- Właśnie o takie opowieści mi chodzi. O legendy, mity i półprawdy. Wszystko co zostało w ludzkiej pamięci i zostało przekształcone przez lata i wieki powtarzanych opowieści. Chodzi o folklor – odparł Gwendoline mnich. – To nie mają być suche fakty, a żyjąca historia. A co do zakłócania spokoju zmarłych, to daleki od tego jestem. Nie chodzi mi o profanowanie czy niszczenie miejsc spoczynku zmarłych Błękitnokrwistych, a jedynie o ich udokumentowanie. Gdyby była możliwość zbadania wnętrz kurhanów, to należy to zrobić, ale niszczenie… Jestem przeciw temu.
- I takie postawienie sprawy bardzo mi się podoba – Przeor zwrócił się do entuzjastycznie nastawionego khazada. – Wiele Wam nie pomogę w kwestii identyfikacji, właśnie po to tam się wybieracie. A co do sprzętu, to jedynie muła mogę zaproponować. Gdyby potrzebny był Wam sprzęt górniczy, to być może górnicy z kopalni Grimbina mogliby Wam go wypożyczyć.
Rozległo się pukanie i do gabinetu wszedł, kłaniając się nisko młody mnich. Podszedł do przeora i wyszeptał mu coś do ucha. Jean-Pierre podniósł się i chrząknął. – Muszę prosić Was o wybaczenie. Mamy kolejnego gościa, któremu muszę poświęcić nieco uwagi. Przybył kupiec z Parravon, aby nabyć nasze sery i wino. Pozostawiam Was pod opieką brata Anzelma i zapraszam na wspólną wieczerzę.