Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-06-2019, 14:45   #138
Phil
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Halabarda Prawilności

Broń drzewcowa, dwuręczna. Mówi się, że na ostatnim patrolu przed swą męczeńską śmiercią w rękach niósł ją święty Jacek z Glückwünsch. Przedmiot ten najpewniej przejął część duszy świętego i ma aktywować się w chwilach największej potrzeby, by chronić to miasto. Do tej pory odnotowano jednak tylko jeden taki przypadek.”

Z „Przedmiotów magicznych, cudownych i błogosławionych opisanie” pióra Magistra Teofila Alberna

* * *

Napięcie na moście sięgało zenitu. Wrzało na nim jak w kotle czarownic i zaraz wszystko miało wybuchnąć.

- Kto nie skacze, ten z cyrku!

Anonimowe wezwanie (niezbyt mądre, ale za to chwytliwe) sprawiło, że Miasteczkowi ruszyli do swojego tradycyjnego i rytmicznego tańca-skakańca. Przyjezdni uznali to za akt agresji i odpowiedzieli tak, jak potrafili. Wzdłuż mostu poleciały pierwsze pociski, a obie strony ruszyły na siebie. Strzała wbiła się w drzewce broni Georga.

- Nie przejdziecie! – Nichtmachen zaklął jeszcze i po raz ostatni uderzył końcem halabardy w most. Tak się złożyło, że akurat tym razem jego gest i błysk wywołany przez ducha Dydulskiego zgrały się idealnie w czasie i przestrzeni.

Most jęknął...

* * *

- Jam jest mistrz Drogorson z Gildii Budowniczych, słuchajcie mnie smarki, bo wasze brody ledwo pępka sięgają. – Krasnolud beknął, odłożył kufel i mówił dalej. – Zaprawa wapienna to dobre spoiwo, ale w środowisku kwaśnym traci swoje właściwości i wiąże kamienie nie lepiej, niż gile z nosa. Zapamiętać mi to do końca życia, jak chcecie miasto mieć obok kopalni siarki, to go stawiajcie w górę rzeki, nie dół. Inaczej – katastrofa, i to murowana!

* * *

Most jęknął, a potem się zawalił. Wszyscy, miasteczkowi i przyjezdni, runęli do wody razem z nim. Szczęście w nieszczęściu, wokół jego słupów woda zbyt głęboka nie była, to nie potonęli. Co ma wisieć, nie utonie, jak to mawiają.

I teraz, w tym miejscu, w tym czasie, i w tych okolicznościach rozegrała się najdziwniejsza potyczka w historii Imperium. Walczący brodzili w płytkiej wodzie, tracili równowagę, stopy zagłębiały im się w rozmoczonych łachach piachu i mule. Magowie wyławiali rozpuszczające się szybko komponenty czarów, strzelcy rzucali się na głębię próbując łapać odpływające strzały. Mokre ubrania oblepiały się wokół ciał, utrudniając ruchy i przyczyniając się do przeprowadzenia pierwszego konkursu mokrego giezła. Nichtmachen z nabożną czcią patrzył na halabardę, ściskaną ciągle w wielkich dłoniach. Wokół niego, jak na zwolnionym tempie, ludzie próbowali w pierwszej kolejności utrzymać się na nogach, a w drugiej dać komuś w ryj. Gdzieś nad głowami przeleciał nawet pstrąg, rzucony przez kogoś.

Nie wiadomo, kto pierwszy zaczął się śmiać. Być może był to ktoś, kto jako pierwszy zorientował się, że droga prowadząca do spełniania życzeń właśnie została przerwana i nikt już nie będzie jej mógł pokonać.

No, prawie nikt.
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline