Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-05-2019, 21:18   #366
psionik
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację

Jace, Laura, Mikel i uciekinierzy

- I to tyle. Jakieś uwagi? Planowanie zostawiłabym na po śniadaniu, na pusty żołądek gorzej się myśli, a może i dostaniemy jakieś dokładniejsze informacje od Kharricka -
Mikel ochoczo przystał na propozycję. Nie mieli zbyt dużo informacji, ale te posiadane budziły pewne nadzieje.
-Jedzmy w takim razie. Zobaczymy, co więcej podeśle nam Kharrick. Na razie widzę pewne zastosowanie dla łuczników, ale wstrzymam się z głosem na razie. - jak powiedział, tak zrobił.
- Mhm, poczekajmy jeszcze na raport Kharricka. Dwa tuziny… - mruknął Jace pochłonięty innymi myslami.

Wiadomość od Emi dotarła dopiero wieczorem - niosący ją ptak musiał się namęczyć, bo nie tylko była dość długa, ale zawierała także odręczny rysunek obozu. Charakter pisma dopplerki był też zdecydowanie ładniejszy od sulimowego.

Mikel powoli trawił dane zawarte w liście. Dodatkowe informacje były cenne i tym bardziej utwierdziły go we wnioskach, które wyciągnął z porannej korespondencji.
- Dwie sprawy wydają się oczywiste. Zabezpieczenie pozycji na górze i wyeliminowanie czujek oraz tego patrolującego niedźwieżuka. Nasi łucznicy mogą dużo zdziałać z wysokości, a jeśli pojawi się szansa, żeby chociaż część ich sił dopaść poza obozem to chyba warto z niej skorzystać - chłopak ostrożnie dobierał słowa i zaczął od spraw najbardziej oczywistych.
Jace przytaknął. - Jeśli Kharrick zdołałby zakraść się i unieszkodliwić ten dzwon na wieży, byłoby nam zdecydowanie łatwiej. dodał.
- Fakt. Ten problem powinien się rozwiązać po zabiciu wartowników. Tylko trzeba działać szybko. - Wojownik doprecyzował wcześniejszą wypowiedź. - Przyda nam się też jakaś wybuchowa alchemia, żeby narobić zamieszania.
- Mamy chyba jeszcze jakieś zapasy, Vane trzyma nad nimi pieczę, może będzie też mógł coś przygotować z Porvynem - Aubrin pokiwała głową.
- Poprosiłem wczoraj przed imprezą naszych twórców o uzupełnienie zapasów ognia alchemicznego i środków wybuchowych. - dodał Jace, otrzymując w odpowiedzi aprobujące mruknięcie tropicielki.
-No dobra… To zostaje wybrać jeszcze porę i metodę głównego szturmu. Z tym, że cokolwiek teraz nie ustalimy, wszystko może się zmienić, zanim dotrzemy do obozu. Na razie wydaje mi się, że warto atakować godzinę przed zmrokiem lub w okolicy świtu. Atak nocny uczyni naszych łuczników bezużytecznymi, chyba że ktoś ma jakiś pomysł jak temu zaradzić? Część z nas co prawda radzi sobie w ciemności, ale co z resztą? - Mikel przerwał w końcu przeciągające się milczenie.
- Podpalenie namiotów, w szczególności tego alchemika da trochę światła. - zauważył psionik.
- To zależy kto, kiedy i jak jej podpali. Zakładałem właśnie, że atak alchemicznym świństwem będzie najbardziej skuteczny z góry. Możemy to rozwiązać inaczej, ale nadal łucznicy będa niezbyt pomocni, jeśli grupa naziemna nie podpali wystarczająco dużo, a i płonący namiot może nie dać dosyć światła. - wojownik starał się obiektywnie spojrzeć na propozycję psionika. - Jeśli jednak nie wymyślimy nic lepszego to będziemy musieli zaryzykować. Nie mamy jakiejś magii, która mogłaby pomóc? - pytanie było skierowane do wszystkich obecnych.
- Zaklęcie światła rzucone na groty strzał, albo na zwykłe kamienie? - zasugerowała Aubrin - Jako plan awaryjny, jeśli podpalenie się nie uda? -
Mikel pomyślał chwilę i zaczął coś delikatnie szkicować na rysunku od Kharricka.
