| Cała czwórka ruszyła w kierunku piaskowcowej góry. Pięliście się nią długo, a mimo, że drogę przebywaliście konno czuliście narastające znużenie. Konie grzęzły co jakiś czas w gorącym piasku, za chwilę wygrzebując się i ruszając dalej. Słońce piekło strasznie, zwłaszcza, że zbliżało się już południe. Nawet nie spostrzegliście w jak szybkim czasie noc zamieniła się w dzień, to przez te wszystkie dodatkowe ''atrakcje''. Dracker jechał na samym przedzie i jako pierwszy dotarł na szczyt. Stanął przy bramie i przywitał Kharima tymi słowy: - Witaj Sir Kharim-ie czyżby jestem tu jako pierwszy??? A gdzie reszta braci??
Kharim spojrzał na niego, uśmiechnął się, po czym odpowiedział: - Zdaje się, że jadą tam w dole - tu wskazał w dół - podążyli za tobą nie tak dawno temu. Za jakieś pół godziny powinni tutaj być.
* * *
Astinos jechał na tyłach, czytając treść swoich notatek, wszystko bowiem dokładnie spisał, by zdać Rasklanisowi dokładny raport z zaistniałych wydarzeń. Nikt nie wie co mógł zobaczyć nie zwracający na siebie uwagi giermek.
* * * Mythir i Nestor całą drogę na górę dyskutowali ze sobą półszeptem na im tylko znane tematy. Specjalnie trzymali się nieco z tyłu. Umiejętności alchemiczne Mythira i talenty zielarskie Nestora mogły się im obu bardzo przydać. Nestor - rozglądasz się dokoła czy nikt nie patrzy na Was, po czym wyciągasz na chwilę swoje ''znalezisko'', drugą ręką zatykając nos, co nakazujesz również zrobić Mythirowi. Mythir - zajrzałeś ciekawie do torby Nestora po czym skinąłeś głową z uznaniem. Nestor zidentyfikował trzy rośliny, które znalazłeś w lesie, są to: kruczy porost- zielony porost, który rośnie głównie na podmokłych terenach, lub w wilgotnych warunkach, jakich dostarcza mu częściowo ściółka leśna. Roślina ta jest mało popularnym ziołem leczniczym, z którego można przyrządzić kilka (do 6) mikstur leczniczych o średnim działaniu (leczy średnie i lekkie rany). Pozostałe dwie rośliny zwą się Szmaragdowe słońce i występują jedynie na Szmaragdowej Wyspie. Nestor - czytałeś o nich kiedyś w księdze ziół, którą odnalazłeś w bibliotece swojego zakonu. Wiesz, że wprawny alchemik może wykonać z niej napar na bazie przygotowanej na ogniu wody, ale nie masz pojęcia jakie ma działanie. Mythir - usłyszawszy od Nestora o naparze ze Szmaragdowego słońca wyraźnie się uradowałeś, w końcu będziesz mógł rozwijać swoje alchemiczne umiejętności odkrywając nowe mikstury. Gdyby udało Ci się zrobić coś nowego a potem przetransportować to do Lantanu...kto wie...
* * * Alemir - jedziesz w zadumie samotnie, z przodu. Właśnie dostrzegłeś na szczycie Drackera, który dopiero co dotarł pod bramę. Zastanawiasz się nad tym co miał na myśli Kharim mówiąc Ci, że o wszystkim zadecyduje arena...Nikomu nie powtórzyłeś tych jego słów, które o owej arenie wspominały...Po chwili wyrywasz się z zadumy i przeczesujesz dłonią krótko przystrzyżone czarne włosy.
* * * Mark - spojrzałeś z pogardą na otaczających Cię chłopów. Pogardy było w tym spojrzeniu tyle samo co zdziwienia: - Zejdźcie mi z oczu, hołoto! - wycedziłeś.
Chłopi wyraźnie również się zdziwili, przez chwilę nie wiedzieli co mają robić, a Ty już miałeś zamiar zaatakować kiedy nagle...na szyi jednego z przedstawicieli pospulstwa ujrzałeś dziwny naszyjnik... - Czy to na pewno chłopi ? - przeszło Ci przez myśl.
Wtedy pojawił się Rasklanis. Potrząsnął jednym z wieśniaków i spytał: - Coś się stało...panowie? Panowie? - pomyślałeś - Czy tylko u nas między chłopstwem a szlachtą jest taka przepaść? - robisz zdziwioną minę - mniejsza o to - dodajesz - każdy kto zaczyna z rycerzem musi ponieść konsekwencje swojego nierozważnego czynu!
Zadajesz pierwszy cios, wyprowadzasz uderzenie prawą ręką, uderzasz całym ramieniem z wielką precyzją, więcej w tym uderzeniu jest techniki niż siły, co sprawia, że cios zamiast okazać się po prostu silnym, okazał się niesamowicie precyzyjnym. Jeden chłop po chwili leżał na ziemi, z ust płynęła mu ciurkiem krew. Był w stanie policzyć językiem wszystkie swoje zęby. Nie wstawał już by się nie narażać. Drugi natychmiast chwycił taboret i usiłował uderzyć Cię nim z całej siły w plecy, zdążył jednak zrobić tylko zamach, gdyż Rasklanis szybko wyciągnął swój jednoręczny miecz z pochwy i zadał pchnięcie w brzuch. Oczy napastnika niemal wyszły z orbit. Rasklanis kopnął chłopa w brzuch wyjmując ostrze w nim zatopione. Dwaj pozostali chłopi starali się uciec, ale w tym momencie w wejściu stanął strażnik składu broni i wyciągnął swój dwuręczny miecz zza pleców: - Nigdzie nie pójdziecie - warknął ! - Już od dawna mieliśmy tutaj z wami kłopoty, tylko czekaliśmy aż napytacie sobie biedy, teraz musicie za to zapłacić.
Chłopi mieli bardzo wystraszone twarze. Strażnik zrobił obszerny zamach i przeciął mieczem powietrze. Ogromne ostrze przeszło przez szyje obu chłopów jak przez masło. Dwie głowy spadły na podłogę tuż obok siebie. Strażnik bez słów podbiegł do jeszcze leżącego chłopa z pogruchotaną przez Marka szczęką i dobił go wbijając mu swój miecz w burzch...
Potem podszedł do Was i rzekł: - Ach, dzięki Wam w końcu nie będziemy musieli się z nimi użerać - uśmiechnął się, co Was po tym całym zajściu nieco zdziwiło, po czym krzyknął do barmana: - Bernardzie! Uprzątnij to ścierwo!
* * * Dracker, Alemir, Mythir, Nestor - jesteście już w całym składzie pod bramą. Kharim spojrzał na was i skinął głową: - Za mną, panowie - wkroczyliście z nim na dziedziniec. Ujrzeliście twierdzę Sir Thorfina i odetchnęliście z ulgą jak gdybyście mówili ''nareszcie''. Kharim zatrzymał się przed Wami po tym jak wkroczyliście na ścieżkę prowadzącą na główny plac dziedzińca i rzekł: - Poszukajcie waszych kompanów, mogą przebywać w karczmie albo u kowali, możliwe też, że zastaniecie ich tam - wskazał palcem osiedle, w którego centrum stało kilka bogato wyglądających domków, wyróżniających się od reszty zbudowanych z piaskowcowej cegły chat. Potem Kharim wręczył Wam jakieś pismo i wyjaśnił: - To od Sir Thorfina, ta lista zawiera zasady turnieju, który rozstrzygnie czy zostaniecie dopuszczeni zaszczytu służby jegomości. Stawcie się przy wejściu do Kamiennej Siedziby, w której zamieszkuje Thorfin, gdy już będziecie w pełnym składzie. Po tych słowach Kharim odszedł w kierunku kamiennej siedziby.
Dracker, który otrzymał pismo rozwinął je i począł czytać: - Turniej, nazywamy areną. Rozpoczyna się on jutro o świcie, on pomoże Wam dowieść Waszej godności, lub też pogrąży Was. Trzymajcie się tych zasad, które poniżej spisałem. W przeciwnym razie zostaniecie zdyskwalifikowani, jako oszuści. Oto zasady: *arena jest otwarta dla dwóch wojowników. Gdy któryś z niebiorących udziału w walce rycerzy będzie próbował ingerować w sprawie innego rycerza zostanie zdyskwalifikowany, *na arenie odbędą się trzy konkurencje: w walce na miecze, w walce konnej i tak zwany ''młyn'', *jeśli komuś przyjdzie do głowy przekupić przeciwnika (co mam nadzieję nie będzie miało miejsca, zważywszy na to, iż mam ponoć - co zamierzacie udowodnić - doczynienia z rycerstwem) zostanie zdyskwalifikowany, *ostatnią zasadą jest zachowanie honoru podczas walki, tego nie muszę tłumaczyć rycerzom...o ile do nich kieruję to pismo, bo przecież to czy jesteście rycerzami macie mi dopiero udowodnić... Podpisał: Sir Thorfin, Najwyższy Templariusz.
Gdy Dracker skończył czytać, wszystkich Was dotknęło bardzo to w jak bezczelny sposób Sir Thorfin przedstawiał Wam w piśmie zasady areny. No cóż. Niebawem zamierzacie mu udowodnić jak bardzo się wobec Was myli... |