Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-05-2019, 17:08   #98
Amduat
 
Amduat's Avatar
 
Reputacja: 1 Amduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputację

Vesna nie doczekała się odpowiedzi ani od Johna, ani od Alexa bo Kristi wywaliła się na nich wszystkich jak długa. Oczywiście stawanie na jednej nodze, w takim stanie, na uginającym się materacu łóżka nie było zbyt mądrym ani zbyt dobrze zapowiadającym się pomysłem. Ale gospodyni to nie przeszkadzało i poganiana entuzjazmem zerwała się z łóżka aby wykonać polecenie kumpeli. No ale właśnie przewaliła się na nich wszystkich. Jej goście roześmiali się ubawieni tym improwizowanym skeczem i tylko Kay spoglądała na blondynę jak przyczajony tygrys na figlujące jagnię.

- Ojej, przepraszam… mam spróbować jeszcze raz? - zapytała gramoląc się ze splecionej ze sobą trójki.

- Tyle masz jeszcze entuzjazmu do figlów? - Kay zapytała ze złowieszczo się zapowiadającym pogłosem przy okazji zdzielając dłonią nagie pośladki gospodyni. Ta krzyknęła i zachichotała chwilę później.

- No pewnie, że dzielny i niesamowity. Ty też. Ale co się dziwić, w końcu jesteśmy z Det nie? - Alex pozwolił sobie na własny komentarz jakby bycie z Det było wystarczające to byciem najbardziej zajebistym we wszystkim w czym się chciało.

- Obawiam się, że nie mam zbyt wiele czasu wolnego. Nieregularne godziny pracy i takie tam. Ale dzisiaj mi się podobało. Było lepiej niż się spodziewałem jak mnie znalazłaś. - John okazał się jak zwykle dużo bardziej stonowany od impulsywnego Runnera.

- Jak tak dalej będziesz fikać i przeszkadzać gościom w rozmowie to będzie kara. - Kay nadal nie odpuszczała blondynie i wydawało się, że jej nagi tyłek w zasięgu ręki prowokuje ją coraz bardziej.

- Tak? A jaka? - gwiazda estrady bynajmniej nie zakryła swojego kuperka za to z zaciekawieniem odwróciła głowę w stronę dominy czekając na to co zaproponuje.

- Ale pamiętasz, że jestem z Downtown, a ty z Novi? - technik nie podarowała i dorzuciła do stwierdzenia Foxa własne spostrzeżenie. W końcu nie od dziś wmawiał jej, że u niej na dzielni są same sztywniaki, a jedyna i najlepsza okolica oczywiście byłą tam gdzie on się wychował. Zachichotała, obracając głowę do Federaty.

- Zobacz jak przypadkowo się dobrze składa… coś słyszałam, że na razie mamy wspólnego pracodawcę, więc i okolica ta sama. Dobrze, że dałeś się namówić. Obaj się spisaliście na medal - wzięła oddech żeby powiedzieć coś jeszcze, ale wtedy padły pytania Kristi.
- Jak to jaka kara? - popatrzyła na blondynę surowo - Nie będzie klapsa.

- Nie? - Kristi popatrzyła mrużąc brwi aby jakoś odgadnąć co jej czekoladowłosa kumpela miała na myśli. Wydawała się rozgryzać tą zagadkę z rosnącym zaciekawieniem.

- E tam, z Downtown. - Alex skorzystał z wahania gospodyni i obojętnie machnął ręką. Położył się na plecy zaciągając się fajkiem i wydmuchując dym w stronę sufitu. - Twoi starzy jak cię robili pewnie myśleli o kimś z Novi. Mówię ci. I to wezwało duchy z Novi które przeszły na ciebie. Dlatego nie jesteś taka jak reszta tych sztywniaków z Downtown tylko taka jak my. I to jest w tobie najzajebistsze. - cwaniak z Novi jak zwykle znalazł naprędce sklecone wyjaśnienie takiego stanu rzeczy.

- No tak. Teraz pracujecie dla nas. - Nemesis zgodził się z tym niezaprzeczalnym faktem i upił ze szklanki to co zdołał w niej ocalić po upadku blondyny.

- A to jak nie klapsy to co? - blondynka wydawała się być pobudzona tym zagadnieniem jaka jej podrzuciła kumpela. Popatrzyła na Vesnę wyczekująco jakby ta zaraz miała jej wręczyć jakiś cudowny prezent.

Gładka bajera wymyślona na poczekaniu od razu rozmiękczyła schultzównę, ledwo Runner skończył nawijać. Westchnęła, wzrok zrobił się jej maślany i z miną wdzięcznej foczki wkleiła się w niego, spoglądając mu w twarz z czystym uwielbieniem.
- I nie przeszkadza ci to, że nie umiem walczyć na noże, ani się bić, ani strzelać… no i furami zwykłymi nie jeżdżę? Oooooo… - objęła go za szyję, całując w policzek - Co ja bym bez ciebie zrobiła… na pewno zginęła marnie… albo siedziała teraz w Ambasadorze i umierała z nudów - pokiwała główką, przekręcając się tak aby móc zerkać na drugiego mężczyznę - Rzeczywiście… pracujemy razem. Jesteśmy pod tobą, nad tobą, albo obok, zależy od sytuacji… też jesteś świetny, chociaż mruk. Ale kiedy trzeba umiesz się bawić, daleko ci do sztywniaka, jak na kogoś z Federacji - pogłaskała go po głowie, a na koniec zwróciła się z namysłem do blondyny.
- No nie wiem… może zwiążemy cię i wrzucimy do wanny na resztę nocy. Co sądzisz Kay?

