Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-05-2019, 13:12   #27
Pinn
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Trójka łowców ukończyła obserwawcę przez lunety i po kilku słowach i kilku rykach Katykama zdecydowali się działać. Dwójka Gammoran przy ognisku, niczym wiecznie głodne bestie dalej konsumowała mięso futrzanego bydła a ganger na ganku powoli, z zupełnym stoickim spokojem palił powoli duże cygaro. Wszyscy z załogi sprawdzili swoje blastery. Kelsan nie był wojownikiem, lecz całkiem miło trzymało się DL-44 słynący z swojej wielkiej mocy jak na tak niepozorny pistolet. Draug rozłożył dwójnóg karabinu snajperskiego i pozwolił by cyfrowa luneta dostosowała ostrość obrazu.

Kelsan delikatnie i ostrożnie ześlizgnął się z dość stromego wzgórza. Musiał uważać, by Gammoranie go nie zauważyli, jednak Ci byli zajęci dzikim obżarstwem, a z domu dobiegały pijackie krzyki i głośna elektroniczna muzyka. Wiatr się wzmógł, nagle zrobiło się o wiele chłodniej. Pilot żałował, że oprócz skórzanej kurtki nie wziął jakiejś dodatkowej odzieży pod spód. Ręce młodego mężczyzny lekko drgały, pot kleistymi potokami spływał z skroni aż po jego szyję. Pomimo tego umiał znaleźć w sobie odwagę i cieszył się, że mimo niewielkich bojowych zalet nie musiał leżakować z SIDEM na Templarze. Będąc już blisko domu spróbował zobaczyć coś przez okna, jednak pylista natura Sualango zupełnie zabrudziła szkło tak, że nie dało zobaczyć się przez nie choćby drobinki wnętrza.

Kelsan zgodnie z planem sprawdził czy budynek nie ma tylnego wejścia. Był już niemal pewny, że tak jest jednak dalszy rekonesans ukazał małe, drugie wejście przy mniejszej przybudówce domu położonej po lewej stronie. Wyglądało to na garaż. Chciał nawet sprawdzić czy panel wejściowy jest aktywny jednak czując jak adrenalina (która zupełnie zredukowała kaca) rozsadza mu całe ciało poddał się. Poinformował przez komunikator resztę drużyny o tym drugim wyjściu, mimo wszystko chyba nikt nie znajdował się w części magazynowej domu.

Tymczasem wielki Wookie brudząc swoje gęste futro w szarym błocie bez problemów dotarł do stajni, gdzie obok śmigacza lądowego, starego i w fatalnym stanie mieściły się beczki z olejem napędowym. Jeden prosty strzał z energetycznej, potężnej kuszy lub detonator termiczny mogły wywołać wybuchowe piekło. Plan jednak najpierw zakładał zdjęcie gangera palącego cygaro na ganku.

Kelsan wychylił się zza winkla widząc go doskonale. Czekał na odpowiednią okazję. W końcu nie można bez końca wpuszczać do płuc tak wielkich ilości tsukotyny. I tak faktycznie się stało. Mężczyzna zgasił cygaro odwracając się plecami do Kelsana i przydusił niedopałek o poręcz na ganku. Pilot czekał właśnie na taką okazję. Dłonie, całe w pocie nieco mu się trzęsły. Na szczęście, jakby z woli mocy miał czysty strzał. Popatrzył, nie chcąc strzelać z biodrą przez lunetę DL-44 i wycelował w plecy gangera. Rozległ się krótki odgłos trzech wystrzałów i dymiące dziury niczym wielkie kule do kręgli (popularnego sportu rekreacyjnego na Korelii) powstały na plecach przeciwnika. Ten nieco przechylony do przodu i zupełnie zaskoczony padł na ziemię.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=sX12fxWW4rs[/media]

-Teraz.- powiedział Draug przez komunikator.

Katykam nie czekał nawet, by ich kapitan wypowiedział ostatnią sylabę, podjął decyzję, że lepiej wystrzelić z kuszy z bezpiecznej odległości. Poprawił gogle i przetarł je, bo pył na Sualango naprawdę dawał się we znaki i celując z biodra posłał potężne wiązki prosto z beczki z olejem.

Huk okazała się potężny jak uderzenie pioruna. To samo można było powiedzieć o ogniu, który wniósł się na dobre parę metrów w powietrze i na boki. Pojazd stojący w stajni nie eksplodował, jednak kompletnie się rozwalił. Cóż przynajmniej niedobitki gangerów z niego nie skorzystają pomyślał Draug, miarowo oddychając i czekając na rozwój wydarzeń. A ten okazał się naprawdę szybki. Kelsan przyparł o zachodnią ścianę domostwa modląc się, by nikt go nie wykrył. Nogi pilota nagle stały się wyjątkowe wątłe w stawach kolanowych, jednak przypomniał sobie poradę Drauga by liczyć oddechy i skupić się na adrenalinowym amoku, który jak mawiał kapitan potrafi zrobić z każdego bohatera wojennego jeśli tylko mu się zaufa.

Muzyka nagle ustała, zamiast tego rozległy się okrzyki. Niezbyt składne i odurzone. Przez frontowe wejście wybiegła dwójka ludzi i jeden mocniej opancerzony Nikto. Draug nie rozpoznał Reinta. Wiedząc, że musi chronić swojego przyjaciela przed zdemaskowaniem trzema krótkimi strzałami posłał trójcę szmaragdowych wiązek prosto w piersi biesiadników. Odrzuciło ich o dobry metr, a potęga karabinu rozerwała ich torsy zostawiając wielką czarną jak smoła przestrzeń z której dało rozpoznać się rozerwane i zwęglone fragmenty klatek piersiowych.

Dwójka Gammoran skończyła posiłek w zaskakującym tempie, przy całej ich rozpustnej wręcz żarłoczności. Nie mieli broni dystansowej zamiast tego uzbrojeni byli w ciężkie pałki usprawnione gwoździami. Zaczęli biec do domu. Na takie duże ciała Draug musiał, dla pewności użyć większej mocy. Przytrzymał dłużej spust karabinu pulsacyjnego i kiedy wskaźnik na wyświetlaczu lunety wskazał pełną moc wystrzelił. Pierwszy świniak stracił głowę, która eksplodowała. Drugi strzał zdjął pozostałego Gammoranina, tym rozwalając mu pokryte grubą zieloną skórą i tłuszczem plecy.

I wtedy nastała cisza. Od stajni unosił się ciężki, duszący odór spalenizny a płomienie dość szybko rozprzestrzeniały się szlakiem wyciekającej ropy. Wszyscy gangerzy, którzy zdecydowali wyjść na zewnątrz leżeli martwi. Wrogowie wiedzieli, że jeśli tylko wyjdą z budynku zostaną zabici.

W tym momencie Kelsan przypomniał sobie o tylnym wyjściu. Zrobiło mu się niedobrze. Ta upiorna cisza rozlegała się tak boleśnie w komunikatorach całej drużyny. Katykam nadal źle słysząc, z wyjątkiem irytującego brzęczenia mógł swoimi wielkimi krokami dobiec do Kelsana przypartego do zachodniej ściany budynku. Draug tymczasem zastanawiał się, czy zostać na snajperskiej pozycji czy z pomocą plecaka skokowego przegrupować się z drużyną.

W tym samym momencie w cyfrowym, informacyjnym pejzażu sieci Bluudportu SID ku swojej sztucznie generowanej radości znalazł pewien wyjątkowo kuszący skrawek informacji, tylko marnie zabezpieczonej skrzynki pocztowej.
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 24-05-2019 o 16:18.
Pinn jest offline