Brock nie był głupi, zresztą będzie podejrzewał, że coś kombinujemy, a jego ludzie też mogą się wygadać. A co do rozstania to tak w ramach przypomnienia.
Cytat:
- No, panie von Grunnenberg, teraz już rozumiem. Nie was pierwszych chciwość zgubiła. Ale żeby szlachcic próbował zbierać śmietankę z gówna... Zachowaliście się niemalże jak najemnik - uśmiechnął się - Ale za dużo stron chcieliście wykiwać naraz. Błąd początkującego. Było poprzestać na oszukaniu miasta na dwa tysiące. Kolejny tysiąc od nas ze zwyczajowej dziesięcioprocentowej stawki dla pośrednika i za trzy tysiące moglibyście trochę pożyć. Ale mało Wam było... Żebyście zrozumieli lekcję, weźmiemy całość, a Wy, von Grunnenberg, będziecie się tłumaczyć przed magistratem.
- Otto -zwrócił się do adiutanta[/i] - bądź tak dobry i daj pokwitowanie panu. Na dziesięć tysięcy, tak jak się umawialiśmy. Umowa to przecież rzecz święta. I przyprowadź jeńców, wzięliśmy ich w końcu walcząc dla Imperium, więc do nich należy decyzja co z nimi zrobią.
- A - przypomniał sobie o Gustawie - mówiliście, że za złamanie umowy należy się o połowę mniejsze wynagrodzenie. Zatem pięć procent za pośrednictwo zamiast dziesięciu powinniście uznać za uczciwe. I daruję was życiem, choć próbowaliście ukraść mi ludzi. Nieładnie - pogroził palcem szlachcicowi.
- Kto jest najszczodrzejszym kapitanem? - zwrócił się do swoich ludzi.
- Brock! Brock! Brock! - poniosło się w szeregach. Prości żołnierze lubili rozrywkę, a oglądanie poniżanego przedstawiciela szlachty, z którą wielu miało na pieńku potraktowali jako miły bonus do wynagrodzenia.
|