- Powiedzcie że macie tu gdzieś po kącie pochowane Blue-Rayie, to po robocie otworzymy butelkę na wspominki - krasnolud rzucił tą uwagą patrząc na zupełnie amatorski sprzęt którym dysponowali. Mieli jeden dobry deck, ten w rękach Zawady. Jego własny był przysłowiowym szajsem z Radio Shacka na rogu, tak słabym że nawet nie obłożono go ograniczeniami sprzedaży.
- Dobra, konfiguruję się na defensywę, jeżeli cokolwiek nieprzyjemnego wyskoczy na was w Matrixie, kierujcie się na mnie. Nie mam tutaj dużo mocy, ale przynajmniej to spowolnię na tyle żeby wyjść z sieci -
Charakterystyczna konfiguracja Beboka, bridge cyberdecku z RCC z dodatkowym modułem na Agenta oznaczała że mógł mieć w ruchu więcej programów niż można byłoby oczekiwać po takim #@#$@ decku, ale patrząc na ogrom pracy który mieli tutaj do zrobienia...to i tak nie było za dużo, a wpaść można było na każdym kroku. Stąd Biofeedback Filter razem z Encryption były dobrym początkiem, ale i tak przewidywał że będzie musiał aktywnie bronić towarzyszy.
Przewidywanie stało się faktem kiedy BICE'k ruszył w pościg za Zawadą. Bebok ze swoim agentem obrzucili elfkę wiadrami kodu ochronnego, a moloch jak na złość wybrał jako cel kogo innego. Ledwie w ostatniej chwili zdołał przerzucić filtr na gnoma, zdobywając dla niego "nagrodę" pocieszenia w postaci zostania permanentnym warzywem zamiast zgonu na miejscu. Po zakończeniu zadania i opuszczeniu sieci przez Zawadę (i informacje w jej decku) został z tyłu, pomagając ewakuować się nie do końca stabilnym emocjonalnie amatorom.
- To przy tym nawet MRU wyglądało przyjemnie - krasnolud przesunął lufą swojego ingrama wzdłuż krwawych run na ścianie. Krasnolud osłaniał jeden z boków, ale czuł niedobór wielkokalibrowej amunicji magicznej na wszystko co mogło ich tutaj spotkać. Agent przy RCC skanował jak oszalały, ale na magię i tak niewiele mógł pomóc, tak jak cała wiedza i umiejętności Beboka dotychczas.
- To uczucie jest tu tak na stałe, czy już o nas wiedzą? - dopytał.