Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-05-2019, 21:59   #91
Plomiennoluski
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Zawada borykała się z technologicznym cackiem, do jakiego Zbyszek wolałby się nawet nie zbliżać. Kowalikowi wydawało się to nawet sensownym podziałem obowiązków, mógł spokojnie zająć się organizacją transportu. Gdyby nie drobny problem z zastaną rzeczywistością. Jakiekolwiek wozy pod okiem Lubosza wychodziły z rachuby, jeszcze zanim zaczął się nad nimi poważnie zastanawiać. Bebok miał jeszcze przyczepkę i zapewne z entem mogliby spokojnie ją załadować i przetransportować gdzie trzeba, ale jakoś tak niespecjalnie się to kalkulowało. Leśni mieli do dyspozycji coś w rodzaju sań, czy raczej nosz, które opcjonalnie można było załadować potrzebną amunicją i środkami wybuchowymi, jednak zdawało się, że szturm będzie musiał się opierać głównie na tym, co ze sobą przynieśli.


Czekając na rozwój sytuacji, starał się zdrzemnąć, chociaż nie wychodziło mu to najlepiej. Co chwila jakieś dźwięki, lub wahania tła wybudzały go z nerwowej drzemki. Nie był to pierwszy raz, kiedy miał problemy z uśnięciem. Niestety pigułki nasenne w obecnym momencie były wykluczone. Potrzebował sprawności bojowej i możliwości szybkiego reagowania. Leżał więc tylko z rękoma pod głową i zamkniętymi oczyma, sortując w głowie obrazy i wrażenia od czasu wyruszenia ze Świebodzina. Miał nadzieję, że pomoże mu to w starciu z czerwonymi, którzy zdawali się być solidnie zaopatrzeni na punkcie magicznym. W którymś momencie musiał odpłynąć, bo przed oczyma stanął mu częstujący go papierosem Rokita. Od razu rozpoznał go po kopytach i ogonie, zupełnie takich, jak na ilustracji w książce z dzieciństwa, o Polskich diabłach. Otworzył szeroko oczy i niemalże podskoczył, na szczęście, okazało się to tylko snem.


Informacje wyciągnięte przez Zawadę, okazały się bardziej niż przydatne. Z drugiej strony były mocno niepokojące. *Jeśli tamte tunele były tylko bocznym wejściem, to w środku muszą siedzieć psychole pierwszej wody.* - Przebiegło przez myśl trolla. - Szkoda, że nie mamy dużo cięższego sprzętu, kilka tunelownic wypchanych materiałami wybuchowymi byłoby ciekawe. No ale na bezrybiu... - Żachnął się Kowalik na głos i obładował magazynkami jak się tylko dało, chociaż nie był pewien, czy jego ręce w tamtym miejscu nie będą bardziej zdatne do walki niż karabin. Zdawało się, że ruscy mieli takie dostawy magicznego śmiecia, że było się czego obawiać.


Droga przez tunele MRU potwierdziła część obaw Zbyszka. Cokolwiek próbowali zrobić kacapi, udawało im się to robić pod nosem zielonych na dużą skalę. - Oni tą energię tylko więzili, czy odprowadzali i w coś przelewali? Jeśli to drugie, to od jak dawna? - Zapytał cicho mechanik. Podróż przez tunel, mimo niebezpiecznie fantastycznego zabarwienia, nieco spowszedniała trollowi, przy którejś z kolei cysternie zauważył, że z granicy panicznego zwierzęcego niemalże strachu, zszedł w okolice metaludzkiego trzęsienia portkami, nie było więc najgorzej. Przynajmniej do czasu, kiedy nie przedarli się przez śluzę. *Witamy w rzeźni.* - Pomyślał gorzko Kowalik i zgarbił się nieco, by być mniejszym celem. Nie był przygotowany na to, co się tutaj działo, chyba nikt do końca nie był, ale mieli rację. Trzeba było z tym skończyć i to jak najszybciej.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline