuła, jak jego na powrót twarda męskość kłuje ją lekko w bok. To podnieciło ją jeszcze bardziej. Wydała z siebie urwany krzyk, gdy ktoś zajął się wreszcie bardzo mokrą, bardzo wrażliwą i spragnioną cipką. Objęła głowę Marcusa także drugą dłonią i zmusiła do odsunięcia się od piersi i zamiast tego pociągnęła w stronę ust.
- Będziemy… będziemy to ze sobą… robić… braciszku… - wydyszała i pocałowała go w usta zachłannie.
- Nie, żebym nie chciał - zaznaczył, odsuwając się po krótkiej, ale namiętnej chwili. - Ale to chyba nie najlepszy pomysł, żebym zmachał ci dziecko.
Miała problemy z myśleniem w obecnej sytuacji, jęcząc głośno i poruszając biodrami, aby ocierać się bardziej intensywnie o usta Siri. Ale na to pytanie umiała odpowiadać.
- Pierwsze czego się uczymy… to żeby nie zajść… możesz ze mną… możesz kończyć we mnie…
Młodzieniec spojrzał na nią z nieskrywaną żądzą. Oblizał lubieżnie usta.
- Chcesz, żeby przeleciał cię twój rodzony brat?
Jedną z dłoni sięgnął do jej pośladka i ścisnął go mocno.
- Chcę, by dyszał głośno z przyjemności, rżnąc mnie kiedy go tylko najdzie ochota… - wydyszała z trudem, półprzytomnie, patrząc mu przy tym w oczy i ciągle trzymając głowę w swoich dłoniach.
Nawet jeżeli tliły się jeszcze w nim jakiekolwiek wątpliwości, to pożądanie skutecznie je zagłuszyło. Pocałował Lei jeszcze raz, smakował winem i potem. A potem przesunął się za nią.
- Pochyl się - ni to poprosił, ni to nakazał.
- Ejj… - zaprotestowała ciemnowłosa. - Jak to jest, że za każdym razem gdy jesteśmy razem, to kochanek chce się najpierw dobrać do twojej szparki?
- Jestem bardzo łatwą i uległą suczką… przepraszam… - Lei posłusznie nachyliła się, a potem opadła wręcz na łokcie. W ramach rekompensaty zaczęła lizać przyjaciółkę po łonowych włoskach, mocno zwilżając te, które jeszcze jakimś cudem były suche.
- Phi… jeszcze się przez ciebie poczuję nieatrakcyjna - prychnęła. Jej działania nie współgrały jednak ze słowami. Palcami rozwarła bowiem cipkę przyjaciółki, przygotowując ją na szturm brata. Ten nie zwlekał ani chwili. Nacelowal na wejście do rozkosznego tunelu i pchnął biodrami, rozciągając go swym grubym palem.
- Och… jesteś taka ciasna - jęknął z uznaniem. Krzyknęła z czystej rozkoszy. Miała w sobie brata! W oczach jej pojaśniało i poczuła, jak drąg wyciska z niej soki prosto w usta Siri.
- A ty… gruby… - wystękała. Zamknęła oczy z nadmiaru doznań, ale usta jak zwykle nie zamykały się do końca. - Następni… użyją cię pierwszej… - obiecała przyjaciółce.
Cofała mocno biodra, chcąc czuć Marcusa jak najpełniej.
- Obiecanki, cacanki - odparła tylko. To, co widziała podniecało ją do granic. Leilena ze swej pozycji doskonale widziała, jak żądzą wprost z niej wypływa. Gdyby ktoś ją teraz posiadł, to pewnie doszłaby od razu.
Brat nie miał najwyraźniej zamiaru się powstrzymywać. Złapał pewnie za biodra rudowłosej i w kilku ruchach nabił się do samego końca. Przez kilka sekund rozkoszował się tym, jak szczelnie otulało go ciało Lei, ale to było za mało. Zaczął ją posuwać, z początku wolno, zapoznając się z reakcjami siostry, ale nabierał tempa bardzo szybko.
- O tak… bierz mnie… braciszku… - sapała i jęczała, w pełni pochłonięta tym wspaniałym uczuciem. Przewyższało je chyba tylko pierwsze zagłębienie się w ciało matki. Już po kilku mocniejszych pchnięciach zadrżała w pierwszym orgazmie, a kolejne budowały się w drobnym ciele. Nie otwierając oczu obniżyła twarz, aby zagłębić ją w łonie Siri, mocno przywrzeć ustami do łechtaczki i nosem zagłębić się w szparce i w tej pozycji pozwalała Marcusowi czerpać przyjemność z kazirodczego aktu.
- Jesteś… najlepszą kochanką… jaką miałem… siostrzyczko - dyszał, nabijając się raz za razem w drobne ciało.
Ciemnoskóra krzyknęła. Zintensyfikowanie pieszczot z nadmiarem wystarczyło by zaprowadzić ją na szczyt. Jednak jako doświadczona tantrystka, zamiast błogo się przeciągnąć i zbierać siły, uniosła lekko głowę rewanżując się Leilenie pieszczotą własnego języka, który po równo lizał szparkę, jak i poruszającego się w niej kutasa.
- Długo… takiej zabawy… nie wytrzymam - zaalarmował zaraz Marcus.
Drugi orgazm rudowłosej przyszedł niedługo po pierwszym. Nie zmieniała pozycji, chłonąc zapach i smak swojej wspaniałej przyjaciółki i krzycząc prosto w jej łono. Wypychała biodra mocno, kręciła nimi i zaciskała wewnętrzne mięśnie. Wcale nie chciała, aby brat się wstrzymywał. Chciała poczuć jak szczytuje w środku, w swojej rodzonej siostrze. Łamie wszelkie niepotrzebne tabu. Marcus chyba jednak o tym nie myślał. Nie myślał w ogóle, w pełni oddając się cielesnym potrzebom. Bez ostrzeżenia pochylił się i przeniósł dłonie z bioder Lei, na jej piersi. Prawie leżąc na rudowłosej przyspieszył jeszcze bardziej, pędząc ku własnemu spełnieniu. Siri musiała cofnąć głowę, bo w swym zapomnieniu jeszcze by jej zrobił niechcący krzywdę. Marcus ściskał mocno drobne cycki, sapiąc zwierzęco aż w końcu zamarł w bezruchu, zalewając wnętrze Leileny gęstą cieczą. Gdyby sama nie czuła tego samego co on, to ta pozycja mogłaby być niekomfortowa. W obecnej sytuacji Leilena dążyła jednak do tego samego, starając się oddawać mu się jak napełniej. Kiedy zaczął spuszczać się głęboko w tak łatwo oddawanej mu do użytku cipie, uniosła głowę i wrzasnęła na całe gardło. Zadygotała, przeżywając swój trzeci, zdecydowanie najmocniejszy orgazm wywołany spółkowaniem z bratem.
- Ał, nie jestem leżanką - przygnieciona Siri gorączkowo klepała przyjaciółkę w bok, by się z niej zsunęła, albo chociaż nie opierała się całym ciężarem. Marcus był jednak jak w amoku.
- Chcę więcej - sapnął, gdy tylko złapał oddech. Mimo intensywnego spełnienia wcale nie zmalał i wkrótce zaczął poruszać się od nowa.
Rudowłosa była półprzytomna, ale już na tyle doświadczona w uprawianiu miłości, a raczej w tym przypadku: pełnej żądzy kopulacji, że próbowała zsunąć się z ciemnoskórej, albo chociaż unieść na tyle, aby ta mogła się spod niej wydostać. Przez jeszcze kilka sekund próbowała nie oddać się w pełni tak cudownej chuci Marcusa, który zupełnie nie chciał współpracować. Dziewczyny musiały sobie poradzić same, co z trudem wyswobodzona Siri skwitowała krótko.
- Wariaci.
Nie miała jednak zamiaru się gniewać, widząc jak chłopak szaleńczo pieprzy swoją młodszą siostrę. Nie było w tym miłości ani romantyzmu. Wyłącznie potrzeba spełnienia. Uderzające o siebie ciała wydawały głośne, mlaszczące dowody ich wzajemnego podniecenia. Murzynka spróbowała więc podkręcić atmosferę jeszcze bardziej.
- Lei… - mruknęła przymilnie. - Jaki on jest?
Mocne pchnięcia w końcu posłały rudowłosą na brzuch. Trzymała same biodra uniesione do góry, aby Marcus mógł ją posuwać w jak najlepszej pozycji. Świat dookoła się rozmył, kiedy czuła ten atak na swoje sucze ciało. Tak o sobie w tych chwilach myślała. Jęczała coraz ciszej, z trudem słysząc Siri i z jeszcze większym trudem odpowiadając zachrypniętym głosem.
- Gruby… napalony… - w tym stanie nie panowała nad językiem. - Tak jak opisywała… mama…
Nawet to wyznanie nie przebiło się jednak do świadomości chłopaka. Zaspokajał się tylko chętnym ciałem, nie rejestrując już niczego innego.
Co innego ze świadomością Siri, której najwyraźniej ta rewelacja umknęła zeszłej nocy.
- Mama? No, no… Nie jesteś pierwszym dzieckiem, które postanowiło wrócić do jej cipki? - położyła się przy koleżance, sięgając do własnej szparki, bezwstydnie i szybko się masturbując.
- Użyła go… - stękała Lei - ...kiedy sobie coś złamał i był w domu… pokusa była pewnie nie do wytrzymania…
- Też bym nie wytrzymała, mając pod ręką taki organ - zaśmiała się ciemnoskóra. Dalszą wymianę sprośności przerwał jednak okrzyk Marcusa. Doszedł kolejny raz, tym razem opadając ciężko na bok, wyczerpany ale i zaspokojony.
Aż westchnęła, kiedy opuścił jej wnętrze. Mgła nie odeszła, Lei była w takim stanie jakby sama stała się ofiarą zaklęcia. Leżąc na brzuchu sięgnęła dłonią między uda i wepchnęła dwa palce w cipkę, palcując się.
- Masz wspaniałego kutasa… braciszku… - wydyszała. - Potrzebujesz pomocy, aby Siri też mogła sprawdzić?
- A ty… masz cudowną cipkę - odpowiedział z trudem. - Ale Siri… musi trochę poczekać. Zupełnie się… zasapałem - przyznał.
- Chcesz, aby się na ciebie rzucił jak dziki pies… na sukę z cieczką? - zapytała teraz czarnowłosej, obdarzając ją półprzytomnym spojrzeniem.
- A bardzo się zasmucisz, jak powiem, że nie? - odpowiedziała, ani na chwilę nie przestając się dotykać. - Już mu wystarczająco odbiło przy tobie. Pod działaniem zaklęcia zacznie wyć jak wilkołak i zleci się tu cała okolica.
- Dlaczego miałabym… się smucić? - zdziwiła się Lei, która także nie przestawała. Wyciskała w ten sposób nasienie brata na trawę. - Podobało mi się, że tak się zapomniał. Łatwo dochodzę, kiedy… jestem tak traktowana….
- Mała suczka mamusi? - uśmiechnęła się murzynka.
- Taka, którą się można zaspokoić, a ona nigdy nie odmówi… - rudowłosa przygryzła wargę, dokładając trzeci palec do swojego wnętrza.
- Skoro się tak oferujesz… - tantrystka rozłożyła szeroko swoje nogi. - To może byś zerżnęła mój tyłeczek, żebym i ja była zaspokojona?
Nieważne jak sama była blisko, spełnienie zachcianki zawsze było pierwsze. Wyjęła palce z mlaśnięciem, unosząc się do pozycji klęczącej.
- Mam użyć dłoni, czy chcesz takiego samego kutasa jak jego? - zerknęła na brata. Ciągle była półprzytomna, w stanie gotowości na wszystko.
- Jeszcze nam odstraszysz widza - zaśmiała się w odpowiedzi ciemnowłosa, wzbudzając u Marcusa zdziwienie. - Dłoni - poprosiła, przyjmując pozycję na pieska.
Leilena podeszła do niej na kolanach, zatrzymując się z boku, aby patrzeć prosto na brata. Sięgnęła dłonią do swojej cipki, nabierając na palce ich wspólnych soków, a potem rozprowadzając to po rowku kochanki. Kiedy uznała, że nawilżenie jest wystarczające, pchnęła dwoma palcami, jednocześnie drugą ręką odchylając na bok jeden z pośladków.
- Zawsze możecie wykorzystać mnie do swojej przyjemności… - szepnęła, prawie od razu dokładając trzeci palec do ciepłego, miękkiego anusa ciemnoskórej. Ku zdziwieniu Leileny, taka niewinna, jak na Siri, penetracja okazała się wystarczająca. Rozpalona oglądaniem przyjaciółki, Halruaanka doszła po raptem kilku ruchach.
- Ech… ty zawsze wiesz, co powiedzieć by na mnie zadziałało - mruknęła.
- Kocham cię - stwierdziła po prostu rudowłosa, zmieniając pozycję tak, aby jeszcze raz wylizać trochę brązową dziurkę, korzystając z jej lekkiego poszerzenia przez palce.
- Ja ciebie też, ale ślub chyba pominiemy - zaśmiała się znowu. - A skoro już mnie tak myjesz, to czy my tu nie przyszliśmy nad strumień?
- Prawie zapomniałam - zaśmiała się Leilena, porzucając od razu to co robiła i wstała, podając dłoń przyjaciółce. - Idziesz Marcus?
- Tak. Przyda mi się trochę ochłody - zapewnił.
- To ruszaj zadek! - zachichotała i pociągnęła przyjaciółkę do wody. Była naprawdę przyjemna. Może nie tak, jak seks, ale orzeźwiała i pozwalała zmyć z siebie pot i dowody doświadczonej miłości. Ciemnoskóra trzymała się raczej brzegu i unikała moczenia włosów, które stałyby się wtedy wyjątkowo nieposłuszne, za to Marcus od razu radośnie zanurkował. Kąpiel trwała już jakąś chwilę, kiedy brat przerwał ciszę.
- I wy tak w tej Akademii tak cały czas... no wiecie?
Włosy Leileny były niewiele dłuższe od tych brata, więc śmiało zanurzała się jak najpełniej w rozkosznie chłodzącej wodzie. Pozwalała przywrócić odrobinę rozsądku. Niewielką.
- Codziennie, bo w ten sposób odnawiamy moc. Ale poza tym normalne rzeczy, sama nauka to zakuwanie z ksiąg i godziny prób.
- No, to chociaż tyle. Jakby rodzice się dowiedzli, że się tam tylko ryćkasz, to raz dwa znowu byłabyś wystawiona jako panna do wzięcia.
- Aha, już widzę to oświadczenie: “panna do wzięcia co najmniej dwa razy dziennie” - zachichotała. - Zresztą stracili już nade mną władzę. Sama opłaciłam następny semestr i za jakiegoś majętnego z posagiem się nie wybieram. Teraz czas na Inis, żeby się z tej roli wykręciła.
- Myślę, że po cichu liczy na starszą siostrę. Że się dorobisz na tym czarowaniu, a ona będzie mogła dalej wieść beztroskie życie - westchnął ciężko. - Ale na twoim miejscu bym się tym nie przejmował. Każdy odpowiada za siebie i nie ma co wszystkiego zrzucać na cudze plecy.
Ciemnoskóra nie wtrącała się do rodzinnej rozmowy. Nawet specjalnie pluskała trochę w wodzie, żeby nie podsłuchiwać.
- Zawsze będę się przejmowała rodziną - powiedziała zaskakująco poważnie rudowłosa. - Kiedy nauczę się wystarczająco, na pewno pomogę na ile będę w stanie. Co nie zmienia faktu, że za siebie to Inis sama będzie musiała negocjować. Nie żebym się o to martwiła, w końcu w niej też płynie krew Mongle.
- A jaka inna miałaby płynąć? - nie zrozumiał Marcus.
Przebywanie w wodzie, choć przyjemne, musiał przecież kiedyś zmierzać ku końcowi. Cała trójka wysuszyła się, ubrała i ruszyła do domu. Co prawda słońce świeciło jeszcze jasno, ale zbliżała się już pora kolacji.
 
Lady jest offline  
Stary 15-05-2019, 18:36   #63
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
Podczas posiłku Leilena mogła dostrzec, że coś nastąpiło pomiędzy jej matką i ojcem. W powietrzu czuć było pewne napięcie. Siri chyba też je czuła, bo zachowywała wobec Agatusa pewien dystans, choć wciąż okazywała bardzo uprzejme zainteresowanie jego wypowiedziami. Uśmiechnięta Inis po prostu jadła posiłek, zupełnie nie zauważając, że na policzku ma plamkę farby. Marcus zaś... no, nie kazał Lei obciągnąć sobie pod stołem. W ogóle nie dawał po sobie poznać, że cokolwiek stało się nad strumieniem. W końcu uczył się od ojca, każdy kupiec musiał być dobrym negocjatorem. To tylko Leilena zwykle szła po najmniejszej linii oporu bez zawahania w pełni wierząc w siłę swoich argumentów. Nie planowała nic szalonego, nie prowokowała i chętnie po prostu uczestniczyła w rodzinnej kolacji. Co by o niej nie mówić, bardzo kochała swoją rodzinę. Na różne sposoby.
Po ostatnich, u niektórych na siłę wpychanych, kęsach, ludzie zaczęli się rozchodzić. Jina zabrała się za sprzątanie, ale skinęła na Lei, żeby jej pomogła.
- Ja też pomogę - zaoferowała się Inis, ale została szybko oprawiona.
- Upaćkasz wszystko swoimi farbami, tak jak sama jesteś upaćkana - powiedziała z uśmiechem matka.
- Wcale nie jestem - zaprzeczyła od razu blondynka.
- To idź sprawdź, jak wyglądają twoje policzki.
- Nadmierne wciskanie swojej pomocy nie daje dodatkowych punktów - szepnęła konspiracyjnie Lei, mrugając do siostry wesoło.
Kiedy już matka i córka były same, Jina rozpoczęła rozmowę.
- Rozmówiłam się z Agatusem o tym… co sugerowałaś, że powinniśmy omówić.
- I jak rozumiem, teraz musicie przetrawić to co zostało powiedziane? - zapytała ostrożnie Lei.
- Chyba trawiliśmy to przez lata - westchnęła mama. - Mamy swoje potrzeby, ale nie ma już między nami tej iskry co dawniej. On ma swoje kochanki, ja swoich kochanków. Po prostu nie będziemy się już z tym przed sobą kryć. Taki… no nie wiem. Otwarty związek? - zakończyła niepewnie.
- To chyba dobrze, prawda? - Lei uśmiechnęła się szczerze, zbliżając się do mamy i obejmując ją lekko w pasie. - Chociaż jeden problem mniej, szczególnie, że to nie rozbije naszej rodziny, prawda?
- Skoro nie rozbiło do tej pory - westchnęła.
- Ale zupełnie nie rozumiem, jak możesz go nie podniecać… - zamruczała jej córka już w pełni swoim tonem.
- Robiliśmy to za młodu tyle razy. Może się mną znudził? - rzuciła przypuszczenie, ale tonem sugerującym, że nie podoba jej się ten temat.
Lei go nie ciągnęła. Zamiast tego rozejrzała się konspiracyjnie, a potem przyciągnęła Jinę i pocałowała ją w usta. Ta z początku chętnie odpowiedziała na pieszczotę, ale szybko się opamiętała.
- Nie tutaj… ktoś nas zobaczy.
- Chcesz spędzić noc tylko ze mną?
- Dziwnie zadane pytanie - zauważyła. - A z kim miałabym ją spędzić?
- Nie wiem, może chciałabyś przy tacie pokazywać, że jesteś grzeczna w nocy albo coś - niewinnie uśmiechnęła się dziewczyna. - W końcu mamy tylko jednego gościa i o ile Siri na pewno chętnie by się wami dzieliła… - mrugnęła.
- Chyba nie muszę już przejmować się byciem grzeczną przy mężu.
- Wiesz, mi by nie przeszkadzało, gdyby o nas wiedział… - lekko pociągnęła Leilena.
- Aż tak otwarte, to nasze małżeństwo nie jest - zaprotestowała Jina.
- Potrafię być przekonująca i wybadać co o takiej ewentualności myśli.
- Skąd ci się bierze w głowie taka perwersja? Nie wystarczy ci, że uwiodłaś matkę? - starsza z kobiet wzięła się pod boki.
- Mam w głowie brzydkie myśli - przyznała Lei. - Ale teraz bardziej mi chodzi o to, abyś nie bała się ciągle i oglądała za ramię, kiedy cię dotykam.
- Och tak? O mnie się martwisz? Czy też szkoda ci, że nie możesz spełnić swoich fantazji i wyruchać mnie na kuchennym stole? - zapytała, ale tonem frywolnym a nie gniewnym.
- Uważasz, że nie mogę? - równie frywolnie i z uśmiechem, dziewczyna lekko pchnęła mamę w stronę stołu.
- Nie możesz, bo ci nie dam. Dopóki w domu jest Inis. Niech chociaż ona ma normalne życie - mama wyciągnęła grożąco palec.
- To obiecaj mi chociaż, że przestaniesz nosić te ciężkie sukienki - Lei zatrzymała się lekko przekrzywiając głowę. - Co rozumiesz przez normalne życie? Myślisz, że mając w sobie twoją i ojca krew ona pozostanie grzeczna i niewinna? Chyba powinnaś z nią porozmawiać - zachichotała.
Słysząc te słowa Jina autentycznie się przestraszyła.
- O czym ty mówisz?
Lei dotknęła delikatnie policzka mamy i spoważniała, choć na ustach miała bardzo delikatny uśmiech.
- Ona i ja trochę się rozminęłyśmy, nie wiem co się u niej dzieje. Maluje, ucieka do miasta, co słyszałam od Marcusa. Myśli zapewne, że jest następna do wydania za mąż. Planujecie to dla niej, pomimo tego, że może będę w stanie pomóc mimo braku posagu? Nie wiem ile jej powiedziałaś i co chcecie zrobić, ale sądzę, że i tak należy się jej szczera rozmowa.
- Nie możemy nieustannie czekać, bo kończą nam się fundusze - odpowiedziała poważnie matka. - I Inis dobrze o tym wie. A małżeństwo to szansa dla całej rodziny.
- Jedyne o co proszę, to dać jej zaproponować alternatywę, wysłuchać jej i zastanowić się. Jeśli ją przedstawi ma się rozumieć - Lei cmoknęła mamę w usta. - Zanim skrzywdzicie ją bardziej, niż mogliście mnie. Ja bym sobie poradziła, z tą moją naturą - na oblicze dziewczyny powróciła psotność.
- Leileno Mongle, nie kręć tu, tylko mów co wiesz - Jina tupnęła nogą i odsunęła się o krok.
- Nie, nic nie wiem. Szczególnie przed twoją rozmową z Inis - pokręciła głową. - Porozmawiaj z nią jutro, a jeśli nic z tego nie wyniknie to wspólnie pomyślimy nad problemem naszej malarki - zaproponowała. Po poprzedniej nocy znacznie łatwiej i o wiele bardziej otwarcie rozmawiało się jej z mamą.
- Wiesz, wiesz. Widzę to w twoich oczach, córeczko. Gadaj - nie ustępowała. Była bardzo przewrażliwiona na punkcie najmłodszego dziecka.
- Lojalność wobec siostry jest wyżej niż wobec mamy - Lei powiedziała to niemal ze smutkiem. - Możesz iść do niej już teraz, wtedy nasza rozmowa odbędzie się szybciej - zaproponowała.
- Ach tak? No to panna Leilena będzie dziś spać sama. Może wtedy sobie przypomni, że córka powinna matki słuchać.
- Nie w takich sprawach, mamo - Lei nie ustąpiła. - Nie zdradza się siostry. Za nic w świecie. Wiesz o tym dobrze, a jestem pewna, że moje rozwiązanie pomoże w ten czy inny sposób. Myliłam się co do taty?
- Nie, ale to wcale nie znaczy, że te twoje rozwiązania mi się w pełni podobają.
- Przyznaję, że jestem bardzo bezpośrednia. Ale mi się nie podobał brak zmian u nas w domu, co też nie prowadziło do dobrych rzeczy.
- Oho, dość tego przemądrzania się, moja panno. Zmykaj do pokoju - Jina uśmiechnęła się przy tym, ale widać było, że ochota na figle jej przeszła.
Leilena spodziewała się tego, ale wszystkie te rodzinne tematy ktoś musiał przeforsować. W końcu życie nie było po to, aby się ukrywać, zadręczać i myśleć ciągle o tym, skąd wziąć jeszcze trochę pieniędzy. Liczyła, że mama tu okaże się równie skuteczna co przy pierwszej rozmowie. Cmoknęła ją jeszcze raz i uciekła.
Do Siri ma się rozumieć.

Przyjaciółkę zastała już w lekkiej, nocnej koszulce, gdy leżąc na łóżku przeglądała jakieś grube tomisko.
- Czemu mnie nawiedzasz, sukkubie? - przywitała się.
Rudowłosa usiadła w nogach łóżka, zamykając wcześniej za sobą drzwi.
- Chyba nie myślisz, że będę spała sama? No i jestem ciekawa, czy mój tata jest bardziej powściągliwy od mojej mamy.
- A co? Jego też chcesz zaprosić nad strumyk? - zapytała, uśmiechając się przy tym psotnie.
- Nie miałabym nic przeciwko - jak zwykle bezpośrednio i słodko odparła rudowłosa. - Mam tu dużo spraw do załatwienia, bo jak ich zostawię na następne miesiące to znowu zastygną w bezzmianiu.
- A jak chciałabyś ich zostawić? - tantrystka odłożyła książkę na bok.
- Weselszych. Z mniejszą ilością problemów na głowie - wymieniła Lei zastanawiając się chwilę. - I myśląch intensywnie o moim powrocie - zachichotała.
- No, tak czułam, że będzie w tym samolubna nuta… - skwitowała Siri. - Myślę, że do twojego tatuśka najlepiej, jak dobiorę się sama. A ty nas najwyżej… przyłapiesz.
- Pewnie masz rację. Chcesz tego? - zapytała, patrząc w oczy przyjaciółki. - Bo ja jestem mokra jak o tym myślę.
- Przyjechałam tutaj dla kazirodczego przedstawienia i dostałam już dwa… niby mogłabym już sobie odpuścić - stwierdziła, w zamyśleniu drapiąc głowę.
- Ja cię do niczego nie namawiam - mrugnęła wesoło Lei. - Bo jestem zbyt niepowstrzymaną falą. Za to dotrzymam słowa, następny, albo następna, jest najpierw twoja.
- Tym bardziej wezmę się za to sama. Wolę nie testować twojej silnej woli - zdecydowała. - Twoi rodzice śpią razem? Bo jak tak, to trudniej będzie złapać tatuśka samego.
- Mają osobne sypialnie i zwłaszcza po dzisiejszej rozmowie jaką moja mama z nim miała raczej wątpię, aby spali razem - odparła Lei lekkim tonem.
- No to boju - ciemnowłosa poderwała się z łóżka. - Jakieś rady?
- Z tego co podejrzałam, tata lubi uległe, łatwe kochanki. Pewnie jak żar wygasł to mama wymagała zbyt wiele przekonywania i starań - zaśmiała się. - Chyba nigdy nie przyłapałam go w łóżku. Co jeszcze… - zastanawiała się - ...zazwyczaj brał służące, niańki, kobiety na pewno nie wyższego stanu niż on sam. Zazwyczaj niższego. I pomimo tej chęci do uległości u kochanki, wydawał się wręcz czuły i delikatny kiedy je brał. Przynajmniej na początku.
- Łe, czyli łatwizna. Wystarczy, że dam mu dupy, a on weźmie sam - wyszczerzyła ząbki w uśmiechu. - To powiedz tylko, która to jego sypialnia.
- Czy łatwizna to się okaże. Masz jeszcze to zaklęcie niewidzialności? Zaprowadzę cię. Za nic nie chcę tego przegapić!

Przezornie Siri miała przyszykowane kilka zaklęć, które ułatwiłyby jej wykaraskać się z kłopotów, jakich mogła jej przysporzyć Leilena - niewidzialność była blisko szczytu tej listy. I kiedy rudowłosa była już schowana przed niepożądanym wzrokiem, na dowód swojej ostrożności czarnowłosa rzuciła w jej kierunku sakiewkę z komponentami.
- Jak coś pójdzie nie tak, to mi ją oddasz. W tej koszulce nie mam gdzie jej schować - wyjaśniła, obracając się dookoła. Cieniutki materiał kończył się w połowie ud i nie miał żadnych kieszeni ani pasków. No bo i po co?
Ponieważ noc ledwie zaczęła zapadać, dom jeszcze tętnił życiem. Z pokojów dobiegały różne odgłosy, choć żaden z gatunku tych, które przyciągały uwagę Lei. Ciemnoskóra bez skrępowania zapukała do pokoju pana domu.
- Otwarte - w zawołaniu pobrzmiewało trochę zdziwienia, któż to mógł przychodzić o późnej porze.
Dziewczyna otworzyła szeroko drzwi, tak by jej niewidoczna przyjaciółka mogła bez trudu się wślizgnąć i sama weszła do środka. Agatusowi bynajmniej nie umknęło to, jak była “ubrana”.
- Nie przeszkadzam? - zapytała, rozglądając się po wnętrzu.
- Nie, ale…- odkaszlnął i z pewnym trudem przeniósł wzrok na twarz swego gościa. - W czym mogę pomóc?
- Chciałam nawiązać do naszej popołudniowej rozmowy - wyjaśniła. - Musi mieć pan wiele pytań i wątpliwości, a pytania o szczegóły przy córce musiałyby być krępujące.
Mężczyzna jedynie westchnął i przeczesał palcami brodę. Wskazał na krzesło przy małym biureczku, jedyne miejsce poza łóżkiem, na którym można było usiąść. Siri skinęła w podziękowaniu głową.
- Czy nie ma innego sposobu, by opanować tę waszą moc niż…
- Niż seks? Nie ma - pokręciła od razu głową, spoglądając z dołu na wciąż stojącego mężczyznę. - To źródło naszej mocy, chcemy czy nie. I każde z nas musi się nauczyć nad nią zapanować, bo inaczej sama by się manifestowała. Wybory są tylko dwa - nauka albo celibat. A celibat jest nuuudny - stwierdziła, celowo ziewając i przeciągając się, by wyeksponować swoje kształty.
Mężczyzna uciekł na chwilę spojrzeniem, ale tylko na chwilę. Ze swojej perspektywy miał bardzo dobry widok na dekolt Siri.
- Czyli moja córka uprawia seks, żeby móc czarować. Do czego to doszło - westchnął.
- Wszyscy w Akademii to robimy - wzruszyła ramionami dziewczyna. - Po mojemu, to łączenie przyjemnego z pożytecznym.
- Ale to przecież prawie… - nie dokończył, ale Siri chyba domyśliła się, co miał na myśli.
- Rozwiązłość? Prostytucja? Prawie wszyscy robimy to, bo to zwyczajnie przyjemne, a nie dlatego, że daje nam moc.
- Nie chciałem niczego takiego insynuować - Agatus zamachał rękami w obronnym geście.
- Przy mnie, może pan insynuować co tylko chce - zapewniła ciemnoskóra. - Mam słabość do starszych mężczyzn - mrugnęła okiem, wcale nie siląc się na subtelność.
Pan Mongle przełknął głośno ślinę, ale niczego nie powiedział.
- Potrzebujemy się kochać choć raz dziennie, by mieć stały dostęp do naszej magii. W Akademii pozwalają na to głównie romanse, które bardzo łatwo się nawiązuje. Ale poza nią… no, jest trudniej. A mi by się przydała świeża dawka mocy, jeśli pan wie, o czym mówię - kontynuowała swój daleki od subtelnego podryw.
- Ależ Siri, tak nie można. Przecież obok śpi moja żona, Leilena - podobnie jak Jina, tak u Agatusa odzywał się zdrowy rozsądek.
- Znam Lei, ona nie miałaby nic przeciwko takiemu… romansowi - zachichotała, spoglądając na chybił trafił w bok. Może chciała spojrzeć na przyjaciółkę?
Rudowłosa po części żałowała, że nie rozebrała się przed zaklęciem niewidzialności, po części nie. Dzięki temu miała zarówno sakiewkę Siri jak i swoją. W pewnym momencie chciała podejść i pomacać przyjaciółkę, ale łobuzerski umysł zdecydował o cofnięciu się jak najdalej, aby nie była słyszana przy ewentualnej konieczności rzucenia zaklęcia. A zamierzała takim potraktować przynajmniej tatę. Mama tak ładnie zareagowała na magicznie wspomaganą chuć.
- Jak to “nie miałaby nic przeciwko”? - zdziwił się pan domu. - Przecież to zdrada wobec jej matki.
- Niekoniecznie - dziewczyna przełożyła nogę na nogę, pozwalając koszulce trochę się podwinąć. - Tak, jak ja to widzę, ciało o serce to dwie odrębne sprawy. Chuć to chuć, pierwotny popęd, a miłość to co innego. Ulżenie potrzebom ciała to jeszcze nie zdrada, jeśli nie towarzyszą temu prawdziwe emocje. No i dzieci też pan ze mną nie spłodzi, bo uczyli mnie na zielarstwie specjalnych mikstur.
Agatus nie był jeszcze przekonany, ale daleko mu też do było do wyrażenia gniewu i wyrzuceniu wyuzdanego gościa za drzwi.
- To szaleństwo. Wystarczy, że ktoś wejdzie i moje życie jest zrujnowane.
- To niech pan zamknie drzwi - zasugerowała dziewczyna bawiąc się już ramiączkiem koszulki, coraz bardziej eksponując swój pokaźny biust.
- Ktoś usłyszy - nie ustępował, ale na takie słowa Halruaanka miałą gotową odpowiedź.
- Och, czyli doprowadzi mnie pan do jęków i krzyku? Podoba mi się - zachichotała. - Ale znam zaklęcie, które sprawi, że dźwięki nie wyjdą poza ten pokój. Śmiało, niech pan wyjdzie na korytarz.
Agatus wahał się tylko chwilę. Jaki mężczyzna na jego miejscu opierałby się, gdyby piękna, młoda dziewczyna tak jawnie chciała zaciągnąć go do łóżka? Podszedł do drzwi i faktycznie wyszedł z pokoju. Pozostawało tylko rzucić zaklęcie. No, tyle, że to nie Siri miała przy sobie potrzebne komponenty. Ah te pomysły! Lei jednak szła już do niej kiedy tata zbliżał się do drzwi, więc zdążyła podać sakiewkę akurat na czas.
- Mogę przyspieszyć proces - szepnęła przy okazji.
Przyjaciółka nie odpowiedziała, zamiast tego wyjmując z woreczka kawałek wełny i w pół modlitwy rzucając właściwe zaklęcie. Dopiero wtedy odważyła się odezwać, nie spuszczając jednak z oczu mężczyzny.
- Przyspieszyć? Tym swoim czarem? Rzuci się na mnie jak zwierzę - prychnęła, ale Lei doskonale wiedziała, że w rzeczywistości nie miałaby nic przeciwko temu.
- Zerżnie cię jak kawałek mięska… - szepnęła kusząco, zabierając ponownie sakiewkę przyjaciółki pod osłonę niewidzialności.
- Jest jeden kłopot, koleżanko. Niewidzialność wtedy pryśnie - zauważyła Siri, zaczynając z jakiegoś powodu podskakiwać.
- Zaczekam na dobry moment - obiecała, ponownie się oddalając, aby przypadkiem nikt na nią nie wszedł. A jej ojciec ponownie wszedł do środka.
- I jak, słyszał pan coś? - zapytała ciemnoskóra, przyjmując postawę grzecznej dziewczynki.
- Nic a nic… - przyznał. - Ale mogłaś tylko ruszać ustami - dodał, choć jakoś bez przekonania.
- I skakać cicho, jak kot? Na to jestem za dużą dziewczyną - zauważyła, wodząc dłońmi po swoich kształtach. A oczy mężczyzny poruszały się w ślad za nimi.
- Gdzie jest w tym wszystkim haczyk? - uparcie nie ustępował. W końcu sytuacja wpisywała się w kategorię “zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe”.
Lei zastanawiała się jak podrywał swoje kochanki. Ciekawe czy ta podejrzliwość miała jeszcze coś wspólnego z rozmową z Jiną? Nie wykonywała żadnych działań, nie mogła teraz rzucić zaklęcia, bo zostałaby odkryta. Potrzebowała większego podniecenia u taty zanim to się wydarzy.
- Och, no wie pan? - westchnęła ciemnoskóra. - Nie ma żadnego. Tak, jak mówiłam, mam słabość do starszych mężczyzn. Doświadczonych - podeszła do Agatusa, kładąc dłoń na jego piersi. Nie odsunął się ani o krok. - I potrzebuję odnowić swoje zasoby. Leilena poszła już spać, a pan wygląda jak ktoś, kto umie korzystać z rozkoszy życia - przesunęła rękę niżej, na jego wystający brzuch.
- A gdyby Leilena nie spała? - coś kazało mu zadać takie pytanie.
- Wtedy kochałabym się z nią - odpowiedziała od razu dziewczyna. - Jesteśmy bardzo blisko i jesteśmy bardzo otwarte. Płeć nie robi nam żadnej różnicy. Choć… - palce zmierzały coraz niżej - lubię, jak wypełnia mnie twarda męskość zamiast wąskich palców.
Mężczyzna przełknął jeszcze raz ślinę. Lei nie miała już wątpliwości, że da się namówić. Siri co prawda nie była żadną jego służącą, ale była chętniejsza od jakiejkolwiek z nich.
- Nie powinienem - zaprotestował jeszcze słabo.
- Och, no skoro chce pan bym prosiła na kolanach, zgoda.
Ciemnoskóra od razu opadła na ziemię, przystawiając policzek do krocza gospodarza.
- Ojej. Trzyma pan tam fajkę, czy ma na mnie ochotę?
 
