Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-06-2019, 13:51   #373
psionik
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Droga do obozu Żelaznych Kłów była dość morowa. Niedawna sprzeczka z Laurą odcisnęła piętno na psioniku, który na wszelki wypadek omijał zarówno ją, jak i Mikela. Przynajmniej dopóki wiedźmie nie przejdzie foch. Starał się podtrzymać na duchu i gasić wszelkie zalążki zwątpienia. Mieli za sobą działającego w terenie Kharricka, znali teren i mieli przewagę zaskoczenia. Nie przedstawiał tego jako prostej sprawy, którą można zlekceważyć, ani też z góry przegraną. Starał się wypośrodkować poziom trudności, choć mając w głowie problemy jakie mieli ze zwiadowcą, ciągle poważnie zastanawiał się nad tym, czy będą mieli szansę.
Czy szkolenie Rufusa to był dobry pomysł? Spojrzał na skupionego półorka idącego nieopodal. Wydawał się być zdeterminowany i pełen chęci wypróbowania swoich zdolności. Jace sam był zaskoczony efektami współpracy. Nie spodziewał się, że przodkowie Rufusa będą czuli tak silną więź ze swoim potomkiem, i że uda mu się z nimi zjednoczyć.
Przez ostatnie dni, facet zrobił postępy! Udało mu się skomunikować z duchami swoich przodków, choć tu Beleren musiał posiłkować się wykradzionym alkoholem, by rozluźnić sceptyczny umysł, ale udało się. Skończyła mu się kreda od rysowania symboli i dwa razy musiał pertraktować z Jet w sprawie świeczek, ale efekty były zadowalacjące. W szczególności mina Rufusa gdy poczuł aurę, zwiewny, ledwie wyczuwalny zgiełk bitewny, a osełka niemal nie wystrzeliła z rąk kręcąc się wokół własnej osi wzbudzając skry. Jace uśmiechnął się do swoich myśli. Widział jak ludzie dookoła, których otworzył na moc czerpali przyjemność z jej korzystania. Tezzeret, Erasena, Vane, czy nawet Vitale i teraz Rufus. Chłopak również uczył się obserwując ich, to w jaki sposób eksperymentują z mocą, jak się z nią obchodzą, jak ona daje się im prowadzić. Oczywiście, żadne z nich nie dysponowało wiedzą i siłą jaką dysponował Jace, ale patrząc na nich on sam również uczył się kontrolować swój strach i luzować swoje blokady.

Wrócił myślami do idącego przed nim Rufusa. Młody półork był wyraźnie podekscytowany, chciał koniecznie wypróbować swoje nowe umiejętności, czuł chęć udowodnienia i to niepokoiło Belerena. Czy na pewno dobrze zrobił? Czy nie namieszał za bardzo zamiast pomóc?
Wrócił wspomnieniami do jednej z sesji, gdzie wojownik odmówił współpracy prawie ciskając osełką w psionika. To był chyba decydujący moment. Moment przełamania, gdzie niewiara i wątpliwości zagłoszone zostały przez gniew - silne uczucie spajające go z przodkami, pozwalające zjawie przekroczyć barierę.
Osełka odegrała znaczącą rolę, psionik nie chciał jej dotykać, żeby nie skazić aury. Pozwolił powoli odkrywać ją Rufusowi, poczuć efemeryczną postać ducha, nauczyć się o ostrzu, które ostrzone było niezliczoną ilość razy. Rufus nie dostrzegał jeszcze całości, nie potrafił ogarnąć myśli wokół faktu, że ma ze sobą pomocnika.
Ostatecznie w dniu wyjazdu półork przybiegł do psionika z uśmiechem od ucha do ucha.
- Patrz Jace! - wykrzykiwał. Stanął w rozkroku z rękami wyciągniętymi przed siebie. Nie nie mówił, wzrok skupiwszy na dłoniach. Na początku nic się nie działo, ale Jace czuł aurę. Najpierw delikatną, lecz szybko przybierającą na sile. I nagle bum!
- HA! - krzyknął uradowany pół ork. W dłoniach zmaterializował się stary, orczy topór. Lekka, ledwo zauważalna nieuzbrojonym okiem aura spowijała broń, której ostrze nosiło ślady niezliczonych ostrzeń. Obuch stanowił może ze dwie trzecie swojej oryginalnej wielkości i psionik nie miał wątpliwości, że to właśnie ta broń tak wymęczyła osełkę.
- Brawo! - uśmiechnął się bijąc brawo. - Brawo, jestem pod wrażeniem. - dodał.
- To jeszcze nic! Patrz na to - uśmiech z twarzy półorka poszerzył się jeszcze bardziej, o ile to w ogóle możliwe, gdy broń rozbłysła niebieskawą poświatą. Psionik instynktownie rozpoznał chłodny dotyk magii. Widać nauki ducha wsparte przez Jace’a, przewodnika po efemerycznym świecie przyniosły zaskakujące rezultaty. Półork był w stanie nie tylko dogadać się z przodkami, ale wykorzystać ich zdolności ofensywnie.
- Pokaż mi co potrafisz. - powiedział z uśmiechem unosząc przed sobą kamienie.
* * *

