- Chciwość zapewne... - przytaknął Cedmonowi - Wychodzi na to, że na tej próbie polegli wojownicy, którzy wybili czterorękich. Jeśli wierzyć duchowi sprzed piramidy.
Spojrzał na nadal pogrążonego we szlochu wyzwolonego niewolnika, podsuwając mu gladius pod brodę. - Weź choćby miedziaka, to wrócisz do małp.
Kula była dość duża i na swój nieludzki sposób przerażająca. Jednak Ianvs po doświadczeniach z poprzednimi próbami nie sądził, by założeniem którejkolwiek była walka. Ani grubas ich nie zaatakował, ani znikające kolejno bachantki. W próbach szło o dokonanie jakiegoś wyboru...
Ten zdawał się prosty. Odrzucić bogactwo warte cesarza imperium Thoertianum. Co w tym wielkiego? Być może dawni wojowie, którzy oparli się uciechom ciała i lędźwi, myśleli, że to co widzą tu to nagroda? - To naprawdę takie proste? - spytał Gmanagha, który rzucił część złota w kierunku kuli - Pamiętasz tłuściocha? Próbę przeszliśmy nie dając mu niczego. Z drugiej strony może po prostu chodziło o to by niczego nie zjeść...
Zobaczmy.
Zdjął z siebie i Zahiji kosztowności i opróżniwszy sakwę, zamiast do kuli, rzucił wszystko na jeden z pękających w szwach worków. Czuł się przy tym jak ostatni idiota. Ale wolał być Ianvsem Blenusem niż ryzykować wieczność w tym koszmarze. - Enki? I ty przyjacielu Jusufa... Napewno niczego w tych łachmanach nie schowałeś?
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin |