Półelf, nauczony brzydkim doświadczeniem "bezbronnych" szkieletów w smoczej kaplicy i zdradzieckich ataków goblinów, już w przypadku druida-nekromanty nie miał zamiaru bawić się w dyplomację. Ledwie zobaczył drzewo, to zaczął zbroić się w magiczne osłony.
A kiedy dotarli do druida i jego trójkę żywych tarcz... - Jestem Belak, dług... - kilkumetrowa fala hipnotyzujących, tęczowych kolorów obmyła odległych o kilkadziesiąt metrów przeciwników.
__________________ W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki! |