Skarb zniknął z głowy, czy raczej myśli Jagody zaraz po tym jak dotarłwszy do strażnicy dowiedziała się, że Jacek zmienił się w ducha. Tak przynajmniej twierdził Georg, który przestał być strażnikiem, ale przynajmniej zdrowie zachował w niezłym stanie. Czy Jacek był duchem pewna nie była, choć Georg włożył sporo wysiłku, aby zbudować rzeczową argumentację opierającą się na niby przypadkowym obmacywaniu jej piersi rozmowie jaką rzekomo odbył z martwym Jackiem. Czy był jednak istotą z zaświatów miało mniejsze znaczenie. Z całą pewnością był martwy, a nie było to coś co powinno się przytrafiać ludziom na służbie.
Jagoda miała wrażenie, że cudoki kompletnie oszalały i jedynie Wielki G i jego prosty pomysł polegający na fizycznej eliminacji przeciwnika może przynieść jakieś sensowne rozwiązanie. Zastosowałą się więc do zaleceń byłego strażnika wracając na targ, aby roznieść plotkę o zdradzieckim morderstwie przeprowadzonym przez cudaków na niewinnym jak łza strażniku, który oddał swe życie zniózłwszy wpierw niewypowiedziane cierpienia ze strony opętanych przybyszy.
Jagoda nie wahała się rozpowszechniać również terminu i miejsca ostatecznego rozwiązania.