Thazar skupił się na trzymanym w dłoni pergaminie, starając się nie zwracać uwagi na otoczenie i jak najdalej odsuwając od siebie myśli o nadciągających trollach rozpoczął inkantację.
Zaklęcie było skomplikowane, a świadomość ciążącej na nim odpowiedzialności nie pomagała zaklinaczowi w najmniejszym nawet stopniu.
Ale jednak się udało.
Niszczycielska energia spłynęła z dłoni na obelisk...
...niszcząc go całkowicie, o czym Thazar dowiedział się dopiero po paru długich chwilach, gdy wreszcie odzyskał siły na tyle, by móc otworzyć oczy.
Na taki drobiazg, jak podniesienie się z kolan, nie starczyło mu już energii.
Widząc wbite w siebie spojrzenia niejaszczurczych uczestników wyprawy odchrząknął parę razy, wypił dwa łyki wina z manierki.
- Slaak'Han mówi, że to nie koniec, że teraz trzeba znaleźć Khaarim’To - przetłumaczył słowa jaszczura. - Ale to chyba beze mnie. Nie mam siły wstać, więc może wybijecie to małe paskudztwo, a ja sobie w tym czasie odpocznę - zaproponował. |