Jak by mogła to by łezka się zakręciła w oku Jacka jak by jeszcze żył. Tyle osób się zebrało na wieść o jego śmierci. Jednak jego męczeńska śmierć nie poszła na marne. Kto wie może nawet świętym zostanie i patronem tego zakichanego miasteczka. Dumał sobie Dydus stojąc nie widzialny przez tłumem.
Gdy Gie wystąpił i stuknął laską postarał się wzlecieć na niego i pojawić się na chwile w rozbłysku pozaświatowego światła, ale czy coś z tego wyjdzie? Taki dramatyczny efekt dodał by tej opowieści odpowiedniej epickości.
Tak to jako duch może tylko obserwować. Może jednak uda mu się wykorzystać swój przerażający dotyk walcząc w tłumie. Chwila zawahania może kosztować w końcu kogoś rozbitą czaszkę, a w tej wielkiej ludzkiej chamrze raczej się nikt nie połapię, że powinien być w grobie jak każdy doby zmarły.