Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-06-2019, 13:05   #14
Darth
 
Darth's Avatar
 
Reputacja: 1 Darth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłość
- Dobrze. - Sigismund zaciągnął się raz jeszcze, głęboko. Zbieranina jakich mało. Miał nadzieję że uda się uniknąć konfliktów między poszczególnymi żołnierzami.

- Ja, jak wspomniałem, jestem Sigismund Macharius Erhardt. Sierżant. W służbie Imperatora od lat dwudziestu. Walczyłem na Cadii, i w dwóch tuzinach innych kampanii. Zabijałem Xenos. Zdrajców. Mutantów. I na Złoty Tron, zrobię z was jeszcze weteranów. - Delikatny uśmiech zdobił jego twarz przez całą przemowę.

- Oficjalnie witam was w Gwardii Imperialnej. Nie ma tak naprawdę znaczenia dlaczego do niej wstąpiliście. Jesteśmy młotem Imperatora. Z rozkazów naszych dowódców spadamy na jego wrogów. Słuchajcie się mnie, a może dożyjecie zwolnienia ze służby. - To ostatnie zdanie było wypowiedziane twardym głosem. Wręcz żelaznym.

- Walka jako oddział jest czymś innym niż walka jako pojedyncza osoba. Jesteście Gwardzistami, nie Astartes. Zdajcie sobie sprawę z własnych ograniczeń. Przez następne parę dni skupimy się na tym. Będziecie uczyć się jak współpracować między sobą, i funkcjonować jako jeden organizm. -
Zaciągnął się raz jeszcze - Zanim zaczniemy, macie jakieś pytanie? Coś czego chcielibyście się dowiedzieć? Macie przed sobą kogoś kto widział więcej niż wy wszyscy razem wzięci. Lepszego momentu nie będzie, a ja nie poślę was na egzekucję za pytanie, jak niektórzy.

Johny niepewnie podniósł ręke.

-Eeeee... A jak się zgubić to co robić?

- Nie gubić się. - Sigi wzruszył ramionami - Jeśli oddzielisz się od swojego oddziału w sytuacji bojowej, starasz się do niego wrócić tak szybko jak się da. Jeśli się nie da, najprawdopodobniej zginiesz. A zatem… - Uśmiech stał się złośliwy - Nie gubić się.

Stan wyszedł przed szereg o pół kroku aby zadać pytanie.

- Z doświadczenia wiem że podczas operacji medyk sam jeden nie jest w stanie przetransportować rannych pod osłoną ognia. Proponowałbym wybrać osobę odpowiedzialną za pomoc mi w przypadku postrzałów i ran. Sugerowałbym kogoś krzepkiego. Svieta by się nadała ale ona ma największą siłę ognia więc nie jest to logiczny wybór. Pytanie czy ktoś jeszcze oprócz mnie ma przeszkolenie pierwszej pomocy gdybyśmy działali w mniejszych oddziałach?

Zakończył wypowiedź wstępując z powrotem do szeregu.

Sigismund zaczął się zastanawiać.

- Decyzja co do tego zostanie podjęta później. - powiedział w końcu - Vox, broń specjalna i broń ciężka powinny być w użyciu przez cały czas naszych operacji. W przeciągu następnych paru dni wybierzesz z pozostałych szeregowych kogoś kto nada się do twoich celów, i przeszkolisz w podstawowym zakresie pierwszej pomocy. To powiedziawszy… - westchnął ciężko - Będą sytuację w których twoi towarzysze będą nie do odratowania. Przygotuj się do tego mentalnie. Życie gwardzisty jest ciężkie, i często krótkie.

Sigi zaciągnął się ponownie, wyraźnie zamyślony.
- Mam tylko nadzieję że wasza pierwsza kampania będzie prostą operacją. Jeśli po drugiej stronie będą Orkowie, albo Arcywróg, nie będzie tak łatwo.

- To walczył Pan z Edarami i Tyruniadmi? Oni jacy jak orki i Arcywróg?

- Jeśli czyjeś rany będą zbyt wielkie Imperator zapewni łaskę - z naiwnym przekonaniem powiedziała Yasha. Trudno było powiedzieć na ile osoba w jej wieku rozumie, “Łaskę Imperatora”, czyli nic innego jak dobijanie śmiertelnie rannych.

- Założę się, że będziesz pierwsza gówniaro - nie wytrzymała Svieta.

- Nie zakładaj się. Każdy z was może być pierwszy. Ja mogę być pierwszy. Wiele zależy od tego z czym przyjdzie nam walczyć. - rzucił, pozornie lekko, Sigismund - Pochowałem więcej towarzyszy broni niż wy znaliście w swoim całym życiu. Czasami to po prostu kwestia szczęścia.

Zaciągnął się ponownie. Dobrej jakości Lho było rzadkie. Powinien je oszczędzać na lepsze okazje.

- Nigdy nie walczyłem z Tyranidami. Mój poprzedni regiment miał raz krótką potyczkę z Eldarami, ale przeklęci Xenos po prostu zniknęli w środku bitwy. Orkowie i Arcywróg… - przerwał na moment. Z kieszeni wyjął małą książkę. Był to Primer, standardowy, nic specjalnego. - Niektóre informacje z tego są poprawne. Niektóre nie. Dzicy orkowie to faktycznie dość niewielkie zagrożenie. Jeśli zjednoczą się pod przywództwem jednego z dużych, Warbossów, jak oni się sami nazywają, są groźni. Nie dopuście ich w swoje pobliże. Walka wręcz z Orkami dla was to śmierć. A Arcywróg… - teraz pauza była dłuższa - Arcywróg będzie się starał zniszczyć waszą duszę i życie. Będzie się starał przeciągnąć was na swoją stronę. A jeśli będziemy nie mieć szczęścia, jeśli zobaczycie po drugiej stronie zbroję Astartes… - Uśmiech staje się bardzo ponury - Mam nadzieję że pamiętacie swoje modlitwy. Będą wam potrzebne. Walczyłem z Astartes trzy razy. Za każdym byłem bliski śmierci.

Pewnym było, że nawet jeśli ktoś jakiś modlitw zapomniał lub w ogóle nie znał, po kilku godzinach z Yashą, miał te braki nadrobione. Dziewczyna mimo młodego wieku znała całą masę wszelkiego rodzaju litani. Pewnym było, że wychowała się w okolicy jakiegoś klasztoru, może ochronki prowadzonej przez jakąś społeczność Sororitas czy inną formację związaną z Kościołem.

- Mhm - Flur z kolei zacisnęła dłoń na wykonanym z rogu jakiegoś zwierzęcia amulecie, przedstawiającym jakąś formę “wszechojca” - jakąś prymitywną wersję imperialnego kultu typową dla bardziej ubogich intelektualnie cywilizacji.

Co do Imperatora to ulica nauczyła Johnego, że Imperator to ktoś do kogo się modlisz, albo obiją ci ryj. Albowiem nikt nie spodziewa się świętej Inkwizycji, albo kogoś innego kto szuka tylko kogoś by dać w ryj. Herezja to najlepszy powód by komuś dać w ryj. Dlatego milczał, lecz zgłosił się z ostatnim pytaniem.
-To kiedy zaczynamy ćwiczenia Sir?

- Jutro, z samego rana. Postaram się zdobyć dla nas jakąś bardziej przestrzenną lokalizację, i pozwolenie na użycie amunicji w celach treningowych. Pewnie zajmie mi to cały dzisiejszy dzień, na tyle na ile jestem wstanie stwierdzić czas w Immaterium. Jeszcze jakieś pytania? Jeśli nie, rozejść się.

Całość oddziału podążyła za jego rozkazem. On sam zaś ruszył, by znaleźć lokalnych oficerów, i przekonać ich by pozwolili mu przeszkolić swoich tak jak być powinno. I może przy okazji dowiedzieć się czy były już jakieś informacje na temat tego z czym przyjdzie im walczyć.

Wiele od tego zależało.
 
__________________
Najczęstszy ludzki błąd - nie przewidzieć burzy w piękny czas.
Niccolo Machiavelli
Darth jest offline