Wielki G mówił i mówił słusznie. Jagoda nigdy nie miała problemu z rozróżnieniem na MY i ONI. Wydawało jej się ono uzasadnione, właściwe i wprowadzające porzondek. Bo ten musiał być. Swojskie MY, obleczone w zwyczaje, tradycję i rytuały. Powtarzalne i bezpieczne. Nie zawsze chciało się być jego częścią, ale bez niego nie dało się żyć na co dzień.
Oraz ONI. Obcy i odlegli. Niebezpieczni i nieznani. Fascynujący i groźni zarazem. Wrogowie ustalonego porządku
Lubiła wygrywać w negocjacjach, ale uznała, że jeden za jednego powinno wystarczyć. Gdy zatrzymali się przed cudakami poparła Georga.
- Jeden za jednego. I urządzimy mu uczciwy proces, nie tak jak wy - dodała.
Nie miała nic przeciwko temu, aby tłum za nią nie czekał do procesu. Coś jednak, jako jeden z najbardziej doświadczonych strażników musiała powiedzieć.