-To może tak… Zaatakujmy od zachodu… Dzielimy się na dwie grupy. - naszkicował na mapce dwa kształty - Trójkąt to strzelcy i miotacze, reszta główna grupa uderzeniowa. Hmm… - dorysował kilka linii i zaznaczył parę miejsc jako “x” - Najpierw razem zdejmujemy wartowników na wieży… Może jakaś strefa ciszy czy coś, żeby nie narobili hałasu... następnie trójkąty ruszają wzdłuż wąwozu do celu numer jeden. Kółka w międzyczasie ruszają na południe i szukają dobrego zejścia na dół. Może udałoby się zorganizować jakieś drabinki sznurowe czy coś… Kiedy cel numer jeden zacznie płonąć, można zacząć schodzić. Jest szansa, że zamieszanie na drugim końcu obozu i osłona tego namiotu po naszej stronie pozwoli nam się dostać niezauważenie… Trójkąty odczekają jakąś minutę, może dwie i przesuną się ku celom numer dwa i trzy jednocześnie wychodząc wyżej, by móc nas osłaniać i wesprzeć atak grupy szturmowej. Hmmm… Dobra. Słucham sugestii, co może pójść nie tak? - Mikel uważnie przyglądał się pozostałym, czekając na reakcję i uwagi.
Jace spojrzał na modyfikacje dokonane przez wojownika. Oczy rozjaśniły mu się gdy mapa nabrała głębi trzeciego wymiaru. W miejscach oznaczonych przez wojownika pojawiły się bladoniebieskie figurki reprezentujące atakujące grupy phaendarczyków, które poruszały się wzdłuż narysowanych linii. Namioty jeden po drugim stanęły w płomieniach, gdy miniaturowe bomby rzucone przez drobne figurki spadły na poły. Całość powtarzała się w pętli pozwalając wszystkim przestudiować wszystko raz za razem aż do znudzenia.
Przyglądając się w milczeniu scenerii Jace rozciągnął dłonie nad iluzją i przesuwając je na boki stworzył dwie kopie, które zaczął modyfikować. W pierwszej łucznicy zostali na górze szyjąc z łuków na dół, wojownicy zaś prowadzeni przez figurkę Sulima wchodzili do obozu od południa przez rozstępujące się przed druidem zarośla.
Trzecia iluzja różniła się od wariantu pierwszego tym, że wojownicy pozostali na górze przy drewnianych schodach prowadzących z wieży prosto w dół do obozu i odpierali atak figurek hobgoblinów u podnóża wykorzystując wąskie gardło jakim stało się wejście na schody. Po chwili zastanowienia, psionik przesunął figurkę hobgoblinów w kierunku namiotu z więźniami zaznaczając go na czerwono.
- Potencjalnie będą mogli użyć więźniów jako żywych tarcz. - wytłumaczył.
Przyglądał się trzem wariantom drapiąc po brodzie i wprowadzając delikatne poprawki odzwierciedlające możliwe posunięcia przeciwnika.
Pierwsza, oryginalna iluzja ożywiła się gdy zaznaczone na czerwono “pionki” ruszyły w górę po schodach i zaatakowały znajdujących się na górze łuczników. W tym czasie figurki wilków ruszyły wzdłuż obozu ścierając się z figurkami wojowników.
- To jeden z możliwych scenariuszy odparcia ataku. - powiedział. - Odrzućmy warianty, trudno mi się skupić na trzymaniu ich wszystkich w ruchu. -
- Celne uwagi. - Mikel był zaskoczony jak przydatne mogą być takie iluzje przy układaniu planu. - Łucznicy powinni dostać tarczownika do obstawy. W razie czego będzie mógł utrzymywać pozycję na schodach, a w odpowiednim momencie zbiec na dół i dołączyć do reszty. Podoba mi się wizja przejścia przez zarośla, ale wtedy będziemy musieli dobrze zgrać atak z obu stron. Będziesz w stanie przekazać wiadomość na taką odległość? Co do żywych tarcz, to wydaje mi się to mało prawdopodobne, ale moglibyśmy po wejściu do obozu skierować kogoś do uwolnienia jeńców. Niewielką grupę, żeby nie dzielić już i tak podzielonych sił… Może Kharrick w przebraniu, dałby radę przygotować ich wcześniej? - wojownik sprawiał wrażenie, że takie rozważanie różnych opcji i dostosowywanie się do zamierzeń przeciwnika jest dla niego czymś naturalnym.