Zapatashura jest offline  
Stary 19-05-2019, 12:00   #64
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Leilena powstrzymała chichot. Powoli jej się nudziło tylko oglądanie, więc okrążyła parę, powoli zbliżając się do Siri od tyłu. Klęknęła za nią i wsunęła dłoń pod nocną koszulkę. Przyjaciółka spięła się, ale tylko na chwilę. Starała się skupić na ojcu Lei, a nie na to co jej palce zaczynały wyprawiać przy jej udach.
- Mam na ciebie ochotę, od kiedy cię ujrzałem - przyznał w końcu mężczyzna, chyba bardziej przed sobą niż przed klęczącą przed nim murzynką.
- Wystarczyło tylko powiedzieć - ciemnowłosa zaśmiała się i sprawnie rozwiązała sznurki z przodu spodni, po czym bez zbędnych wstępów opuściła je mężczyźnie do kolan. Sztywniejąca męskość prawie uderzyła ją przy tym wszystkim w nos. Lei westchnęła bardzo cichutko z podniecenia, kiedy wreszcie zobaczyła członka taty. Jej palec z impetem wbił się w cipkę ciemnoskórej, zaraz za nim drugi. Było jasne, że w domu rodzinnym dziewczyna straciła wszelkie hamulce.
- Och… - jęknęła ciemnoskóra, szybko dodając - jaki duży. Idealny do mojej chętnej szparki - którą to zacisnęła na szturmujących ją intruzach.
- Musisz go najpierw nawilżyć - powiedział Agatus, delikatnym, proszącym tonem. Tantrystki nie trzeba było prosić dwa razy. Wzięła główkę w usta. Podniecenie rosło w Leilenie błyskawicznie. Po takiej podróży jej tata musiał być wyposzczony. Jak długo wytrzyma? Kilka razy pchnęła mocno w szparkę Siri, ale szybko wyjęła z niej palce. I zaczęła napierać na ulubiony otworek ich obu. W efekcie, żeby jakoś zagłuszyć własne jęki, ciemnoskóra wzięła Agatusa głębiej, starając się robić to jak najgłośniej.
- Imponujące - pochwalił pan domu. - Większość kobiet mówi, że jestem za gruby.
Dwa palce Lei weszły całe w anus. Pokręciła nimi, po czym zaczęła poruszać. Szybko i mocno, nie pozwalając przyjaciółce odetchnąć. Sama z trudem powstrzymywała się przed użyciem drugiej dłoni do zaspokajania samej siebie.
Głowa Siri poruszała się w górę i w dół, szybko wyrywając z ojca Leileny zadowolone postękiwania. Faktycznie musiał być wyposzczony. Przy synu przecież nie próbowałby poderwać żadnej kobiety ani nająć prostytutki. Ale mimo to położył dłoń na włosach murzynki i delikatnie ją odepchnął.
- Nie spiesz się tak. Nie jestem już młodzikiem, jak chcesz go poczuć w sobie to lepiej nie doprowadzaj teraz do końca.
- Dobrze, proszę pana - kiwnęła głową, ze wszystkich sił próbując zapanować nad głosem, gdy Lei ją pieściła. Dłoń rudowłosej zamarła nagle. Wepchnięte do końca palce starały się tylko rozwierać na boki, za to trzeci ze wszystkich sił próbował do nich dołączyć, wchodząc w miękką pupę.
- Rozbierz się - poprosił po chwili mężczyzna, a drżącą lekko ciemnoskóra z trudem podniosła się z ziemi. Rudowłosa zdecydowanie nie ułatwiała jej zadania swoim dokazywaniem. Zdołała jednak ściągnąć przez głowę nocną koszulę i stanęła bezwstydnie przed Agatusem.
- Taka młoda… taka naturalna - kompletował, uważnie oglądając każdy widoczny skrawek ciała.
Kiedy wstawała, Lei wycofała się. Może jej palce były niewidzialne, ale poszerzony nienaturalnie otworek rzucałby się w oczy. Cofnęła się odrobinę, palcami ciągle ciepłymi od ciała Siri sięgnęła pod swoją sukienkę.
- Czy teraz chciałby mnie pan posiąść? -tantrystka spojrzała na łóżko.
- Nie, jeszcze nie - zaprzeczył. - Oprzyj się o stolik i wypnij. Chcę posmakować twojego podniecenia.
- Dobrze, proszę pana - potulnie zgodziła się dziewczyna i bez oporów wykonała polecenie. Leilena doskonale widziała, jak była mokra. W końcu sama miała w tym niepomijalne zasługi.
Agatus, żeby nie musieć się za bardzo schylać, przysunął sobie krzesło i w takiej wygodniejszej pozycji zanurzył język w ociekającej szparce. Rudowłosa zacisnęła zęby, aby nie jęknąć, kiedy dwa palce wnikały w jej cipkę. Poruszała nimi ostrożnie, nie wydając dźwięków i wyjęła. Wstała, zbliżając się do Siri z boku i wsunęła te mokre palce w usta przyjaciółki. Gdyby wzrok mógł zabijać! Ciemnoskóra gniewnie zmrużyła oczy. Lei była w końcu o krok od własnego ojca i nie brakowało aż tak znowu wiele, by coś zobaczył, albo usłyszał. Pan Mongle był jednak zajęty. Z tego, co widziała jego córka poczynał sobie z dużą wprawą. I dlatego właśnie pozwalała sobie na tyle, ale nie przeciągała też struny. Wycofała się wreszcie, kierując dalej od pary. Planowała użycie swojego zaklęcia niedługo przed tym, jak jej tata zacznie zbliżać się do orgazmu. Co w obecnej sytuacji zwiastowało długie czekanie. Agatus wcale bowiem nie przerywał swojego lizania i całowania, tak że wkrótce to Siri zaczęła ostrzegać słabym głosem.
- Jeśli pan nie przestanie, to dojdę.
Mężczyzna nawet nie odpowiedział. Zdwoił jedynie wysiłki, wsuwając w rozpalone wnętrze kochanki dwa palce. Jeszcze tylko pół modlitwy i ciemnowłosa krzykiem oznajmiła swój orgazm. Leilena miała już tego dnia mamę i brata, nie była więc tak spragniona jak jeszcze dzień wcześniej. Oglądanie taty w “akcji” także było bardzo przyjemne i stojąc przy drzwiach dziewczyna uśmiechała się do siebie, dłonią jedynie leniwie masując przez sukienkę jedną ze swoich piersi.
- Nie tak źle, jak na staruszka, co? - zapytał z pewną dumą.
Dziewczyna potrzebowała paru oddechów, żeby się opanować przed odpowiedzią.
- Nie jest pan taki stary. I na pewno może mi dać więcej - na podkreślenie swych słów zakołysała kusząco biodrami.
Ten prosty ruch wystarczył, by wzniecić w panu Monle żar. Podniósł się z krzesła i wziął swą w sterczącą męskość w dłoń. Przesunął główką wzdłuż cipki Siri.
- Nie, proszę się ze mną nie droczyć. Potrzebuję pana w sobie. Szybko, mocno, teraz!
Przychylił się do tej prośby, zdecydowanie wpychając się między wargi. Ciemnoskóra jęknęła z zadowoleniem, rozkoszując się tym jak jest rozpychana przez gruby trzon. Leilena musiała przyznać, że oglądanie tego było bardzo stymulujące. Ona jednak nie mogłaby wytrzymać, aby po takim pokazie nikt nie użył jej ciała. Wiedziała jak głośny jest jej tata, czekała więc aż albo Siri dojdzie, albo on zacznie zwiastować zbliżający się wytrysk.
Agatus nie był już młodzikiem i nastawiał się na długi wieczór, zamiast szybki sprint. Poruszał się niespiesznie, ale za każdym pchnięciem wbijał się do końca w chętne ciało, z sapnięciem podkreślającym jego zadowolenie. Ciemnoskóra była raczej nawykła do dzikiego tempa, ale w końcu i ona uległa rytmowi, pojękując coraz głośniej, a jej oddech robił się z każdą chwilą coraz bardziej rwany. Młodość przegrała starcie z doświadczeniem i drugi raz tego wieczora, Siri z wielką satysfakcją doszła. Lei uznała, że wystarczajaco dotrzymała swojej obietnicy. Zaczęła szeptać zaklęcie, wypowiadając słowo mocy i kierując je na tatę. Wiedziała, że stanie się widoczna, była więc gotowa do jednoczesnego, cichego otwarcia drzwi.
Agatus, odwrócony do córki bokiem i nagle poddany działaniu magii wzmacniającej jego żądzę, nie dostrzegł jak nagle pojawiła się w pomieszczeniu. Mlaszczące odgłosy zaczęły niemal zagłuszać jego postękiwania towarzyszące nagle rozbudzonej potrzebie wypełnienia kochanki nasieniem. Leilena stanęła w otwartych drzwiach, ciągle wewnątrz sypialni ojca i przez moment patrzyła na to z nie mniejszą żądzą niż odczuwał mężczyzna. Mocniej ścisnęła pierś i jęknęła głośno.
- Och tato…
Agatus odskoczył od Siri jak oparzony. Jego lśniąca od soków męskość prężyła się zachęcająco.
- Co ty tutaj robisz?
- Pukałam, ale nikt nie odpowiadał, a widziałam światło, więc weszłam - wytłumaczyła tak prosto jak się dało, zamykając za sobą drzwi. Przełknęła ślinę. - Nie przestawaj, tato. Przecież widać, że bardzo tego potrzebujecie.
- Ty to zawsze przeszkodzisz w najlepszym momencie - zauważyła z pretensją ciemnoskóra. - Mogłam mieć już trzeci orgazm.
- Nie powinno cię tu być. Nie powinnaś tego oglądać - mimo swych słów nie zrobił niczego, żeby okryć czymś swą nagość.
- Potrzebuję odnowić swoją magię, tato - Lei wcale nie zamierzała cofać się ku drzwiom. Wręcz przeciwnie, zrobiła krok do przodu. - Dokończ Siri. Spójrz jak cię potrzebuje. Naprawdę doszłaś już dwa razy? Jest taki piękny… - szepnęła patrząc wprost na członka.
- Naprawdę. A ty wcale nie pomagasz - przyjaciółka utrzymywała gniewny ton. Wyprostowała się i podeszła do mężczyzny. - Powinna dostać karę za takie wchodzenie bez pozwolenia.
- Co? - otumaniony magią ojciec nie reagował trzeźwo.
- Ja bym ją zwyczajnie stłukła po tyłku - wyszczerzyła złośliwie ząbki, spoglądając na Lei, która się oblizała.
- Możesz mnie ukarać, tato… - szepnęła, a dłonie zaczęły podwijać sukienkę w górę, ukazując coraz to więcej i więcej szczupłych ud.
- Ja… ja - stał ogłupiały, nie wiedząc co zrobić.
- Klapsy, na goły tyłek. Aż się nauczy i przeprosi - mruczała ciemnowłosa, ocierając się bokiem o gospodarza i nie pozwalając jego żądzy osłabnąć. Zaklęcie dbało o to z całą mocą. To niesamowite, że umiał mu się ciągle opierać. Jego córka podeszła do tego samego miejsca, w którym posuwał Siri. Oparła się, wypięła i podwinęła sukienkę nad biodra, odsłaniając nagie pośladki.
- Zbij ją - mruczała Siri. - Taka niegrzeczna dziewczynka zasługuje na karę. Nareszcie się dopytałaś kary, Lei - zwróciła się do przyjaciółki.
- Jestem bardzo niegrzeczna, tato… - przyznawała się płaczliwie rudowłosa. - Od tak dawna cię chciałam… ukarz mnie…
Czerwona mgła podniecenia przemogła w końcu ostatnie opory. Ojciec podszedł pewnie do wypiętej córki i mocno uderzył. Pupa zapiekła ostro. Krzyknęła, nieco uciekając biodrami. Ból ją podniecił. Tata bił ją pierwszy raz w życiu, za to w jakich okolicznościach! Mimo to ciekawa jego reakcji zaczęła chlipać.
- Boli… tatusiu… oh…
- To cię nauczy, jak się zachowywać - oznajmił władczo i uderzył ją ponownie.
- Może wreszcie przestaniesz buszować po cudzych pokojach - dodała Siri, gdzieś zza pleców Agatusa.
Krzyknęła znowu. Strumień soków popłynął po udzie, a ból i rozkosz mieszały się w otumaniający sposób.
- Prze… przepraszam… - łkała. - Ja… ja chciałam się dotykać… widząc jak ją masz…
- Nie powinnaś mieć… takich myśli - głos mu się załamał z jakiegoś powodu. Możliwe, że właśnie po to by to ukryć, dał jej kolejnego, głośnego klapsa.
Teraz bardziej jęknęła, bardzo erotycznie.
- Przepraszam… moje myśli są takie brudne… moje czyny też… - teraz w zasadzie mówiła prawdę. - Tak bardzo pragnę cię poczuć, tato…
- Poczuć? Jak? - tym razem był to głos Siri, bardzo blisko, tuż za nią.
- Tego twardego kutasa… - podniecona nie panowała nad czynami i słowami. - W swoim ciele… wpychającego się w moje ciasne dziurki…
- Ale… jesteś… moją córką - sapnął wyraźnie podniecony ojciec. Po czym wymierzył kolejnego, siarczystego klapsa. Stęknęła boleśnie. Wypięła się trochę bardziej.
- To pewnie dlatego pragnę cię jeszcze bardziej… niż inne… nie zrobisz mi brzuszka… ale za to zobaczysz jak to jest z własnym dzieckiem… Myślałeś kiedyś o mnie, mając te młode dziewczyny…?
Pewnie tylko przez działanie zaklęcia wyrwała mu się z ust odpowiedź.
- Tak.
- Teraz możesz… teraz już możesz… - wydyszała, po czym dodała płaczliwym, błagalnym tonem - ...proszę…
- Zbiłeś ją już po tyłku - wymruczała Siri. - Teraz możesz ją w niego zerżnąć - kusiła wulgarnie. - Spójrz na mnie, Lei. Tego właśnie chcesz, prawda? Tego grubego fiuta, w swojej małej pupie?
Głowa rudowłosej obróciłą się w stronę głosu. Ton miała niezmiennie płaczliwy i podniecony jednocześnie.
- Wydupcz mnie… - błagała. - Zrób to boleśnie… chcę by taki był nasz pierwszy raz… chcę byś mnie tak traktował…
Teraz widziała dokładnie, dlaczego jej ojciec, tak dyszał. Jej przyjaciółka masowała jego penisa, gdy ją bił. Teraz obciągnęła skórkę, odsłaniając lśniącą żołądź.
- Słyszysz, co mówi? Jaka jest niegrzeczna i wulgarna? Tylko na to zasługuje.
Pod naciskiem magii i dwóch wyuzdanych dziewczyn, Agatus nie miał żadnych szans się opanować.
- Tak. Zasługujesz na karę, Leileno Mongle. I tata cię ukarze - oznajmił.
Zadowolona ciemnoskóra nakierowała twardy trzon na ciasne wejście koleżanki.
- Co tak stoisz jak kołek? Pomóż ojcu - warknęła.
Półprzytomna z chuci dziewczyna splunęła na dłoń i sięgnęła za siebie, nawilżając w ten sposób brązowe wejście. Rozwarła na bok jeden z pośladków i pchnęła biodrami do tyłu. Nie chciała użyć magii, chciała go właśnie tak.
- Mocno, tatusiu… włóż go w dupę córki…
Rozpalony mężczyzna już się nie powstrzymywał. Naparł mocno, ale był na tyle gruby, że mimo nawilżenia wcale nie chciał wsunąć się do środka.
- I co się tak spinasz? Rozluźnij się. Rozszerz pośladki - murzynce bardzo podobała się surowa, dominującą rola, choć kąciki ust drgały jej od ledwo powstrzymywanego śmiechu. Lei nie widziała tego dobrze. Poczuła silny ból, gdy naparł, a mimo tego sięgnęła też drugą dłonią za siebie i rozwierała oba pośladki na boki, bardzo wulgarnie.
- Zmieścisz się, tato… chcę cię całego w anusie… twoja córka cię pragnie…
Starała się rozluźnić, sama napierając na niego biodrami. Agatus sam nie ustawał w swej inwazji, napierając raz za razem... aż w końcu mu się udało. Główka pokonała opór wpadając do środka, a on sam sapnął z satysfakcją. Leilena zagłuszyła to krzykiem. Bolesnym. Zacisnęła oczy, trwając w swojej uległej pozycji.
- Głębiej… tato… wypróbuj córkę… analnie…
Chyba nawet nie potrzebował zachęty, bo po krótkiej chwili zaczął wpychać się coraz dalej i dalej, z trudem przełamując opór. Bolało, choć gdyby nie był cały śliski od soków Siri, byłoby jeszcze gorzej. No, ale to miała być kara.
- Właśnie tak, do samego końca - szeptała ciemnowłosa.
- Jest taki gruby… wspaniały… jestem twoją dziewczynką, tato… zrobię wszystko co zechcesz… - Leilena bez oporów, po swojemu, oddawała się trzeciemu członkowi swojej rodziny. Stękała z bólu, ale i rodzącej się, potężnej ekstazy. Wybuchowa mieszanka rodziła się gdzieś w brzuchu, gdzie próbował właśnie sięgnąć żołądź. Oddawała się mu tak jak wcześniej mamie i bratu. I nie żartowała mówiąc, że każde z nich będzie mogło ją mieć. Gdziekolwiek i kiedykolwiek zechcą.
- Zrobisz… wszystko? - sapnął raz jeszcze i wkładając w ostatni ruch całe ciało nabił się po sam trzon.
- Każdą twoją zboczoną fantazję… - wyjęczała boleśnie. Dała radę, przyjęła go całego. Na ustach obok zbolałego grymasu pojawił się lekki uśmiech.
- W takim razie… dlaczego mam się męczyć? - zapytał i wysunął się, cal za calem. Aż wyszedł z Lei zupełnie! - Masz się sama ukarać - usiadł ciężko na krześle, rozstawiając szeroko nogi i wskazując dłonią na swojego penisa.
Zbliżyła się, patrząc mu w oczy. Nogi jej drżały.
- Chcesz bym dosiadła cię przodem, czy tyłem, tato?
- Tyłem. Tak, żebym mógł ci jeszcze obić tyłek - nakazał.
Ciekawe, czy była to jego prawdziwa, ukrywana natura? Miała nadzieję, że tak i nie będzie potrzebował zaklęć, aby do niej wracać przy swojej córce. Obróciła się do niego tyłem, wzięła w dłoń członka i zaczęła się na niego opuszczać. Naparła z całej siły, sapiąc boleśnie, kiedy znów zaczął poszerzać zwieracz. Patrzyła na Siri zamglonym spojrzeniem. Jednym ruchem zdjęła też z siebie sukienkę, pragnąc być teraz naga. Ojciec nie dawał jej dużo czasu, by się ponownie rozluźniła. Złapał ją mocno w pasie i pociągnął w dół, chcąc znowu poczuć jak szczelnie go otula.
- I co, zła córeczko? - zafascynowana Halruaanka trzymała się o krok od sceny. - Jest tak, jak sobie wymarzyłaś?
- Lepiej… - prawie załkała, kiedy boleśnie ją poszerzał. Drżała. - Zawsze chciałam być małą zabaweczką swojego taty… - wystękała, całym swoim ciężarem opadając na drąga, biorąc go znowu w pełni w brązową dziurkę.
- Zawsze? - perwersja przyjaciółki bardzo fascynowała ciemnowłosą.
- Od kiedy zaczęłam czuć przyjemność… potrzebę… i widziałam jak… oh… - zaczęła się powoli unosić na wypełniającym ją palu. Rozkosz tłumiła ból w tym ruchu. Agatus się nie ruszał. Nawet ręce spuścił swobodnie po bokach, pozwalając by cały wysiłek wzięła na siebie Leilena.
- Co widziałaś? - nie ustępowała Siri.
- Jak brał inne… jak stękał głośno wchodząc w ich ciała… tak mocno się wtedy masturbowałam… - odpowiadała już bez żadnych ograniczeń. Mgła przysłaniała jej spojrzenie, cała gama odczuć i emocji mieszała się, kiedy unosiła się i opadała na twardym kutasie, nie bacząc na swój ból.
- I chciałaś być na ich miejscu? Chciałaś, by tatuś wykorzystał swoją niegrzeczną córkę? - ciemnoskóra pokiwała z udawanym niesmakiem głową.
- Jestem okropna.. - załkała Lei. - Chciałam, aby to mnie używał… nie musiał szukać innych, z moim ciałkiem pod ręką…
Unosiła się tak, że prawie z niej wypadał, a potem z całym impetem opuszczała się aż ich ciała się łączyły. Stękała przy tym boleśnie, mimo wszystko zbliżając się do spełnienia. Ojciec też już sapał. Jego odczucia były zintensyfikowane.
- Jesteś - zgodziła się przyjaciółka. - I pozbawiłaś mnie trzeciego orgazmu. To chyba zasługuje na dodatkową karę, prawda proszę pana? - spytała, robiąc grzeczną minkę.
Pan Mongle zgodził się z nią kiwnięciem głowy i za kolejnym razem, gdy Leilena się uniosła, poczuła na pośladku klapsa. Nie był taki silny, Agatus nie miał jak wziąć zamachu, ale zaczerwieniony już tyłek i tak zabolał.
- Tobie też… podpadła? - jęknął bełkotliwie, na skraju orgazmu. - Też ją uderz.
Dziewczyna zawahała się. Spojrzała rudowłosej w oczy. Ta skinęła głową, z trudem utrzymując swoją pozycję. Poruszała się ciągle, choć teraz co chwilę zamieniała ruchy w górę i w dół na kręcenie biodrami po zanurzonym w niej całym drągu.
Murzynka wzruszyła ramionami.
- Dobrze, panie Mongle.
Wzięła lekki zamach i uderzyła otwartą dłonią sterczącą pierś koleżanki. Ta krzyknęła znowu. Trudny do odgadnięcia grymas wykrzywił jej twarz, kiedy zaczęła przyspieszać na członku taty. Nabijała się na niego z całej siły, unosząc brodę i patrząc błagalnie na Siri. Bezgłośnie prosiła o ostateczny bodziec do pierwszego w życiu wywołanego bólem orgazmu. Ciemnoskóra przełknęła ślinę i wzięła kolejny zamach, dla równowagi uderzając drugą z piersi. A potem, gdy ból nie zdążył jeszcze ustąpić, uderzyła ponownie. Lei krzyczała. To było tak intensywne, że miała wrażenie, że zaraz się posika. Czuła jż tylko te najintensywniejsze doznania, z ciągle zadartą brodą prezentowała ciemnowłosej piersi i twarz. Niewinną zwykle, a teraz ściągniętą w ogromnej ekstazie. Jeszcze przyspieszyła, nie mogąc ciągle osiągnąć upragnionego spełnienia. Agatus za to nie miał takich problemów. Bez słowa ostrzeżenia złapał córkę za biodra i docisnął do siebie mocno. Z pierwotnym okrzykiem wytrysnął głęboko w jej wnętrzu i nie był to szybki, krótki orgazm. Wyposzczony i doświadczający najbardziej perwersyjnego seksu w swym życiu dochodził długo i intensywnie. Czując jego drgania, Leilena otworzyła szeroko oczy. Całe jej ciało się spięło, kiedy patrzyła na Siri, stękając z ogromnym trudem.
- Potrzebuję… czegoś… błagam… spoliczkuj mnie… - prosiła nieprzytomnie.
Ciemnoskóra uczestniczyła już w rytualnych orgiach, co tam trochę przemocy w porównaniu.
- Mała, zboczona suka - splunęła na rudowłosą. - Kto to widział, marzyć o byciu dziwką swojego ojca - ostatniemu słowu towarzyszyło nagłe uderzenie w twarz.
Piekący, nagły ból był niczym wyzwalacz. Leilena wrzasnęła i zaczęła całkowicie bez kontroli szczytować. Ciało zaczęło jej dygotać i zaciskać się jeszcze bardziej na intruzie, w oczach pociemniało i miała tylko mglistą świadomość teg, że trysnął z niej płyn. Osunęła się w tył, na tors swojego taty. Ten, nawet pod działaniem magicznej chuci, potrzebował dłuższej chwili aby odzyskać siły i wiotczał we wnętrzu Lei… do której po chwili zaczął docierać głos.
- Toril do Lei, hop hop - to Siri machała jej dłonią przed twarzą.
- Żyję - dziewczyna odparła słabo. - To było niesamowite, dziękuję…
Ciągle była wyraźnie półprzytomna.
- Przeszłaś samą siebie, to na pewno - zgodziła się przyjaciółka. - Tylko czy trochę nie przesadziłaś? - spytała.
- Wobec siebie nie, wiesz, że chcę próbować wszystkiego - odparła, zmieniając nieco pozycję i odwracając głowę. - Jak się czujesz, tato?
- Poczekaj… no chwilę, to jeszcze ci pokażę - odpowiedział, unosząc w połowie powieki.
- To będziesz musiał dać Siri ten trzeci orgazm. Jak nie teraz to jutro - wymruczała jego córka.
- Jeszcze… dzisiaj - wysapał z trudem. Na dwoje babka wróżyła, czy wypełni swoje słowa, czy po prostu zaśnie.
Młode ciało Leileny dochodziło za to do siebie błyskawicznie. Wciąż ją tam bardzo bolało, piekły też pośladki i piersi, ale mimo to zsunęła się między uda taty i zaczęła wylizywać mu jądra, mocno nawilżając je swoją śliną.
Widząc to, Halruaanka tylko się zaśmiała.
- No, to kara wykonana. Nauczyłaś się czegoś Lei? - spytała, choć po prawdzie dobrze wiedziała, że jej przyjaciółka nie zrezygnuje z wpychania nosa gdzie popadnie.
- Że kara może być tak przyjemnie bardzo bolesna? - spróbowała odpowiedzieć po swojemu dziewczyna, nie odrywając się od moszny swojego taty.
- Jesteś niepoprawna - stwierdziła tylko przyjaciółka. Nabrała jednak ochoty, by też uczestniczyć w akcie, nie tylko stać z boku. Podeszła bliżej, klękając przy Leilenie i całując powoli podnoszącą się męskość Agatusa.
- Nigdy więcej nie wchodź nigdzie bez zaproszenia - ojciec nabierał trochę sił, dzięki czemu mógł wygłosić ostatnie, mentorskie pouczenie.
- Tak tatusiu - odparła posłusznie i wzięła w usta jajeczko, ssąc je i masując językiem.
- No, dobra córeczka - stwierdził z zadowoleniem, tarmosząc jej włosy. Szybko odzyskiwał wigor, szczególnie pod zdwojoną opieką chętnych, dziewczęcych usteczek.
- Nie zechciałby pan jeszcze raz mnie posiąść? - poprosiła nie w pełni jeszcze zaspokojona Siri. - Mogę usiąść na panu jak Lei. Tylko niech pan doprowadzi mnie jeszcze raz do spełnienia.
- Jak tu odmówić tak grzecznemu gościowi? Wypnij no się jeszcze raz i zobaczymy co da się zrobić.
Stanowczość gdzieś uleciała i Agatus znowu stał się czułym kochankiem. Ciemnoskórej to nie przeszkadzało. Ochoczo przyjęła pozycję, w której “przyłapała ją” Lei. Ta natomiast nie musiała się już kryć, więc mogła zająć się czymś o wiele ciekawszym. Korzystając ze swojej niewielkiej sylwetki wsunęła się między uda Siri i tam uniosła troszeczkę na kolanach, aby przysunąć usta do łechtaczki i zacząć pieścić ją językiem, zataczając po niej szybkie kółeczka. Dziewczyna przyjęła pieszczotę z pomrukiem zadowolenia i nawet ustawiła się tak, by jej przyjaciółce było trochę wygodniej.
Agatus przyjął działania córki z uśmiechem, choć nie dało się wykluczyć, że wciąż sterowała nim raczej czarodziejska żądzą niż normalny popęd. Niemniej bez żadnego skrępowania wsunął się w oferowaną szparkę, raptem o cale od twarzy Leileny.
- To takie przyjemne - ciemnoskóra oznajmiła w parę uderzeń serca - że chyba... zaraz dojdę.
Słysząc to rudowłosa jeszcze zdwoiła swoje wysiłki, mocno przywierając całymi ustami do łechtaczki, czując każde pchnięcie swojego taty w głąb ciemnowłosej przyjaciółki. Dłonią objęła pięknie bujające się jądra, im również nie skąpiąc pieszczot.
- Lei, zwolnij trochę - poprosiła nieoczekiwanie Siri. - Chcę… jeszcze trochę - nie dokończyła, przygryzając wargi.
Choć to do rudowłosej skierowana była prośba, Agatus przyjął ją do siebie. Wychodził z kochanki szybko, ale wchodził powoli, pozwalając jej cieszyć się tym jak ją wypełnia. Zaskoczona rudowłosa odsunęła swoje usta na moment, spoglądając w górę.
- Obdarzono nas wielokrotnym orgazmem właśnie po to, by nie musieć się ograniczać do jednego spełnienia na raz - zauważyła z psotną nutą w głosie.
- Ale kiedy na niego czekam, jest silniejszy - odparła, odzyskując panowanie nad głosem.
Lei zastosowała się do prośby, zamiast jej łechtaczki skupiając się bardziej na tacie. Brała raz jedno, raz drugie jądro w usta i ssała je powoli, wciągając głęboko do ust. Własną dłoń wsunęła między swoje uda i masturbowała się powoli.
- Jeśli nie przestaniesz, to ja nie wytrzymam i tyle będzie ze spełnienia twojej przyjaciółki - ostrzegł ojciec.
- Co? - ciemnowłosa zareagowała natychmiast, wypychając biodra w tył. - Lei, natychmiast do mnie wracaj!
Dziewczyna zachichotała radośnie, świetnie się bawiąc. Nawet bólu już prawie nie czuła, wracając językiem do łechtaczki Siri, choć tym razem nie drażniła jej szybko, a powolnymi ruchami języka krążyła wokół guziczka, starając się go nawet nie trącać.
- Ty diablico - wyrwało się Siri, nim sama sięgnęła zachłannie między swoje nogi, aby palcami potrzeć czuły punkt.
- Jesteś coraz ciaśniejsza - stwierdził Agatus. - Już blisko, prawda?
- Taak…
Lei skutecznie ustawiała się tak i odganiała dłoń koleżanki, aby ta nie mogła się tam dotykać. Drażniła ją ciągle, bardzo rzadko zahaczając o łechtaczkę końcówką języka.
- Czy… mógłby pan… przyspieszyć? - skoro Leilena nie była w nastroju do pomocy, ciemnoskóra zwróciła się do jej ojca. Ten ochoczo przystał na taką prośbę, przystępując do gwałtownego szturmu na rozpaloną szparkę. Po kilku takich mocnych pchnięciach, rudowłosa nagle zaatakowała językiem przyjaciółkę, wzmagając jeszcze bardziej te doznania. Wolną dłonią chwyciła tatę i stymulowała ich oboje z pełną intensywnością. Pan Mongle jakoś zdołał nad sobą zapanować, ale Siri nawet już nie chciała próbować. Jej plecy wygięły się w łuk, a kolana zadrżały, grożąc upadkiem na Lei. Na jej szczęście, ciemnoskóra jakoś ustała, choć tylko po to by z błogim pomrukiem położyć się na biurku.
- Bardzo… dobrze - ni to pogratulowała ni to podziękowała. - Jeśli pan chce, to może sobie dalej używać. Nie musi pan wychodzić - zapewniła, a Agatus skrzętnie korzystał z oferty.
Jego córka zaś wróciła do jego jąder, których lizanie i ssanie bardzo polubiła. Czuła, jak pęcznieją, gotowe wyrzucić z siebie nasienie. Wkrótce mężczyzna przyspieszył swe ruchy po czym zamarł, głęboko w kochance. Wydał przy tym z siebie coś pomiędzy stękiem a pomrukiem. Jego córka zamruczała, słysząc rozkosz taty. Puściła jego mosznę, zamiast tego otwierając usta i nadstawiając je pod szparką przyjaciółki, gotowa złapać wszystko co z niej wypłynie po wyjęciu członka. Wciąż powodowany magią Agatus postanowił jednak wykorzystać tę sytuację dla własnej przyjemności, wysuwając powoli opadająca męskość i wsadzając ją w usta córki. Smakowała sokami Siri. Nie miała nic przeciwko. Nawet sama nasunęła się nieco dalej, pozwalając mu dotrzeć aż do gardła i czyszcząc go gorliwie językiem.
Halruaanka spoglądała na nich pożądliwie przez ramię.
- Myślisz, że mnie też mogłabyś tak wyczyścić? - zachęciła. - Czuję, że jestem pełna.
Leilena poruszyła głową jeszcze kilka razy, pieszcząc grubego penisa swojego taty, po czym cofnęła usta, aby móc przyssać się do rozwartej ciągle szparki swojej przyjaciółki. Bez zawahania wepchnęła język głęboko do środka, próbując sięgać nim jak najdalej i móc w pełni kosztować ich smaków. Interesował ją zwłaszcza ten należący do Agatusa. Ciemnoskóra pomagała jej w tym, napinając mięśnie by wypchnąć z siebie jak najwięcej białawego płynu. Może to tylko przez atmosferę zakazanego aktu, ale nasienie ojca bardzo jej zasmakowało.
- W ten sposób nic się nie zmarnuje. Skoro nie będziemy mieć dzieci, to chociaż zjesz sobie deser - zażartowała.
Rudowłosa wylizywała wszystko, przez dłuższą chwilę nie odrywając się, mocno przyssana do cieplutkiej, mokrej cipki. Dopiero jak uznała, że już nie czuje nasienia taty, oderwała się.
- Uwielbiam być karmiona i pojona prosto z ciała. Zwłaszcza tak słodkiego jak twoje.
- Jak dziecko. Może chciałabyś sprawdzić, czy mam mleko? - kpinkowała przyjaciółka, unosząc się z drewnianego blatu.
- I co teraz? Idziemy grzecznie spać, czy ma pan siły na jeszcze? - spytała gospodarza, spoglądając mu prosto w oczy.
- Przy was czuję, jakby mi wróciła młodość - odpowiedział. Dopiero teraz zabrał się za ściąganie z siebie koszuli. Wcześniej w zupełności wystarczało mu zrzucenie spodni. - Jeżeli zdołacie mnie w pełni usztywnić, to się odwdzięczę.
- Możemy dziś spać tu z tobą, tato? - zapytała Lei, uśmiechając się. - Wtedy postaramy się cię w pełni zamęczyć… Lubisz moją pupę? - zamruczała i znowu nasunęła usta na żołądź penisa.
Tantrystka podeszła do niego, pomagając ściągnąć przez głowę ubranie. Piwny brzuszek nie był nawet tak duży, jak Lei pamiętała. A może tata po prostu schudł?
- Jest ciasna i cudowna - przyznał otwarcie.
- A może chciałby pan spróbować czegoś jeszcze? W końcu Lei ma trzy otworki - kusiła Siri, sięgając dłońmi do jąder. Trzon od razu drgnął, może od pieszczoty, a może przez usłyszane słowa. Jego córka zamruczała z aprobatą, zaraz cofając usta, aby móc mówić.
- Nie rżnąłeś mnie jeszcze w cipkę, tatusiu - powiedziała głosem pełnym podniecenia. - Jestem tak bardzo niegrzeczna, powinieneś i w tym miejscu mnie ukarać. Bo będziesz mnie teraz często karał, prawda? - zapytała, a ton głosu zmienił się na nieco drżący i jednocześnie brzmiący nadzieją.
- Ja… nie wiem co mnie napadło - zmieszał się mężczyzna. - Wcale nie chciałem ci zrobić krzywdy.
- Nie zrobiłeś - Leilena wstała, uśmiechając się nieśmiało, stojąc tak nago przed tatą. - Doszłam bardzo mocno. Ja lubię wszystko co jest związane z seksem, jestem uzależniona, tato.
- To pewnie po mnie - przyznał z ociąganiem pan Mongle. - Próbowałem się zmienić, ale to silniejsze ode mnie.
Szczere wyznania byłyby pewnie bardziej dobitne, gdyby nie to, że ciemnowłosa zastąpiła Lei przy oralnej zabawie i strasznie przy tym mlaskała.
- Przy mnie nie musisz próbować… - rudowłosa wyciągnęła dłonie i przesunęła nimi powoli po torsie taty. - Chcę byś mnie karał, używał, zaspokajał moim ciałem. Ze mną nie musisz bać się o dziecko, a co… zepsujesz to się naprawi.
- To zupełnie szalone, wiesz o tym? - zapytał całkiem poważnie.
- Moje życie stało się zupełnie szalone od pewnej randki z przyszłym-niedoszłym mężem - odpowiedziała tym samym tonem.
- Czyli ta twoja moc objawiła się… - przerwał, żeby odgonić Siri od swojego przyrodzenia, co dziewczyna zrobiła niechętnie. - Zaraz, za chwilę. Co to ja…? Ach tak, czyli to przez Barrowa objawiła się twoja moc?
- Pierwszy kontakt intymnty z kimś innym niż ja sama - potwierdziła dziewczyna bez skrępowania. - Trochę… no strzeliłam go błyskawicą - zachichotała.
- I gdyby nie ta wasza Akademia, to tak by się kończyły wszystkie potencjalne zaręczyny? - Lei, swoim zwyczajem, nie mogła już przegapić, że Agatus stał już na baczność.
- Gdyby podczas nich ktoś się do mnie zaczynał dobierać - przyznała. - Musiałam się nauczyć to kontrolować. Teraz jestem bezpieczna i nawet mogłabym opuścić Akademię… ale nie chcę. Bardzo się rozwijam… no i umiem czarować!
- Więc może uda ci się przekuć uzależnienie w sukces - westchnął. - Na co masz ochotę?
- Na twoje głośne jęki, tato - przysunęła się i stanęła na palcach, aby pocałować go w usta. - Nie musisz mnie pytać. Po prostu rób lub mów co ja mam zrobić. Jestem twoją małą dziewczynką.
- No, ja tam nie nawykłem do czegoś takiego - przyznał niepewnie. Nie oznaczało to jednak, że nie chciał sobie pofolgować. Bo niby dlaczego złapał Leilenę za pupę?
- Możemy klasycznie, jeśli wolisz… ale czy nie chciałbyś, żeby twoja córka stała się twoją seksualną zabawką? - kusiła cicho. - Mogę spełnić wszystkie twoje seksualne fantazje… a dziś jeszcze pomoże mi z tym Siri…
- To dość nietypowa propozycja, nie uważasz? - popatrzył na obie dziewczyny z nieskrywanym pożądaniem. - No dobrze, to… połóżcie się na łóżku. Siri na plecach, a ty na niej - ton głosu nie był jednak rozkazujący. Brzmiał raczej jak luźna sugestia.
Rudowłosa uśmiechnęła się do niego i podała dłoń przyjaciółce.
- Zaprezentujemy otworki mojemu tacie? - zapytała, przygryzając wargę i zezując na twardą męskość.
- Nie wiem, czy z tobą w ramionach potrzebuję jeszcze jakiegoś mężczyzny - odpowiedziała, próbując przy tym zatrzepotać rzęsami, ale wyszło jej to fatalnie. Z trudem powstrzymała wybuch śmiechu i pociągnęła rudowłosą do łóżka. Opadła na nie ciężko, szarpiąc przyjaciółkę za sobą. Lei z ochotą położyła się na miękkim ciele ciemnoskórej dziewczyny, wsuwając się między jej uda i całując pożądliwie w usta. Wiedziała, że od tyłu patrzy na nią tata i zaraz wsunie w nią te same narzędzie, które posłużyło do jej spłodzenia. Soki kapały z pobudzonej szparki, a dziewczyna szybko zmieniła pozycję, aby płynęły na owłosione łono przyjaciółki.
- To najfajniejszy wyjazd w moim życiu - szepnęła murzynka, na chwilę odrywając wargi od Lei. Ale tylko na chwilę. Lubiła się całować i z doskonale już znaną Leilenie wprawą wyszła swoim językiem na spotkanie jej. Taki widok pobudziłby każdego i rudowłosa wkrótce poczuła na biodrach męskie dłonie. Główka penisa przesunęła się po jej mokrych wargach, a potem… A potem Agatus wsunął się w Siri! Jęknęła z zawodem w usta przyjaciółki, ale nie oderwała się od niej. Zasłużyła na karę, więc przyjmowała i taką. Mimo to zaczęła sugestywnie kręcić swoimi biodrami i to zaciskać, to rozluźniać dziurki. Szczególnie w tej niegrzecznej było to widoczne. Kto wie, może wypływało stamtąd coś, co tam zostawił? Niemniej, to wciąż ciemnoskóra doznawała rozkoszy, starając się nią dzielić z koleżanką, ale to było za mało. Miękkie piersi ocierające się o jej własny, sterczący biust, czy dłonie ściskające pupę były pobudzające, ale w żaden sposób nie przybliżały jej do orgazmu. W końcu Siri odsunęła się od twarzy rudowłosej i jęknęła błogo.
- Jest pan takim dobrym kochankiem… Dawno takiego nie miałam.
- A myślałem, że w waszej Akademii są sami dobrzy.
- Niektórzy się dopiero uczą - wtrąciła Lei, jej głos miał dość płaczliwy ton. Potrzebowała go tak bardzo! - Chętny nie zawsze znaczy dobry… - jęknęła błagalnie. - Tato… dotknij mnie tam chociaż…
- No nie wiem. Skoro uważasz, że jesteś taka niegrzeczna, to chyba nie dotykając, sprawiam ci największą karę - zauważył.
- Może musisz go jakoś zachęcić, co? - podpowiedziała uczynnie Siri, choć jej głos był już słaby i raczej myślała o własnej przyjemności niż cudzej.
- Tak bardzo mnie tam swędzi… - płaczliwie się najpierw poskarżyła. - Tatusiu… błagam… zrobię wszystko…
Całą sobą ocierała się o miękkie ciało przyjaciółki, chociaż w ten sposób próbując znaleźć odrobinę ulgi.
- Ale Siri jest naszym gościem - nie ustępował ojciec. Brał dziewczynę szybko i pewnie, z wigorem kogoś o wiele lat młodszego.
- Proszę… chociaż kilka razy… - Zaczęła prawie szlochać. Wyobraziła sobie, że nie zabezpiecza się i tak uprawiają seks. Wstrząsnął nią dreszcz. - Będę ci służyła przez resztę pobytu… siedziała pod biurkiem i ci ssała, kiedy będziesz wypełniał dokumenty…
- To bardzo kuszące - przyznał i zwolnił swe ruchy. Prawie dał się namówić… ku niezadowoleniu ciemnoskórej. - Ale co, jeśli odwiedziłaby mnie Jina?
- Przyspieszyłabym ruchy… abyś spuścił mi się do ust… - wydyszała jego córka.
Halruaanka z pełnym wyrzutu jękiem dała Leilenie do zrozumienia, że już nie jest zaspokajana, a chwilę potem sama poczuła jak gruba, ale śliska męskość wpycha się w jej szparkę. Sapnęła, a potem jęknęła przeciągle, z wielką ulgą.
- Dziękuję… tatusiu… masz mnie… swoją córkę… - dyszała półprzytomnie, mocniej opadając na murzynkę, praktycznie w pełni się na niej kładąc. Pocałowała ją zachłannie kiedy oczy zachodziły mgłą rozkoszy.
- Jesteś tak chętna, jak kiedyś twoja matka - stęknął Agatus, szybko wchodząc całą swą długością. Marcus zdecydowanie miał kształt po nim. Dobrze, że miała zatkane usta językiem Siri, bo jeszcze wypaplałaby, że jej mama ciągle jest tak samo chętna. Zaczęła stękać, ciemnowłosa musiała dobrze czuć jak pchnięcie taty podziałało na córkę. Instynktownie zacisnęła się na intruzie, obejmując go całą rozgrzaną sobą, otulając mięciutką cipką. Mężczyzna już nic nie mówił. Zacisnął zęby, starając się zapanować nad własnym, wciąż podsycanym przez czar pożądaniem. Co innego ciemnoskóra. Udało jej się na chwilę przerwać pocałunki, żeby znowu zachęcić Agatusa do zmiany partnerki.
- Proszę pana, nie chciałby pan posiąść mojego tyłeczka? Skoro próbuje już wszystkie dziurki, to wszystkie.
- Brzmi kusząco - przyznał, gubiąc rytm.
Leilena w pierwszej chwili chciała zaprotestować, ale powstrzymała się. Pojękiwała już głośno i nie było tak daleko do spełnienia, ale dlaczego by tego nie przedłużyć?
- Możesz mieć raz mnie, raz ją… - zaproponowała. - Po kilka pchnięć…
Ojcu ten pomysł przypadł do gustu. I choć nagłe poczucie pustki było nieprzyjemne, to szeroki uśmiech przyjaciółki, gdy mężczyzna posiadł jej ulubiony otworek prawie to zrekompensował.
Agatus brał je na przemian, szybko. Tak, że podniecenie i napięcie nie zdołały opaść w żadnej z nich. Po chwili Siri zadrżała od kolejnej fali przyjemności, ściskając mocno rudowłosą. Zaspokoiwszy jedną kochankę, mężczyzna wrócił do drugiej. Pożadliwie, łapczywie.
- Dużo mi już... nie brakuje - ostrzegł przepraszająco.
- Skończ we mnie - jęknęła głośno Lei, starając się wstrzymać swoje spełnienie. - Zrobię to z tobą… kiedy nasienie mojego taty będzie tryskać w córeczkę…
Wypychała biodra do tyłu, zachęcając go do głębszych, mocniejszych ruchów, a on poddał się temu perwersyjnemu kuszeniu. Trzymając mocno biodra Leileny pchnął jeszcze kilka razy i z głośnym jękiem doszedł, wepchnięty tak głęboko jak tylko mógł. Tego było jej trzeba. Spermy taty, pryskającej do wypełnionej jego członkiem cipki. Krzyknęła w spełnieniu, wyginając się w łuk i czując jak skurcze wprawiają jej ciało w drgania.
Zdyszany i spocony z wysiłku Agatus wysunął się z dziewczyny i ciężko usiadł na skraju łóżka. Nie zapowiadało się na to, by tej mocy miał się jeszcze zdobyć na kolejny raz.
- To chyba najlepsza gościna w jakiej kiedykolwiek byłam - rzuciła lekko Siri, tuląc do siebie przyjaciółkę.
- A ty jesteś najlepszym gościem - wymruczała rudowłosa, także się tuląc i dysząc głośno. Gdzieś tam na granicy świadomości dochodziło do niej co wyprawiała, ale wcale się tym nie przejmowała. Kochała swoją rodzinę, a ta wizyta w domu przekuwała tę miłość na zupełnie nowy poziom.
Cała trójka potrzebowała chwili, żeby wyrównać oddech i zapanować choć trochę nad drżącymi ze zmęczenia ciałami. Agatus przerwał ciszę jako pierwszy.
- Chyba powinnyście się już ubrać i pójść spać. Nie wytłumaczymy się z tego, jeśli ktoś nas przyłapie.
- Nie musimy się tłumaczyć, tatusiu. Zrobiliśmy coś złego? - zapytała niewinnie Lei, która wcale nie chciała się ruszać z miejsca.
- Och, nie udawaj głupiej. Doskonale wiesz, że to co zrobiliśmy nie powinno mieć miejsca.
- W świecie poza naszym domem. Siri nikomu nie powie, zresztą już i tak wszystko wie - rudowłosa nie wydawała się przekonana tym “nie powinno mieć miejsca”. - Miłość fizyczna jest tak samo piękna jak ta w epopejach.
- Dom nie ma tutaj większego znaczenia - odparł, ale wyraźnie było widać, że nie ma nastroju do takiej dyskusji. Szczególnie, że nie mógł jej prowadzić z pozycji moralnej wyższości.
Wyglądało na to, że rodzice musieli wszystko przetrawić, aby czuć się z tym wszystkim lepiej i swobodniej. Z trudem się podniosła i odnalazła swoją sukienkę.
- Dom ma tu duże znaczenie i mam nadzieję, że w końcu to zrozumiesz - uśmiechnęła się. - Siri jednak może zostać, jeśli tylko chce, prawda?
- Lepiej niech też się wyśpi w swoim pokoju. Szkoda, żeby wykrochmalona pościel się marnowała - stwierdził, a czarnowłosa nie protestowała. W przeciwieństwie do Leileny wolała nie przeciągać struny.
Rudowłosa poczekała na swoją przyjaciółkę i wzięła ją za rękę, otwarcie wychodząc z pokoju taty. Na ich szczęście, albo nieszczęście, na korytarzu nie było nikogo. Późna godzina zdążyła już wszystkich zmóc.
- No proszę, proszę. Zbałamuciłaś już z połowę rodziny - wyszeptała Halruaanka. - Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się, że pójdzie ci tak łatwo.
- Krew Mongle - powiedziała po prostu Lei. - Naprawdę myślałaś, że moja rodzina się mocno ode mnie różni? - zachichotała.
- Szczerze? Myślałam, że jesteś wyjątkowo zboczona - odpowiedziała bez ogródek. Zatrzymała się przy sypialni Lei.
- A nie jestem? - zapytała z uniesioną brwią. - Ty też jesteś, kochanie. Chcesz spać ze mną czy sama?
- Wiem, że cię to zdziwi, ale mam na dzisiaj dość macanek. Jutro będę śmiesznie chodzić - westchnęła.
- Dlatego mówię o spaniu.
- Oj, bo ci jeszcze uwierzę, że dasz mi się wyspać - zaśmiała się i przywarła szybko do rudowłosej. Ucałowała ją w usta równie namiętnie, co krótko. - Dobrej nocy. Samotnej. Wyśpij się solidnie - i z tymi słowami udała się do pokoju gościnnego.
 
