Wydawało się, że to już koniec. W śmierdzących nieumarłymi podziemiach, kompletnie nie tak, jak Tajga swój kres życia sobie zaplanowała. Tyle że poddanie się nie leżało w jej naturze, nie póki mogła coś zrobić. Co prawda jej bojowa przydatność była mikra, za to mogła wzmocnić bojową przydatność reszty kompanów, co sumarycznie dawało lepszy efekt. Choć wzmacniania tutejszej latarenki nie planowała; teraz klnąc i pomstując tarła oczy, próbując odzyskać wzrok. Z miernym rezultatem. Czuła, że standardowe leczenie niewiele się tu chyba zda, ale nie mogła nie spróbować, nucąc słowa zaklęcia, a potem słuchając edrikowego opisu sytuacji. No przecież nie będzie szła przez łany truposzy jak ślepa sierotka!! |