Półelfka podskoczyła słysząc pytanie. Nie powinno ją dziwić w końcu narobiła hałasu. Tylko, że mężczyzna zaszedł ją niepostrzeżenie. Odchrzaknęła odwracając się plecami i wycierając łzy z policzków rozmazując przy okazji czarne kreski jakie miała pod oczami. Zwróciła się ponownie w stronę diabelstwa.
- Nie, nie jest w porządku Kennicku. Nic w tym cholernym miejscu nie jest w porządku. Się kurwa dotknąć do czegokolwiek nie można - powiedziała cicho na moment tracąc nad sobą panowanie. Zaciskając pięści wstrzymała się aby nie wybuchnąć prosto w twarz mężczyzny. Kiedy udało jej się na nowo zapanować nad sobą wyprostowała się.
- Wygląda na to, że mamy coraz więcej ze sobą wspólnego. Zdaje się, że i ja swoją matkę straciłam. |