Wreszcie zatrzymali się na dłuższy odpoczynek we wskazanym przez Sulima miejscu. Druid bardzo rygorystycznie podchodził do tematu bezpieczeństwa i ochrony przed ewentualnymi patrolami hobgoblinów i chwała mu za to. Byli dzień drogi od jaskiń, ale wszyscy mieli pewność, że są na terenie wroga. Podzielili się pracami i Jace wylądował w parze ze swoją siostrą. Niezupełnie przypadkiem.
~ Hej, ~ odezwał się, gdy usiedli w krzakach na czatach. Dziewczyna aż podskoczyła, nienawykła do rozmów telepatycznych.
~ Nie chciałem cię przestraszyć. ~ “głos” w jej głowie był lekko rozbawiony.
~ Nie miałem okazji tego powiedzieć wcześniej, ale cieszę się, że wyruszyłaś z nami. Ty, Yan… dobrze będzie wziąć odwet na hobosach. ~
Dziewczyna uśmiechnęła się mimowolnie.
~ Nie zostawilibyśmy Cię samego. Może uda nam się dowiedzieć, co z mamą, tatą i Karlem. ~
~ Tak... ~ odpowiedział po chwili namysłu ~ Kluczowe będzie wydobycie wszelkich informacji, zapisków, dzienników. Może uda się nam wydobyć coś z ich głów, ale muszą być żywe. ~
Klara zacisnęła mocno zęby, zmarszczyła brwi. ~ Tego Ci nie obiecam ~ Jej myśli przesiąknięte były gniewem.
Jace milczał przez chwilę pozwalając emocjom opaść ~ W porządku. ~ powiedział w końcu. ~ Nie chcę cię brać pod włos siostro, ale z martwej głowy nic nie wyciągniemy, nikt z nas nie jest nekromantą. A zabić ich zawsze zdołasz ~ chłopak próbował delikatnie przekonać siostrę do swojego pomysłu. Nie uśmiechalo mu się zabijanie więźniów, czy kogokolwiek innego, jeśli już o tym mowa, ale widział ostatnio zbyt wiele i choć sam nie widział siebie w roli pozbawiającego życia przeciwnika, to czuł tę samą odrazę i nienawiść co siostra. Nie mógł jej odmówić zemsty, mógł ją co najwyżej opóźnić.
~ Postaraj się dać mi czas. Jeśli to możliwe, jeśli to nie będzie zbyt niebezpieczne. ~ dodał wchodząc na właściwe tory rozmowy jaką chciał przeprowadzić.
~ Dobrze, ale nie ręczę za siebie, jeśli zobaczę, że coś robili tym jeńcom. ~
~ Zrobili. Bądź tego pewna. ~ odpowiedział z pełnym przekonaniem. ~ Dopadli Yastrę. ~ dodał po chwili ~ Jej rude włosy powiewają przed namiotem ich dowódcy. ~ psionik wolał przygotować siostrę zawczasu na możliwe sceny. ~ Jest tego więcej… ~ głos w głowie dziewczyny był cichszy, smutny. Klara milczała w szoku, trawiąc informacje. Jace dał jej czas samemu zastanawiając się jak poprowadzić rozmowę.
~ Uważaj na siebie siostrzyczko. Wiem, że w tym temacie masz większe doświadczenie, ale proszę cię: nie daj się ponieść. ~ głos w jej głowie wyrażał autentyczną troskę.
~ Postaram się. ~ odpowiedziała krótko, po czym objęła brata, co przedtem nie zdarzało jej się zbyt często.
- Jesteś najlepsza. - powiedział odwzajemniając uścisk.

 
psionik jest offline