Żył i umarł Jacek Dydus Dydulski. Jednak gdy otworzył oczy był gdzieś.. gdzieś niedaleko miasteczka. Myślał, że żyje. Jednak gdy chciał oprzeć się o pobliskie drzewo to przez nie przeleciał.
- o cholera jeste duchem!!!- zakrzyczał tylko tak jak duch potrafi Dydus.
Poświęcił trochę czasu by opanować swoją nową duchową naturę plus parę przydatnych sztuczek jakie para-naturalni mają i wyruszył "podnieść na duchu" swoich byłych znajomych z straży.
Najpierw Gie powie mu czego się dowiedział. On czytać nie umie wiec notatki w strażnicy mu się nie przydadzą.
Potem Timi może wróci z obiadu i pomści jackowe krzywdy.
Na koniec Jagoda bo tam chce najpierw trochę poobserwować. W końcu w twarz już dostać nie może.
Potem... potem morderca co zabił Jacka poszuka go... to był ten nizołek ten żłodziej, albo?? albo ten szlachetka. Niech no ten któryś z nich tylko oddali się od reszty do kibla, albo cuś i pokaże im gniew zaświatów.