Po mojemu to się uchetaliśmy jak dzikie świnie. Owszem. Wrogów za dużo nie było, ale nie gramy w diablo żeby expy za same szkielety zgarniać. Był smok. Było studiowanie zakazanych ksiąg, były dyplomacje z takimi siłami jak Przymierze, czy Łyse Magi z Pustyni. W końcu niektórzy zdjęli klątwę z lasu, a inni ją uwolnili z powrotem w świat. Nie wspominając o wspomnianym smoku, penetracji studni z kryjówką wężowego maga, gromieniu stad orków, negocjacjach z kapłanami, produkcją zwojów i artefaktów, rozbrajaniem pułapek, leczeniem coraz to dramatyczniejszych ran, igraniem ze śmiercią, duchami wrednych elfich bab, nowobogackimi draniami z miasta, diablicami o inklinacji szkolnej pani dyrektor... No jak to nie przysparza bohaterom doświadczenia, to ja się poddaję;p
I się kłócić o pd będę, bo na co drugim kroku byle ulicznik, amator/kultysta, czy inny handlarz drewnem nam mówi, że za mały poziom mamy, żeby to czy tamto. Zatem ciułamy te poziomy w tej edycji sesji drugi rok zdaje się i na koniec mamy być jeden poziom do tyłu?
Ha!
Ha!
Ha!
A na koniec Sayane, serdeczne dzięki za naprawdę świetną przygodę i za emocje dzięki, którym człowiek złoszcząc się na te durne kości czuł się bez mała dwadzieścia lat młodszy
Od września zaczynamy?
P.S. Proponuję założenie sesyjnego związku zawodowego graczy;]
P.S.S A czerw obrażenia zadawał podręcznikowe 3d8+9 więc bez przesady z tym osłabieniem i z tą "dżdżownicą";>