Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-05-2019, 13:32   #368
Sindarin
DeDeczki i PFy
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
IX dzień miesiąca Rova, Fangwood, 39 dni po ucieczce z Phaendar, 13 dni po dotarciu do jaskiń

Emi

O ile sen spędzony w towarzystwie sporych futrzaków był pełen ciepła i miękkości, to moment przebudzenia upłynął Emi pod hasłem wszechobecnego futra i ciężkiego zaduchu, który szybko wygonił ją na zewnątrz. Miało to jednak swoje pozytywy - była tak przesiąknięta zapachami lasu, że wytresowane wilki nie powinny zwracać na nią uwagi.

Idąc w stronę obozu, dopplerka rozgrywała w głowie kolejne różne scenariusze, jak podejść i wprowadzić zamieszanie w szeregach Żelaznych Kłów. Możliwości było wiele, tylko które nie skończą się dla niej tragicznie?
~~Tylko nas nie zabij, jeszcze tyle ciekawych rzeczy do zrobienia~~ głos chyba po raz pierwszy przejawiał jakąś ostrożność. Byłoby jednak lepiej, gdyby ostrzegł ją przed hobgoblińskim patrolem na który prawie wpadła pogrążona w myślach. Emi w ostatnim momencie wycofała się za drzewo, chociaż była pewna, że widzieli ją przez moment - ale nie było reakcji. ~~Nie ma za co. Ale darmowa wersja próbna się kończy~~ Zanim dopplerka zrozumiała znaczenie tych słów, jej uszu dobiegła cicha rozmowa w goblińskim.
- Kiedy Fahrak ma wrócić od tych śmierdzieli? -
- Dziś wieczorem, może jutro rano -
- Ciekawe, czy znowu kogoś przyniesie ze sobą, jak ostatnio
-No, ta elfka była niezła. Rzucała się do samego końca, nawet jak sierżant się za nią zabrał
-A jak się potem darła! Ale ja bym te rude kudły wywalił, nie ma co obozu brudzić -
ponury rechot i świadomość, o kim mówili sprawił, że Emi aż zadrżała ze zgrozy.

Jace, Laura, Mikel

Ponownie, rozmowy trwały do późnego wieczora - tym razem jednak widać było, że perspektywa bliskiego starcia oddaliła większość niesnasek na dalszy plan. Mimo to niepokój o przyszłość wciąż pozostawał z phaendarczykami - powoli, acz nieubłaganie podgryzając i krusząc ich pewność siebie. Czy ten plan w ogóle miał sens? A jeśli tak, to czy mimo to uda im się wygrać? Czy przewaga zaskoczenia będzie ważniejsza od przewagi liczebnej? Czy w ogóle mają to zaskoczenie, może Emi została już złapana i przesłuchana? Czy ich trudy mają w ogóle sens, skoro armie Żelaznych Kłów liczą tysiące żołnierzy?

Od ranka następnego dnia ciężko było komukolwiek nie zerkać co chwilę na zachód, wypatrując kolejnego ptasiego posłańca z wiadomością od Kharricka i Sulima. Wreszcie, około południa coś nadleciało - tym razem był to druid we własnej osobie. W ciągu paru minut zbiegli się do niego wszyscy biorący udział w ataku, chcący poznać nowe informacje z obozu oraz dowiedzieć się, czy z ich towarzyszem wszystko w porządku.
- Em… Kharrick wysłał Sulima, żeby Sulim przekazał jego plany i pomógł przy przygotowaniu ataku. Kharrick mówi, że będzie w stanie wkraść się na teren obozu niezauważony i spróbuje jakoś ich osłabić, samemu nie ryzykując za bardzo. Może też jakoś pomoże jeńcom. Jak Sulim może wam pomóc, przyjaciele? -
 
Sindarin jest offline