- Dałbym radę przekazać, ale zajęłoby to trochę czasu. Jace rozwiał iluzję z przejściem przez krzaki skupiając się na pozostałych dwóch. W obu wersjach przez krzaki przechodził teraz sam Sulim, który znikał w namiocie z więźniami.
- Może Sulim dałby radę uwolnić ich i wyprowadzić przez zarośla? -
-Musimy zapytać Sulima, ale w tym zamieszaniu mogłoby się to udać. - Mikel zdawał się promieniować optymizmem. -Im bardziej skomplikowany plan, tym więcej spraw może wziąć w łeb, ale nie wydaje mi się, żeby to była najtrudniejsza część. Zostajemy przy zejściu po ścianie wąwozu? Nie ukrywam, że to martwi mnie najbardziej. Zejście po schodach jest jednak zbyt widoczne. - zamyślił się, szukając ewentualnej alternatywy. Nie wiedząc żadnej, dodał. -[i]Będziemy potrzebować wszystkiego co ułatwi nam zejście. Drabinki to minimum. Jeśli ktoś zna czar spowalniający upadek to też mógłby się nadać. Ktoś mógłby zeskoczyć, gdyby bezpieczne zejście było zagrożone.
- Dwie najprostsze metody to schody lub skorzystanie z umiejętności Sulima. - iluzja ponownie zapętliła się przedstawiając oba warianty jeden po drugim.
- Schody raczej odpadają. Myślę tak. Jestem dowódcą obozu. Coś się dzieje w nocy. Wychodzę z namiotu i pierwsze co robię jak ogarnę, że się pali to patrzę na wieżę zastanawiam się czemu wartownicy nie zaalarmowali? - zrobił pauzę, dając zebranym szansę na wyciągnięcie własnych wniosków, a był przekonany, że chociaż część wpadnie na to samo, co on - Teraz mogę zobaczyć zbiegające wrogie jednostki. Ewentualnie zakładam od razu, że warta padła i wysyłam ludzi na górę lub przed schody by odeprzeć ewentualny atak. - kolejna pauza - Tu pojawia się okazja, żeby wziąć ich w kleszcze! - w głosie wojownika pierwszy raz słuchać było swego rodzaju satysfakcję - Chyba zostaje nam zejście po ścianie lub przez zarośla. - dodał już spokojniej.
Jace wzruszył ramionami nie mając ochoty wchodzić w kolejny spór.
- Wyśle ludzi na górę, bo inaczej zostanie zdziesiątkowany przez łuczników. Drugą opcją będzie wzięcie więźniów w celu pertraktacji… negocjacji, a w zasadzie wymuszenie naszej kapitulacji. - stwierdził.
-Wydaje mi się, że kwestie więźniów już rozwiązaliśmy… Jeśli chodzi o obronę schodów to tarczownik plus łucznicy powinni dać radę obronić się przeciwko przeważającym siłom. Mają przewagę wysokości i wąska przestrzeń, gdzie jeden, maksymalnie dwóch wrogów może zaatakować. Boję się dzielić bardziej nasze siły, ale chyba możemy dorzucić im kogoś władającego magią. Może Laura mogłaby nimi dowodzić? Zwłaszcza, że spora część jej czarów może nas wesprzeć z daleka. Zanim powiesz o leczeniu… Mam jeszcze sporo mikstur. Rozdam jej tym, którzy atakują frontalnie. - Mikel nie do końca rozumiał, o co chodzi Jace'owi.
Gdy mężczyźni dyskutowali o taktyce, w sali zaczęły zbierać się kolejne osoby, wezwane w międzyczasie przez Aubrin - bliźniaki Belerenów, wspomniani przez Yana ochotnicy, a także Eric, Vane i Rhyna. Zdążyli zapoznać się z mapą i wstępnymi pomysłami Mikela i Jace'a.
- Podejście od strony tych zarośli wydaje się najłatwiejsze i będzie najlepszym zaskoczeniem. - Rufus wskazał palcem dolną część rysunku - No i od razu będziemy obok jeńców. Tylko musimy się przedrzeć. - stwierdził, patrząc z nadzieją na władających magią. Mikel przytaknął i uśmiechnął się.
- A co do schodów - wtrącił się Vane - To może je zniszczyć?
-Myślałem o tym i faktycznie powinniśmy się przygotować na taką ewentualność. Ogień alchemiczny, ewentualnie coś wybuchowego powinno dać radę. Mimo wszystko wstrzymałbym się z taką decyzją, aż nie będzie wyboru. Może się okazać, że schody mogą być naszą opcją ewakuacji. Ekipa trójkątów powinna mieć coś do zniszczenia schodów pod ręką. Dobrze, że nam zwróciłeś na to uwagę. - wojownik z uznaniem skinął głową.
- Rozwiążmy problemy po kolei. - odezwał się spokojnie Jace. - Mamy trzy tematy do przedyskutowania: pierwszy to zabezpieczenie łuczników na górze; drugi to uwolnienie więźniów i trzeci to dostanie się na dół. Są to tematy poniekąd powiązane, ale w każdym wypadku wypracujmy rozwiązanie oddzielnie, inaczej tematy potraktujemy pobieżnie, a chodzi tu o nasze życie. - Jace spojrzał po wszystkich upewniając się że zrozumieli powagę sytuacji.
- Może zaczniemy od końca, jeśli pozwolicie. Plan mamy taki, że Sulim będzie w stanie wpłynąć na gęstwinę by utorować drogę do więźniów. Póki co nie wiemy co to jest za gęstwina? Dlaczego nie ma tam straży? Czy nie ma tam pułapek? Więc póki co mamy bardzo niewiele. Rzekłbym, że optymistycznie jest to jeden z wariantów. Rozważmy scenariusz, gdy Sulim będzie nie będzie mógł nas przeprowadzić, lub gdy będzie mógł przejść tylko sam. Tam jest zagroda wilków i worgów, one mają węch. Możemy tam potencjalnie wpaść na wściekłe bestie, a z ostatniej walki ze zwiadowcą wiemy, że to trudni przeciwnicy. Temat schodów i zejścia na dół zostawmy na razie w spokoju i rozważmy inne alternatywy, w porządku? -
Mikel westchnął, odnosząc wrażenie, że rozmowa zaczyna się od początku.
-Dobrze. Jeśli nie będzie mógł nas przeprowadzić to pozostaje nam zejście po ścianie wąwozu. - napomknął i wrócił do głównego wątku - Myślę, że nawet wilki kiedyś śpią i pewnie da się ukryć nasz zapach, zwłaszcza w czasie pożaru. Jak namioty będą płonąć to pewnie nikt nie zwróci uwagi na dziwne zachowanie zwierząt, nawet jakby coś wyczuły. Ktoś ma jakieś inne sugestie? - rozejrzał się po zgromadzonych.
- Skupmy się na zajęciu się więźniami - rzucił Vane - Najlepiej byłoby zadbać, żeby mogli sami uciec w zamieszaniu. Ale nic prawie o nic nie wiemy, ilu ich jest, w jakim są stanie. Cholera… Kiedy wraca Kharrick? Właśnie, zabrał moje zapasy defoliantu, może użyje tego z głową… - mruknął.
- Trudno powiedzieć. - powiedział w zamyśleniu Jace. Po chwili podjął temat planowania: - W wariancie optymistycznym Sulim albo będzie w stanie wziąć ze sobą wystarczająco dużo osób by zabezpieczyć więźniów, jeśli takowi są, bo masz rację, że nie wiemy zbyt dużo o tym, - psionik przyznał rację Vane’owi - albo będzie w stanie zauroczyć przynajmniej część wilków swoim niebywałym urokiem osobistym, żeby osłaniały ucieczkę. Jeśli zgodnie z pomysłem Mikela wyeliminujemy jednego zwiadowcę, będziemy mieli do czynienia jedynie z trzema kundlami. Jeśli natomiast nie udałoby się ich wyprowadzić tą drogą, będziemy potrzebować zabezpieczyć ich jak najszybciej. Mógłby spuścić im na głowy grad kamieni, który dodatkowo utrudni poruszanie się i wspomóc to jakimś przyzwaniem pająków, czy innego robactwa, co w znacznym stopniu zajęłoby przeciwnika, a to oznacza, że w najgorszym wypadku wystarczy nam Sulim do ochrony więźniów. Reszta, skądkolwiek nadejdzie wesprze go w ciągu maksymalnie pół minuty. Kharrick wspomniał, że hobgobliny chodzą wyznaczoną ścieżką, więc pewnie druid byłby w stanie wyprowadzić więźniów przez wschodnią część obozu.
Czy coś pominąłem? -
spytał szerszego grona odbiorców.
 
psionik jest offline