24-05-2019, 17:55
|
#545 |
| Mag z ulgą przyjął decyzję odpoczynku. Co prawda dłuższy pobyt zwiększa ryzyko wpadki i zdrady przez przekupionych najemników, jednak pośpieszny wyjazd w stronę przełęczy mógłby wzbudzić dodatkowe pytania. Do tego spora część oddziału byłą mniej, lub bardziej poraniona. Mniejsza szansa na zaognienie ran w łożu pod dachem niż, gdzieś w terenie. Do tego, któryś z Ostatnich na barce wspominał, że strzały goblinów mogą być zatrute. Łatwiej będzie temu przeciwdziałać w osadzie, niż na przełęczy. Gdyby zostawić najemników u Lagera, to teraz mniej by ryzykowali, z drugiej strony kto wie może wtedy gobliny by nie zaprzestały ataku. Zresztą nadal mogą się przydać, sama ich obecność zwiększa naszą siłę. Ostrożnie można przyjąć, że o ile nie zrobi się niczego głupiego, to przynajmniej zachowają neutralność, nie damy im pretekstu to nie zdradzą. Z takimi przemyśleniami Loftus udał się do gospody.
Szlachetny Rycerz Rudolfa jak dowiedział się Detlef zapewniał solidne jadło i napitki. Warto było się o tym przekonać, zresztą było to zupełne naturalne. Ritter był skłonny wyłożyć pieniądze za najbliższy posiłek i miejsca do spania.
Jeszcze przy strawie , cicho odezwał się do Gustawa i pozostałych obecnych - Shreder, wzbudziłeś zainteresowanie. Nie wiadomo jakie wieści tu dotarły, czy aby ktoś jeszcze nie miał do Ciebie sprawy i rachunków do wyrównania. Do tego brakuje jednego z naszych, a słowem nic się nie odezwał. Pilnujmy się wzajemnie, chodzić spokojnie trójkami, czy czwórkami możemy. – Zasugerował, po czym wrócił do spożywania ciepłego posiłku, który zapijał cienkim piwem.
Czas do wieczora Loftus spędził na odpoczynku, pilnowaniu dobytku Ostatnich i nadstawianiu uszu. Nie narzucając się nikomu przysłuchiwał się, tylko czasem lekko wtrącając do rozmów prowadzonych we wspólnej izbie. Trzymał się zdecydowanie z dala od kłopotów. Może jedynie raz czy dwa wymieniając informację o działaniach głównych sił, wspomniał bardziej podpitemu, zmarkotniałemu najemnikowi, że: ludzie sierżanta Baryły wspominali, że Imperialni coś szykowali. Jazdę podobno słali traktem z Haverz w stronę Hurlach. Dziewica z Meissen podobno w trakcie obrony Meissen, mimo rany nogi odniesionej od kuszy, nadal przewodziła żołnierzom w walkach o przystań. Zwołuje mieszczan i pospólstwo pod swoim dowództwem, a jej walka polegająca na agresywnym użyciu artylerii i frontalnym ataku.
Wieczorem w zajmowanej przez Ostatnich izbie mag przystał na plan Galeba Galvinsona. Nim Baron i Leo ruszyli na rozmowy z Wolfem mag rzucił na nich drobne zaklęcie. - Fallaci specie personati. - Zwodniczy wygląd, wspomniał tylko jeszcze, - Teraz Gładki jest wygładzony. Pamiętacie, że czary działają tylko do północy, nie czekajcie tak z dwie godziny!
__________________ Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych! |
| |