IX dzień miesiąca Rova, Fangwood, 39 dni po ucieczce z Phaendar, 13 dni po dotarciu do jaskiń
Emi
O ile sen spędzony w towarzystwie sporych futrzaków był pełen ciepła i miękkości, to moment przebudzenia upłynął Emi pod hasłem wszechobecnego futra i ciężkiego zaduchu, który szybko wygonił ją na zewnątrz. Miało to jednak swoje pozytywy - była tak przesiąknięta zapachami lasu, że wytresowane wilki nie powinny zwracać na nią uwagi.
Idąc w stronę obozu, dopplerka rozgrywała w głowie kolejne różne scenariusze, jak podejść i wprowadzić zamieszanie w szeregach Żelaznych Kłów. Możliwości było wiele, tylko które nie skończą się dla niej tragicznie?
~~Tylko nas nie zabij, jeszcze tyle ciekawych rzeczy do zrobienia~~ głos chyba po raz pierwszy przejawiał jakąś ostrożność. Byłoby jednak lepiej, gdyby ostrzegł ją przed hobgoblińskim patrolem na który prawie wpadła pogrążona w myślach. Emi w ostatnim momencie wycofała się za drzewo, chociaż była pewna, że widzieli ją przez moment - ale nie było reakcji. ~~Nie ma za co. Ale darmowa wersja próbna się kończy~~ Zanim dopplerka zrozumiała znaczenie tych słów, jej uszu dobiegła cicha rozmowa w goblińskim.
- Kiedy Fahrak ma wrócić od tych śmierdzieli? -
- Dziś wieczorem, może jutro rano -
- Ciekawe, czy znowu kogoś przyniesie ze sobą, jak ostatnio
-No, ta elfka była niezła. Rzucała się do samego końca, nawet jak sierżant się za nią zabrał
-A jak się potem darła! Ale ja bym te rude kudły wywalił, nie ma co obozu brudzić - ponury rechot i świadomość, o kim mówili sprawił, że Emi aż zadrżała ze zgrozy.
Jace, Laura, Mikel
Ponownie, rozmowy trwały do późnego wieczora - tym razem jednak widać było, że perspektywa bliskiego starcia oddaliła większość niesnasek na dalszy plan. Mimo to niepokój o przyszłość wciąż pozostawał z phaendarczykami - powoli, acz nieubłaganie podgryzając i krusząc ich pewność siebie. Czy ten plan w ogóle miał sens? A jeśli tak, to czy mimo to uda im się wygrać? Czy przewaga zaskoczenia będzie ważniejsza od przewagi liczebnej? Czy w ogóle mają to zaskoczenie, może Emi została już złapana i przesłuchana? Czy ich trudy mają w ogóle sens, skoro armie Żelaznych Kłów liczą tysiące żołnierzy?
Od ranka następnego dnia ciężko było komukolwiek nie zerkać co chwilę na zachód, wypatrując kolejnego ptasiego posłańca z wiadomością od Kharricka i Sulima. Wreszcie, około południa coś nadleciało - tym razem był to druid we własnej osobie. W ciągu paru minut zbiegli się do niego wszyscy biorący udział w ataku, chcący poznać nowe informacje z obozu oraz dowiedzieć się, czy z ich towarzyszem wszystko w porządku.
- Em… Kharrick wysłał Sulima, żeby Sulim przekazał jego plany i pomógł przy przygotowaniu ataku. Kharrick mówi, że będzie w stanie wkraść się na teren obozu niezauważony i spróbuje jakoś ich osłabić, samemu nie ryzykując za bardzo. Może też jakoś pomoże jeńcom. Jak Sulim może wam pomóc, przyjaciele? -