Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-05-2019, 22:54   #73
Noraku
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację
Adrenalina buzowała w krwi, aż poczuła ukłucie bólu w skroniach i kołatanie serca w piersi. Płuca mieliły powietrze niczym olbrzymie miechy. O ile można było powiedzieć, że tutaj w ogóle znajdowało się jakiekolwiek powietrze. Ciemna przestrzeń zdawała się mieć w nosie ogólne prawa fizyki to może i dla biologii znalazło by się tam miejsce. Czuła, że powoli zaczyna się jej kręcić w głowie. Wirujący przed jej oczami sufit i przestrzeń „nad” nią nie pomagała. Czuła się jakby znowu starszy kuzyn zaciągnął ją na jakąś diabelną karuzelę i rozkręcał możliwości tego cholerstwa na maksymalne obroty. Zwykle w takiej sytuacji zamknięcie oczu powodowało jeszcze gorsze wrażenia, ale był to odruch bezwarunkowy. Dlatego z rosnącym zdziwieniem odkryła, że tym razem sposób ten zadziałał. Nie czuła żadnego przeciążenia. Zero siły odśrodkowej. TO NIE MIAŁO SENSU!
„Za dużo tego! Muszę się wydostać!”
Pomacała na oślep, chcąc znowu wyczuć tę dziwną membranę otaczającej ją „rzeczywistości”. Tym razem jednak miała wrażenie, jakby to ona sama odnalazła ją. Poczuła uderzenie w wyciągniętą dłoń, ale tym razem granica była twarda. Nieprzekraczalna. Po chwili zaś znowu uciekła. Patricia czuła się jeszcze bardziej zagubiona. Mięśnie bolały od ciągłego napięcia. Nie potrafiła się zmusić aby je rozluźnić ze strachu, że zaraz zacznie spadać a nie tylko „lewitować w przestrzeni”.
„Muszę się uspokoić. To musi mieć jakieś RACJONALNE wyjaśnienie. Przecież nie śnie.”
Tego ostatniego była pewna. Pamiętała ból jaki towarzyszył uderzeniu policjanta. W takim razie wyjaśnienie musiało być inne. Mogła co prawda doświadczać jakiegoś złego tripa, ale nie kojarzyła żadnego środka, który by tak działał. Poza tym od dawna była „czysta”, bo nie było okazji dobrze się zabawić. Fakt, że nigdy nie była orłem z fizyki w szkole także nie pomagał. Musiała jednak coś wymyśleć zanim umrze tutaj z głodu.
Znowu otworzyła oczy. Obraz „nad” nią się zmienił. To był wyraźnie inny sufit niż w sali. Nie kręcił się już, tylko stał nieruchomo. Słyszała głosy, chyba Adama i reszty, ale nie była w stanie rozpoznać słów. Jakby włożyła głowę pod wodę. To znaczy że się przemieszczała. Uspokoiła oddech. Wróciła do trzeźwego myślenia.
„Gdy ostatnim razem „wyszłam” stąd to byłam czymś pokryta. Przelatywały przeze mnie pociski, uderzenia, ale sama przecież kropnęłam faceta między oczy. Czyli mam jakiś wpływ na to, choćby organiczny. „
Sufit znowu ruszył. Zaraz został z resztą zastąpiony czystym niebem. To również zaczęło po chwili wędrować według jakiejś ustalonej osi.
„Chwila. Ja… wpadłam w cień. Czyli to tak jakby… Przecież to niemożliwe!”
Faktycznie. Myśl o „znajdowaniu” się w przestrzeni cienia, który dla niej nabierał dziwnej „wielowymiarowości”, myśl o możliwości swobodnego wchodzenia i wychodzenia z tej przestrzeni. To była czysta fantastyka. Taka którą miała przed oczami. Wyjaśniało to jednak dziwne wrażenia, które odczuwała. Znajdowała się w „czyimś” cieniu. Ruszała się jak on. W miarę zmiany oświetlenia, zmieniał się też cień i jego granice! To nie sufit wirował, tylko ona w cieniu, który kręcił się dookoła danej osoby wraz ze zmianą oświetlenia! A cień nie jest rzeczą, nie może więc odczuwać przeciążenia!
Z każdą kolejną myślą układało się to w całość. Może niezbyt logiczną ale na pewno wyjaśniającą co nieco. Mężczyźni wsiedli do samochodu, a ona, pośrednio, razem z nimi. Widziała teraz dach furgonetki, słyszała jakiś nowy głos. Postanowiła to na razie przeczekać. Nie chciała nagle wyskoczyć na środku ulicy wprost pod pędzące auta.
Wtedy właśnie po raz pierwszy ją sparaliżowało. Było to nagłe, niczym powiew powietrza na skórze. W jednej chwili nie mogła ruszyć żadnym mięśniem, nawet gałkami ocznymi. Jedynie płuca włączyły z powrotem tryb paniki, próbując wyszarpnąć tyle powietrza ile dadzą radę przez lekko uchylone usta. A potem nagle wszystko ustało. Z powrotem wróciło jej czucie i możliwość ruchu.
„Co się st…”
Zanim zdążyła się zastanowić, czego przed chwilą doświadczyła, paraliż ponownie zaatakował niczym grom z jasnego nieba. Tym razem dziewczyna straciła przytomność.

***

Gdy się obudziła, pierwsze co zobaczyła to sufit. Zwykły, brudny sufit mało interesującego loftu z niegustowną lampą. Miała wrażenie, jakby przestrzeń dookoła niej zmalała. To był chyba odpowiedni moment, żeby się wydostać. Potrząsnęła głową, chcąc pozbyć się resztek otumanienia.
„Ostatnim razem chciałam zabrać tamtemu broń i go obezwładnić. Może teraz spróbujemy tak…”
Skupiła się mocno na tym, żeby wyjść. Po prostu. Oczami wyobraźni widziała jak przebija delikatną membranę oddzielającą ją od rzeczywistości. Może wola okaże się silniejsza od… tego co ją tutaj trzymało.

Przestrzeń wygięła się niczym guma na trampolinie. Przez moment wydawało się, że uda się wyjść ale z każdym centymetrem granica stawiała coraz większy opór. Ręka wychyliła się z cienia na chwilę, by potem wrócić. Czuła się jakby przez kilka minut wyciskała na sztandze własną wagę.
W złości i rozpaczy uderzyła w to samo miejsce, z równie nikłym rezultatem.
 
__________________
you will never walk alone
Noraku jest offline