Gustaw pokiwał głową po przemowie Galeba do strażnika. Nawet jak na krasnoluda nieźle się pokazał. Gustawowi w sumie o to chodziło. Chciał zobaczyć na własne oczy jak krasnolud sobie w gadce radzi. W końcu będą zdani na niego w Królestwie Karaków.
~ Będzie dobrze.~ Uśmiechnął się do siebie.
Gustaw podszedł do rozmawiających lekko nonszalancko i skinąwszy głową do Galeba rzekł.
- Wybaczcie na chwilę.- Zwrócił się do obandażowanego Ostatniego.
- Mówcie człowieku gdzie macie cyrulika i nocleg można miło i przytulnie spędzić.- Gustaw nie wychylał się z tłumaczeniem kim są bo już Khazad powiedział. Chciał odwrócić trochę uwagę od nich przechodzą do pytań.
- Pewnie od Kapitana się dowiecie co zaszło na wodzie i całe szczęście, że byliśmy z nim. Ten ładunek byłby już na dnie lub gdzieś w posiadaniu zielonych. Mniejsza z Tym. Idziemy odpocząć przed dalszą drogą i dajcie znać kiedy wasz przełożony nadejdzie.- Machnął ręką i ruszył do przybytku gdzie odpoczną.
Gdy już byli sami podszedł do dowódcy najemników.
- Znacie tego Wolfa? Czy jak mu tam?- Wolał wiedzieć nim ustali plan działania.
Gustaw zamierzał uzupełnić zapasy powołując się na glejt Schredera. Najemnicy nawet jak znają dowodzącego Wolfa mogą wesprzeć w oszustwie przytakując a nawet samą ich obecnością. Gustaw zawsze może powiedzieć, że Parszywiec dał jemu kilku swoich ludzi by wykonywał zadania.
Z Ostatnimi usiadł i popatrzył po wszystkich.
- Zostajemy na noc bo i tak trzeba zwierzęta opatrzeć a i niektórzy z nas potrzebują chwili by odzyskać część sił. Wychodzimy o brzasku więc nie rozpijać mi się. Opcja jest, że gramy obstawę Krasnoludów od Lagera. A jak rozpoznają kogoś to albo dorabiamy sobie jako obstawa lub jedziemy wesprzeć naszych szukając tych przeklętych sabotażystów Imperialnych.-