Lady jest offline  
Stary 16-06-2019, 14:18   #65
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
Tym razem w nocy nie naszły Leileny żadne sny o Nesselinie. Może sukkub prowadził jakieś przygotowania do misji, o której wspomniał? A może po prostu postanowił nie odwiedzać swej służki, wszak robił to bardzo rzadko. Dość stwierdzić, że dziewczyna wyspała się rewelacyjnie. Może nawet trochę za dobrze, bo zaspała na śniadanie. Obudziło ja dopiero pukanie w drzwi i głos matki.
- Lei, wszyscy już czekają przy stole. Wstawać!
- Już, już! - wymamrotała. Po takim dniu jak ten poprzedni, sen był wspaniale regenerujący dla takiej osoby jak ona. Wstała szybko, obmyła się i szybko ubrała w swoją białą, bardzo krótką sukieneczkę. Przecież nie będzie chodziła w tej już wybrudzonej, a nie miała innej mogącej uchodzić za grzeczną. Tak przygotowana ruszyła z uśmiechem na śniadanie. W jadalni okazało się, że mama nie kłamała. Faktycznie wszyscy już czekali, z głodem w oczach.
- No, wstała nasza księżniczka. Już myślałem, że trzeba ci będzie wszystko podać do łóżka - powitał ją ojciec.
- Nie miałabym nic przeciwko - uśmiechnęła się dziewczyna, zajmując miejsce między bratem i mamą. Nakładając sobie na talerz dokładnie przyjrzała się wszystkim domownikom, ciekawa szczególnie tego, czy mama porozmawiała z Inis. - Nie ma to jak własne łóżko!
- Prawda? Wszędzie dobrze, ale jednak najlepiej jest w domu - zgodziła się matka, choć w tym akurat domu zabrzmiało to dwuznacznie.
Inis z jakichś powodów zapatrzona była we własny talerz i unikała spojrzenia siostry. Siri za to chętnie przypatrywała się zebranej przy stole rodzinie, siedząc jakby odrobinę za blisko Agatusa. Lei nie przejmowała się siostrą, obdarzając wszystkich uśmiechem. Wręcz zaraźliwym. Klepnęła brata w udo, mrugając do niego i spojrzała w drugą stronę, obserwując czy coś zmieniło się w stroju Jiny.
- Zwłaszcza kiedy ma się świadomość, że niedługo znów się wyjeżdża. Siri, muszę się w coś zaopatrzyć przed następnym semestrem? Jakieś podpowiedzi?
Leilena jednak wywarła swój wpływ na mamę, bo tego dnia była ubrana wyraźnie lżej. Nawet z odrobiną dekoltu, choć rzecz jasna miał się on nijak do tego, w czym chadzała lady Aurora.
- W dużo piór i atramentu - odpowiedziała starsza koleżanka. - Będziesz głównie uczyć się nowych zaklęć.
- A jak to jest? To znaczy, jak się uczy czarów? - zaciekawił się Marcus.
- Najpierw dużo czytasz - odpowiedziała mu Lei. - A potem dużo ćwiczysz. Ciągle te same słowa, ruchy, gesty i myśli. Samo uczenie się jest nudne, ale ta przyjemność, kiedy się uda.. - zamruczała w bardzo erotyczny sposób dziewczyna, szybko pałaszując śniadanie. Jeśli ten dzień będzie taki jak poprzedni, to potrzebowała dużo energii. Wydawała się nie zauważać, jak wysoko podwinęła się jej i tak krótka sukienka. Co innego Marcus. On zauważył, przez co nagle zaczął bardzo starać się nie spoglądać w kierunku siostry.
- Nic dodać, nic ująć. Wkuwanie i wkuwanie. Ale efekt końcowy jest tego warty - potwierdziła Siri.
- Ja to wkuwałem mnożenie i geografię, znacznie mniej fajne - westchnął młodzieniec.
- Ale przydatne - ojciec nie mógł pozwolić, na lekceważenie edukacji, w którą przecież zainwestował z własnej kieszeni. - Przynajmniej wiesz co jest za górami.
- Tego też się uczyłam - przypomniała mu Leilena. - Po wczorajszym odnowieniu energii czuję jak zaklęcia wirują mi w głowie… - “nieświadome” wspomnienie odnowienia, cóż, dotyczyło każdego w tym pomieszczeniu. Przy czym oni ciągle nie wiedzieli, że inni także się do tego przyczynili, czym wyraźnie bawiła się rudowłosa. Z całej grupki jedynie Inis, ukradkiem spojrzała na Siri, najwyraźniej sądząc, że to właśnie ona do tego odnowienia się przyczyniła. Całkiem logiczne, nawet jeśli nie w pełni prawdziwe.
- Jak ci tak wirują, to może się jakiegoś pozbądź. Będzie ci lżej - zaproponował Marcus, odruchowo odwracając się do siostry. Spojrzenie momentalnie opadło mu w dół. Dziewczyna lekko rozchyliła uda, nie patrząc na niego bezpośrednio.
- Mogłabym cię rozebrać jednym ruchem ręki, reflektujesz?
- Co? Nie, nie, nie - zamachał obronnie rękami. Nawet wciąż markotna Inis przy tym zachichotała.
- Leileno, nieładnie naśmiewać się z brata - Jina wzięła syna w obronę.
- Dlaczego naśmiewać, myślisz, że ma coś do ukrycia? - “zdziwiona” dziewczyna zerknęła na mamę.
- No wiesz co? - obruszyła się Jina. - Po prostu nie strasz nas tutaj czarami - pogroziła córce łyżką.
- To było niby grożenie? Grożenie to jakbym chciała na nim użyć tego, co trafiło mojego niedoszłego męża - zachichotała. Nagle wypowiedziała cicho kilka słów i dotknęła brata, którego wzrok nagle zaczął przenikać ubrania. Zdziwiony poderwał się, uderzając kolanem o blat i z syknięciem bólu ponownie usiadł na krześle.
- Leileno, naprawdę, przestań dokuczać bratu - tym razem to Agatus postanowił ją skarcić.
- A kiedy on dokuczał mi, to wasze oczy były skierowane w inną stronę - wytknęła im. - Zresztą nic strasznego nie zrobiłam, prawda Marcus? Chcesz bym jeszcze jakiejś magii się pozbyła?
- Nie, nie trzeba - zapewnił od razu, próbując, z marnym rezultatem, zapanować nad własnymi oczami, które przeskakiwały od jednej kobiety do drugiej.
- I właśnie dlatego nie warto drażnić czarodziejów - zaśmiała się Siri.
- Na długo zostajesz w domu, tato? - zmieniła temat Leilena, patrząc na Agatusa i niby to trochę przypadkiem, sunąc pod stołem dłonią po ukrytej pod sukienką nodze mamy. Co nawet trochę ją zaskoczyło, Jina wcale jej nie odgoniła. Niestety, po swojemu miała dość długą spódnicę.
- Raczej tak, przynajmniej miesiąc. Muszę nająć nową służbę, skoro trochę się odkuliśmy. Przecież Jina nie może ciągle sprzątać i gotować.
- Zastanawiałam się wczoraj, jak mogłabym pomóc w stolicy. Tam tylko jakieś rzadkie przedmioty znalazłyby zbyt, za to jakby takie były, to pewnie mało i niewielkie, więc łatwiej transportować - mówiła o tym, ale jej dłoń ściskała i masowała udo Jiny. Upewniła się, że siedzi tak, żeby Marcus to widział. Dla niego mogły to być macanki dwóch nagich kobiet, matki i córki. Na dodatek już wiedział jak dobre są w łóżku.
- Skup się lepiej na nauce, my sobie jakoś damy radę - zapewnił ojciec.
Marcus przełknął głośno ślinę i wbił wzrok w swój talerz. Właśnie w tym momencie druga dłoń Leileny wylądowała na jego udzie.
- Skupiam się na nauce, ale chętnie spróbowałabym czegoś sama. Oczywiście oprócz tych strojów. Wiecie, że nie lubię się nudzić - błysnęła ząbkami w uśmiechu.
- Lepiej nie łapać wielu srok za ogon. Jeszcze pierwszy biznes nie zaczął się zwracać - ostrzegł ojciec.
- Hmm… a może byś porozmawiała z aep Sinn? Przecież Marcus wspominał coś o elfach z zachodu - wtrąciła się przyjaciółka.
Inis i Agatus jeszcze nie zauważyli niczego dziwnego, ale z obiema dłońmi pod obrusem, Lei musiała w końcu wzbudzić zainteresowanie. Mimo tego wcale ich nie zabierała, czerpiąc przyjemność z przesuwania dłoni po mamie i bracie.
- Nie przesadzajmy, na razie i tak wybadałabym rynek - wzruszyła ramionami. - Mogę z nią pogadać - zgodziła się ze słowami Siri, kierując na nią spojrzenie. - Wygląda tak kusząco…
Matka kaszlnęła znacząco.
- No co, Siri może potwierdzić. To pewnie przez egzotykę.
- Może po prostu zapytaj ją o rodzinę - zasugerowała Halruaanka. - O makijażu porozmawiacie potem.
- Naprawdę, nie trzeba - zapewnił Agatus.
- Rozmawiać o makijażu? - Siri udała, że nie zrozumiała.
- Nigdy się nie malowałam - Lei jeszcze bardziej udała, przesuwając językiem po górnej wardze. - Myślisz, że powinnam czasami się ulepszyć? - zapytała ni to Siri, ni to kogoś innego. Dłoń na bracie zbliżała się powoli do jego krocza. Ten odruchowo poprawił się na krześle, ale nie miał za bardzo gdzie uciec… nawet gdyby chciał.
- Nie, naturalna uroda ci służy - zapewniła przyjaciółka.
- A, zmieniając temat - nawet jeżeli Lei pieściła ją pod stołem, to ponad nim Jina utrzymywała swoje pozory. - Co planujecie dzisiaj robić? - spojrzała na męża.
- Myślałem, żeby wybrać się do Alaurimu z Inis i Marcusem. Trzeba uregulować należności, poszukałbym też nowej służby.
- E, to już lepiej ja bym poszła zamiast Marcusa - zaoferowała się nieoczekiwanie Siri. - Przecież to młody chłop, na twarzyczki będzie patrzył, nie na kompetencje - zażartowała.
- Wcale… - głos Marcusa zadrżał, więc szybko ukrył to kaszlem. - Wcale nie.
- No przecież się tylko droczę. Ale w końcu jestem czarodziejką, to na pewno pomoże.
- No, nie wiem. Leileno, mógłbym pożyczyć na chwilę twoją przyjaciółkę? - zapytał tata.
- Nie widzę przeszkód - odpowiedziała mu od razu Lei. - Siri na pewno chętnie zwiedzi nasze rodzinne strony - rudowłosa też zachowywała całkiem niezłe pozory, kiedy jej palce zaczęły macać męskość brata przez jego ubranie. Była już całkiem sztywna, co od razu przypomniało dziewczynie to jak dziko ją posiadł nad strumykiem.
- A jeśli coś kupicie, to nie musicie nic dźwigać. Mam od tego czar - dodała ciemnowłosa.
- Podoba mi się - odezwała się w końcu Inis. - Za to wy zamiast się lenić, pomożecie mamie w sprzątaniu. Już ja cię znam - spojrzała na Jinę. - Nie wpuścisz sprzątaczki do brudnego pokoju.
- Przesadzasz, wcale tak nie robię.
- Będziemy bardzo mocno przekonywać mamę, żeby trochę się odprężyła - Lei mrugnęła do siostry, lekko ściskając członka.
- Zasłużyła sobie - powiedziała jeszcze siostra i wróciła do jedzenia śniadania.
- Zdecydowanie - Lei pokiwała głową, zabierając rękę z brata i dojadając resztę jedzenia, jednocześnie trzymając drugą dłoń na kolanie Jiny. Zostało jej tylko kilka kęsów, które szybko skończyła. Najdłużej jadł Agatus, choć Marcus jakoś nie przestawał dłubać przy talerzu. W końcu jednak głowa rodziny stwierdziła, że wystarczy tego siedzenia.
- No, to do roboty - oznajmił wstając. Na ten sygnał reszta też zaczęła się podnosić. Z drobnym wyjątkiem brata Lei.
- Podobają ci się moje zaklęcia? - dziewczyna wyszeptała do jego ucha, korzystając z zamieszania.
- A niech cię gęś kopnie - odpowiedział.
- A ty co, książę? - zwróciła się do niego Inis. - Ja po tobie sprzątać nie będę.
- Nie trzeba, po prostu… no, chcę to zjeść. Bardzo smaczne mamo, szkoda żeby się zmarnowało.
- Nie przejmuj się, jedz ile chcesz - wspaniałomyślnie pozwoliła Jina, zbierając resztki. Siri zaś wzięła Inis pod rąmię i wymaszerowała za Agatusem z jadalni.
- Nie musisz się krępować, wiem, że ci się podoba Siri - Lei została w kuchni, pomagając mamie sprzątać. Co i raz jej dłonie jakby niechcący dotykała ciała Jiny.
- Ale co ma mieć Siri do mojego apetytu? - zapytał Marcus, wciąż starając się ukryć erekcję.
- No myślę, że trochę ma. Bo dobrze wiemy, na co masz apetyt. Prawda mamo? - zapytała jakby nigdy nic, z uśmiechem na twarzy.
Jina postanowiła dyplomatycznie nie odpowiadać. W domu przecież wciąż była Inis, a matka jasno postawiła swoje stanowisko w temacie gorszenia najmłodszej córki. Ale nie było jej już w kuchni, ale Leilena postanowiła dyplomatycznie poczekać, aż pozostała trójka opuści dom. Nie musiała czekać długo, ale i tak każda modlitwa dłużyła się i dłużyła. Wystarczyłoby tego, aby Marcus się opanował, ale ciągły widok nagiej siostry i matki skutecznie mu to uniemożliwiał. Wreszcie jednak drzwi domostwa trzasnęły, pozostawiając osoby w jadalni same. Rudowłosa spędziła ten czas na powolnym sprzątaniu, a kiedy reszta wyszła, straciła sporo pozorów.
- Podobamy ci się, Marcus? - zapytała wcale nie tak niewinnie.
- Co? - bąknął tylko głupkowato.
- Lei, co to za pytanie? - matka spojrzała na nią z naganą.
- Szczere - odparowała córka. - Przecież mówienie nie jest zabronione. Jestem pewna, że Marcus lubi moją sukienkę. I twoją pewnie też.
- Och, przestań - machnęła ręką. Jina i Marcus nie wiedząc wzajemnie czego zdążyła dopuścić się Leia, grzecznie zachowywali pozory, jedynie zaczynając się czerwienić ze wstydu.
- W chwilach bez Inis mogłabyś spokojnie pozwolić sobie na odetchnięcie i spróbowanie takich, jak moja - zasugerowała, przysuwając się bliżej mamy.
- To nie dla mnie - odpowiedziała krótko, ale zdecydowanie.
- Szkoda, prawda Marcus? - Lei zwróciła się do brata, stojąc tuż przy mamie. - Mnie wolisz w tej sukience czy nagą?
- Dość tego - nie wytrzymała matka. - Do pokoju. Już - rozkazała stanowczo córce.
- Hej, przecież oboje widzieliście mnie nagą! - dziewczyna zaplotła ramiona na piersi.
- Do pokoju - powtórzyła Jina, nie dając tym razem Leilenie zmienić tematu. Wskazała palcem korytarz.
- A mogę chociaż zabrać ze sobą Marcusa? - cóż, groźby mamy przestały być groźne już kilka lat temu. Choć Lei spróbowała wyglądać na odrobinę struchlałą.
- Już! - podniosła głos, naprawdę już rozgniewana nieposłuszeństwem córki. A ta wcale nie zamierzała zbytnio udawać. Naprawdę Jina uważała, że może zamykać córkę w pokoju wcale nie tak długo po tym, jak oddała ją od tak losowemu mężczyźnie za żonę? Co prawda nie wyszło, ale nawet Lei miała w sobie twarde nuty.
- Nie. Nie będę uciekała do pokoju jak mała dziewczynka. Zgoda tylko na to, że sobie stąd pójdę - zadeklarowała i ruszyła do wyjścia, zastanawiając się, czy to nie dobry pretekst do podjęcia zadania swojej pani. Jina ani myślała się opamiętać, rozgniewana podważaniem jej autorytetu i jawnym odzieraniem jej z maski, do której się tak przyzwyczaiła, a Marcus… cóż, miał swoje kłopoty. Zmiany wymagały radykalnych środków, a Lei nie zamierzała rezygnować. Nie wszystko jednak na raz, ja to mówiono. Na wszelki wypadek przerwała jednak działanie swojego zaklęcia, zanim wyszła. Tym samym tak miło rozpoczęty dzień szybko stał się... nudny. Marcus, nie chcąc zostać objętym gniewem matki, unikał siostry. A zwiedzanie własnego domu nie było żadną przygodą.
Rudowłosa zastanawiała się więc, jak skontaktować się z Nesseliną. Przecież jej pani miała dla niej zadanie... tylko, że nie powiedziała, jak Leilena ma dać znać, że jest gotowa. Nie znała żadnego czaru, który umiałby przenosić wiadomości. Wypowiadanie imienia demona do lustra nic nie dawało. W sumie, do tej pory sukkub nawiedzał ją w snach, więc może to było jakieś rozwiązanie? Tylko spać w środku dnia? W sumie nawet na początku, po takiej nocy? Ktoś tak energiczny jak ona nie miał szans zasnąć. Może więc kostur? Czy jego użycie przyciągnie wzrok? Na razie chciała spróbować na sobie w swoim pokoju.
Magia przedmiotu pulsowała równie mocno, jak za pierwszym razem gdy Lei wzięła kostur w dłoń. Jakby chciała, żeby z niej skorzystać. Cóż, rudowłosa taki właśnie miała zamiar. Tym razem jednak przezornie położyła się przed tym na łóżku. Wizje nadeszły natychmiast po aktywowaniu mocy.
Leżała ściśnięta między ciałami brata i ojca. Grube, twarde penisy jednocześnie szturmowały oba jej chętne otwory.
Wielki, włochaty mężczyzna trzymał Siri za gardło, przyciskając ją do ziemi. Ryczał, dochodząc w jej rozciągniętej cipce, z której wypływały już istne strumienie spermy.
Mroczna drowka prowadziła Leilenę na smyczy, paradując z nią między rzędami nagich samców. Zatrzymała się przed jednym, który jęknął i wytrysnął na twarz rudowłosej.
Wizje zmieniały się i mieszały, aż w końcu magia osłabła, pozostawiając Leilenę półprzytomną, walcząca o oddech. Czuła wilgoć między swoimi nogami i nieukojoną żądzę. Nesseliny jednak nigdzie nie było.
 
Zapatashura jest offline  
Stary 17-06-2019, 19:21   #66
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Oh. Zapomniała o tym efekcie ubocznym. Te wizje były tak wspaniałe! Teraz potrzebowała dojść. Było jej wszystko jedno gdzie i z kim, chociaż pamiętała jak zakończyło się śniadanie. Wyjęła ze świecznika świeczkę i jednym ruchem wsunęła ją w swoją rozgrzaną cipkę. Jęknęła głośno, chyba zbyt głośno. Nic jej to nie obchodziło. Zaczęła się nią zaspokajać, musiała poczuć chociaż trochę… jęki stawały się szybsze i głośniejsze, a przedmiot pracował w mlaszczącym wnętrzu.
Hałas nie umknął czyjejś uwadze. Rozległo się gniewne łomotanie do drzwi. Marcus raczej by się tak nie zachowywał, więc pozostała matka, której już przecież podpadła. Ale jak mogłaby przestać w takiej chwili?! Zaczęła pracować ręką jeszcze szybciej, próbując jedynie dojść. Starała się tłumić jęki, lecz z niewielkim skutkiem. Jina szybko straciła cierpliwość i wpadła do środka, zatrzaskując za sobą drzwi.
- Co ty wyprawiasz?
- Przepraszam… - stękała Lei. - Nie… mogę… przestać… to zbyt… silne… - sapała, czując, że świeczka to za mało na jakieś przyjemne i odprężające ciało spełnienie.
- Co to znaczy, nie możesz? Marcus cię może usłyszeć - ukrywanie przed wszystkimi faktu, że Lei spała już prawie z każdym w domu chyba się mściło. Z drugiej strony, gdyby Jina wiedziała, to może tylko bardziej by się wściekła? Tak czy inaczej, wyraźnie nie była w nastroju do pomocy córce. Choć… przecież było na to zaklęcie.
Dziewczyna nie chciała go używać. Nie miała też do tego teraz głowy.
- On wie… co muszę robić… - wystękała, w skrajnym podnieceniu nie bawiąc się w zbyt wiele tajemnic. - Muszę dojść… jestem uzależniona…
- To, że wie, jeszcze nie znaczy, że ma wysłuchiwać jak jego rodzona siostra się masturbuje. Jak już musisz to robić, to chociaż pójdź do łaźni - ton głosu Jiny wcale nie tracił na stanowczości.
- Pójdę… bo raz nie wystarczy… - sapała, otwarcie posuwając się świeczką. - Inis… przecież nie ma… on na pewno… by nie protestował… spytaj go…
- Za dużo ci powiedziałam i teraz żałuję - kobieta tupnęła nogą. - Weź się w garść i zmiataj do łaźni.
- Nie dam… rady… teraz… - odychyliła głowę i dyszała głośno, świeczka co i raz znikała w środku.
Matka, coraz bardziej rozgniewana nieposłuszeństwem córki, podeszła bliżej i sięgnęła ku świeczce, by wyrwać ją Lei z ręki… i szparki. Dziewczyna nawet tego nie widziała, więc krzyknęła z zaskoczeniem, kiedy przedmiot został jej zabrany. Nagle pusta cipka prysnęła mocno sokami, wprost na sukienkę Jiny.
- I jeszcze… ty… - zapowietrzyła się kobieta. Szarpnęła Leilenę za ramię. - Wstawaj natychmiast.
Jej córka sapnęła z frustracją.
- Słuchałaś pod moim pokojem, bo jesteś zła? - spytała zaskakująco spokojnym głosem. - Po co to wszystko? Chciałaś, bym przestała przy tobie, to przestałam. Ale nie zrobię się nagle aniołkiem, szczególnie bez Inis w domu, którą to ponoć trzeba przed czymś chronić.
- Słychać cię było na całym korytarzu - odszczeknęła Jina. - Wykorzystałaś moją słabość, a teraz chcesz mnie ośmieszyć przed Marcusem?
- W jaki sposób mam cię ośmieszyć w ten sposób? Przecież mówiłam, że on wie.
- O czym?
- O Akademii. O mnie. O Siri - Lei usiadła i wzruszyła ramionami.
- I to ci daje prawo, żeby mnie przy nim obłapiać? I… i go podrywać? - matka była szczerze i niesłabnąco zagniewana.
- Nie uważam, że to coś złego, kiedy wszyscy chcą - powiedziała po prostu. - Ale dobrze, będę tą grzeczną dopóki tu będę. Za długo nic się u nas nie zmieniało, aby teraz zbyt szybko próbować coś zmienić.
- Wszyscy chcą? Wszyscy chcą? Skąd ci to niby przyszło do głowy?
- Pytam i widzę - w jej ustach brzmiało to bardzo pewnie. Bo przecież tak było.
- Och… nie potrafię się z tobą dogadać - westchnęła sfrustrowana. - Masz nad sobą panować. A jeśli nie potrafisz, to zaspokajaj się z dala od cudzych uszu - stwierdzając, że rozmowa jest skończona poszła do drzwi.
Leilena nic nie powiedziała. Powstrzymała chęć wykrzyczenia kilku rzeczy, w tym stanie Jina nie była partnerką do rozmowy. Zresztą dziewczyna uważała, że jej matka jest taka przez cały czas. To udawanie musiało ją już bardzo męczyć. Tylko ja to zmienić? Nie miała natury cierpliwej negocjatorki.
I ciągle była niezaspokojona! Z frustracją podniosła się i ruszyła w stronę łaźni. Nawet przywołać Nessaliny się nie udało, co za dzień-porażka!
Na korytarzu było cicho jak makiem zasiał. Jina trawiła gdzieś własną złość, a Marcus najwyraźniej ukrył się gdzieś przed burzą. A tak by się teraz przydał z tym swoim twardym, grubym… uch. Chuć nie osłabła w dziewczynie ani trochę, przez co nogi gnały ją do łaźni niemal biegiem. Potrzebowała jednak czegoś. Pobiegła najpierw do kuchni, z której wzięła butelkę, drewnianą łyżkę o grubym trzonku i ogórka. Dopiero tak wyposażona czym prędzej pognała do miejsca, gdzie wreszcie będzie mogła osiągnąć upragniony orgazm. Bez niego nie było szans na włączenie się myślenia.
Łaźnia była pusta, a jak już Leilena zdążyła przetestować, jej ściany i drzwi dość grube by tłumić dźwięki. Idealne miejsce na chwilę relaksu. Nie myślała już logicznie. Było tak zawsze, kiedy nie doszła na czas, kiedy w ciele zbierało się tyle nieposkromionej chuci. Weszła do pomieszczenia, przymknęła za sobą drzwi i opadła na kolana w płytkim basenie. Pochyliła się, wsuwając trzonek łyżki w cipkę i ruszając kilka razy. Wyjęła ją szybko, ociekającą śluzem i powoli zaczęła wprowadzać w anus, centymetr po centymetrze.
- Tak… głębiej… - jęczała półprzytomnie, nie przestając dopóki cały trzonek nie wszedł w jej małe ciało. Wtedy sięgnęła po butelkę, ustawiając ją w płytkiej wodzie i trzymając. Zmieniła pozycję, klęcząc teraz nad szklaną szyjką zaczęła się opuszczać i przyjmować przedmiot w bardzo mokrą szparkę.
W ciągu dnia łaźnia nie była często odwiedzana przez domowników, przez co Leilena miała dla siebie tyle czasu ile tylko chciała. Chyba, bo zgubiła jego poczucie starając się ugasić szalejący w niej ogień. Była już spocona, lekko zmęczona i tylko trochę usatysfakcjonowana, gdy usłyszała z dala głos przyjaciółki.
- Lei! Jesteś tu?
Czyżby ojciec zdążył już wrócić z miasteczka?
- Och… tak… - bardziej wyjęczała niż powiedziała Lei, obecnie leżąca na plecach i wsuwająca sobie ogórka w zaczerwienioną i rozciągnięta cipkę. Poważne myśli nadal nie chciały docierać do jej głowy.
Ciemnoskóra śmiało weszła do łaźni. Jeśli to miało oznaczać, że na czymś przyłapie rudowłosą, tym lepiej.
- No proszę, proszę - mruknęła. - Nikt cię nie chciał? - zażartowała, uśmiechając się szeroko i kładąc dłonie na biodrach.
- Powiedzmy, że postanowiłam być grzeczna - pokazała język Siri. - I chyba spróbowałam na sobie złego zaklęcia - dodała trochę bardziej skruszonym tonem.
- W to, że byłaś grzeczna, to ci nie uwierzę - odpowiedziała od razu. Zamknęła za sobą drzwi i podeszła bliżej Lei, kusząco przy tym kręcąc biodrami. - W to, że schrzaniłaś coś przy czarowaniu wierzę od razu - spojrzała na pulsującą szparkę i oblizała wargi.
- Nie schrzaniłam! - prychnęła Lei, nie wyjmując z siebie ogórka. - Zadziałało za mocno.
- A co miało zrobić? Wywołać świerzb? - w swoim stylu, ciemnoskóra nie przestawała się droczyć. Niemniej widać było, że przedstawienie bardzo jej się podoba.
- Chcesz to ci później pokażę, w jakiejś odpowiedniej sytuacji - odparowała rudowłosa.
- Yhmm… Kusząca propozycja, nie powiem - skinęła głową. - No, to mów co się stało. Jakaś klątwa? Przymus?
- Nie umiem jeszcze nic tak mocnego, ale umiem wzbudzać… no wiesz… pożądanie. Chuć. Testowałam coś nowego - nie przyznała się oczywiście do posiadania magicznego kostura.
Czarnowłosa usiadła sobie wygodnie przed przyjaciółką, krzyżując nogi. Dlaczegóż ona ciągle chodziła w spodniach? Nic przez to nie było widać!
- Można ci jakoś pomóc?
Leilena ruszyła kilka razy, mocno, dłonią trzymającą warzywo. Jęknęła.
- Jak powiem, że tak, to znów się będziesz droczyć i nabijać.
Dziewczyna ściągnęła w zamyśleniu brwi. Trwało to może z pół oddechu.
- Daję słowo, że nie będę się z tobą droczyć - obiecała poważnie. - To znaczy, w tej sytuacji. Zachowuje sobie prawo do droczenia w przyszłości.
- Musi mnie ktoś doprowadzić - jęknęła błagalnie. - Sama nie umiem… to nie działa, jak na naszą moc…
- Dobrze, kochana. Jak chcesz to zrobić? - dziewczyna bez zbędnego tracenia czasu zaczęła ściągać z siebie ubranie.
- Jakkolwiek - jęknęła Lei, zaczynając szybciej ruszać ogórkiem w podrażnionej cipce. Dyszała głośno. - Tak potrzebuję… - jej ton był niemal błagalny. - Zrób jak tylko masz ochotę…
- Tyle możliwości - zamruczała. Bluzeczka wylądowała na podłodze, a pełne piersi zakołysały się kusząco. Siri pochyliła się, zdecydowanie odtrącając dłoń Leileny trzymającą ogórka i narzucając swoje własne tempo. Bardzo szybkie. Dziewczyna krzyknęła. Odtrąconą dłonią sięgnęła do pięknej piersi Siri i złapała ją mocno, w niekontrolowany sposób. Drobne ciało wygięło się, cycuszki drgały mocno. Pierwszy orgazm przyszedł od razu, targnął rudowłosą. Kolejny krzyk był głośniejszy. Było jasne, że to spełnienie to wciąż za mało.
- Taka zachęcająca reakcja. Aż chce się kontynuować - ciemnoskóra pochyliła się i ucałowała Leilenę. Namiętnie, mokro, ale krótko. - Obróć się na czworaka - nakazała.
Dziewczyna pospiesznie wykonała to polecenie, wypinając do niej swój szczupły, ale jędrny tyłek. Sięgnęła jedną dłonią i odchyliła na bok jeden z pośladków.
- Proszę… jeszcze… - ton Lei był wręcz płaczliwy.
- Nie mazgaj się - skrytykowała ją przyjaciółka, dając klapsa. - Dopiero zaczynam. - Wypowiedziawszy to, szybko wyjęła warzywo z pulsującego wnętrza i naparła grubą końcówką na anus rudowłosej. Nie kłopotała się z pytaniem, czy jest gotowa. Dobrze wiedziała, że w takim stanie jest gotowa na wszystko. Mokry od soków ogórek wszedł gładko. - I jeszcze dla towarzystwa… - mruknęła, po czym wepchnęła w opróżnioną cipkę trzy palce.
Krzyk zamienił się we wrzask, kiedy ogórek przełamał opory mokrej pupy i wniknął do środka. Lei była tak spragniona i rozgrzana, że niemal wsysała go głębiej w siebie, jednocześnie z całej siły zaciskając się.
- Wepchnij go głęboko… całego… wezmę go…! - krzyczała rudowłosa, całkowicie pochłonięta intensywnością doznań. Z tak wypełnionym anusem palce z wielkim trudem się mieściły, rozciągały pochwę boleśnie.
- Kochanie, wtedy musiałabym wypuścić go z palców i nie mogłam bym robić tego - zaprotestowała Siri, zaczynając kręcić warzywem w ciasnym wnętrzu, a drugą ręką szybko poruszać, biorąc kobiecość Mongle mocno… prawie agresywnie.
- Aaach…! - kolejny orgazm targnął Leileną, która otwierała się coraz bardziej na oferowane jej przez przyjaciółkę doznania. Wsysała w siebie całą rozkosz, z umysłem wypełnionym najbardziej perwersyjnymi myślami. - Chcę… go… głęboko… i wyciskać… - krzyki już zmalały do jęków, teraz najwyraźniej od mocy liczył się stopień zboczenia, które to kierowało pochłoniętą głową rudowłosej.
- Jak sobie życzysz. Tylko spróbuj się rozluźnić, mimo wszystko nie chcę ci zrobić krzywdy - poprosiła. Ograniczyła swą inwazję szparki do raptem dwóch palców, za to warzywo zaczęła wsuwać coraz dalej i dalej. Nie robiła tego szybko, dając ciału przyjaciółki czas na przywyknięcie do tak dużego intruza, ale nie ustępowała.
Lei starała się rozluźnić. Czuła centymetr po centymetrze jak długi ogórek wnika w tyłeczek. Tak bardzo perwersyjnie! Wypięła się trochę bardziej, poruszając ostrożnie biodrami, aby ułatwić Siri wciskanie w nią warzywa i postękiwała.
- O tak… to cudowne…
- Długo się już tutaj przygotowywałaś? Bo idzie o wiele łatwiej, niż myślałam - zagadnęła lekko Siri. Zupełnie już wyjęła palce z koleżanki, zamiast tego rozprowadzając dokładnie śluz na końcówce warzywa.
- Nie wiem… długo… wepchnij tak daleko… jak możesz… - sapała podniecona do granic Lei, czując się tak bardzo wypełniona. Było to bardzo uzależniające, z każdą chwilą chciała jeszcze więcej i dalej.
- No to wielki finał - zaśmiała się murzynka i pchnęła mocno. Ogórek wszedł cały! Tak głęboko jeszcze nikt jej nie posiadł. Lily chyba miała rację, że z zielonymi jest bardzo fajnie.
Rudowłosa sapnęła, czując jak zwieracz zamyka się za warzywem. Poruszyła biodrami, jakby chcą sprawdzić jak twardy ogórek układa się w jej ciele. Jęknęła, zaciskając pupę i próbując utrzymać w sobie intruza.
- Możesz… popchnąc go jeszcze dalej…? - wydyszała, cała drżąc.
- Są prostsze sposoby, żeby ogórek znalazł się w twoim brzuchu… - syknęła. - Miałam się nie droczyć, przepraszam. Ale głębiej już raczej nie pójdzie. To i tak imponujące, że cały wszedł w taką małą dupkę.
- Tylko go tam… dotnij… potrzyj… a go… wydalę… - Lei mówiła trochę bez sensu, ale czuć było jak bardzo na skraju jest, jak niewiele jej trzeba. Jak niewiele perwersji, tej lub innej, lecz równie intensywnej.
- Spróbuję - najpierw położyła obie dłonie na pośladkach wypiętej dziewczyny. Jedną zsunęła ku jej łechtaczce, pocierając ją kciukiem. Drugą skierowała do brązowej dziurki, rozwierając ją dwoma palcami. - Jestem już przez ciebie cała mokra. Oczekuję rewanżu.
- O bogowie… - jak tylko Lei poczuła palce, zaczęła niekontrolowanie przeć. Krzyknęła, kiedy ogórek naparł na zwieracz i zaczął wychodzić. Wydalała go powoli, czując jak intensywne to odczucie. Doszła od razu, ale orgazm budował się wraz z każdym centymetrem wychodzącego warzywa. Wrzeszczała i parła, czując, że wreszcie orgazm jest odpowiednio silny.
- Już ci lepiej? - zapytała po chwili Halruaanka, uważnie przyglądając się pulsującemu anusowi. - Bo z krzyków wnioskuję, że doszłaś.
- To był najdłuższy orgazm w moim życiu - wydyszała z trudem dziewczyna, nie zmieniając swojej pozycji.
- To chyba miło - zachęciła do dalszych zwierzeń, sama zaś wysunęła języczek i przesunęła nim po pulsującym, ciasnym otworku.
- Mhhhmm…. Uwielbiam jak coś tam ze mnie wychodzi - zamruczała ciągle dochodząca do siebie dziewczyna.
- No dobrze, a co ja z tego mam? - spytała w końcu dziewczyna.
- Jak zawsze, co zechcesz - Lei obróciła się do niej przodem, szeroko uśmiechając. - I jak zechcesz. Na przykład ogórka - zachichotała.
- A jakbym wolała parówkę? - zapytała, unosząc się z podłogi i zsuwając z siebie spodnie. Stała przy tym tyłem do przyjaciółki, a obnaża dupcia był w zasięgu ręki.
Lei drapnęła ją pazurkami, a potem dała mocnego klapsa.
- Pokaż tylko jak dużą - zamruczała.
- Zostawiam inwencję tobie - wyszła ze swoich spodni i rozejrzała się po wnętrzu. - Gdzie chcesz mnie posiąść? Tylko nie odpowiadaj mi tu, że gdzie tylko chcę. Mam ochotę być wyruchaną, a nie robić za przewodniczkę - oznajmiła wulgarnie.
- Możemy zostać tutaj - wymruczała Lei, jak zawsze chętna do podziwiania nagiej przyjaciółki. - Albo być bardziej ryzykowne, jeśli nie boisz się gniewu mojej mamy.
- Miałam raczej na myśli, czy na podłodze, czy w balii, czy opartą o ścianę - wyjaśniła. - I jako dobry gość, nie chcę nikogo rozgniewać.
- Zastanówmy się… - Leilena wstała i wymruczała zaklęcie. Zamiast szparki zaczął wyrastać jej tam wielki penis. Gruby, długi, pełen żyłek i nierówności, o solidnym żołędziu. - ...w którą dziurę mam cię zerżnąć?
- Co ja mówiłam o pytaniach? - przewróciła oczami w odpowiedzi. - Bierz mnie gdzie chcesz i jak chcesz.
- Oh, pytałam samą siebie. Bo jesteś takim kuszącym kawałkiem mięska… - popchnęła Siri w stronę balii, łapiąc przy okazji za miękką pierś przyjaciółki. W drobnym ciałku rudowłosej obudziła się mroczna strona, podsycana przez Nessalinę co jakiś czas. - Wypnij się, muszę sobie na tobie ulżyć.
Ciemnoskóra posłusznie oparła ręce o krawędź balii i rozstawiła nogi szeroko, bezwstydnie. Jej włoski lepiły się już od podniecenia.
- Najpierw warzywa, teraz mięso. Pełny posiłek - choć przyjęła bardziej spolegliwą postawę, ani trochę nie zmieniło to jej charakterku.
- Pyskata suczka - zamruczała Lei i wymierzyła mocnego klapsa, aż cały pośladek mocno się zakołysał. Złapała za biodra Siri i pchnęła mocno, bez przygotowania szturmując cipkę. W końcu nie było mowy o nie drażnieniu ciemnowłosej. Jęknęła, czując miękkie wnętrze. Już się przyzwyczaiła do tych doznań, potrafiąc wytrzymać przez jakiś czas bez wytrysku. Wymierzyła jeszcze jednego klapsa, po czym sięgnęła ręką po czarne włosy.
Kochanka zapiszczała jak pies. Skoro miała być suką, to na całego. Zacisnęła ścianki jak mogła najmocniej. Może dla przyjemności Lei, a może dla swojej własnej. Tak czy inaczej nie musiała się bardzo wysilać, bo czarodziejski trzon nie pozostawiał wolnego miejsca. Syknęła, gdy poczuła szarpnięcie swoich pukli.
- Tylko mi ich nie wyrywaj - zakazała. - Ale poza tym… używaj sobie. - Po czym dodała jeszcze - hau.
- Szczekaj, nieposłuszna suniu… - Lei byłaby się zaśmiała, ale rozkosz była zbyt mocna. Siri zbyt ciasna. Zamiast tego dyszała i sapała, pchając biodrami raz za razem, aż do końca. Nieważne czy wielki członek się mieścił czy nie. Złapała sporo włosów i szarpnęła do siebie, zmuszając kochankę do odchylenia głowy w tył.
- Hau, hau - murzynka sama z trudem powstrzymywała śmiech. Wszystko to traktowała jako wspaniałą zabawę. Kątem oka spojrzała na swoją “panią” i zaczęła wychodzić naprzeciw jej pchnięciom. W jej spojrzeniu błyszczało czyste pożądanie.
Rudowłosa czuła już narastającą przyjemność i zbliżający się wytrysk.
Wtedy się wycofała, opuszczając dziurkę Siri. Jej mina jasno wskazała, że się jej to nie spodobało. Nie zaprotestowała jednak. Zamiast tego zaczęła kręcić biodrami i jęczeć, w ten sposób próbując ponownie zachęcić swą “panią”. Leilena mocno przytrzymała te ruszające się biodra, rozchyliła na boki pośladki, wycelowała i pchnęła z całej siły. W anus czarnowłosej, który tak ślicznie pulsował.
- Aaaaach - kochanka niemal zawyła. I to już bynajmniej nie dla żartu. Czuły punkt pchnął ją w objęcia przyjemności i wystarczyło tylko parę sztychów, by przez jej ciało przeszedł dreszcz spełnienia. Absolutnie nie znaczyło to, że miała ochotę by zwolnić. Jeśli już, to zaczęła napierać na Leilenę jeszcze bardziej. Rudowłosa wcale nie zamierzała przestawać. Mając członka już dawno nauczyła się, że tylko wytrysk da jej odpowiednie spełnienie, przyniesie ulgę twardemu narządowi. Znowu złapała przyjaciółkę za włosy i zaczęła rytmicznie pchać, zanurzać się jak najdalej w anus, patrząc z fascynacją jak mieści się tam naprawdę wielki oręż. Ucisk wyćwiczonych ścianek był wielce przyjemny, ale to chyba entuzjazm z jakim Siri przyjmowała każde pchnięcie potęgował doznania. Dyszenie, przerywane okazjonalnym, długim jękiem. Dziewczyna nie protestowała przed odrobiną bólu, delektowała się nim niczym przyprawą do głównego dania. Wielogodzinne jak się wydawało podrażnianie się wcale jednak nie działało na wzmocnienie wytrzymałości Leileny. Po kilku następnych chwilach tej ostrej jazdy stęknęła głośno i wbiła się do końca zaczynając mocno tryskać głęboko w kochance.
- Dobrze wiedzieć, że wciąż cię podniecam, kochana - zachichotała Siri, ale głos uwiązł jej w gardle, gdy znowu zadrżała z przyjemności.
- Zawsze, skarbie - wydyszała z trudem rudowłosa.
- To dobrze, bo tatusiek chyba niedługo będzie miał nową kochankę - rzuciła w odpowiedzi ciemnoskóra, w nastroju na rozmowy.
- No proszę, jak rozumiem po rozmowie z mamą zdecydował się na wyjątkowo ciekawą służącą? - Lei nie byłaby sobą, gdyby nie pociągnęła za język.
- Możliwe, że doradziła mu coś czarodziejka ze stolicy - odparła, niby to tajemniczo, Halruaanka.
- Oh, to on jakąś zna? - zdziwiła się młodsza z dziewczyn, wysuwając z pupy Siri.
- No, rzekomo to jakaś znajoma jego córki - ciemnowłosa obróciła się powoli, by stanąć z przyjaciółką twarzą w twarz.
- Ciekawe, pewnie obudziła się w niej magia niedawno i nie wiedziałam o tym przed pójściem do akademii - stwierdziła z cała pewnością, rozpraszając zaklęcie i przywracając swój naturalny wygląd.
Siri udała, że się zamyśliła.
- To nie wykluczone - przeszła koło Lei, celowo ocierając się o nią bokiem i zaczęła zbierać swoje ubrania. - Chyba dosyć tych kąpieli, bo się zamienimy w gąbki.
- Jaka jest w zasadzie pora dnia? - zapytała rudowłosa, także sięgając po swoją sukienkę.
- No proszę, proszę. Naprawdę się tu zapomniałaś - murzynka uniosła brwi. - Już pora obiadowa. Południe dawno za nami.
- Akademia oduczyła mnie samodzielnego zaspokajania tego co zwykle czuję - westchnęła Lei i ruszyła do drzwi.
Kłótnia matki z córką skwasiły atmosferę na tyle, że przy obiedzie wszyscy czuli, że coś wisi w powietrzu. Jina nawet nie spoglądała na Leilenę i rozmowy przy stole nie chciały się kleić. Podobnie było przy kolacji. Z tego wszystkiego Lei nawet przeszła ochota na figle i tego wieczoru położyła się nadzwyczaj wcześnie, licząc że nawiedzi ją Nessalina. Skoro sprawy w domu wymagały czasu, by się zmienić, to mogła go poświęcić służąc swej pani.
Choć po prawdzie, nie miała w tym zakresie wielkiego wyboru.
 
Lady jest offline  
Stary 23-06-2019, 16:08   #67
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
Kiedy jej sny nabrały odcieni czerwieni, wiedziała już czego się spodziewać. Była w jakimś... zamku? Pałacu? Miejsce było równie majestatyczne, co straszne.


1

Wielkie, wyraźnie nie skonstruowane dla żadnego człowieka. I chyba gorące, choć Lei wcale nie czuła żaru. No, przynajmniej nie takiego z zewnątrz. Widok Nessaliny, spoglądającej na swoją służkę z pełgającymi w oczach ognikami nieodmiennie ją rozpalał.


2

- Zaspokoiłaś już swoją miłość do rodziny? - spytała, a jej głos był dla uszu rudowłosej niczym aksamit.
- Nigdy nie zaspokoję, pani. Szczególnie, że to takie… problematyczne - przyznała, zbliżając się. - Jestem tu jednak, bo chciałaś abym coś dla ciebie zrobiła.
- Tak - skinęła rogatą głową. - Mam pewien problem w krainie twojego świata, zwanej Calimshanem. Słyszałaś o niej?
- Słyszałam nazwę - przyznała niezbyt pewnym tonem, choć przecież miała lekcje geografii. - Wydaje mi się, że to daleko od Halruy.
- Hmm… możliwe - przyznał niepewnie sukkub, marszcząc brwi. - Nie znam geografii każdej waszej ludzkiej krainy. Ale to bez większego znaczenia, jeżeli znowu mnie przywołasz.
- Nie umiem cię przywołać - zauważyła Leilena. - To był skomplikowany proces, którego nie umiem odtworzyć.
- Zła odpowiedź Leileno, zła odpowiedź - czarcica pogroziła palcem. - Mniej wymówek, więcej pomysłów.
- Przepraszam, pani… - dziewczyna lekko się skuliła - ...ale nie mam pomysłów… za pieniądze można wykupić usługi magiczne, ale nie mam takich sum… no i nie będzie to przywołanie ciebie… To naprawdę duża odległość…
Sukkub się skrzywił.
- Nie podoba mi się zdradzanie mojego imienia jakiemuś przypadkowemu magowi. Nic nie zapamiętałaś z tego rytuału swojej kochanki? - spojrzała uważnie na rudowłosą.
- Dlatego powiedziałam, że nie będzie to przyzywanie ciebie - Lei trochę zdziwiona zamrugała oczami. - Mogłabym wykupić jakieś teleportacyjną magię.
- Mogłabyś, to prawda - strzepnęła ze skrzydła jakiś niewidoczny paproch. - W twoim kraju faktycznie jest dużo takich możliwości. No, niech będzie - zdecydowała. - W Calimshanie, w mieście Calimport, żyje pasza Druzir yn Kalil. Więzi on mojego sługę: Andera. Chcę, żebyś go uwolniła - powiedziała w wielkim skrócie.
Lei zbladła. Potrafiła robić różne rzeczy, ale to zadanie… Przełknęła głośno ślinę.
- Zrobię co w mojej mocy, pani. Ale obawiam się, że moje umiejętności… mogą okazać się o wiele za małe. Nie znam miejsca i krainy, a moja magia jest jeszcze słaba.
- Kalil ma słabość do kobiet, co możesz wykorzystać - sukkub wyraźnie nie podzielał wątpliwości swej służki. - Poza tym będę służyła ci radą - dodała na otuchę.
- Zrobię co w mojej mocy - powtórzyła, ale niezbyt entuzjastycznie. Przecież to brzmiało jak zadanie nie do wykonania dla takiej jak ona! - Ale będzie mi musiała pani powiedzieć wszystko co wie na ten temat i przekazać środki, abym mogła przenieść się w obie strony.
- Mój głupi sługa postanowił wkraść się do haremu paszy, gdzie został pojmany - Nessa machnęła skrzydłami. - Przebywa w lochu w siedzibie Kalila, gdzie pewnie przypalają go żywym ogniem i takie tam - określiła lekceważąco. Jak na kogoś, kto wysyłał pomoc, była mało empatyczna. - Odebrano mu księgę, która jest... hmm - sukkub zamyślił się, szukając dobrego określenia - soczewką, skupiającą moją moc. Jest zatem skuty i bezbronny.
- Skoro jemu się nie udało wkraść do haremu, jak mogłoby udać się mi? Nie jestem doświadczona w oszukiwaniu.
- Ale przecież ty się nie musisz wkradać, prawda? - zamruczała demonica unosząc palec do policzka dziewczyny.
- Musiałby mnie przyjąć - zamruczała Leilena, ten jeden mały dotyk od razu dodał jej otuchy.
- Ja cię przyjęłam. Uważasz, że mam zły gust? - uniosła brew.
- Z tobą… z tobą było inaczej, pani - rudowłosa spróbowała wytłumaczyć. - W tym Calimshanie na pewno mają specyficzne zwyczaje, prawa i tym podobne, których ja nie znam. Bardzo łatwo wtedy o pomyłkę.
Rozumiała w pewnym sensie rolę szpiega i zawsze uważała, że powinien był on się przygotować do swojej roli. Improwizacja mogła się udać na kilka godzin jak z drowką, gdzie Lei wcale nie musiała robić nic poza słuchaniem jej. Ale zadanie, które stawiała przed nią Nessalina? Może za kilka lat byłaby w stanie powiedzieć, że jest do tego przygotowana.
- Pewnie jakieś mają - przyznała niechętnie czarcica. - Ale liczę na to, że nikt z nich nie będzie myślał głową. Szczególnie, jeśli wykorzystasz moc mojego prezentu - dodała. - Poza tym, jeżeli uwolnisz Andera to przecież nie każe się wynieść na rękach… - urwała. - No, chyba że podpalili mu stopy, to niewykluczone - postukała się palcem po brodzie. - Tyle, że na to też pomoże mój prezent, więc nie ma problemu.
- A jak sprawić, żeby mi go nie zabrali? - zapytała zupełnie nieprzekonana dziewczyna. - Można go jakoś… magicznie ukryć, albo zmienić w coś innego?
Nessalina ponownie zastanowiła się, zanim udzieliła odpowiedzi.
- Możesz mieć rację, że trochę rzuca się w oczy - określiła eufemistycznie wielki, różowy kij. Klasnęła w dłonie i zupełnie znikąd, jakby wyczarowany z powietrza, pojawił się drewniany kufer. Demonica pochyliła się nad nim, odruchowo eksponując swe kuszące kształty, i wygrzebała z niego jakiś zwój. - To ci powinno pomóc - stwierdziła, wręczając Leilenie pergamin. - To zaklęcie, które pozwala ukryć magiczny przedmiot. Zmienia jego kształt i blokuje magiczną aurę.
- Dziękuję - uśmiechnęła się rudowłosa. - Jak długo działa?
- Jakieś pięć dni. Mniej więcej - pokręciła dłonią. - Potem aura przedmiotu się przebije.
- Mam nadzieję, że nie będę musiała być tam tak długo - westchnęła Leilena. - Nie chciałabym zostać wyrzucona z Akademii.
- Więc szybciutko zawrócisz w głowie paszy, uwolnisz mojego sługę i wrócisz do domu, albo do Akademii - sukkub nie widział żadnych problemów. - Więcej wiary w siebie - dodał nawet, choć chyba tylko dlatego, że uznał iż tak wypada.
Leilena stłumiła westchnięcie. Nessalina była bytem, któremu rudowłosa nieustannie chciała służyć i odczuwała czyste podniecenie robiąc to. Mimo to demonica była całkiem oderwana od materialnej rzeczywistości.
- Moja wiara w siebie jest silna, to zadanie jest ponad moje skromne umiejętności. Nie mogę wykupić usług teleportacyjnych ze swojej rodzinnej miejscowości, muszę to zrobić w stolicy. Ale tam nie mogę podczas nauki, bo wyrzucą mnie z Akademii za nieobecność - tłumaczyła. - A wtedy moje umiejętności nie będą rosły. Potrzebuję odrobinę pomocy z tą teleportacją - podsumowała. - To naprawdę daleko.
Nessalina westchnęła, ale zachowywała cierpliwość wobec swojej służki.
- Przecież wasze państwo jest pełne magów. Musisz mieć gdzieś w okolicy krąg teleportacyjny, choćby i prywatny. A może… tutaj chodzi po prostu o brak motywacji? - demoniczna kobieta przymknęła oczy. - Czego chciałabyś w zamian? - zapytała wprost i bez śladu gniewu. - Spełnienia jakichś fantazji? Mocy? Pieniędzy?
- Obecnie do życia potrzebuję jedynie nieustannego seksu i opieki swojej pani - westchnęła szczerze Lei, machając ręką. Bo nie o to jej chodziło. - Może po pierwszym takim zadaniu nabiorę pewności. Teraz jej po prostu nie mam.
Czarcica ujęła w dłonie twarz dziewczyny i oparła swoje rogi o jej czoło. Spojrzała jej głęboko w oczy, w dziwnie czułym geście.
- Dasz radę Leileno. Obudzisz się, popytasz o krąg teleportacyjny, a jeśli coś pójdzie nie po twojej myśli, to możesz znowu porozmawiać ze mną w snach - pełne usta demona były tak blisko, że Lei wyraźnie czuła jej oddech.
Rudowłosa jęknęła cicho, czują przyspieszone bicie serca i zbierającą się w cipce wilgoć. Nie umiała nad tym panować.
- Tak, pani. Muszę mieć tylko środki na wykupienie transportu i możliwość powrotu. Chcę ci służyć… oddać ci wszystko…
- Nie możesz liczyć na prezent od mamusi? Albo tatusia? - w oczach sukkuba błyszczały psotne iskry.
- Niestety - wymruczała Lei. - Lepiej też, żeby nic o tym nie wiedzieli, prawda?
- Słuszna uwaga - przyznał sukkub, odsuwając się odrobinę. - Dobrze, otrzymasz trochę złota. Nie mogę pozwolić, żeby w niższych planach plotkowano o tym, jak skąpa jest Kolekcjonerka… - a po krótkim namyśle dodała - no, chyba że jak skąpo jest ubrana.
- Dziękuję, pani - Lei uśmiechnęła się, wyraźnie podziwiając wygląd Nessaliny.
- Należy dbać o swoje inwestycje. Szczególnie te wyjątkowo ładne - ciekawe, czy takie kokietowanie leżało w naturze każdego sukkuba, czy też to tylko Nessalina lubiła schlebiać śmiertelnikom. - Po przebudzeniu będzie na ciebie czekać sakiewka złota. Postaraj się ją dobrze wykorzystać - czarcica pogroziła Leilenie palcem, ale uśmiechała się przy tym szeroko, co odbierało groźbie… no cóż, grozy.

Jako się rzekło, Lei przebudziła się w swoim łóżku, a tuż obok niej leżał pękaty woreczek. Zajrzałą do środka i faktycznie odnalazła w nim pieniądze. Tyle, że nie były halruaańskie. Nie zgadzały się zupełnie symbole, ani nawet kształt. Złoto to jednak złoto, jako córka kupca Lei była tego w pełni świadoma. Schowała to wszystko pod łóżko, wstając i ubierając się w swoją bardzo krótką, białą sukienkę. Postanowiła poszukać Jiny i Siri. Musiała im oznajmić, że wybiera się na wycieczkę i może jej nie być przez kilka dni. To nawet pasowało do chłodnych chwilowo stosunków z matką.
Mamę było znaleźć łatwo o tej porze była w kuchni. Tego poranka towarzyszyła jej jednak jakaś Halruaanka - ciemnowłosa, zaokrąglona dziewczyna w wieku Siri. Lei widziała, jak jej tata zabawiał się z podobnymi do niej i teraz, gdy znowu odkuł się w biznesie, najął na służbę kogoś w swoim guście.
- Cześć mamo - przywitała się rudowłosa, zezując na nową kocha… służącą. Przy okazji rozejrzała się za czymś do jedzenia. - Przepraszam za wczoraj.
Jina spojrzała na córkę z ukosa. Chyba chciała powiedzieć coś kąśliwego, ale ugryzła się w język i zamiast tego odpowiedziała:
- Przeprosiny przyjęte.
Gospodyni wraz z nową gosposią przygotowywały warzywa na śniadanie i te, które były już umyte i gotowe leżały w równym rządku na stole. Lei usiadła przy nim. Skoro była służąca, to ona nie miała już ochoty pomagać, zresztą jej mama sobie na to nie zasłużyła. Przyglądała się ciekawie nowemu nabytkowi.
- Wybieram się dziś na wycieczkę, może mnie nie być kilka dni. Zajmiecie się Siri, gdyby chciała zostać?
- Wycieczkę? Tak sama? - zdziwiła się mama, choć nie był to jeszcze wstęp do gniewnych zakazów.
Nowa dziewczyna uśmiechała się sympatycznie. Ciasna spódnica do kolan przyjemnie opinała jej nogi, a luźna bluzeczka podskakiwała w rytm ruchów jej dłoni, gdy kroiła warzywa. Zdecydowanie była z kategorii tych, które było za co złapać. Pasowała zdecydowanie do tego, co lubił tata. Lei uśmiechnęła się do niej lekko.
- Okolica jest spokojna, przecież mnie nic nie napadnie. Potrzebuję oczyścić głowę przed powrotem na drugi semestr.
Matka zinterpretowała jej słowa na swój sposób, ale nie protestowała.
- Może faktycznie potrzebujesz trochę ochłonąć - zgodziła się. O bezpieczeństwo Lei za bardzo nie musiała się martwić. W okolice miast dzikie zwierzęta się nie zapuszczały, a przestępczość w całym państwie była znikoma. Trudno jest umknąć przed kryształową kulą lub sadzawką wieszczącą. - Ale dlaczego nie chcesz zabrać ze sobą przyjaciółki?
- Jeszcze z nią o tym nie rozmawiałam - było to całkiem szczere, choć nie dodała, że wcale nie chciała zabierać Siri na tę wyprawę. W końcu musiała chronić wiedzę o Nessalinie i ograniczać ją do swojej głowy. - Pytam na wszelki wypadek, żeby nie poczuła się jakbyśmy ją wyganiali.
- Nie musisz się martwić. Umiemy zadbać o gości - i choć Jina wcale nie miała takich intencji, zabrzmiało to dwuznacznie.
- Dziękuję - Lei uśmiechnęła się i czekając na posiłek gapiła się dość bezpośrednio na obie kobiety. Służąca dość szybko zaczęła czuć się niepewnie pod takim skrupulatnym spojrzeniem. Nie komentowała tego jednak, skupiając się na swojej pracy. Wkrótce wiedziona głodem rodzina zaczęła zbierać się w kuchni. Jedni bardziej, inni mniej rześcy zbierali się przy stole wymieniając poranne pozdrowienia i zerkając z zaciekawieniem co też czeka na nich na stole.
Po posiłku nie było żadnego problemu, by zaczepić Siri sam na sam. Dziewczyna jak zwykle była w dobrym nastroju.
- Dziś było jakby mniej chłodno przy stole. Przeprosiłaś się z mamą?
- Poniekąd. Chyba wolę, żeby sprawy na razie same się poukładały po tym szoku, jaki im zgotowałam - zachichotała. - Planuję zniknąć na trochę. Chciałabym, żebyś z nimi została tutaj jeśli dobrze się bawisz. Służyła mi za szpiega.
- Zniknąć? - zdziwiła się ciemnoskóra. - A skąd taki pomysł?
- Nie śmiej się, ale przyśniło mi się, że to będzie dobry pomysł - wyszczerzyła się rudowłosa.
- Ahaa… - odparła niepewnie koleżanka. - Znowu coś knujesz? Jakąś orgię, czy co? - splotła ręce, eksponując przy okazji swój biust i spoglądając uważnie na Lei.
- Wbrew pozorom nie, chciałabym, żeby było jak najmniej mocnych wrażeń dla mnie przez chwilę - układała słowa szybko, zgrabnie i zgodnie z prawdą. - Jestem ciekawa czy wszyscy sobie poukładają to w głowie jak mnie nie będzie i co się wydarzy jak wrócę jeszcze przed końcem przerwy.
- Czy mam sobie poczytać za komplement, że uważasz iż przy mnie nie unikniesz mocnych wrażeń? - droczyła się po swojemu.
- To chyba jasne, wystarczy, że widzę jak twoje piersi kołyszą się pod bluzką - jęknęła Lei, przygryzając wargę.
- Dobra odpowiedź - ucieszyła się przyjaciółka. - Długo cię nie będzie?
- Dzień, może kilka. Zależy gdzie mnie wywieje i kiedy będę gotowa na kolejną konfrontację z mamą.
- Gdzie cię… - powtórzyła pod nosem Siri. - Co ty, z domu uciekasz? - tym razem brzmiała na trochę zaniepokojoną.
- Gdzie tam, po prostu nie wracam na noc.
Halruaanka położyła rudowłosej dłoń na ramieniu.
- Jeżeli potrzebujesz się z czegoś wygadać, to zawsze cię wysłucham - chyba już wyolbrzymiała w wyobraźni co chodzi po głowie Leileny. - A tutaj na pewno nie będę się nudzić z Marcusem i Agatusem.
- Jeśli mi nie wywietrzeje to wygadam się po powrocie - zadeklarowała rudowłosa. - A teraz czas na mnie, bo jeszcze mi się odwidzi.
Pocałowała koleżankę na dowidzenia i pobiegła do swojego pokoju. Musiała jeszcze tylko wynieść swoje rzeczy i już mogła poświęcać się w pełni swojej pani. Magiczny kostur, ubrania, pieniądze, wszystko grzecznie na nią czekało. Pozostawało jednak pytanie, gdzie się udać? Do Iwuliusa, starego dziadka dzięki któremu dostała się do Akademii? Arcymag na pewno zadawałby za dużo pytań. Więc do któregoś z czarodziei w mieście. Tylko którego? Jej rodzina nie miała kontaktów w takich kręgach. Chyba, że mogłaby pomóc przyjaciółka Inis - Sara? To z kolei zmusiłoby do wciągnięcia w to wszystko siostry, co mogło nie być dobrym pomysłem. Zamierzała popytać w miasteczku, nie chciała, aby ktokolwiek z rodziny dowiedział się, że szuka teleportacyjnego kręgu.


_______________________
1 - autora nie znam, chętnie poznam
2 - grafika autorstwa Mitcha Fausta
 
Zapatashura jest offline  
Stary 07-07-2019, 09:11   #68
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Alaurim nie było dużym miastem... szczerze mówiąc, było ledwie miasteczkiem, które Lei dobrze znała. Wieża arcymaga znajdowała się pół dnia spacerem na północ, a na miejscu czarodziei było tyle, co kot napłakał. Jednak podobno w innych krainach, magowie byli tak rzadcy, że taka garstka wystarczyłaby by wprawić wszystkich w zdumienie. Ciekawe jak było w tym całym Calimporcie, do którego miała się udać?
Wypytywanie nie trwało długo, bo i w Alaurimie nie dałoby się utrzymać w tajemnicy tak imponującej magii. Niejaki Złoty Drue, które na swe imię zarobił udzielając swego magicznego talentu innym, oferował usługi teleportacyjne za pieniądze. Mieszkał w imponującej kamienicy, którą Leilena mijała w swoim życiu tak często, nie dałoby się tego zliczyć. Było to dobre miejsce, aby zacząć. Co prawda ktoś kto mieszkał w takiej kamienicy pewnie swoje za usługi pobierał, ale nie widziała powodu, dla którego miałaby nie spróbować. Skierowała tam swoje kroki, głośno pukając do drzwi. Otworzyła jej dziewczyna, niewiele starsza od niej samej… o ile w ogóle. Piegowata Halruaanka zmierzyła ją wzrokiem i ostrożnie zapytała.
- Czy mogę w czymś pomóc?
- Czy pan Drue jest w domu? - zapytała Lei, uśmiechając się. - Podobno można u niego wykupić usługi.
- Jest - przyznała służąca. - Jest panna umówiona? Nie mam nikogo w grafiku…
- Nie jestem, bo dopiero dziś podjęłam taką decyzję. Za to przyniosłam złoto - jeśli nie działał urok, zawsze można było próbować w ten sposób.
- To jest jakiś wstęp - mruknęła w odpowiedzi, wyraźnie nie przekonana. - Ale Złoty Drue nie przyjmuje bez zapowiedzi.
Jak na zawołanie z wnętrza korytarza dobiegł męski głos.
- Kto to?
- Nie wiem proszę pana. Niezapowiedziana klientka - odparła służąca, odwracając się plecami do Lei.
- Mam na imię Leilena i mogę się bardzo ładnie odwdzięczyć za jedną małą teleportację mojej osoby - skorzystała z sytuacji rudowłosa.
- No wie panna, nieładnie tak krzyczeć od progu - obruszyła się piegowata, ale czarodziej najwyraźniej miał inne zdanie.
- Niech wejdzie - zezwolił.
Służąca kaszlnęła nerwowo, ale otworzyła szeroko drzwi i odsunęła się na bok. Złoty Drue okazał się być blondwłosym mężczyzną, takim już nie młodym, ale jeszcze nie starym. Włosy miał bardzo starannie doprowadzone do stanu nieładu, rozchełstana biała koszula nadawała mu zawadiacką aurę. Zdecydowanie nie sprawiał wrażenia książkowego mola.
- Bardzo dziękuję - uśmiech rudowłosej się poszerzył, nawet jeśli w zachowaniu tej dwójki wyczuwała coś dziwnego. Weszła do środka, zbliżając się do mężczyzny. - Ta niezapowiedziana wizyta przez moich rodziców, nie chciałabym, aby mnie zdążyli znaleźć - mrugnęła wesoło, aby nie brał w pełni tych słów poważnie, choć już ta dziewczyna, która otworzyła drzwi, mrugnięcia widzieć nie mogła.
- Przez rodziców? - zmierzył swojego gościa wzrokiem. Minę miał przy tym zamyśloną, jakby prawie rozpoznawał dziewczynę, ale nie był pewny skąd. - Jakieś… problemy?
Nie zdziwiłaby się, gdyby ją rozpoznał. Rudy kolor włosów jest bardzo charakterystyczny, tak jak cała Lei.
- Raczej chęć kilku chwil samotności. Nic wielkiego, nie jestem już przecież dzieckiem.
- Niczego takiego nie powiedziałem - uniósł dłonie. - Zapraszam do pracowni, omówimy tak sobie wszystko. A ty przynieś nam wody - spojrzał nad ramieniem Leileny na swoją służącą.
Złoty czarodziej z pewnością nie był dusigroszem. Już w korytarzu na ścianach wisiały obrazy, a pracownia okazała się być niemal wyściełana miękkimi dywanami. Widać nie do pomyślenia były w tym wystroju zwykłe krzesła, więc Lei przyszło usiąść w wygodnym, ale bardzo głębokim fotelu. Aż nie sięgała stopami podłogi!
- Co miała panna na myśli, mówiąc nic wielkiego?
- Moja mama uważa moje stroje i zachowanie za wielce niestosowne - wzruszyła ramionami, siadając jednak tak, żeby jej szczupłe uda były nieco rozchylone i uwidaczniały odrobinę białych majteczek pod bardzo krótką sukienką.
- O zachowaniu nic mi nie wiadomo, ale strój faktycznie jest nietypowy - w Halruaa obowiązywała sztywna etykieta jak powinni się ubierać członkowie różnych kast społecznych. Drue stosował się do tego jedynie, jeśli bardzo naciągnęłoby się niektóre definicje. Szeroki pas z torbą na magiczne komponenty był jednak zgodny z obowiązującą modą i nie pozwalał go pomylić z kimś pozbawionym magicznego talentu.
- Jestem zwolenniczką znacznie większych swobód w pewnym zakresie. Niektórzy nazywają to rozwiązłością, ale sami tylko kryją się za fasadą - odpowiedziała dwuznacznie.
- I, jak się domyślam, szuka panna miejsca bardziej… swobodnego? - zachęcony słowami rudowłosej, pozwolił sobie błądzić wzrokiem po jej sylwetce.
- Tego jeszcze nie wiem. Chciałabym dostać się do miejsca egzotycznego. Poznawać inne kultury - poruszyła się na fotelu, pokazując mu jak swobodnie poruszają się piersi pod jej sukienką.
- Niczego ciekawego w innych kulturach nie ma - czarodziej wzruszył ramionami. Nacjonalistyczna, typowa dla Halruanczyków opinia. - Może za paręset lat, jak trochę dorosną.
- Mimo wszystko, chciałabym się przekonać sama - Lei nie dyskutowała z takim nastawieniem, ciągle się uśmiechając. - Myślałam nawet o Waterdeep.
Mężczyzna prawie się wzdrygnął.
- Paskudne miejsce, odradzam.
- O, a tak ładnie o tym mówią. Czemu paskudne? - zainteresowała się. Jej nogi jakby odrobinę się jeszcze rozchyliły.
- Nigdzie nie znajdziesz równie ohydnej przystani łajdactwa i występku - odparł, ale z każdym kolejnym słowem trochę umykał mu wątek, a oczy pięły się wyżej po odsłoniętych udach Leileny.
- A Cormyr? - podała kolejną nazwę z lekcji geografii, celowo klucząc. Zdecydowanie nie przeszkadzała mu patrzeć, sama też z ciekawością oglądała sobie jego sylwetkę. Twarz. I krocze. Był szczupły, ale w typowy dla magów sposób zaniedbywał ćwiczenia fizyczne. Z drugiej strony nie sposób było przegapić, że o siebie dbał, nawet czuć było od niego nutę perfum. Lei nie przeoczyła też, że założył nogę na nogę, jakby chcąc coś ukryć.
- Banda dworskich intrygantów - padła przewidywalna odpowiedź.
- A jest jakieś miejsce, które uważa pan za… przyjemne i rozkoszne do odwiedzenia? - zamruczała leciutko, celowo tak formuując pytanie.
- Ledwie odbudowaliśmy własne państwo po Rozszczepieniu - wspomniał magiczny kataklizm sprzed dwóch dekad. - Po co szukać czegoś za górami?
- Dlatego pytałam o miejsce, a nie o kraj - przygryzła dolną wargę, patrząc mu w oczy.
- Jezioro Halruaa jest piękne o tej porze roku - zaproponował, podtrzymując jej spojrzenie.
- No proszę, może powinnam się wybrać? - zastanowiła się. - Ale też chciałabym dostać się gdzieś daleko. Trudniej znaleźć. Byłby mnie pan w stanie przenieść do… - udała, że się zastanawia - ...Calimportu?
- Na tę pustynię? - zdziwił się. - Już dalej od jeziora się nie da - skrzywił się.
- Jeśli da pan radę, to może mi pan najpierw pokazać jezioro - zaproponowała. - Można tam pływać nago?
Tak otwarcie zadane pytanie mocno zbiło go z tropu. Odchrząknął by dać sobie czas na zebranie myśli.
- Cóż… a stać pannę na tyle teleportacji? - uciekł do praktycznych tematów.
- Mam złoto na przeniesienie do Calimportu - uśmiechnęła się, a uda teraz już dość otwarcie były rozchylone. - Nad jezioro… to zależy już od pana - oblizała się.
- To bardzo… kusząca propozycja, panno Leileno - choć był już przecież dojrzałym mężczyzną, bezpośredniość rudowłosej go peszyła. - Ale obawiam się, że czas mi na to nie pozwala.
- No dobrze, obejrzę je kiedy indziej - przerwa między udami naturalnie się zmniejszyła. - A ile będzie kosztować teleportacja do Calimportu?
- Tak normalnie biorę za taką usługę dwieście złotych monet, ale w drodze wyjątku niech będzie sto pięćdziesiąt - naturalnie oznaczało to, że zarobiłby już przy stu, a rzeczywiste koszty musiały być jeszcze niższe.
- Oh - Lei zrobiła smutną minkę. - Nie da się sprawić, żebym zmieściła się w stu złotych monetach, abym miała jeszcze na powrót? - zapytała, nachylając się lekko w stronę maga. Co prawda nie miała dekoltu, ale piersi pod sukienką poruszały się bardzo swobodnie.
Mężczyzna, jak na kogoś, kto wyraźnie lubił korzystać z życia, zdawał się być trochę zmieszany postawą rudowłosej. Czyżby peszyły go tak śmiałe kobiety?
- Powrót? No tak. Pewnie dałoby się odłożyć taką płatność w czasie. W sensie, po powrocie dopłaci panna resztę - zaproponował.
- Myślałam może o odpracowaniu - zaproponowała z kokieteryjnym uśmiechem.
- W jakiej… - przełknął ślinę - formie?
- A w jakiej formie pan by sobie życzył? Jestem bardzo otwarta na propozycje - zniżyła lekko swój głos.
- Może wspólny wieczór? Poświęcony naturalnie na dyskusje o wyższości naszej kultury nad calimszycką - wyjaśnił.
- Oczywiście, zaraz po powrocie - zgodziła się chętnie, szeroko uśmiechając.
- Dobrze, więc jesteśmy umówieni - odchrząknął. - A ten cały Calimport? Ma panna na myśli jakiś sigil? Konkretny krąg? - rozmowa o pracy pozwalała mu odzyskać rezon.
- Nie znam się na nich - przyznała szczerze. - Może tam w wyższych sferach, gdzie żyją… jak oni się tam zwą… sułtanami? Nie, oni chyba mówią na siebie pasza, prawda?
- Wyższe sfery… Wyzyskiwacze i tyle - machnął lekceważąco ręką. - Ale jest jeden czarodziej w Calimporcie, do którego mógłbym cię skierować. Tylko jak on się nazywał? - zamyślił się. - Te ich wszystkie przyrostki, przedrostki. Omar yn Kalil yn Amu, czy jakoś tam. I cała masa tytulatury. Syn Powietrza, Mistrz Magii i tak dalej i tym podobne. To genasi - dodał na końcu, jakby mimochodem.
Czy to mógłby być przypadek, a może oni wszyscy nazywają się podobnie?
- Zna go pan osobiście? Nie wiem czy chciałabym go poznać od razu, o dzielnicę chodziło mi w kontekście zwiedzania i poznawania kultury - rudowłosa tłumaczyła dość ostrożnie. - Choć na pewno będę potrzebowała maga do powrotu - to było tylko częściowe kłamstwo.
- Znam jak znam - machnął niezobowiązująco ręką. - Ale bez kręgu po drugiej stronie nigdzie się panna nie wybierze. A on przynajmniej nie weźmie cię w niewolę.
- W takim razie zgoda, niech będzie on.
- A zatem bierzmy się do roboty - zadecydował Drue. - No, jak tylko wpłaci panna zaliczkę - sprostował zaraz.

Lżejsza o sto złotych monet, choć równocześnie przekonana, że więcej już nie będzie musiała wydawać, Leilena ruszyła w ślad za czarodziejem. Teleportacyjny krąg znajdował się na otoczonym murem placyku za jego kamienicą, co było zupełnie sensowne - wielu mieszkańców korzystało z niego aby przetransportować takie czy inne towary, a te łatwiej było wwieźć na wozie, niż wnieść na plecach.
Mag, zwany złotym, polecił dziewczynie stanąć w środku kręgu i otworzył przytarganą ze sobą wielką, okutą srebrem księgę. Już nabierał wdechu by zacząć inkantację, kiedy wyraźnie sobie coś przypomniał. Zmarszczył czoło i poprosił Lei o chwilę cierpliwości. Wrócił się do budynku, tylko po to by po minucie szybko wyjść na plac i wręczyć rudowłosej kawałek pergaminu z wyrysowanym na nim, jeszcze wilgotnym od atramentu, skomplikowanym symbolem.
- To sigil tego kręgu, tak na wszelki wypadek - wyjaśnił. Zadowolony, że dopełnił już wszystkich obowiązków ponownie otworzył swoją czarodziejską księgę i tym razem nic już nie przerwało czarowania. Krąg rozświetlił się jasno, a obraz przed oczami panny Mongle zamigotał i skręcił się jak wzburzona tafla wody. Uczucie było bardzo dezorientujące. Kiedy Lei ponownie przejrzała wyraźnie na oczy, była już w zupełnie innym miejscu. Krąg w którym stała były wyryty w granicie i w przeciwieństwie do tego, który stworzył Złoty Drue, znajdował się w zamkniętym, kamiennym pomieszczeniu. Na pierwszy rzut oka pustym, jeśli nie liczyć kamiennego postumentu. I to właśnie zza niego wyleciała nagle niska, skrzydlata istotka. Nawet Lily była przy niej olbrzymem, bo czerwony, ognisty stworek miał najwyżej dwie stopy wzrostu, a chyba nawet mniej. Trudno było się dobrze przyjrzeć, bo miotał się we wszystkie strony wykrzykując coś w niezrozumiałym języku.
To był dopiero skok na głęboką wodę. Sama w całkowicie innym, obcym kraju, bardzo daleko od domu. Ale przecież to nie szkodzi, prawda? Pozytywne nastawienie rudowłosej pozwoliło jej nawet się uśmiechnąć.
- Witaj - odezwała się we wspólnym. - Przepraszam, że tak bez zapowiedzi.
Istotka… czym ona w ogóle była? Kształty miała kobiece, ale płonące włosy… nie, ogień zamiast włosów, podpowiadały że to mógł być jakiś żywiołak. Niemniej słysząc wspólną mowę, stworzenie umilkło i spojrzało oczami niczym żarzące się węgielki na Lei. Cisza niewiele jednak zmieniała, skoro harmider mogący obudzić umarlaka odbijał się jeszcze echem wśród ścian. Lei westchnęła cichutko.
- Jest tu gdzieś właściciel tego kręgu? Twój… - zawahała się - ...pan? Mogę stąd wyjść?
Byłoby miło uzyskać jakąkolwiek odpowiedziedź. A gdyby nie, to zamierzała ruszyć ku wyjściu.
Stworek dalej chaotycznie szarpał się w powietrzu, ale najwyraźniej był rozumny. Odezwał się bowiem we wspólnej mowie.
- A kto ty? - głos brzmiał trochę jak sycząca para. - Pan się nikogo nie spodziewał.
- Jestem Leilena - dziewczyna dygnęła. - I tak jak mówiłam, przepraszam, że niezapowiedziana. Nie było kiedy.
- Skąd znasz pana? - syknęła istotka, zbliżając się trochę i pochylając w kierunku rudowłosej.
- Nie znam twojego pana, ale ten czarodziej, który mnie tu przysłał zna. Złoty Drue - tłumaczyła cierpliwie rudowłosa, ciekawie przyglądając się istocie. - Jesteś bardzo ładna.
To określenie zaskoczyło bezimienne stworzenie.
- Co to “ładna”? - spytało.
- Taka, która mi się podoba - Lei błysnęła ząbkami. - Mogę stąd wyjść?
- Nie - pióropusz ognia aż rozrzucił iskry, gdy stworzonko nim potrząsnęło. - Pan musi przyjść i pozwolić.
Na szczęście Leilena słyszała już kroki dobiegające gdzieś zza zamkniętych drzwi. Czekała spokojnie. W końcu przybyła tu w pokoju. Zapytała tylko:
- Jak nazywa się twój pan?
Węgielki czarnych oczu rozszerzyły się w bezbrzeżnym zdziwieniu.
- Jak możesz nie znać imienia pana? To Przeczcigodny Omar yn Kalil yn Amu, Syn Akadi, Arcymistrz Magii, Opiekun Sabbanu… - istota paplała tytuł za tytułem, gdy drzwi otworzyły się na oścież. W progu stanęło istne zjawisko w błękicie. Leilena nie była pewna, czy kiedyś widziała tyle niebieskiego na raz, jeśli nie liczyć nieba.
 
Lady jest offline  
Stary 27-07-2019, 19:09   #69
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację

