Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-06-2019, 13:50   #96
Plomiennoluski
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Sceneria, która przedstawiła się oczom Kowalika, wyglądała jak ze sztampowego horroru. Dekoratorzy wnętrz musieli być wzięci z jednej z mniejszych korporacji, takiej jak „Cienie i Krew” lub coś równie pasującego. Może nawet by się zaśmiał, gdyby nie atmosfera i aura tego miejsca, która ociekała terrorem i złem. Dla jego wyczulonych zmysłów, była niczym kęs zepsutego mięsa, który przyczepił się do podniebienia, albo jakaś plugawa macka, próbująca się wwiercić przez potylicę i sparaliżować cały mózg. Mimo to, trzeba było iść na przód, w nadziei, że da się radę zakończyć ten cały koszmar.


Zbiorniki z przeklętym pyłem, tylko pogłębiły jego niepokój. Zastanawiał się, w jaki sposób mogli budować tutaj fragmenty wozów i je stąd wywozili, ale po chwili doszło do niego, że przecież wystarczyło, że to cholerstwo było dodane do komponentów, albo zrobili z niego część elementów, włazy, powłoki dla elektroniki. Ktoś tutaj miał naprawdę chory umysł. Nie był zresztą całkiem pewien, czy chodziło o kogoś, czy raczej coś. W momencie, kiedy czujniki zaczęły mocniej drgać w reakcji na promieniowanie, zaklął cicho pod nosem.


Niedługo potem rozpoczęło się pandemonium i krwawa jatka. Na dodatek przecząca prawom fizyki. Coś tu było spragnione krwi. - Gdyby dało im się łamać karki z bliska, byłoby bezpieczniej, ale coś mi się wydaje, że straciliśmy tą możliwość. - Sarknął Zbyszek, gdy ruszyli dalej. Starał się nie wdepnąć w strumyki krwi. Potem wcale nie było lepiej, mimo że powinien był się się już nieco przyzwyczaić do niespodzianek w tym miejscu, to ogrom przedsięwzięcia niemalże powalał. Zastanawiał się, tym skrawkiem umysłu, który obserwował wszystko jak zafascynowany widz, oglądający dance macabre, czy nie użyli Lubosza celowo, żeby z jednej strony jego wściekłą aurą zamaskować to miejsce, a jednocześnie wysysać z niego moc, by zasilać cokolwiek tutaj się działo.


Potem już nie było czasu na myślenie, kiedy dotarli do gigantycznej komory z ołtarzem, trzeba było działać, a zdawało się, że dla wielu i tak już dawno się spóźnili. Troll zaczął od serii z kałasza, dodając kilka granatów, przed którymi kultystom ciężko było zasłonić szamanów, a mimo całej nawały stali i ołowiu, jaki wypuścili, jego towarzysze padali jak muchy. Jego skołatane nerwy dobijał jeszcze widok rzeki krwi, płynącej w stronę plugawych sadzawek. Coś tutaj chciało się koniecznie pożywić metaludźmi. Był już pewien, że nie mają do czynienia z kimś, to musiało być coś innego. Kilka razy spróbował skoncentrować ogień na facecie w czerwieni, ale niewiele to dało, co chwila ktoś go zasłaniał, albo musiał skupić się na kimś innym, żeby samemu nie oberwać.


Kiedy rzeź się skończyła ucieczką przywódcy czerwonych, postarał się jeszcze rzucić ostatni zachowany granat w jedną z sadzawek. Skoro tamten typ skoczył w nią, najwyraźniej licząc na to, że uda mu się wyłonić z niej gdzie indziej, to Zbyszek mógł mieć nadzieję, że szrapnele eksplodując po drugiej stronie, narobią nieco szkód. Była to chora, pokręcona nadzieja, ale była też jedyną jaka obecnie mu pozostawała. W tej chwili najważniejsze dla niego było ewakuować się z miejsca największego skupienia promieniowania i najlepiej wyciągnięcia rannych i martwych, poza granice wysysającego krew zaklęcia. Mógł tylko po cichu liczyć na to, że nie okaże się to wszystko pyrrusowym zwycięstwem.


Na naradzie siedział nieco otumaniony, starając się uspokoić burzę emocji, jaka w nim panowała. Wściekłość, mieszała się ze zwierzęcym niemalże przerażeniem, przez jakiś czas miał problemy z jasnym myśleniem. Przez chwilę nawet zgadzał się z pomysłem elfki, ale dość szybko naszły go refleksje, kiedy musiał ogarnąć konkretny problem. - Co z potencjalnym skażeniem gleby pyłem jak to wszystko jebnie? Rozumiem, że trzeba to jakoś pogrzebać, ale dobrze byłoby dogadać się z druidami tutaj, tak, żeby Lubosz sam to wszystko zniszczył jeśli da radę, o ile przestał albo przestanie wariować. Nie jestem pewien, czy ci sekciarze na dole, to na pewno byli metaludzie. Na pewno chcieli pomocy czegoś z astralu, ale ten świr skoczył tam, jakby wracał do domu, a nie rzucał się w paszczę głodnego demona. Jakby wrzucić jego mordę do sieci, może ktoś go rozpozna. Cały pojebany kult nie mógł sobie tak powstać tutaj tak znikąd. Chociaż coś było w odprawie na temat jakiejś płomiennej istoty, która się przebudziła, czy którą mieli czcić. Info było słabe, albo wszystko się pomieszało i popieprzyło. - Zbyszek wyrzucił z siebie i wrócił do przygryzania paznokcia lewego kciuka, jakby iskierka świadomości na chwilę rozpaliła wszystko do płomienia i po krótkim wybuchu ponownie całkiem przygasła.


Kiedy wreszcie doszły go wieści z Pomoryi, zmroziło go. Nie miał pojęcia, czy ktoś to zaplanował jako eskalację konfliktu, niczym rzekomy napad na wieżę radiową przed drugą wojną światową, czy komuś do reszty puściły sprężyny w mózgu, ale równanie było dla Kowalika proste, ucierpieli ludzie, którzy nawet nie mieli jak się bronić. Jego cichy gniew ostatnich godzin, przerodził się we wściekłość, ale chwilowo nie bardzo miał ją na czym obecnie wyładować, chociaż to miało się zmienić wkrótce. Troll był pewien, że do tego czasu gorąca wściekłość, zdąży się zamienić w zimny, kontrolowany gniew, który od dawna podsycała w nim babcia. Gniew, który nie zostawia miejsca na jeńców, a jedynie na czyste, pewne zabijanie. Wiedział doskonale, że daleko mu do przeciętnego metaczłowieka w tym momencie, jego siostra nie poznałaby go nie tylko z powodu wyglądu. Musiał jednak ustawić sobie jakąś granicę, żeby nie skończyć jak psychopatyczni toks-szamani, a babcia Jola, cicho niczym szept na wietrze, całkowicie się z nim zgadzała.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline