- Kiedy my spokojni i grzecznie pytamy... - wyjaśnił krasnoludowi. - Ale dobrze, wrócimy później, señor. - Dodał. Z pewnością reakcja szynkarza nie była wynikiem zwykłego poirytowania - jego fach zwykle cechowała uprzejmość wobec klientów, a awantura o niewinne z pozoru pytanie musiała mieć jakiś powód. Czyżby brak Barthelm nie chciał być znaleziony? Albo ci, co dopadli braciszka wcześniej zadbali też o zastraszenie karczmarza? Do tej pory ważne dla śledztwa osoby ginęły zanim zdołali z nimi porozmawiać - Santiago przeczuwał, że mogło tak być i tym razem.
- Z gospodarzem chyba nic nie załatwimy, ale może z tym krasnoludem uda się porozmawiać spokojnie. Wróćmy później, jak poradził. - Powiedział, gdy opuścili Rozpadlinę.
- Tymczasem wracamy do reszty czy idziemy do elfa, o którym wspominali? - Zapytał.