Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-05-2019, 14:40   #67
BloodyMarry
 
BloodyMarry's Avatar
 
Reputacja: 1 BloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputację
roga wśród ciszy wprawiała zaklinaczkę w zakłopotanie i lekką frustrację. Uważała, że rozmowa pomiędzy nią a wojownikiem, pomimo interwencji Pelaiosa nie została zakończona. Postanowiła więc, wykorzystać to, że ustawiono ją w szyku na tyłach razem z wojownikiem i porozmawiać z nim, tym razem jednak na spokojnie. Nie przepadała za nim, jednak uważała, że należy mu się prawda oraz, że Neff wciskając mu kity o tych wszystkich plemiennych mrzonkach jest wobec niego po prostu nie fair.
– Mukale… Chciałabym z tobą porozmawiać, tym razem bez obraz i wyzwisk.[/i] – zaczęła spokojnie, bacznie przyglądając się idącemu obok wojownikowi. –Pamiętasz, co Pelaios powiedział o szacunku i... o szczerości? Uważam jako nasz towarzysz, z wyboru czy nie, ale zasługujesz na szczerość. A prawda jest taka, że nie jesteśmy plemieniem, a Pelaios nie jest naszym wodzem… Zanim mi przerwiesz i zaczniesz mnie ruzgać o bluźnierstwa proszę cię byś zastanowił się chwilę. Dlaczego tylko ty zwracasz się do Pelaiosa jako wodza? Nie robię tego ani ja, ani inne kobiety, ani Delran. Jedyną osobą oprócz ciebie jest Neff, który upewniał cię, że faktycznie Pelaios jest twoim Wielkim Bawołem. Ale zauważ, że robi to tylko on. Nie miał co prawda nic złego na celu, kiedy to robił. Po prostu chciał, abyś podszedł do nas w przyjazny sposób. Ja jednak uważam, że wolę być nienawidzona, ale szczera. – skończyła dając wojownikowi się zastanowić i czekając na jego odpowiedź.
Mukale szedł obok, jakby nie zważając na obecność kobiety. W myślach jednak toczył bój. Rzecz jasna bez Nephilina nie rozumiał tak wiele jak zawsze, pojmował jednak dość, by wiedzieć, o czym kobieta mówiła. Po kilku sekundach ciszy i unikania jej wzroku, odpowiedział:
Dlaczego gnębisz moją duszę, kobieto? Mało ci jeszcze zwad? - Po chwili jednak zaczął ponownie silnym, ale spokojnym tonem. – Jeżeli mówisz prawdę, dlaczego mężowie sami mi tego nie okazali?
Wiem, że nasze wcześniejsze rozmowy były dość… intensywne, jednak naprawdę nie szukam zwady… wręcz przeciwnie, szukam jakiegoś rozwiązania, żeby mogło być… normalnie. Czemu nic nie mówią? Zauważ, że Delran mało odzywa się do kogokolwiek, a reszta? Nie wiem… Sam możesz zapytać Pelaiosa, gdy będziemy mieć trochę czasu. Cely kontynuowała spokojnie, widząc, że mężczyzna zaczyna się zastanawiać. – Mówię ci to szczerze i z dobrego serca. Gdyby Pelaios faktycznie był wodzem czy tam Wielkim Bawołem, a ja jedną z jego nałożnic, to chyba logiczne, że nie odważyłabym się czegoś takiego powiedzieć bo zostałabym ukarana. – próbowała tłumaczyć wykorzystując porównania do zasad jakie według słów wojownika panowały Mutampa.
Prawda jest też taka, że nie znamy się wszyscy jakoś specjalnie długo. Ja dołączyłam do nich kilka godzin przed tobą. Cała reszta z tego co wiem spotkała się po raz pierwszy zaledwie kilka dni wcześniej
A zatem... - wojownik starał się starannie układać słowa. Nie mógł odmówić kobiecie, że w jej słowach coś się kryło. – więc kim jesteście? Jeżeli nie plemieniem? Kto tu jest wodzem? Kto rządzi waszymi ciałami i umysłami?
W sumie… w tej chwili wygląda na to jakby Pelaios faktycznie nas prowadził, jednak nie jest on wodzem w takim znaczeniu słowa jak ty je rozumiesz… Można powiedzieć, że jest naszym… przewodnikiem, tak to chyba dobre słowo. Jednak wynika to bardziej z tego, że potrafi pokierować ludźmi, a nie jakiemuś… narzuconemu przez przodków tytułowi. A my… bardziej drużyną niż plemieniem. Drużyną, która zebrała się tu z różnych powodów, ale przyświeca nam ten sam cel. – dziewczyna tłumaczyła spokojnym tonem, starając się dobierać jak najlepiej słowa. – Wiem, że trudno ci to zrozumieć i przepraszam, że za pierwszym razem tak na ciebie naskoczyłam, ale proszę spróbuj zrozumieć, że niektóre rzeczy mają się tu trochę inaczej niż u ciebie. I nie bądź zły na Neffa, on chciał dobrze, pewnie myślał, że jeśli przedstawi ci nasz świat po twojemu, to będzie łatwiej, a okazało się, że jednak nie do końca.
Mukale milczał długo.
Bądź ze mną, kobieto. Bądź, gdy będę rozmawiał z Wielkim Bawołem. Niechaj wtedy zatryumfuje prawda. Lecz jeżeli łżesz, Wódz skaże nas oboje na ciężkie kary, może i zechce usunąć spośród ludu. Jesteś pewna tego, co mówisz?
Oczywiście, jaki byłby mój cel w kłamaniu i narażaniu się “Wielkiemu Bawołowi”, gdyby faktycznie Pelaios nim był? Nie widzę powodu bym miała cię okłamywać. Zresztą, już kilka razy powiedziałam, że nie jest on ani wodzem, ani mym mężem, a my nie jesteśmy plemieniem, a mimo to nie zostałam ukarana, ani razu. Czy gdybym kłamała, a Pelaios byłby “Wielkim Bawołem”, to uszłoby mi to płazem?
Nie. Nie wśród Mutampa. - Wciąż unikał jej wzroku. – Dobrze, kobieto. Dobrze, że mi o tym mówisz. Doznaję jednak bolesnej rozterki, nie wiedząc, czy mogę ci zaufać. Nie minie jeden lot kormorana, a dotrzemy do chaty wszetecznicy. Tam zaś nie może być miejsca na zwątpienie w duchu. Kiedy wypełni się czas, zwrócę się do ciebie i skierujemy swoje kroki do Wielkiego Bawoła, by rozstrzygnąć o tym, co trapi nasze dusze. Tymczasem milcz i zważaj na zagrożenia wokoło, bo krwiożercze diabły z tego lasu nigdy nie zasypiają.
Dziewczyna skinęła głową, dodając jeszcze tylko.
Dziękuję, że chciałeś mnie wysłuchać – po czym wróciła do obserwowania otoczenia. Miała nadzieję, że po tej rozmowie będzie łatwiej koegzystować jej z Mukalem podczas tej podróży.

 
BloodyMarry jest offline