Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-06-2019, 11:04   #3
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Bycie bohaterem miało swoje plusy i minusy... ale tych ostatnich Peter nie zauważał, przynajmniej przez parę dłuuugich dni. No i nie da się ukryć - nie z powodu konieczności utrzymania tego zaszczytnego miana Peter wybrał się na wojnę. Uważał, że Hostian należy zniszczyć, zanim Hostianie unicestwią do końca Ziemian.

Niestety, ponownie okazało się, że dobrymi chęciami wybrukowane jest piekło, że każda wojna powinna być odpowiednio przygotowana, a wojsko nie tylko liczne, ale i dobrze wyposażone i pod dobrym dowództwem.

Zdobycie innego miasteczka poszłoby wojakom z Hadesu bez większym problemów, ale z Hostianami nie poszło tak łatwo.
Nie da się ukryć - wcale nie poszło. A to, że Peterowi udało się ujść z życiem, było prawdziwym cudem, do którego wcześniejsze doświadczenia przyczyniły się w niewielkim stopniu.


Szczęścia nie należało nadwyrężać - podobnie jak i cierpliwości zakonników, więc Peter nie protestował, gdy ci, co wyleczyli mu nogę, kazali mu zrobić miejsce dla tych, co wyglądali znacznie gorzej. Wysłuchał cierpliwie instrukcji, jak dbać o nogę, by rana się odnowiła, zabrał swoje rzeczy i ruszył w drogę.
Jeśli dobrze pamiętał, gdzieś niedaleko Świątyni były dwa czy trzy miasteczka. Dotrze do jakiegoś z nich... a potem się zobaczy.


Człowiek człowiekowi wilkiem.
Wilka na własne oczy Peter nigdy nie widział, ale rozumiał aż za dobrze, co owo powiedzenie znaczy. Nie każdy napotkany w podziemnych korytarzach człowiek był przyjazny lub choćby obojętny. Dlatego na widok idącej w jego kierunku sylwetki przesunął rękę w stronę pistoletu.
Dopiero po chwili zorientował się, że ma do czynienia z kobietą, która nie wyglądała na miłośniczkę przemocy, a raczej na osobę, która pomocy potrzebowała.

- Dobry... - powiedział. - Potrzebujesz pomocy? Ktoś cię napadł?

Równocześnie rozejrzał się dokoła, wypatrując potencjalnych napastników.
 
Kerm jest offline