Tommy'ego wmurowało w ziemię, nie mógł się poruszyć, wpatrywał się tylko w bezwładnego Zacka. Nie trwało to długo, otrzeźwił go telefon lecący w jego stronę. Z trudem, ale jednak go złapał.
- Dzwoń! - rozkazał Franko.
- Do kogo? - spytał chłopak niezbyt mądrze i niezbyt głośno.
- Nie wiem! Do Maxa, do szpitala, do Boga wszechmogącego! Wszędzie dzwoń! - olbrzym wydarł się na niego.
To nie pomogło w podjęciu decyzji, czy jakiegokolwiek innego działania. Widok nieprzytomnego Zacka i pustej strzykawki paraliżował nie tylko jego mięśnie, ale też myśli. Wreszcie, po chwili otępienia, zdecydował się wykonać polecenie mięśniaka. Drżącym palcem wybrał numer Maxa i czekał na połączenie.
Resztki działających szarych komórek podpowiadały mu, że telefon na pogotowie może ze sobą nieść wiele nieprzyjemnych konsekwencji. A przecież w szpitalu mogą nawet nie wiedzieć jak mu pomóc, kto wie co było w strzykawce? Chociaż jeśli istnieje choć cień szansy, zadzwoni na pewno. Postanowił, że spyta o to Maxa. |