Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-06-2019, 16:20   #564
hen_cerbin
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Bert zajął się zwierzętami i rozlokowaniem kompanii w sposób wzorowy. A potem skorzystał z niedawnych zakupów by upichcić kolację. Tym razem miał szczęście - w tym co zostało z karczmy znalazł i palenisko i coś co mogło służyć za kociołek. Tyle że przeciekający. Niemniej pierwsza od dawna prawdziwa kolacja na szlaku poprawiła humory Ostatnich.
Graniczni konwojenci, jak się okazało, nie byli jedynymi granicznymi korzystającymi z noclegu, kilku z nich okazało się "dzienną zmianą" strażników mostu na rzece Avern. Plotkując niziołek wyłapał, że "inwazja" powoli się kończy; że graniczni szukają pastuchów do przegonienia bydła na drugą stronę gór, że pewien najemnik z Estalii opowiadał o atakach goryli z Finnwaldu, żartowano sobie z Brocka, który musi czekać na swoją kolej na przejście przez góry i się wkurza, że nawet krowy i świnie idą przed nim, wspominano o potyczkach z grupą jakichś Imperialnych, którzy próbowali przejść przez Las Popiołów (Aschwald). I o oportunistycznych kupcach z Wissenlandu, którzy wyposażeni w glejty od Wernickiego albo Nestreve'a skupowali towary od Granicznych.

Detlef i Galeb podeszli do czterech niskich, ufortyfikowanych budynków. Przejścia między nimi były zagrodzone i strzeżone. Dostęp był tylko z jednej strony. A tam powitały ich nieprzyjemne spojrzenia spod krzaczastych brwi i wycelowane w nich kusze. Oraz bardzo krótki jasny komunikat:
- Nie macie tu czego szukać. Mordercom dzieci niczego nie sprzedajemy, nie znajdą tu też ani ognia, ani wody, ani noclegu.
Najwyraźniej Graniczni nie byli tu mile widziani.

Wyciągnięta do Gustawa drżąca ręka Olega czekała dłuższą chwilę, ale von Grunnenberg znów wpadł w jeden ze swoich stanów katatonicznych i ani nie dał kasy, ani nawet się nie odezwał, zajął się czyszczeniem zbroi, broni, sprawdził rzemienie plecaka, pasy przypięte do Miłki itd. Chciał też się ogolić lub choć skrócić zarost, ale nie miał żadnych narzędzi do tego, mógł no najwyżej spróbować nożem.
Włóczędze niewiele by zresztą pieniądze pomogły, nie bardzo miał gdzie je obecnie wydać.

Leonora odkryła, że spalony dworek został obrabowany z wszystkiego, co miało jakąkolwiek wartość. Ciał nie znalazła ani tam ani w wiosce, ktoś musiał je pochować. Wędrując znalazła kurhan z ziemi i kamieni - zbiorowy grób i pomodliła się przy nim. Zatroszczywszy się o potrzeby duchowe chciała zadbać także o cielesne - cieplejsze ubranie. Podobnie Loftus, który także chciał znaleźć płaszcz, ale nie było gdzie tego zrobić. Owszem, "obsługa" karawany granicznych miała futra i płaszcze, ale nie zamierzała się z nimi rozstawać. Sugerowali, by spróbować w Legau. Ostatnia osada przed górami służyła obecnie za punkt zbiorczy - to tam trafiały wszystkie towary na ostatnią ocenę, czy warto je przeprawiać za góry czy nie, formowano tam karawany, a za złoto można było dostać absolutnie wszystko.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline