Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-06-2019, 23:48   #374
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Ekscytacja na wieść, że reszta jednak przybędzie zalała umysł dziewczyny. W zasadzie wcale nie było to do końca ustalone i mogła się liczyć z tym, że dostanie wiadomość nakazującą powrót. Nie była pewna czy zrobiła to do końca celowo, ale miała wrażenie, że to jak rozegrała wysyłanie raportu oraz Sulima z pytaniem, kiedy przybędą... popchnęła wydarzenia w kierunku jaki chciała. Może się myliła, może za dużo sobie przypisywała, wszak Jace też wolał zaatakować obóz.

Emi przekradła się do wąwozu jak poprzedniego dnia. Udając jednego z hobosowych zwiadowców bez przeszkód wykorzystała zamieszanie i weszła ukradkiem do namiotu alchemików. Zamierzała działać szybko. Miała zamiar zgarnięcia przydatnych przedmiotów, rozlania oleju i podpaleniu całego namiotu. Liczyła, że chemikalia wzmogą wybuch... a potem zobaczyła dwie zamknięte skrzynki. Zwracały uwagę na siebie bardziej od pozostałych rzeczy w namiocie. Dopplerka przeklęła swoją ciekawość. Wyjęła swoje wysłużone narzędzia i zaczęła gmerać nimi przy kłódce. Nie zapomniała jak ich się używa. Na zewnątrz namiotu wciąż panował spokój więc otworzyła wieko. W środku skrzyni leżały butelki z truciznami i antytoksynami. “Pożyczając” sobie torbę dziewczyna zagarnęła wszystkie do środka. Zamknęła wieko. Upewniając się, że jeszcze może sobie na to pozwolić podeszłą do drugiej i zaczęła się nią “bawić”. Niestety w momencie, kiedy zamek strzyknął usłyszała zbliżające się kroki. Nie chciała jeszcze uciekać, więc jak szczur dała nura pod stół i pomiędzy skrzynki. Ukryła się sprawnie, zerkając w stronę wejscia do namiotu, przez które weszła asystentka alchemiczki - chuda hobgoblinka nosząca zbroję Rathana z doszytymi emblematami legionu. Zamknęła za sobą poły namiotu i przeciągnęła się, aż chrupnęly jej stawy. Potem wydarzyło się coś dziwnego. Asystentka zgarbiła się, a jej skóra pokryła się krótką sierścią. Twarz, której fizjonomię można było już wcześnie nazwać szczurowatą, wydłużyła się, zamieniając w wielki szczurzy pysk. Uszy także powiększyły się, dłonie zamieniły w szpony, a Emi mogła przysiąc, że ze spodni wysunął się długi, glizdowaty ogon. Szczurołaczka ruszyła do swojego hamaka, porządkując namiot.

~~Czyżbysmy mieli kłopoty? ~~

~ Niekoniecznie. Zależy co będzie chciała zrobić. Jak się położy będę mogła dalej działać. Jak będzie kontynuować… pytanie czy wiedzą czym ona jest. ~ Emi już kreowała plan jak użyć przeciw szczurzycy jej wygląd. Zawsze mogła się pod nią podszyć i oskarżyć ją o bycie sobowtórem. Największa ironia będąc dopplerem. Ta wydawała się jednak nie szykować do snu, wszak było jeszcze przed południem. Zaczęła za to przeglądać skrzynie, jakby szykując sie do pracy. Było tylko kwestią czasu, zanim nie podejdzie do stołu. Emi w ostatniej chwili powstrzymała się od tego, aby cmoknąć z niezadowoleniem. Korzystając z zajęcia postaci spróbowała się wymknąć przez wejście w momencie, w którym szczurzyca nie patrzy.

Dopplerka wychynęła cicho zza stołu i ruszyła w stronę wyjścia. To była prosta sprawa - przejść kilka metrów za plecami niczego nie spodziewającego się szczurołaka. Ale zwykle to te proste sprawy lubią się komplikować - pogoda nie sprzyja, coś się psuje, luźna butelka sama pakuje się pod stopy. To zapewne wyglądałoby zabawnie - Emi potykająca się i lecąca na ziemię wśród brzęku szkła zrzucanego ze stołu. Dla dopplerki zdecydowanie nie było. Czas nagle zwolnił, a one jakby zatrzymała się w powietrzu.

~~ Teraz zdecydowanie mamy kłopoty, czyż nie? ~~ zapytał głos, jakby rozbawiony.

Emi westchnęła mentalnie.
~ Ano… ~ odpowiedziała. Po chwili zrozumiała, że może ruszyć tylko głową.
~ Co się dzieje? ~

~~ Właśnie lecimy na bliskie spotkanie z glebą, a potem na spektakl “Co ty tu kurwa robisz?!” ~~

~ To wiem, pytam, dlaczego wiszę ciągle w powietrzu? ~ gość mógł wyczytać, że pomimo pytania dopplerka wymyślała już kilka wymówek jakimi może spróbować się wyłgać. Od zwykłych kłamstw, po szantaż związany z wyglądem asystentki. Były też pomysły na przemianę w sama alchemiczkę, aby zwyczajnie zmylić szczurzycę i skorzystać z momentu i uciec. Umysł Emi pracował na najwyższych obrotach.

~~ Nie wisimy - lecimy, przecież mówiłem. Trochę ryzykowne te twoje pomysły, prawda? ~~

Emi zirytowała się.
~ Tak, ryzykowne. Niestety się nie rozpłynę w powietrzu, a ty już zakończyłeś okres próbny na to coś cokolwiek robiłeś. Czy jak to określiłeś. Dlaczego WYDAJE mi się, że wiszę w powietrzu, a czas nie płynie? ~

~~ Powiedzmy, że troszkę przyspieszyłam twoje postrzeganie. A co powiesz na przejście z wersji próbnej na pełną? ~~

Jeśli można milczeć myśląc to Emi właśnie to robiła.
~ Co w zamian? ~ zapytała nauczona, że nic za darmo nie ma.

~~ Wnioskując po twoich reakcjach psychicznych i fizjologicznych na niego, likwidacja tego w niebieskim chwilowo nie wchodzi w grę. Ale w pobliżu jest taki jemu podobny, szaroskóry. Zabijesz go podczas tego waszego ataku, a potem pozwolisz mi zająć się nim na osobności. ~~

~ Zgoda. Ten chudzielec z obstawy dowódcy? ~ Emi przypomniała sobie, że gość obiecał jej “normalną” rozmowę, jeśli zabije Jace’a. Wybrała doprowadzenie się do stanu zmiany postrzegania. Wydawało jej się, że już kilka razy udało jej się osiągnąć odpowiedni stan.

~~ Bystra dziewczynka ~~ czas wrócił do swojego normalnego biegu, a Emi poleciała na ziemię. Hałas był straszny, tłuczone szkło, a do tego mimowolne jęknięcie dopplerki. Szczurołaczka odwróciła się i spojrzała prosto w jej stronę - jej oczy zamgliły się na moment, po czym warknęła… i zabrała się za sprzątanie bałaganu.

- Cholerny ogon, znowu… - mruczała pod nosem.

~~ Nie ma za co. Przy okazji, ta z jasnymi włosami była niezła. Powoli zaczynam rozumieć, czemu macie taką obsesję na punkcie spółkowania ~~

~ Pamiętasz coś czego ja nie pamiętam… kto, kogo zaciągnął do..? Łóżek nie mamy w sumie. ~ zapytała dopplerka powoli się podnosząc. Cały czas patrzyła na szczurzycę. Pytanie zakładało, że gość mógł też sprowokować całą sytuację. Zbierając się w sobie sięgnęła do wieka skrzyni, ale jej dłoń sama się cofnęła.

~~ Bez interakcji z otoczeniem, i pospiesz się! Bawiłem się całkiem dobrze, wasza fizjologia umie nagradzać takie zachowania. ~~

Emi wycofała się z nietęgą miną. Do wyjścia z namiotu.
~ Za takie gierki chyba należy mi się coś. Nie przypominam sobie abym ci pozwalała korzystać tak swobodnie z ciała. ~

~~ Odleciałaś, a ciało jeszcze funkcjonowało ~~ było w tym zdaniu coś w rodzaju mentalnego wzruszenia ramionami.

Dopplerka potrzebowała chwili, żeby przetrawić informacje. Wyszła na zewnątrz. Rozejrzała się jak wygląda sytuacja i udała się do namiotu z jeńcami.

Po drodze zobaczyła tego wielkiego bugbeara - sierżanta Scarviniousa, dowódcę obozu, rozmawiającego, czy raczej wydającego rozkazy, szefowej tej grupy zwiadowców. Emi była w stanie usłyszeć dopiero część wypowiedzi

- … Fahraka, przekaż mu to - niedźwieżuk podał hobgoblince niewielką, zalakowaną wiadomość - I przekaż, że ma jechać prosto do Fortecy Phaendar. Skurwysyn sobie czas bałamuci, a mamy konkretne zadania - warknął na koniec. Zwiadowczyni zasalutowała i zaczęła poganiać swój oddział do szybszego wymarszu.

Doplerka tylko kilka chwil za długo patrzyła w kierunku dowódcy. Musiała się szybko ulotnić z obozu… może zdąży jeszcze coś zdziałać, może uda jej się wpaść na nich zanim ruszą do jaskiń. Szlag by wziął, że strach jaki ją oblazł! Mógł się Jace o nią tak nie martwić! Sama zaczęła się bać i teraz, jeśli tylko Desna na to pozwoli, to tamci wpadną na maszerujących uciekinierów. A mogła dzisiaj się podszyć pod posłańca. W natłoku myśli uświadomiła sobie co jeszcze może zadziałać, aby nie tkać grubymi nićmi szytej historii o utracie wilkora.

Znów się wymknęła swoją ukrytą ścieżką. Przeczołgała się pod chaszczami targając zdobyczne mikstury. Kiedy dotarła do lasu uważnie się rozejrzała i nasłuchiwała i wróciła do swojego obozowiska. Ze swojego plecaka wyjęła figurkę jaką dostała od Sulima. Naskrobała na kawałki papieru ostrzeżenie przed czteroosobowym zwiadem dobrze uzbrojonych hobosów idących w kierunku jaskiń. Zaleciła ich się pozbyć. Kawałkiem rzemyka przywiązała ją do figurki i uruchomiła jej magię, aby magiczne zwierzątko poleciało do Sulima i zaniosło informację.

Po wysłaniu wiadomości, Emi powróciła do obserwacji obozu z daleka. Czasu było coraz mniej, a musiała wiedzieć kto będzie na wieży, aby łatwiej się go pozbyć. Po kilku dniach umiała już rozpoznać subtelne różnice między pyskami hobosów i bugbearów. Kusiło ją jeszcze sabotować instalowanie pułapek. Niestety bała się. Po kroćset, bała się! Ta krztyna rozsądku i obawy przed śmiercią powstrzymywała ją przed nadużyciem błogosławieństwa... nie żeby już to się nie stało.

Konsekwencje jej wyborów będą ją ścigać.
 
Asderuki jest offline