- Oj, daj spokój, od mordobicia masz mnie. - Alex nonszalancko machnął ręką na to wszystko co mówiła Vesna i widocznie był w świetnym humorze a i już chyba zaczynały oczy mu się kleić od tej słodkiej błogości skoro przełknął gładko te poważne wady u każdego kto byłby Runnerem z Novi.

- No widzę, że wy też jesteście rozrywkowi. - John uśmiechnął się wskazując szklanką na całe towarzystwo. Też zaczynał coraz częściej mrugać powiekami i przecierać oczy ze zmęczenia.

- Tak samą? Na resztę nocy? - Kristi nie wytrzymała i zrobiła naprawdę smutną i rozczarowaną minkę. Tak okrutna kara najwidoczniej nie mieściła jej się pod jasnoblond czuprynką.

- Czy to było pytanie do ciebie? - Kay błyskawicznie złapała i ścisnęła mocno obydwa policzki gospodyni zmuszając jednocześnie ją i do zamilknięcia i do spojrzenia prosto na siebie. Skruszona blondyna zaprzeczyła ruchem głowy po krótkiej chwili wahania jakby chciała jednak coś powiedzieć. - To co się odzywasz? Nikt cię nie pytał o zdanie. Nikogo twoje zdanie nie obchodzi. Jesteś tutaj dla naszej zabawy i będziemy się tobą bawić jak nam przyjdzie na to ochota! Zrozumiano!? - Kay cięła słowa jak stalowy nóż ciął lód na mniejsze bryłki. Patrzyła surowo na już całkiem spacyfikowaną blondynę która w końcu grzecznie pokiwała główką na znak zgody.

- No nie wiem Ves. Jak ją wrzucimy do wanny na resztę nocy to nie będziemy mieć już z niej żadnej zabawy ani pożytku. A czy mi się wydaje czy ta leniwa powsinoga jeszcze nie wykonała swoich zobowiązań wobec ciebie? - Kay nawet jak mówiła do Vesny to nie spuszczała świdrującego wzroku z trzymanej mocno twarzy gospodyni. Tej zaś znów oczka zrobiły się szerokie z obawy i z tą obawą pozezowała na leżącą obok kumpelę.

- Oczywiście że nie wykonała, czego ty sie kochana spodziewasz po takim beztalenciu i leniwcu? - technik podjęła grę, krzywiąc się teatralnie i bardzo niechętnie - Tyle szans miała, tyle okazji jej dałyśmy… no żadnej nie wykorzystała. Jak palcem nie pokażesz, nic od siebie nie da ani nie wymyśli - prychnęła, zabierając gangerowi jego fajka, bo swojego zdążyła wypalić - Alex masz propozycje co możemy z nią zrobić?

- He? - Alex mruknął i otworzył oczy. Miał spojrzenie jakby balansował już na granicy zaśnięcia i teraz z trudem koncentrował wzrok i uwagę na tym o co go pytała jego dziewczyna.

- Ves pytała jak można by jeszcze użyć tej wywłoki. - Kay usłużnie podpowiedziała sennemu gangerowi wskazując na kumpele w odpowiedniej kolejności co i jak.

- No to ten, no… no zróbcie jej coś… - Runner zamrugał oczami zwalczając senność i spoglądając przez chwilę na wszystkie trzy kobiety w różnych stadiach roznegliżowania.

- No na razie rozmawiałyśmy o tym aby ją zapiąć z dwóch stron, albo żeby posprzątała u Ves, no przyznam, że mnie też by się przydało, no albo zadbała o nasze stopy. Chyba jakoś tak to leciało co Ves? - Kay zerknęła na swoją kumpelę o czekoladowych włosach ignorując kompletnie tą o jasno blond włosach chociaż leżała prawie dokładnie między nimi.

- Ojej, no to niech wam zrobi całe to kombo a jak mało to najwyżej coś się wymyśli później. - zmachany Fox machnął w końcu ręką najwidoczniej w ogóle nie widząc problemu nad czym się tu zastanawiać. John zaś chyba też coraz wyraźniej odlatywał w objęcia Morfeusza.

O ile duet w blondynie miałby się odbyć przy braku konieczności zmiany pozycji z horyzontalnej na jakąkolwiek inną, wtedy pewnie jeszcze technik by dała radę.
- Myślę, że przede wszystkim powinna podziękować Kay za jej katorżniczą, skazaną na porażkę pracę… bo niektórzy są po prostu niereformowalni, ale wiadomo. Dobre serce, nadzieja w drugiego człowieka, ciągle zawodzona… tak, przede wszystkim powinnaś podziękować Kay - łypnęła sennie na blondynę.

- Ależ oczywiście. - blondynka pokiwała ochoczo głową i podczołgała się do czarnowłosej z pytającym spojrzeniem na twarzy. Ta gestem wskazała jej za siebie i posłuszna służąca ruszyła na jej gotowy do eksploracji tył aby o niego należycie zadbać. Ale Ves też już zaczynały się kleić powieki. Wszystko zaczynało się mieszać na widok pracującej nad dominą kumpeli. Potem jeszcze coś przegibali się na tym wielgachnym łożu, ktoś się przesunął, ktoś położył, nakrył aż ostatecznie przestała rejestrować cokolwiek zapadając w błogi i spokojny sen. Ostatnią myślą która przewinęła się jej przez łepetynę było, że gdyby ojciec teraz ich zobaczył, padłby na zawał. Jak to od początku mówił, że gangerzyna ściągnie ją na złą drogę? Biedak się nie pomylił... prócz kwestii kto kogo pchał w dziwne sytuacje i układy.
 
__________________
Coca-Cola, sometimes WAR
Amduat jest offline