Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-05-2019, 01:10   #70
Marrrt
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Młody ksiądz zamiast wsiąść czym prędzej do samochodu, przyglądał się przez chwilę trudowi jaki poświęcił tęgi przecież fan Tytanii na uniesienie zdawać by się z kolei mogło kruchego ciała nieprzytomnej skrzypaczki. Zamrugał oczami, zmarszczył brwi i spojrzał w niebo sprawiając wrażenie jakby miał się zaraz zacząć modlić. Po czym nieoczekiwanie wsiadł do auta w tylnym rzędzie i złożywszy ostrożnie dłonie na zagłówku przedniego siedzenia, schował głowę między ramionami i istotnie zaczął coś szeptać pod nosem.
Anna nie udała się za księdzem. Szarpnęła boczne drzwi samochodu dostawczego, zaś te odsunęły się głośno, lecz tylko na kilka centymetrów. Zaparła się i pociągnęła ponownie. Otwierały się z cichym, metalicznym jękiem brzmiącym niebezpiecznie głośno na obszernym placu. Vanilla siedząca w samochodzie wbiła palce w siedzisko.
Tymczasem Anna wyciągnęła coś z wraku i zataczając się lekko zbliżała się do samochodu. Sanitariusze, lekarze, pielęgniarki, ochrona czy ktokolwiek inny mógł zobaczyć tę scenę zaalarmowany niecodziennym dźwiękiem. Kiedy otworzyła drzwi od strony pasażera, oczy jej siedzącej z tyłu wersji wywróciły się go góry, a głowa opadła na zagłówek. Straciła przytomność. Ostatnia z Ann poczuła ulgę. Ponownie widziała świat z jednej perspektywy, ale ten wirował i ani myślał się zatrzymać. Ciemniało jej w oczach na tyle, że ledwie zdołała zapiąć pasy.
Dresiarz natychmiast wcisnął pedał gazu i gwałtownie skręcił kierownicę robiąc ciasny zwrot. Zdecydowanie zbyt szybko wyjechał z parkingu. Skręcił w prawo. Wskazówka prędkościomierza w kilka chwil dotarła do 100 km/h i ani myślała się zatrzymać. Łysy zmienił bieg, samochód zaryczał. Głowa Anny opadła nagle, zaś wszystkie jej ciała bezwładnie podskakiwały na nierównościach drogi.
Dominik w tym czasie cały czas szeptał. Momentami zdawało się, że wznosząc prośby do Boga. Czasem zadając pytania sobie. Czasem na nie odpowiadając choć w sposób chaotyczny i co i rusz tracąc wątek, czy wręcz uprzedzając pytania. Jakkolwiek szalenie by to jednak nie brzmiało, jedynymi osobami, które by go słyszały była władająca zimnem dziewczynka i kibol mówiący wieloma językami na raz. Tak czy inaczej, sam ksiądz nie za bardzo ogarniał szczegóły ucieczki, by nie wspomnieć o tym gdzie się akurat znajdowali. Widział tylko, że uciekają. I że świat oszalał. Raczej bezpowrotnie. Majtał się więc tylko w jedną, lub drugą stronę pomiędzy Vanillą, a lodową dziewczyną. Nieświadomie czekając, którą ścieżką Bóg go powiedzie.
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline