Gustaw cieszył się, że nie zrobili wielkiego zamieszania w osadzie. Coś nie dawało mu spokoju i przez to nie był zbytnio obecny wśród ostatnich. Czyżby jakaś choroba go zaczynała brać? Może te urazy głowy czy trafienie przez piorun namieszało mu pod czachą. W każdym razie sierżant już nie był tą samą osobą co dawniej.
Gdy dojeżdżali do mostu Gustaw zwrócił się do pozostałych. Jedziemy jako wysłannicy Lagera a ludzka część jest jej obstawą. Nie chciał już więcej mieszać i chciał postawić sprawę prosto i gładko. Już byli bardzo blisko celu i nie chciał więcej opóźnień czy rannych.
Przy moście jakby Gustaw dostał wiatru w żagle i obudził się z jakiegoś letargu i gdy zbliżyli się do strażników wysforował się na przód ku stającym żołnierzom.
Gdy został zagadany w jakim celu jadą po pozdrowieniu oznajmił iż są obstawą krasnoluda od Lagera z odbudowywanej przez owego browarni Boogmana. Jeśli dowodów chcieli pismo się znajdzie i szlachcic dodatkowo chciał się dowiedzieć jak na szlaku sytuacja się przedstawia. Czy jest bezpiecznie czy mogą się spodziewać problemów.