Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-06-2019, 17:09   #371
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
- Kiedy Fahrak ma wrócić od tych śmierdzieli? -
- Dziś wieczorem, może jutro rano -
- Ciekawe, czy znowu kogoś przyniesie ze sobą, jak ostatnio
-No, ta elfka była niezła. Rzucała się do samego końca, nawet jak sierżant się za nią zabrał
-A jak się potem darła! Ale ja bym te rude kudły wywalił, nie ma co obozu brudzić - ponury rechot i świadomość, o kim mówili sprawił, że Emi aż zadrżała ze zgrozy.


Dopplerka przywarła do drzewa i wcisnęła się głębiej w zarośla słuchając dalej rozmowy hobosów. Była nieostrożna. Dostała taryfę ulgową od Gościa, ale to było tyle. Dalsza rozmowa pomiędzy hobosami dotyczyła już obozowych spraw. Jeden się skarżył na jedzenie, drugi na niewygodne posłania. Nic szczególnego. Do uszu dziewczyny dotarły jednak imiona kilku osób z obozowiska. Yssti i Shalta – alchemiczka i jej asystentka. Reszta rozmowy nie była niczym innym jak pięknym przedstawieniem czym tak naprawdę były hobosy – mordercami uśmiercającymi z przyzwyczajenia. Pomijając elfy – elfy miały przesrane u nich.

Kiedy patrol był już wystarczająco daleko dziewczyna ponownie przekradła się na tyły obozu, do chaszczy. Uzbrojona w defoliant i cierpliwość, powoli i sukcesywnie wydrążyła sobie ścieżkę w kłujących krzewach. Desna poszczęściła tak mocno, że Emi nie doznała nawet draśnięcia i nikt się w obozie nie spostrzegł. Czołgając się blisko ziemi dopplerka zmieniła się w jednego z hobosów, którzy byli akurat na patrolu. Wilki nie były zaalarmowane jej obecnością. Wyglądając zza namiotu Hobos-Emi nie dostrzegła dowódcy, ani żadnego z czarowników. Kiedy wychodziła zza namiotu goblin tylko podniósł głowę na moment i wrócił do swoich zajęć. Wilki pożerały resztki torturowanego wcześniej człowieka. Wchodząc do środka namiotu dopperka musiała na moment się zatrzymać. W jej środku wrzało. Chciała coś zrobić już teraz..., ale to by sprowadziło kłopoty i śmierć na nią i jeńców, których miała przed sobą. Zmizerniałe sylwetki, zasłonięte oczy i zakneblowane usta. Związani tak aby sprawiało im to ból. Obiecała sobie, że osobiście wypatroszy dowódcę. Być może to uczucie sprawiło, że nierozsądnie postanowiła postąpić. Przejrzała oczywiście jeszcze znajdujące się obok jeńców skrzynki. Zawiodła się nie odnajdując niczego użytecznego. Nie było tutaj czego nawet sabotować. Ponownie poświęcając chwilę wyjrzała ukradkiem co się dzieje na zewnątrz.

Wyszła i poszła wprost do kotła z jedzeniem. Chwilę wcześniej schowała miksturę od Vane’a do rękawa korkiem w kierunku dłoni. Odstawiając scenkę jakoby hobos chciał sobie skorzystać z jedzenie ukradkiem wylała miksturę do środka przy okazji mieszając chochlą. Skrzywiła się jakby strawa nie była godna jej uwagi. Aby nie zachować więcej wiarygodności nie udała się z powrotem w okolice namiotu, tylko pokręciła się jeszcze po okolicy jak robili to inni. Gdy to robiła, zaczepił ją jeden z ciężkozrojnych.

- Skinder? Co ty tu jeszcze robisz? Miałeś być na patrolu.

- Hmm? Bomat powiedział, że kogo innego mu przypisali - odpowiedziała niemal od razu Emi-hobos. Nagle wszystkie jej wnętrzności się zacisnęły. Musiała jednak utrzymać odpowiednią minę i postawę, aby zachować wiarygodność.

Hobgoblin zmarszczył brwi i chrząknął.

- Hmpf. Znowu zmieniają przydziały w ostatniej chwili... - mruknął niezadowolony - Co masz na dzisiaj?

- Patrolować obóz i warta na wieży - Emi miała nadzieje, że to ma sens. Najwyżej zrzuci na kogoś, że plany dzine ustalili.

- Na wieży miała przecież Dakra z Hryggą siedzieć… A chuj z tym - żołnierz machnął ręką - Nie moja sprawa, ja swój przydział mam i sierżantowi się nie wtrącam -

Emi-hobos tylko kiwnął głową na znak zrozumienia i chwilę poczekał czy ten jeszcze coś będzie od niej chciał. Kiedy tylko się oddalił dziewczyna wypatrzyła odpowiedni moment, aby się zawinąć z powrotem na górę przez chaszcze. Miała kolejne dwa imiona do zapamiętania, aby wprowadzić kolejne zamieszanie.

Siedząc znów w wygodnym do obserwacji miejscu zobaczyła jak do obozu wraca czwórka nieznanych wcześniej hobosów z wielkim ogarem przypominającym psa myśliwskiego. Wyglądało na to, że ich przywódczyni miała wyższy stopień od normalnego żołnierza, bo weszła do namiotu dowódcy prawie jak do siebie. Prawie. Niestety nie słysząc o czym rozmawiają Emi mogła tylko obserwować pozostałych. Niewiele się działo. Najgorsze jednak było to, że alchemiczka i jej asystentka prawie w ogóle nie wychodziły z namiotu. To utrudniało sprawę. Może jak będą spać coś jej się uda nabroić.

Nie chcąc zarywać ponownie nocy Emi wycofała się do kryjówki, kiedy uznała, że niczego więcej się nie dowie. Kolejny dzień był skończony. Już miała zasnąć, kiedy dostała wiadomość. Jej nieprzewidziana akcja okazała się trafem w dziesiątkę.

~ Desno dzięki ci! ~ podziękowała widząc, że błogosławieństwo od Rhyny było skuteczne.

***

Nowy dzień i nowe zamieszanie. Emi zaczęła łączyć fakty z tym co się dzieje i co ona może zrobić. Szykował się idealny moment, aby zajrzeć do namiotu alchemiczek. Trzeba było tylko odnaleźć jeszcze asystentkę i może chwile poczekać zanim nowa grupa się zbierze.

~ Desno jeszcze trochę spoglądaj na mnie życzliwym okiem. Obiecuję, że nie skrzywdzę twojej ukochanej kapłanki. ~ Czy bóstwo mogło usłyszeć zwykłe myśli śmiertelniczki było wątpliwe, ale gość na pewno je usłyszał. Świadczył o tym krótki kpiący śmiech odbijający się od wnętrza umysłu dopplerki.
 
Asderuki jest offline