Podanie komuś pomocnej dłoni mogło się skończyć stratą nie tylko tej dłoni, ale Peter jakoś nie potrafił zostawić dziewczyny samej sobie.
- Zaatakowano was w Calmas? - upewnił się Peter, skreślając tę miejscowość z listy potencjalnych celów wędrówki. Westchnął. - W takim razie chodźmy do Świątyni. Nie zostawię cię samej, bo jeszcze tam nie dotrzesz...
Podał jej apteczkę.
- Doprowadź się do porządku - powiedział. - W razie czego mogę ci pomóc, ale pewnie jesteś lepsza w te klocki. A potem możemy iść. No chyba że masz jakieś pytania. |