13-06-2019, 20:37
|
#81 |
| Gnimnyr grzebał w skrzyni i mruczał do siebie. Z każdym przewalonym przedmiotem jego podniecenie rosło. Nieprzydatne rzeczy wyrzucał za siebie, a to co cenniejsze układał z boku. Kiedy opróżnił skrzynię, zabrał się do oglądania skarbów. – No i proszę, złoto jak się patrzy. Przynajmniej kwarta tego co Yarislav potrzebuje... Co tu jeszcze? Niezbyt ładnie pachnie – pokręcił nosem, badając zawartość słoiczka. – Ale tak nie ocenimy co to. Na warsztat w wolnej chwili powędruje. Zrobi się analizę. Może coś przydatnego, ale z upływem lat pewnie moc zmalała. Zobaczymy. A to co? – wziął w ręce notes. Litery wskazywały na posiadacza... VP. Vlad! Putinov! – Eureka! – krzyknął khazad zadowolony, ale zaraz umilkł. Równie dobrze mógł to być Vittorio Poretti, Vertz Pucke albo Vinilla Poeterbach. Ale wszyscy w tych górach? Zbyt duży zbieg okoliczności. Uchwycił się myśli, że właśnie znaleźli lokum alchemika i zaraz, w tym notesie znajdzie informacje co trzeba robić dalej...
- Dwie. A ile miał mieć? Przecie to zwykły człowiek był – odpowiedział Rusłanowi. A potem nagle uświadomił sobie, że... ciało nie mogło należeć do wielkiego mistrza alchemii, bo on musiał spoczywać w swojej krypcie, zaznaczonej na mapie! – To z pewnością nie on – dodał, nawet się nie odwracając. Delikatnie otworzył notes, chcąc przeczytać nie początek i środek zapisków, ale koniec. |
| |