Drzwi windy rozsunęły się z donośnym zgrzytem, który odbił się echem w opustoszałych korytarzach schronu. Jinx ruszył przed siebie z odbezpieczonym SMG, szybko omiatając zaułki korytarza, otwarte drzwi, miejsca za filarami. Normalnie darowałby sobie taką ostrożność, bo niby kto może na niego czyhać w miejscu opustoszałym od 200 lat? Nikt. A gdyby ktoś tu był, to zostawiłby wyraźne ślady na grubej warstwie kurzu, pokrywającej podłogę. Jednak… na górze, w płytkiej, kamienistej mogile spoczywały zwłoki Mandersona. To bardzo dobitnie przypominało Jinxowi, że nie jest na wczasach. Miejsce, w którym się znajdował wciąż było niebezpiecznym terytorium, w którym należało mieć się na baczności. Nie było tu raidersów czy zmutowanych stworzeń, jednak życiodajny prąd przywrócony przez Mandersona z pewnością pobudził do życia zautomatyzowane systemy obrony. Po sprawdzeniu dostępnych pomieszczeń, Jinx zabezpieczył broń. –Czysto. – poinformował i zabrał się za przetrząsanie szaf z dokumentami. Sam nie wiedział, czego szukał. Może jakiegoś schowka, drugiego dna w szufladzie, zakamuflowanego sejfu z cenną zawartością. Może informacji o innych schronach lub składach żywności czy ekwipunku pozostawionych na złe czasy. Nie dane mu było jednak zagłębić się w dokładną lekturę, bo drzwi windy zatrzasnęły się, włączył się alarm a z wentylatorów zaczął sączyć się gaz…
Po przebudzeniu Vernon przeżył mały szok. Nie był już w stalowym tunelu schronu, ale na otwartej przestrzeni. –Co się tu dzieje? Ktoś pamięta jak wydostaliśmy się na zewnątrz? Albo może wie, gdzie jesteśmy? I jak daleko od tego schronu? Jednak towarzysze wyglądali na równie skołowanych.
W oddali migotały światła jakiegoś budynku. Po krótkiej naradzie, grupa zdecydowała się odwiedzić ten przybytek. W końcu, jakie mieli wyjście?
W ‘Cafe of Broken Dreams’ przesiadywała kolorowa i ciekawa klientela. Już an pierwszy rzut oka można było stwierdzić, że każdy wędrowiec może opowiedzieć niejedną historie o wyprawie na pustkowia. Wydawało się, że jest to dobre miejsce, aby posłuchać plotek, zasięgnąć języka, dowiedzieć się czegoś nowego o świecie. Jednak, w tej chwili Jinx miał inne priorytety. Zjeść coś. Strzelić kielicha z towarzyszami. Zbić rady. Pohandlować. Może niekoniecznie w tej kolejności, jednak dobra strawa, mocniejszy alk, Rad-Away lub jego odpowiednik i kilka garści pestek do SMG z pewnością poprawiłyby mu humor. |