- Ehh... Cóż poradzić? - Bosch westchnął podnosząc upuszczony wcześniej miecz. Jednak zamiast chwycić go jak uczyniłby to przed walką, oparł jego sztych o podłogę i położył prawą dłoń na głowicy jak na przydługiej lasce. - Jak widziałaś Randulf też potrafi co nieco pokazać z ogniem. A ja... Ja to dłuższa historia na inny czas. - Pokręcił głową szybko przechodząc do kolejnego tematu. - Do czasu aż nie zaczniesz czynić zła niewinnym nie masz się czego obawiać z naszej strony. Prawda? - Spojrzał na Randulfa po czym uśmiechnął się słabo do Morweny. - Postarajmy się jeszcze choć trochę odpocząć przed świtem, bo jutro może nas czekać długi dzień. - Zaproponował, rozglądając się po miejscu gdzie rozpłynął się ostatecznie zniszczony przez Morwenę Cień. - Widziałaś może gdzie upadł mój sztylet?
__________________ Our sugar is Yours, friend. |