Cera, oczy, włosy, ubiór - wszystko w różnych odcieniach niebieskiego. Fryzura mężczyzny falowała na jakimś niewyczuwalnym wietrze, co chwila przesłaniając mu wzrok… dość rozgniewany, jeśli Lei dobrze oceniała. Jak to było? Genasi? Ukłoniła się.
- Przepraszam za nagłe, niezapowiedziane najście - powiedziała zanim się odezwał. - Jestem Leilena, przeniósł mnie tu Drue zwany Złotym.
- Drue zwany… - nie dokończył. Odgarnął z czoła niesforną grzywkę, która zaraz znowu opadła mu na twarz. - I czego szukasz w moim domostwie, Ucałowana Przez Ogień? - zapytał. Głos miał dość niski, niemal chłopięcy, ale bardzo dźwięczny i miły dla ucha.
- Podobno cię znał i uznał, że może mnie tu przysłać - wytłumaczyła. - Więc w tym momencie… chyba szukam wyjścia, o ile nie pragniesz czegoś ode mnie - uśmiechnęła się słodko i całkiem szczerze.
- A co mi przynosisz? - nie zrobił nawet kroku od progu.
- Przyjemność - wypaliła bez zastanowienia.
- Nie jest to zły dar - uśmiechnął się w końcu, a jego mina rozpogodziła jak niebo po deszczu. Wyciągnął dłoń do Leileny. - Chodźmy, to takie klaustrofobiczne miejsce.
- Zgadzam się - przyznała od razu, dotykając jego dłoni i pozwalając się prowadzić. Musiała przyznać, że kupczenie swoim ciałem podobało się jej tak samo jak służenie. Przychodziło naturalnie. Oczywiście nie powinna tak, to było złe i tak dalej. Tyle, że nie potrafiła przestać. I wcale nie chciała.
- A ty - podniósł głos nad ramieniem dziewczyny. - Pilnuj dalej kręgu.
Nie zwracając więcej uwagi na...kogo? Swoją służącą? Chowańca? Tak czy inaczej, czarodziej poprowadził swojego gościa krótkim korytarzykiem, kończącym się schodkami. Na ich szczycie Leilena pierwszy raz poczuła, jak owiewa ją bryza, choć Omar cały czas wyglądał, jakby stał w jakimś przeciągu.
- Mówisz, że przysłał cię tutaj Drue. Ty też pochodzisz z Halruaa? - zagadnął. Przynajmniej na razie trzymał się na krok odległości.
- Tam się urodziłam - potwierdziła. - Choć moja mama pochodzi z innego kraju, stąd moje rude włosy - tłumaczyła.
- Czerwone włosy to znak żywiołu. Ognia. Niewielu z twojej rasy takie posiada - spoglądał na nią kątem oka. Domostwo Syna Akadi nie ociekało tak ostentacyjnym bogactwem jak to Złotego Drue, ale za to wyglądało egzotycznie. Nie było nigdzie krzeseł ani foteli, a jedynie stosy poduszek. Nawet stół do którego gospodarz podprowadził Lei, ledwie odstawał od ziemi.
- Napijesz się czegoś?
- Czegoś chłodnego, poproszę - uśmiechnęła się do niego, tak ładnie jak potrafiła. - To prawda, że jestem obdarzona egzotycznym darem. Nie tak jednak egzotycznym jak ty i twoje domostwo - pochwaliła. - I moja magia podążyła w innym kierunku niż ogień. Pierwszym zaklęciem przywołałam błyskawice.
- Ogień i burza? Fascynujące połączenie - odwrócił twarz w głąb domostwa i krzyknął. - Słudzy, przynieście wodę!
Sam usiadł przy stoliku, krzyżując nogi.
- I dziękuję za komplement, Ucałowana Przez Ogień. Może jakieś owoce?
- To sama prawda - przyznała szczerze, bo Omar ją fascynował. - Dziękuję - odparła na ofertę. - Fascynują mnie inne kultury i bardzo chciałabym je poznawać. Czy twoje imię znaczy coś, co można przetłumaczyć na wspólny, panie?
- To mój rodowód. Moim ojcem jest Kalil, a jego ojcem był Amu - w dalszej odpowiedzi przeszkodziły jakieś postękiwania. Do pokoju z wielkim trudem weszły kolejne dwie, niskie istoty. Te jednak były znacznie brzydsze od tej z dołu: z haczykowatymi nosami i białe jak poranne chmury. Taszczyły między sobą dzban, który prawie dorównywał im rozmiarem. Omar warknął coś niezrozumiałego w ich kierunku i pokraki z miejsca wyprostowały się jak struna i już równiejszym krokiem doniosły wodę do stołu. - Syn Akadi to tytuł honorowy, podkreślający moją bliskość do bogini powietrza - podjął, kiedy słudzy napełniali kielichy.
- Rozumiem, dziękuję za wytłumaczenie - skłoniła się lekko. - Czy Kalil to popularne imię? Albo Amu?
- Dość… - odparł po chwili, niezbyt zadowolonym tonem.
- Rozumiem, przepraszam - powiedziała niezrażona, okraszając to uśmiechem. - Na jaką przyjemność miałbyś ochotę, panie?
- Jest tak wiele jej rodzajów, a ja nie wiem co potrafisz? Śpiewać? - spytał, sięgając po swój kielich. Pokraczne istoty zgięły się w pokłonach i zaczęły wychodzić tyłem, ale czarodziej powstrzymał je gestem. - Przynieście figi - nakazał.
- Nie wiem dlaczego wszyscy chcą, abym śpiewała. Podejrzewam, że to nie byłaby przyjemność - roześmiała się. - Lubię tańczyć. Ale najbardziej lubię dotykać i masować, panie. Słyszałeś o tantrycznych magach?
- Nie, muszę przyznać, że to dla mnie nowość. Ale śmiało, tabarifa, opowiedz mi - zachęcił.
- Nie wiem czy jest wiele do opowiadania. Jesteśmy nieco jak zaklinacze, ci którzy czerpią moc od swoich przodków lub z egzotycznej krwi - starała się opowiedzieć. - I trochę jak zwykli czarodzieje, bowiem uczymy się z ksiąg jeśli chcemy poszerzyć wiedzę i umiejętności. Nazwa natomiast pochodzi od tego w jaki sposób odzyskujemy moc. Potrzebujemy do tego bowiem aktywności seksualnej.
- Och, w takim wypadku pewnie powinienem raczej powiedzieć, byś mi pokazała zamiast opowiadać - uśmiechnął się lekko.
- Jesteśmy bardzo otwarci w tych kwestiach - powiedziała niższym, kuszącym tonem. - A pan mi się bardzo podoba.
- Naprawdę? Nie wydaję ci się dziwny? - mężczyzna był znacznie bardziej pewny siebie niż Drue i nie dał się speszyć. A Lei w zasadzie się z tego cieszyła.
- Jesteś egzotyczny, panie - powiedziała wprost. - A ja uwielbiam egzotykę. Uwielbiam poznawać nowe osoby, próbować nowych rzeczy. Nie mam w tym ograniczeń.
- W pogoni za przyjemnością, czy w pogoni za magią? - temat wydawał się go szczerze interesować, albo był bardzo dobrym dyplomatą. Na pewno jednak nie miał szczęścia do wyczucia chwili, bowiem rozmowę znowu przerwało pojawienie się białych potworków, niosących nad kanciastymi głowami tace z owocami figowca. Leilena nie zwróciła na nich uwagi, patrząc cały czas na gospodarza.
- Za tym i za tym - sama nie bawiła się w ukrywanie czegokolwiek, to nie było w jej stylu. Zawsze bądź sobą, brzmiało jej motto życiowe. - Jak również za przygodą, wiedzą, poznaniem samym w sobie. Nie jestem z tych, którzy potrafią spędzić całe życie w jednym miejscu.
- Nie? Twój kraj słynie z izolacjonizmu, tabarifa - zauważył, odganiając dłonią sługi.
- Ale we mnie płynie silna krew mojej mamy - przeczesała palcami swoje włosy.
- Ona też jest Pocałowana Przez Ogień? - czarodziej przyglądał się dziewczynie z wielką przyjemnością, choć łatwo było wywnioskować z jego słów, że największą uwagę przyciągały jej włosy.
- Tak, mają bardzo podobny kolor do moich - Lei nie widziała powodów do zatajania czegokolwiek.
- Są piękne - stwierdził, tak po prostu. Nawet nie po to, by przypodobać się młodej dziewczynie. Jedynie stwierdzał coś, co uważał za fakt.
- Dziękuję. Chce pan dotknąć? - zapytała otwarcie.
- Tak. Bardzo - wyciągnął dłoń, oczekując że Leilena sama się do niego zbliży. Zrobiła to od razu, wstając i podchodząc do niego z zachęcającym uśmiechem. Genasi z lubością wplótł palce w jej rude loki, rozkoszując się ich dotykiem. Jego dłonie były... zimne to byłoby za duże słowo, ale na pewno chłodniejsze od dotychczasowych kochanków Leileny. Co było nawet przyjemne, bo Calimport okazał się być równie upalny co jej rodzinne Halruaa.
- Są bardzo miękkie - pochwalił, a Leilena mogła dostrzec że on sam robi się raczej twardy w spodniach.
Zbliżyła się do niego tak bardzo, że ich ciała zaczęły się o siebie ocierać.
- Cieszę się, że ci się podobają. Tam na dole nie mam ich niestety zbyt wiele…
- Nie wierzę - odparł od razu.
Bez skrępowania uniosła swoją sukienkę w górę, odsłaniając majteczki.
- Wystarczy sprawdzić.
Taka zachętą wystarczyła. Czarodziej zahaczył palcami o brzegi materiału i bez najmniejszego zawstydzenia pociągnął w dół, odsłaniając łono. Uśmiechnął się przy tym z zadowoleniem. Nawet jeżeli nie odkrył zbyt wielu płomiennych włosów, to widział coś innego, co przypadło mu do gustu.
- Czy moja dolna fryzura też się panu podoba? - zamruczała Leilena, również bez zawstydzenia. Za to z wyczuwalnym pobudzeniem.
- Jest bardzo oszczędna - opisał Omar i sięgnął palcami do jej łona, głaszcząc krótkie włoski. - U nas to normalne.
- A u nas chyba zależy od osoby, tak sobie myślę. Bo klimat mamy także ciepły - ośmieliła się i dotknęła lekko palcami jego ramienia. Jego kamizelka została uszyta z jedwabiu. Skrywała szczupłe ciało mężczyzny, który nie parał się fizyczną pracą.
- Ale wasz kraj to nie pustynia - skontrował. - My albo osłaniamy się przed słońcem, albo unikamy zbędnego okrycia - to mogło być zaproszenie do zrzucenia ciuszków, albo zwykły element konwersacji.
- To prawda, panie. Tu jest jednak bardzo przyjemnie, to magia pomaga chronić przed upałem czy specjalna architektura? - zapytała, dołączając tym samym kolejną pochwałę. Ten tutaj wyraźnie lubił, jak mu schlebiano. A ona nie miała nic przeciwko sprzymierzeńcom nawet w takim miejscu jak Calimport. W końcu to inni ludzie byli największą siłą Leileny. Oprócz jej ciała ma się rozumieć.
- Magia - przyznał bez wahania. - Po co ją studiować przez lata, jeżeli nie można sobie potem ułatwić nią życia?
Jego dłoń zsunęła się niżej, palce zaczęły wodzić po nagiej szparce. Powoli, badawczo. W tej pozycji, z majteczkami na udach, nie mogła mu tego zbytnio ułatwić. Westchnęła cicho, gdy dotknął wrażliwego miejsca.
- Zgadzam się w pełni. Ułatwiać i uprzyjemniać… - ostatnie słowo było niemal jękiem.
- Czy ty sobie uprzyjemniasz życie, tabarifa? Magią? - nie przeszkadzała mu mało wygodna pozycja, ani powolne tempo.
- Zdarza mi się. Być może przez rodzaj mojego talentu, często wykorzystuję magię powiązaną z seksualnością - przyznała.
- Jakiś przykład? Dla zaspokojenia akademickiej ciekawości? - jeden z palców wślizgnął się między wargi. Chłód skóry genasi na rozpalonej kobiecości wywoływał dreszcz.
- Na przykład taka prosta sztuczka… - szepnęła kilka szybkich słów, które splotły się w zaklęcie. Palec w nią wnikający i sama cipka spłynęły gęstą, śliską wilgocią.
- Czy mam to potraktować jako zaproszenie? - nie czekał jednak na odpowiedź. Palec wsunął się głęboko do wnętrza.
- To już zależy od pana - wystękała, przymykając oczy i z całej siły zaciskając na nim swoje wewnętrzne mięśnie.
- Na pewno? To ty, tabarifa, przybyłaś do mnie z darem przyjemności. Ale nie wyrwę ci go z rąk. Prezent musi być dany dobrowolnie - czyny nie przystawały jednak do słów, bowiem całkiem śmiało poczynał sobie we wnętrzu dziewczyny.
- Czy ja wyglądam na przymuszaną? - zapytała zdziwiona, rwącym się już głosem. Tego dnia jeszcze nie zaznała przyjemności, co bardzo wyraźnie uświadamiała jej wrażliwość na dotyk.
- Nie, za to na pewno na pasywną.
Poruszał się tak nieznośnie powoli. I ledwie drażnił, zamiast wypełnić i zaspokoić.
- Bo uwięzioną - zauważyła, wskazując wzrokiem na krępujące ją w udach majteczki. - I nie wiem na co mogę sobie pozwolić u pana domu. Nie znam tutejszych obyczajów.
- Pozwól, córko ognia, że cię uwolnię - skłonił lekko głowę, co wywołało efekt o tyle dziwny, że włosy opadły dopiero po zauważalnej chwili, nie chcąc poddawać się ciążeniu. No i przy okazji opadła też pociągnięta zdecydowanym ruchem bielizna. - A skoro w domu jesteśmy tylko my, możemy przymknąć oko na prawa etykiety.
- Doskonale, panie. Użyj mnie więc do własnej przyjemności, całkiem bez etykiety… - zamruczała, zmieniając pozycję i stając przed nim w szerszym rozkroku, starając się nie dopuścić, aby jego palec opuścił gorące wnętrze. Nachyliła się, szczupłe dłonie zaczęły wsuwać się pod szatę genasi, pieszcząc tym samym jego tors. Poły jego kamizelki były nie zapięte, ani nie zasznurowane. Ciało miał gładkie, bardzo podobne w tym względzie do Connora.
- Ale jeśli ja będę cię używał, to znowu będziesz pasywna. Ot, zabawka w moich rękach - palec przyspieszył trochę, drażniąc coraz bardziej i bardziej, ale nie dając zaspokojenia.
- Zapewniam cię, że nie lubię pasywności. Nie cierpię wiązania… - mruczała, rozchylając jego ubranie na boki i nieustannie prąc w dół. W tej pochylonej pozycji sięgała do jego krocza. Czekała tam już na nią całkiem solidna nagroda. O ile genasi zachowywał na twarzy kpiący uśmieszek i niemal stoicką postawę, to jego ciało się do tej maski dostosować już nie chciało.
- Nie cierpisz? Wiązał cię ktoś w przeszłości? - zaciekawił się.
- Ognia nie można związać - powiedziała po prostu i sięgnęła głębiej, aż jej dłoń objęła twardy obiekt i zacisnęła się na nim ostrożnie, a druga nadal pracowała nad materiałem, starając się, aby przestał już im przeszkadzać.
Bez ostrzeżenia Omar złapał Leilenę za szyję i przyciągnął do siebie, wpijając swoje chłodne usta w jej gorące wargi. Może nie było to zetknięcie lodu i ognia, ale w upalnym Calimshanie czarodziej był po prostu przyjemny w dotyku. Orzeźwiający. Pocałowała go z pasją. Wsunęła język i wręcz zaatakowała, chłonąc zarówno chłód jak i jego podniecenie. A dłonie nie przestały pracować nad uwolnieniem członka. Błękitnoskóry nie ułatwiał tego siedząc na poduszkach. Na szczęście po pierwszym wybuchu namiętności powstrzymał się na chwilę. Wiązało się to niestety z tym, że szparka rudowłosej została zupełnie osamotniona. Omar obiema swymi rękami zaczął bowiem ściągać z siebie ubrania. Lei pozwoliła sobie na to samo, chwytając brzeg sukienki i jednym ruchem obnażając całe swoje ciało. Oczu nie spuszczała z genasi, nie ukrywając swojego zainteresowania. Poza swoją egzotyczną kolorystyką i niemal kompletnym brakiem owłosienia, mężczyzna był zbudowany zupełnie zwyczajnie. Nawet sterczący penis miał bardzo już dla Lei znajomy kształt, z nabrzmiałą, różową główką.
- Takie piękne, młode ciało - odezwał się, choć on akurat miał na myśli pannę Mongle.
- Do twojej dyspozycji - uśmiechnęła się i prezentując fakt, że była całkiem giętka, ciągle stojąc nachyliła się bardziej i delikatnie wzięła żołądź w swoje usta.
Mężczyzna zareagował pomrukiem przyjemności. Ułożył się wygodnie na poduszkach oddając się w ręce i usta kochanki.
- To lepsze wynagrodzenie za teleportację niż złoto - stwierdził.
Uniosła nieco głowę i błysnęła ząbkami.
- Cieszę się, bo na pewno będę chciała wrócić - i z pomrukiem przyjemności ponownie przyjęła go między swoje wargi. Dłonie położyła na udach mężczyzny i zaczęła to powoli nasuwać się dalej, to cofać, zostawiając na członku ślady śliny.
- Wy nie posiadacie takiej magii? - zagadnął, zupełnie nie przejmując się tym, że rudowłosa mogła mieć pewne problemy z udzieleniem odpowiedzi. Nie odpowiedziała, zamiast tego jej ruchy przestały być powolne i delikatne. Chwyciła trzon w dłoń, mocno obciągając skórkę, a usta zaczęły z całych sił ssać, wargi obejmowały penisa najszczelniej jak się dało bez użycia ząbków. Ruszała głową szybko, wydając z siebie pomruki zadowolenia.
- No, to też jest… jakaś magia - jego głos w końcu zaczął zdradzać to jak bardzo jest podniecony. Zacinał się, drżał. A kiedy milczał, czy raczej starał się milczeć, sapał zadowolony. Trwało to może minutę nim opanował się na tyle, by znowu złożyć zrozumiałe zdanie.
- Poczekaj. Nie chcę kończyć w twoich ustach.
Przerwała od razu, unosząc głowę, ale nie zabierając dłoni z członka. Jej oczy iskrzyły.
- Mogę cię dosiąść, panie?
- Mam inny pomysł - oznajmił, przetrząsając stosik swoich ubrań aż znalazł mały woreczek z komponentami. - Co powiesz na trochę eksperymentowania tabarifa? - w palcach trzymał malutki, skórzany sznurek. Ot, tyle by owinąć sobie wokół palca.
- Już zaoferowałam ci się cała - powiedziała bez zawahania. - Nie zamierzam się wycofać.
- Doskonale - skinął głową i zaczął przygotowywać się do rzucenia jakiegoś czaru. Nie szło mu lekko, z rozpraszająca erekcją i jeszcze mocniej rozpraszającą, nagą nastolatką, ale w końcu podołał zadaniu… a Lei grunt uciekł spod stóp. Szybko jednak pojęła, że to raczej jej stopy uciekły od gruntu - latała! A przynajmniej unosiła się niezgrabnie w powietrzu, zupełnie nad tym nie panując.
- Nie jestem siłaczem, ale w ten sposób mogę wypróbować najróżniejsze pozycje - podjął Omar, chwytając dziewczynę pewnie za biodra, samemu stojąc pewnie na ziemi. - Tyle możliwości - mruknął, ale chyba zabrakło mu weny albo opanowania, bo po prostu wsunął się w wilgotne wnętrze Leileny. Twardy, gładki i podniecony szybko nadział się do samego końca. Jęknęła, kiedy jego członek zagłębił się w ciasne, mokre i gorące wnętrze. Doznanie, a może jej potrzeba, była tak silna, że zupełnie zapomniała o unoszeniu się i swobodzie jaką przez chwilę doświadczała. Objęła go za szyję i przyciągnęła, oplatając swoim szczupłym ciałem.
- Nie spieszy… mi się… tak bardzo… - wydyszała, rozkoszując się wspaniałym wypełnieniem w spragnionej cipce.
- A jeżeli mi się spieszy? - powoli zaczął testować pozycję, w jakiej się znaleźli. Lei czuła się lekka jak piórko, opadając na wypełniająca ją męskość. Równocześnie czuła, że wystarczyło się raptem oprzeć o ramiona genasi by się unieść - bez żadnego wysiłku. - Co, jeżeli chciałbym się tobą zaspokoić, Pocałowana Przez Ogień?
- Sama ci to oferowałam, panie - wydyszała z trudem. - Moje ciało do tego służy…
Starała się uchwycić rytm, dostosować siłę. Ruszała biodrami, zaciskała mięśnie. I jęczała głośno, otwarcie przyjmując przyjemność.
- Przygotuj się zatem. Nie będę się powstrzymywał - stwierdził. Dłonie zacisnął mocno na jej pośladkach i pchał, raz za razem. Dyszał przy tym z żądzy, myśląc już wyłącznie o swej przyjemności. Nawet nie ostrzegł jej, że dochodzi, choć Lei sama wyczuła jak drży i jak zmienił się jego oddech. Wystrzelił obficie i przynajmniej jego nasienie było równie gorące jak jej pozostałych kochanków. Krzyknęła, kiedy ją wypełnił. Wreszcie miała w sobie nasienie. Pomimo krótkiej przerwy odkąd ostatnio miał ją mężczyzna - jej własny ojciec - ciało Lei już zdążyło zatęsknić. Chuć stawała się coraz trudniejsza do opanowania wraz ze wzrostem mocy.
- Tego właśnie pragnę… - wydyszała, nie precyzując czy chodzi o spermę w niej czy brak hamulców u kochanka.
- To dobrze się składa, bo ja mam jeszcze dość sił na raz czy dwa - mruknął. Potrzebował jednak chwili, by ponownie stanąć na wysokości zadania. Na szczęście nie znaczyło to, że miał tak po prostu bezczynnie czekać. Uniósł lekką jak piórko dziewczynę i zaczął całować jej biust.
Odchyliła się do tyłu, czerpiąc z tego tyle przyjemności, ile mogła. Ta pozycja i lekkość bardzo to ułatwiały, z ciekawością jednak zerknęła w dolne rejony swojego ciała, ciekawa czy wlane w nią nasienie podlega tym samym magicznym prawom. Wydawało się, że tak. Jakby cała straciła wagę, niby jakieś piórko na wietrze. Sprawiało to, że pocałunki i dotyk dłoni na plecach były jeszcze bardziej intensywne. Zdecydowanie nie była to zła forma zapłaty. Obięła go nogami i przywarła, starając się, żeby nieustannie się o kochanka ocierać. W tej pozycji, kiedy ją pieścił, nie była w stanie robić wiele więcej.
- Wybacz moje śmiałe pytanie, ale czy taki temperament jest typowy dla twojej krainy? - zapytał, gdy nacieszył się jej piersiami. Podskoczył lekko i bez słowa ani gestu (przynajmniej żadnego, który by Leilena dostrzegła), zawisnął w powietrzu obok dziewczyny. Jego organ wyraźnie nabrał już sił i nawet ocierał się lekko o jej biodro.
- Tylko dla mojego rodu, nie ma chyba u nas takiego typowego temperamentu, każdy jest inny - odepchnęła się lekko, korzystając z mocy zaklęcia i delikatnie objęła męskość stopami.
- W społeczeństwie każdy jest trochę inny. Ale można zauważyć… - stracił na chwilę wątek, gdyż krew coraz prężniej spływała mu do penisa. Instynktownie sięgnął palcami do łydki Leileny, bardziej by poczuć jej ciało niż by sprawić jej przyjemność. - Można zauważyć wspólne cechy.
- Ja nie jestem taka jak większość. Mam to po mamie - uśmiechając się zaczęła poruszać stopami, masując delikatnie ściskanego członka. Zbliżyła się przy tym w ten sposób, aby jej uda rozsunęły się bardziej na boki i różowy środek stał się w pełni widoczny dla kochanka. Tak jawna pokusa okazała się za silna, by genasi się powstrzymał. Palce mężczyzny zacisnęły się mocniej na nodze dziewczyny i silnym szarpnięciem przyciągnął ją do siebie. Objął ją w pasie ramieniem i niecierpliwie nakierował swój trzon na jej szparkę. Pchnięcie okazało się tak gwałtowne, że aż oboje obrócili się w powietrzu.
- Więc matka… dobrze cię wychowała - głos mu trochę drżał, ale starał się mimo wszystko mówić spokojnie. - Nasze kobiety są uczone posłuszeństwa mężom.
- Lubię być posłuszna - jęknęła, przyjmując go w swoją rozgrzaną, ciasną cipkę. Zacisnęła z całej siły wewnętrzne mięśnie. - Ale nigdy bierna…
- Wspaniały materiał na żonę - yn Kalil z coraz większym trudem zachowywał opanowanie w swej mowie, która tak silnie kontrastowała z pełnymi żądzy pchnięciami. - Albo nałożnicę.
- Na żonę nie do końca… - sapała posuwana tak intensywnie dziewczyna, czując jak zbliża się wybuch. - Nie lubię się ograniczać… do jednego… lubię pozwalać… wszystkim… korzystać… ze mnie…
- No to… nie jest to… - czarodziej musiał na chwilę zagryźć zęby, żeby zapanować nad oddechem. Nie mógł być daleki od spełnienia - miasto dla ciebie, tabarifa. My nie lubimy się dzielić kochankami.
- Teraz jestem… tylko twoja… - wyjęczała, a chwilę później krzyknęła, kiedy jej ciało pochwyciły szpony orgazmu.
- Tak, teraz tak - Omar wcale się nie powstrzymywał, aby dać najpierw przyjemność Leilenie i sam doszedł chwilę później, ponownie wlewając swe nasienie w jej wnętrze. Gdy zdążyli trochę ochłonąć po szczytowaniu, oboje zorientowali się, że nie wiedzieć kiedy przekręcili się w powietrzu do góry nogami. Pod wpływem magii Lei nie czuła jednak gdzie jest dół a gdzie góra, choć fakt że miała podłogę na wyciągnięcie ręki przed twarzą był nietypowy.
- Uwielbiam magię - zamruczała i pocałowała swojego kochanka, przytulając się do niego całym swoim nagim, rozgrzanym ciałem. Niestety, tę przyjemną atmosferę akurat w tym momencie postanowił zepsuć jeden z pokracznych sług Syna Akadi. Potworek jakby nigdy nic wleciał do pomieszczenia i skrzekliwym głosem oznajmił.
- O Wielki Panie, Arcymistrzu, wkrótce przybędzie do ciebie delegacja… - genasi przerwał jednak swoim warknięciem.
- Nie widzisz durniu, że jestem zajęty?
Najwyraźniej jednak w móżdżku pokraki coś się ze sobą rozminęło, bo odparł ze zdziwieniem.
- No… nie. Bo się tylko tak tulicie, Wielki Panie.
Intymny nastrój jakoś się rozmył.
 
Zapatashura jest offline  
Stary 14-08-2019, 16:58   #70
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Leilena i tak nie miała go zamiaru kontynuować. W końcu była tu z misją od swojej pani. Czekała tylko, aż genasi ją oswobodzi.
- Będę jeszcze chciała wrócić, chętnie odwiedzę cię wtedy ponownie, panie.
- Z przyjemnością cię ugoszczę, Ucałowana Przez Ogień - zapewnił genasi i Leilena nie wątpiła w prawdziwość jego słów, choć głównie dlatego, że rozumiała stojącą za nimi czysto fizyczną motywację.
Arcymag najpierw sam wylądował na podłodze, a potem pomógł rudowłosej obrócić się we właściwą stronę. Dopiero gdy czar prysł, poczuła jak wypełniająca ją sperma zaczyna powolutku wyciekać. Ubrali się oboje, lecz zanim panna Mongle opuściła gościnę Omara yn Kalila, otrzymała od niego napełniony chłodną wodą bukłak i mały koszyczek suszonych owoców. Calimport, mimo swego usytuowania nad brzegiem Błyszczącego Morza, wciąż miał bardzo gorący klimat, szybko wysysający z mieszkańców energię.

Leilena zdążyła już spędzić kilka miesięcy w Halagardzie, które było przecież największym miastem w Halruaa, i myślała, że nawykła już do miejskich tłumów. Błyskawicznie przekonała się, w jak wielkim była błędzie.



Miasto, które zobaczyła po opuszczeniu progu domostwa Syna Akadi było niewyobrażalnie wielkie. Domy stały na domach, a nad nimi górowały wieże i kopuły. Gwar przechodniów wprost ogłuszał, a obca architektura od razu dała dziewczynie do zrozumienia, że sama nie da rady wrócić do Omara - nie rozpozna żadnego punktu orientacyjnego. Jego imię będzie musiało wystarczyć, o ile oczywiście faktycznie będzie zmuszona tu wrócić. Liczyła trochę na tego, którego musiała uwolnić - powinien raczej znać miasto, choć fakt, że dał się złapać… Teraz miała inny cel. Musiała odnaleźć Druzira, ale najpierw potrzebowała wskazówek odnośnie tego, gdzie może mieszkać. Uznała, że najlepiej znaleźć jakiś targ i to o niego najpierw starała się podpytać. U osób wyglądających na jak najmniej niebezpieczne.
Już samo dotarcie do targowiska okazało się nielada wyzwaniem. Kręte, ciasno upakowane uliczki były prawdziwym labiryntem, zupełnym przeciwieństwem szerokich promenad i placów w Halruaa. Zawziętość i odrobina szczęścia pozwoliły jednak dotrzeć Leilenie do celu.
Targ okazał się być w gruncie rzeczy bardzo podobny do tego z Halagardu. Za to ludzie... ci, okazali się być bardzo podobni do towarzystwa, w którym obracała się rodzina Mongle. Caliszyci byli urodzonymi handlarzami i nie chcieli udzielić nawet prostej informacji ot tak, za darmo. Leilena musiała się sporo nachodzić i naprosić, by ktoś w końcu wyjawił jej, że pasza Druzir yn Kalil mieszka w pałacu w czymś, co tutejsi nazywali sabbanem, który to z kolei ulokowany był w Dzielnicy Klejnotów. Wszystko to brzmiało bardzo skomplikowanie i Lei dochodziła do wniosku, że bez jakiegoś przewodnika, po prostu nie trafi na miejsce. Tylko skąd wziąć takowego? Wydawało się, że lepiej poszukać kogoś młodego, lecz problemem stawało się odsianie tych, którzy mają zaborcze skłonności odnośnie kobiet. Tak jak mówił jej genasi, tutejsi chcieli trzymać żonę pod kluczem, pewnie zwykle nie miała wiele do powiedzenia. A Lei chciała jak najmniej długów. Rozglądała się więc także za dziewczynami, takie miasto musiało mieć sporo biegających tu i ówdzie posłańców. Widziała przeróżne osoby. Bogaczy w zbrojnych obstawach, grupki młodych mężczyzn, rzadko matrony z wianuszkiem zahukanych córek. I niemal wszyscy byli ludźmi. Z rzadka tylko dostrzegała małe dziecko, które okazywało się wcale nie być człowiekiem, tylko niziołkiem. Znacznie bardziej w oczy rzucali się Leilenie inni nieludzie - wysocy i barczyści, o skórze w barwie kamienia lub popiołu. Skośne czoła i wyraźnie dostrzegalne kły nadawały im dzikiego i groźnego wyglądu, ale tylko wśród nich dostrzegała... z braku lepszego określenia, kobiety. No, chyba że chciałaby zagadać do prostytutek, ale tym pewnie nie w głowie były spacery.
Tutejsi stanowczo zbyt często poruszali się grupami. Porzuciła pomysł z ludźmi, wypatrując samotnego niziołka lub najmniej groźnie wyglądającej półorczej kobiety. Niezbyt bogato ubranych ma się rozumieć.
Niski lud było trudno wyłapać okiem w tłumie, ale jeden jego przedstawiciel śmiało przepychał się wśród ludzkich nóg. Skórzane, wyraźnie utwardzane elementy ubioru kazały przypuszczać, że był jakimś awanturnikiem, no bo raczej nie strażnikiem. Jacy strażnicy mieliby czas utrzymywać bokobrody tak bujne, jak on?
Z półorkami było o tyle łatwiej, że rzucali się jednak w nienawykłe do ich widoku oczy rudowłosej. Szczególnie jedna kobieta, która wzrostem chyba dorównywała Connorowi, przyciągnęła uwagę Lei. Pewnie z powodu istnej burzy czarnych, nieokiełznanych włosów. Trudno powiedzieć, czy awanturnik zna miasto i chce po nim oprowadzać. Lei, może ze względu nieco na swoje preferencje także, skierowała więc najpierw kroki w stronę półorczycy, zatrzymując się blisko niej.
- Witaj. Mogę zająć nieco twojego czasu?
Kobieta otworzyła szeroko oczy w zdziwieniu. I chociaż była znacznie większa od Leileny, cofnęła się o krok. Proste ubrania, żeby nie powiedzieć łachmany, jasno oddawały jej społeczny status.
- Czego chcesz? - warknęła przez zęby, ale jej pierwsza reakcja dała Lei do zrozumienia, że ta wielka półorczyca po prostu się boi.
- Znasz miasto? - odpowiedziała pytaniem dziewczyna, nie ruszając się z miejsca.
- Tak - odparła z wahaniem, marszcząc przy tym nos w którym miała kolczyk. Błyszczał w słońcu, ale z bliska widać było, że wykonano go z miedzi.
- Szukam kogoś, kto posłuży mi za przewodnika. I być może za ochroniarza - Leilena jak zwykle po swojemu wyłuszczyła sprawę bardzo bezpośrednio.
- Ochroniarza? Ja nawet nie mam przy sobie broni - nieznajoma zaczęła od negatywów.
- W takim razie tylko przewodnika - kontynuowała niewzruszona rudowłosa. - Przysługa za przysługę, albo monety.
Kobieta zaczynała się odprężać. Najwyraźniej spodziewała się jakichś kłopotów, a nie oferty zarobku. Teraz, gdy sprawa się wyjaśniła, głośno wypuściła powietrze z płuc… całkiem pokaźnych, o ile Lei mogła ocenić pod warstwą łachmanów.
- A o jakich przysługach mówimy? - zapytała, żeby mieć pełen ogląd sytuacji.
- Ciężko powiedzieć, zależy czego potrzebujesz - dziewczyna rozejrzała się. - Nie jestem stąd, co wyraźnie widać, nie umiem walczyć, ale jestem pewna, że mogę pomóc w niektórych problemach.
- Pomóc? Półorkowi? - kobieta wydęła wargi. - To by było coś nowego. Już chyba wolę pieniądze.
- Pochodzę z miejsca, gdzie nie ma takich uprzedzeń, ale jak wolisz - Leilena wzruszyła ramionami. - Mogą być monety. Potrzebuję się dostać do Dzielnicy Klejnotów i tam odnaleźć pewien pałac.
- Dzielnicy Klejnotów? - półorczyca powtórzyła niczym echo. Jej wspólny język był całkiem niezły, ale miała obco brzmiący dla Leileny akcent. W tej sytuacji rudowłosa była wdzięczna rodzicom za to, jak dużą wagę przywiązywali do nauki tego języka handlowego. - Mogę cię do niej zaprowadzić, ale pewnie nie wpuszczą mnie za bramy - słowom tym towarzyszyło wskazanie na proste, pocerowane ubranie.
- Na ubranie możemy coś zaradzić. Podaj w takim razie swoją cenę - jako córka kupców Leilena zawsze potrzebowała wiedzieć na czym stoi.
Bezimienna, jak na razie, kobieta zmarszczyła w zamyśleniu czoło.
- Dwie… nie, trzy sztuki srebra - zażądała w końcu sumy, która zupełnie nie wywarła na Lei wrażenia.
Rudowłosa udała, że się zastanawia i skinęła głową. Nie prosiła o imię, bo sama nie podawała swojego.
- Za ile można tu kupić coś przyzwoitego dla ciebie?
- Za pięć srebrników. Tak mniej więcej - półorczyca wykonała dłońmi gest imitujący wagę.
- To najpierw zaprowadź gdzieś, gdzie szybko coś dla ciebie nabędziemy i ruszamy - zdecydowała dziewczyna.
- Tak jest, proszę pani - zgodziła się od razu. Znacznie wyższa od Leileny miała przez chwilę problem z dostosowaniem tempa swoich kroków, ale w końcu udało jej się zwolnić na tyle, by robić tylko jeden krok swych długich nóg na każde dwa rudowłosej.
Targowisko okazało się być całkiem niedaleko i w dodatku bardzo przypominało to, które dziewczyna znała z Halagardu.
 
Lady jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:41.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172