To, co znajdowało się w magazynie, dobitnie świadczyło o winie Karla Breidera. I wystarczyłoby w zupełności, by posłać go najpierw w ramiona inkwizytorów, a potem na stos. Problem jednak na tym polegał, że wspomnianego kultysty w magazynie nie było, a przynajmniej Konrad nigdzie go nie widział.
No i była jeszcze druga możliwość, mniej optymistyczna - Karl przybył tu, tak jak oni, tropiąc kultystów... Tej możliwości Konrad wolał nie brać pod uwagę.
- Trzeba by znaleźć pana Breidera - powiedział. - W końcu nie rozpłynął się w powietrzu. Może jest tu jakieś zejście do kanałów...?
Rozejrzał się dokoła, usiłując wypatrzeć poszukiwanego kultystę, a potem miał zamiar przespacerować się po magazynie.
- Trzeba by zostawić kogoś przy wejściu - dodał. - Lepiej by było, gdyby nas tu nie zamknięto.