Borys niewiele myślał. Odniósł już dwie rany i nie zamierzał odnosić trzeciej. Był medykiem i jeszcze się będzie miał okazję się wykazać.
- Wycofajmy się do drzew - powiedział do Fay. Zaczął biec w tamtą stronę. Gdzieś tam był Robin, jedyna osoba jakiej ufał spośród tych żywych i przytomnych. Gdy tylko przestaną być bezpośrednio zagrożeni wznowią obstrzał bandytów. Borys robił co mógł, zabił już jednego i miał zamiar walczyć do końca. Niestety był kompletnym niedorajdą w walce wręcz co znacznie utrudniało sprawę. Fay która była obok niego, nie miała nawet broni innej niż nóż kuchenny. Zdecydowanie nie mogli kontynuować bezpośredniego zwarcia.